Pozwole sobie napisac hurtowo:
1/ Temat zalatwiania/pomagania w znalezieniu pracy - nie owijam w bawelne, jesli pisze do mnie ktos z forum, o kim nic nie wiem, poza tym, ze szuka pilnie pracy - odpisuje, ze prosze o wiecej danych i jesli cos wypali, to moje wynagrodzenie wynosi 50 EU po przepracowaniu miesiaca. Dlaczego? Bo od razu widze, czy to tylko "chce pracowac, ale nie chce mi sie szukac", czy faktycznie ktos jest w potrzebie. Szukajac pracy dla siebie mialam okazje spotkac sie z posrednikami, ktorzy chca o wiele, wiele wiecej, co bylam gotowa zaplacic.
Jak pisze do mnie ktos, o kim mam jakies wlasne zdanie - pomagam w miare swoich mozliwosci, nie biorac nic.
Nieszczesne agencje, ich umowy, czas 24-godzinny:
Andrea: po raz pierwszy mam w umowie zastrzezenie, ze jesli trzeba bedzie pracowac w nocy - to bedzie to dodatkowo platne. Moj kontrakt obejmuje tylko prace w dzien. Nie musialam tego negocjowac, to juz jest w schemacie umowy. Ale, jak zwykle, ja pracuje na innych zasadach.
Agencje - agencje pisza w niemieckich umowach z rodzina, a przynajmniej w moich umowach tak bylo, ze praca 24-godzinna to jest ok. 8 godz. do 10 godz. efektywnej pracy, a reszta to jest gotowosc do niesienia pomocy.
Nie wiem, czy mozna cos z tym zrobic, jest to temat, ktory ciagle wraca - ale moim zdaniem, taki jest charakter pracy opiekunki. Czy jest mozliwe wynegocjowanie dodatkowej kasy - bedzie trudno, wezmy pod uwage, ze opinia o Polkach/Polakach - to jedna sprawa, ale dla duzej grupy niemieckich staruszkow oplacanie opieki to duzy wydatek. I do tego dochodzi konkurencja ze strony Rumunek, Czeszek, Slowaczek, a tylko patrzec, jak Wloszki zaczna przyjezdzac.
Ktos napisal, ze agencje biora minimum 2 tys. EU - po raz ktorys z kolei pisze, ze to nie jest prawda. Pracowalam z dwoma agencjami, ktore braly 1850 EU od rodziny. Ja swoje dostawalam i to bylo powyzej 1 tys. EU, w drugiej z nich mialam skladki odprowadzane od 800 EU (w zlotowlkach), reszta to byly delegacje.
Po raz ktorys pisze, ze jest teraz duzo agencji i mozna znalezc taka, ktora "ma ludzka twarz", najgorzej trafiaja opiekunki, ktore nie znaja jezyka i nie maja doswiadczenia - to fakt, ale od czegos trzeba zaczynac, a pozniej szukac innego posrednika/agencji.
Uzaleznienie placy od stanu podopiecznego - tak, ale z kolei jak same nie sprawdzimy, jaki jest stan pacjenta (telefon, mail do rodziny, opiekunki, ktora juz tam jest), to czesto nikt prawdy nie powie.
Inaczej - potrafimy wiele, ale zanim podpiszemy cokolwiek - sprawdzajmy, jak jest faktycznie, tym sposobem mozemy cos niecos wywalczyc.