Stałe miejsce pracy, czy ciągła zmiana?

13 lutego 2013 13:10 / 1 osobie podoba się ten post
Co jest dla nas najlepsze? Ja ostatnio stwierdziłam że zmiany mają duże plusy,no chyba że znajdziemy złote gniazdo to można posiedzieć,
13 lutego 2013 13:27 / 2 osobom podoba się ten post
I ja tak robie, skacze to tu, to tu, niczego mi nie żal, do nikogo sie nie przyzwyczajam, jestem wolny ptak, jak dobra sztela, posiedze 2-3 mieszki i dalej w droge !!!!
Czasem wpadne na ta samą sztele, ale na skoczka.
Może sobie zmienie nicka na skikun?
13 lutego 2013 13:54 / 3 osobom podoba się ten post
Nie jest dobrze siedzieć cały czas w jednym miejscu.Tu gdzie jestem teraz przyjezdzałam dwa ,trzy razy do roku max 8 tyg.W miedzyczasie bylam skikunem i to mi odpowiadalo.Od kiedy zmienniczka odeszla,bo sie zakochala przyjezdzam tu na 3 miechy i robie kilkutygodniowy urlop.Odnosze wrazenie,ze rodzina uwaza, że nabyła sobie prawa do mnie przez zasiedzenie.Nuda straszliwa poza tym.Skikun ma lepiej ,bo troche świat pozwiedza,oraz to nie utwierdza rodziny w przekonaniu,że opiekunka jest tylko do ich dyspozycji.
13 lutego 2013 14:19 / 2 osobom podoba się ten post
Jak juz wspomnialam, byłam w jednym miejscu 4 lata, miałam pod opieka dwoje dziadków. Przede mną było kilka dziewczyn i wszystkie odeszły, co niektóre musiały w biegu uchodzić, bo pozostawiały, a to kapcie, okulary, odziez. Dziadek był szczery i powiedział, że dwie uciekły nic nie mówiąc. powodem pewnie była babcia, bardzo niemiła osoba, apodyktyczna, agresywna. O dziwo do mnie poczuła respekt, pierwsze dni, były ciezkie, a pózniej już coraz lepiej. Cała rodzinka zadowolona, dawali mi do zrozumienia, że jestem nie zastapiona. A ja naiwna uwierzyłam, jechałam tam jak do domu, bez stresu. Moje urlopy trwały 2-3 tyg. Az pewnego dnia, będac w domku , dostałam telefon o córki dziadków, że dziekuja mi za współpracę, bo maja nową pania, okazało sie, ze znalezli Rumunkę o 200 eu tańszą. Ja oczywiscie na brak pracy nie narzekam, więc szybko cos nowego znalazłam. Po 3 miesiacach odezwała sie powyższa rodzinka, prosząc zebym wróciła. Powiedziałam, nigdy!!! W tym wszystkim jest watek tragiczny, dziadek zmarł w przekonaniu, że to ja ich zostawiłam, bo miałam rzekomo za mało płacone !!! Co było kłamstwem. Pozbyli sie mnie i tyle, szkoda mi tylko dziadka Hermana, dobry był człowiek, nie pasował do tej całej zakłamanej rodziny!!! A teraz jest mi super dobrze !!! Poprzedni rok był nie za bardzo ciekawy, miałam super prace, ale wszystko co dobre nie trwa długo. Teraz jak mi cos nie pasuje, paken i fruuuu !!!! Niczego i nikogo mi nie szkoda !!!!

13 lutego 2013 14:37
wiecie co i ja wlasnie zaczelam odnosic takie wrazenie ze jestem traktowana jak ich nabytek.... we wrzesniu minal rok jak jestem w tej samej rodzinie(6-8 tyg pobyty i taki sam urlop) na poczatek jak przyjechalam byla jeszcze babcia od prawie roku jej juz nie ma....co z tego ze czuje sie wlasnie jak w domu kiedy zaczynaja sie juz male nieporozumienia dziadek czasem sam nie wie o co mu chodzi(nie jest zwiazane z zadna choroba),rodzina to samo......do tego zaczyna sie robic ciezeji mam wrazenie ze zaczyna mi siadac kregoslup....i zupelnie nie wiem co mam dalej robic....
13 lutego 2013 14:47
no wlasnie ja rowniez sie przyzwyczailam bylam przed swietami na 6 tyg wyjezdzie w inne miejsce dosc szybko zlecialo mimo iz przeboje byly niemale........a tu sie czas ciagnie nie milosiernie w sumie dobre miejsce nie moge narzekac cisza spokoj mieszkamy z dziadkiem sami mam swietne warunki a male zgrzyty zdazaja sie prawie wszedzie i moze dlatego to mnie tak trzyma
13 lutego 2013 14:53 / 1 osobie podoba się ten post
Stałe miejsce , czy zmiana? Ja osobiście uważam, że jednak zmiany lepsze.Niestety tak jak ktoś wyżej napisał, Niemcom po pewnym czasie wydaje się, że mają nas na zawsze, na stałe i co by się nie działo my będziemy.Nie muszą się już starać , abyśmy zapałały jakąś sympatią, bo jesteśmy ich Zosią, Anią ich Polką.Z drugiej jednak strony stałe miejsce może być mniej stresujące, bo wiemy do czego jedziemy.Jadąc w nowe towarzyszy nam ten dreszczyk emocji co i jak będzie:)

13 lutego 2013 14:56
Ja mam takie odczucie że niekiedy mamy bardzo mało pracy przy pacjencie to pomimo tego jak nie odczujemy jakiejś sympatii do tej osoby to żle się pracuje i należy zmienić ,Nie bać się zmian ,A co do zbytniego poświęcania się też nie zalecam bo pozbadną
13 lutego 2013 15:13
Hmm, ja z kolei przyzwyczajam sie, moze z racji wieku, nie wiem. W kazdym razie tu bylam 6 miesiecy, po krotkim urlopie swiatecznym wrocilam na kolejne 6 miesiecy. Mam nadzieje, ze wytrzymamy wspolnie z babcia, ze nie bedzie musiala isc do domu opieki. Miejsce jest bardzo dobre, rodzina - wspolpracujaca, babcia daje sie jeszcze opanowac. Jestem tu pierwsza opiekunka i odnosze wrazenie - ostatnia. Babcia czuje do mnie respekt, agresja opanowana lekami, wlasne mieszkanie, niezaleznosc finansowa i ladne miasteczko. Czuje sie tu dobrze.
13 lutego 2013 15:28 / 1 osobie podoba się ten post
chyba jednak zmiany dają więcej - poznaje się nowe choroby lub inne stadia znanych i nabiera doświadczenia w radzeniu sobie z nimi, nowe rodziny, obyczaje, miasta, zabytki - to wszystko jest bardzo cenne. Ale rozumiem też ludzi, którzy ciągle wracają na stare śmieci. Mnie się marzyła od pół roku stała sztela, ale teraz kiedy ją mam, widzę też wady tego układu, które wcześniej jakoś mi umykały. Na przykład to, że kiedy człowiekowi wydaje się, że się zaprzyjaźnił z rodziną, to rzeczywiście mu się tylko tak wydaje, bo jest traktowany jako pracownik i tyle.
13 lutego 2013 15:31
Ja zazwyczaj jeżdżę do jednej rodziny 2-3 razy po 2-3 miesiące. Zawsze, do każdej wracałam z sympatią a i rodzina czekała na mnie. Moja współpraca kończyła się wraz z odejściem podopiecznego. Ale tak się zawsze składało, że mimo iż to ja byłam "główną" opiekunką - odchodzili gdy ja byłam w PL. Teraz jestem po raz trzeci u rodziny, u której nie chce być po raz kolejny żadna moja zmienniczka. Nie wiem czy są gorsze ode mnie, chyba nie - po prostu nie ma tej chemii...Lubię wracać w te same miejsca, lubię ten komfort psychiczny, lubię kiedy wiem czego się ode mnie oczekuje i co ja mogę otrzymać. Może to właśnie jest związane z wiekiem, jak u Emilii? Może trochę z "wygodnictwa"? Tu gdzie jestem teraz jest spokojnie, bez demencji, pampersów i wstawania w nocy...Po cóż szukać zatem czegoś innego?
13 lutego 2013 15:33
ja tam tez wole zmiany. jeszcze nigdy nie pojechalam 2 razy w to samo miejsce, ale nie ukrywam, ze jakby stella byla fajna to moze bym wrocila :)
13 lutego 2013 15:40 / 1 osobie podoba się ten post
no to chyba jestem wygodna podczas mojej ponad 8 letniej pracy to moje 2 miejsce gdzie jestem tak dlugo .....pacjent ma problemy z wstawaniem a wazy sporo zupelnie od niedawna trzeba mu pomagac mam coraz czestsze bole kregoslupa i dretwienia rak.....moze czas na zmiane przyszedl a moze sie starzeje hahahaha

pozdrawiam
13 lutego 2013 15:41
Popieram zmiany. Głównie dlatego, że podopieczni traktują nas potem tak część mieszkania. Ta pewność, że wrócimy zwalnia ich z odrobiny kultury w stosunku do opiekunki. Poza tym jedno miejsce chyba jest bardziej męczące, obciążające. Zmiany odświeżają. Wolę zmiany.
13 lutego 2013 16:15
magdalena_k

niezaleznie od wieku mozna nabawic sie bolu kregoslupa w tej pracy a jesli juz masz takie objawy to znaczy, ze powinnas zaczac myslec o swoim zdrowiu i nie lekcewazyc tego

i radzilabym Ci nie wracac juz w to miejsce.

Wiem co mowie bo sama mialam kiedys duze problemy z kregoslupem.

zycze wszystkim pogodnego i bezstresowego popoludnia .