Dla tych co maja doła 2

07 listopada 2015 16:13 / 5 osobom podoba się ten post
Malgi

Teresa, jak zacznie "odgruzowywać", sprzątać, pucować, okna myć - to jak dziadzio wróci ze szpitala będzie musiała dalej być sprzątaczką oprócz tego, że będzie też opiekunką. Minimum socjalne to pokój z  normalnym oknem i dostęp do toalety i łazienki. Nie zawsze mamy osobną toaletę, ale jeżeli jest takowa na poziomie, na którym jest nasz pokój - powinna być sprawna przed przyjazdem pracownika.  Nie wyobrażam sobie mieszkać w zagrzybionej piwnicy, bez dostępu światła słonecznego. Ania, rób fotki, żeby udowodnić w jakich warunkach przyszło Ci mieszkać. Ja bym chyba w takim domu nie została?

Jeden raz miałam przypadek ,że przed wyjazdem wiedziałam o warunkach gdzie proszono mnie o pomoc w urządzeniu wszystkiego tzn.pokój dla mnie ,pokój dla PDP ( był w szpitalu). I syn PDP  też sugerował pokój w piwnicy ( suterenie).nikt nie ingerował w zapasy w kuchni,i porządki w domu.Brak tam było kobiecej ręki od dobrych kilku lat.Około tygodnia trwało odgruzowanie chałupy ,do pomocy były przyjęte dwie panie.Miałam za to dodatkowe pieniądze.Byłam tam w sumie ponad rok.
07 listopada 2015 16:31 / 6 osobom podoba się ten post
ania12

Witam ponownie,mam doła nie wiem co myśleć. A więc wczoraj dojechałam na miejsce, odebrał mnie syn podopiecznego.Dobrze że jest internet. Ale to co zastałam w domu to dla mnie szok. Okazało się że podopieczny w szpitalu,ja mam pokój w piwnicy,bez prysznica(rzekomo problem z kanalizacją)toaleta jest ale nie działa jutro ma ktoś przyjść i naprawić, brak szafy. Normalnie jestem załamana, nie wiem co robić? W domu wszystkiego pełno. W kuchni nie ma gdzie się ruszyć bo pełne szafki zapchane towarem jeszcze trochę będą sięgać sufitu. W całym domu bałagan nie do ogarnięcia. Po prostu zbieracze wszystkiego. Sprzątano niewiadomo kiedy i ten specyficzny zapach. Brrr Dziadek być może za dwa tygodnie wróci do domu. W domu żona, nie potrzebuje opieki.Dzwoni pani koordynator ze mam zostać do powrotu dziadka a w tym czasie mam umyć okna i trochę posprzątać żebym coś robiła do powrotu dziadka. Spać nie mogę, głowa mnie boli i myślę co dalej? A w ofercie ładny domek z ogrodem i sympatyczni ludzie, co do tego drugiego to na razie mili..... Chyba zwariuje....

Na ogół nie reaguję impulsywnie i raczej daję szansę "wszystkiemu" co nowe,-ale po przeczytaniu tego co piszesz, chyba bym tam nie została..........nie lubię przebywać w zabarykadowanych brudem domach...........a Twoim obowiązkiem nie jest odgruzowywanie, tylko bieżące i lekkie sprzątanie,-takie zwykłe najzwyklejsze.
07 listopada 2015 16:41 / 2 osobom podoba się ten post
Malgi

Teresa, jak zacznie "odgruzowywać", sprzątać, pucować, okna myć - to jak dziadzio wróci ze szpitala będzie musiała dalej być sprzątaczką oprócz tego, że będzie też opiekunką. Minimum socjalne to pokój z  normalnym oknem i dostęp do toalety i łazienki. Nie zawsze mamy osobną toaletę, ale jeżeli jest takowa na poziomie, na którym jest nasz pokój - powinna być sprawna przed przyjazdem pracownika.  Nie wyobrażam sobie mieszkać w zagrzybionej piwnicy, bez dostępu światła słonecznego. Ania, rób fotki, żeby udowodnić w jakich warunkach przyszło Ci mieszkać. Ja bym chyba w takim domu nie została?

Wcale nie musi być sprzataczką. Dobrze mowi w jezyku niemieckim dogada się. Powinien być pokoj przygotowany - w tym masz racje - ale nie jest. Nie wolno robić fotek w cudzym domu bez zgody właściciela a tym bardziej rozpowszechniac.No jak Ty sobie wyobrażasz ktos do Ciebie przyjedzie i obfotografuje Ci mieszkanie a potem pokaże? to wstyd. Nie odpowiadają warunki to sie nie zgadzam i nie zawracam gitary. Ja bym została , oczywiście nie wiem jak tam rzeczywiście jest. Czy to dom pusty pod nieobecność pdp , czy może tak jak Teresadd pisała brak babskiej reki. Na pewno w piwnicy bym nie mieszkala nawet gdyby był pokoj przygotowany czysty i pachnący. To piwnica zostaje piwnicą. Ja bym wypróbowała co sie święci na tej szteli.Ale czas pokaże. Może sie dowiemy.
07 listopada 2015 19:26 / 7 osobom podoba się ten post
mleczko1

Wcale nie musi być sprzataczką. Dobrze mowi w jezyku niemieckim dogada się. Powinien być pokoj przygotowany - w tym masz racje - ale nie jest. Nie wolno robić fotek w cudzym domu bez zgody właściciela a tym bardziej rozpowszechniac.No jak Ty sobie wyobrażasz ktos do Ciebie przyjedzie i obfotografuje Ci mieszkanie a potem pokaże? to wstyd. Nie odpowiadają warunki to sie nie zgadzam i nie zawracam gitary. Ja bym została , oczywiście nie wiem jak tam rzeczywiście jest. Czy to dom pusty pod nieobecność pdp , czy może tak jak Teresadd pisała brak babskiej reki. Na pewno w piwnicy bym nie mieszkala nawet gdyby był pokoj przygotowany czysty i pachnący. To piwnica zostaje piwnicą. Ja bym wypróbowała co sie święci na tej szteli.Ale czas pokaże. Może sie dowiemy.

Aniu, widać, że nieuważnie przeczytałaś posta Ani12. Tam PDP jest jeszcze w szpitalu (jeszcze 2 tygodnie), ale w domu jest sprawna i nie potrzebująca opieki żona PDP, która gotuje i pewnie gromadzi "zapasy". Tam Ania12 nie będzie mogła pewnie zadnych niepotrzebnych rzeczy ani usunąć, ani nawet wyrzucić przeterminowanych. Byłam niedawno w domu takiej "zbieraczki", która lubiła swój "bałagan artystyczny" i naprawdę trzeba było użyć fortelu, aby pozbyć się rzeczy spożywczych przeterminowanych. Tam do lodówki nie można było wcisnąć nic. Nie robiłam fotek, nie potrzebowaam się z niczego tłumaczyć, ale jakbym była na miejscu Ani12 to pewnie bym zrobiła fotkę swojego "apartamentu" w suterenie.Nie do publikacji czy dalszego rozpowszechniania, tylko do pokazania swojej firmie na jakie warunki bytowe wysyła swoje opiekunki. Myślę, że koordynatorzy powinni zawsze sprawdzić warunki bytowe zanim wyślą do pracy swoje popiekunki. Nie powinni wierzyć na słowo Niemcom, którzy zapewniają o samodzielnym pokoju czy nawet toalecie (która nie działa od wielu lat).
07 listopada 2015 20:27 / 2 osobom podoba się ten post
Malgi

Aniu, widać, że nieuważnie przeczytałaś posta Ani12. Tam PDP jest jeszcze w szpitalu (jeszcze 2 tygodnie), ale w domu jest sprawna i nie potrzebująca opieki żona PDP, która gotuje i pewnie gromadzi "zapasy". Tam Ania12 nie będzie mogła pewnie zadnych niepotrzebnych rzeczy ani usunąć, ani nawet wyrzucić przeterminowanych. Byłam niedawno w domu takiej "zbieraczki", która lubiła swój "bałagan artystyczny" i naprawdę trzeba było użyć fortelu, aby pozbyć się rzeczy spożywczych przeterminowanych. Tam do lodówki nie można było wcisnąć nic. Nie robiłam fotek, nie potrzebowaam się z niczego tłumaczyć, ale jakbym była na miejscu Ani12 to pewnie bym zrobiła fotkę swojego "apartamentu" w suterenie.Nie do publikacji czy dalszego rozpowszechniania, tylko do pokazania swojej firmie na jakie warunki bytowe wysyła swoje opiekunki. Myślę, że koordynatorzy powinni zawsze sprawdzić warunki bytowe zanim wyślą do pracy swoje popiekunki. Nie powinni wierzyć na słowo Niemcom, którzy zapewniają o samodzielnym pokoju czy nawet toalecie (która nie działa od wielu lat).

Wracam do Ani wpisu jeszcze raz. Pewnie zaspana byłam , poczytam, poczytam . Dziewczyna napisze pewnie co postanowiła. Zobaczymy. Masz racje w tym ,że koordynator powinien sprawdzic warunki to nie ulega watpliwosci. Ale wiem że ze złej szteli na początku może być dobra za kilka dni. Poczekamy zobaczymy. Nie namawiałam Ani żeby tam została  co to, to nie pisałam ,że ja bym spróbowała.
07 listopada 2015 21:17
mleczko1

Wracam do Ani wpisu jeszcze raz. Pewnie zaspana byłam , poczytam, poczytam . Dziewczyna napisze pewnie co postanowiła. Zobaczymy. Masz racje w tym ,że koordynator powinien sprawdzic warunki to nie ulega watpliwosci. Ale wiem że ze złej szteli na początku może być dobra za kilka dni. Poczekamy zobaczymy. Nie namawiałam Ani żeby tam została  co to, to nie:-( pisałam ,że ja bym spróbowała.

A czy powiesz czym się chwaliłaś, jestem ciekawa, bo jeśli wnuczką w plastycznych kierunkach, to ci odpowiem oficjalnie na forum jak mojemu dziecku nie dałam szansy się rozwinąć........................
07 listopada 2015 21:44 / 2 osobom podoba się ten post
Wreszcie i ja mam doła , ogromnego doła.
Dowiedziałam się dziś, że moja koleżanka, matka kolegi przedszkolnego, szkolnego, gimnazjalnego ma przezrut raka do wątroby. Kilka lat temu, około 7-8 zachorowała na raka piersi. Mastektomia, chemia, wiadomo. Powoli wracała do zdrowia, gdy zostawił ją mąż, dotychczas po prostu wzór męża i ojca (znam osobiscie). Oznajmił jej, że chce zyc normalnie,znalazł sobie babę na zastępstwo,a mojej kolezance kazał wyprowadzaic się z jego domu. Dom ten nalezy do jej teściów (nie była wymarzoną synową), ale ona jako panna miała piękne mieszkanie w blokach, które sprzedała i zainwestowała w wykonczenie piętra domu teściów. Jak by tego było mało, młodszy syn, buntowany przez ojca został z nim. Z byłym mężem dogadali się i kupili wspolnie (oficjalnie) mieszkanie w blokach dla niej. Oczywiscie na kredyt, który miał spłacać mąz, w ramach spłaty jej inwestycji w dom tesciów. Były mąż spłacił raptem 2 raty i oznajmił, że nie ma pieniędzy i spłacał nie będzie. Dziewczyna znalazła się w czarnej dooopie i z tego wszystkiego usiłowała popełnic samobójstwo, na szczęscie starszy syn ją znalazł i została uratowana. Koleżanka jest bibliotekarką w szkole, zarabia sporo jako dyplomowany nauczyciel bibliotekarz, plus oczywiscie zastępstwa i zajęcia z j. angielskiego, dodatkowo płatne. jakos więc sobie radziła finansowo, choc lekko nie było, bo z=przecież oprócz rat za mieszkanie ma jeszcze syna (równiesnika mojego syna) studenta.Powoli więc zaczeła wracać do normalnosci, az tu znów rak zaatakował. Ma przerzuty do watroby, od lipca bierze chemię, ale powiedziała mi, że poprawy nie widać.
Ona ma 50 lat, doświadczyła w zyciu wiele cierpienia i jak widać końca nie ma . Nie umiem sobie z tym poradzić :(
07 listopada 2015 21:47 / 8 osobom podoba się ten post
I powiem Wam jeszcze, że uzalacie się nad sobą, bo praca zdala od rodziny, bo tęsknota,bo zła Stella, bo każą sprzątać, okna myć, bo jakies tam inne pierdoły. Tak pierdoły, bo są ludzie, którzy naprawdę mają problemy, którzy walćzą o zycie, bo bardzo chcą zyć. A w pi.....u z tym wszystkim. Zdrowie, a raczej jego brak, to jest problem, a nie jakies pierdoły, uzalanie się nad sobą, bo babka czy dziadek źle na nas spojrzeli. Idę sobie popłakać :(
07 listopada 2015 21:50
doda1961

Wreszcie i ja mam doła , ogromnego doła.
Dowiedziałam się dziś, że moja koleżanka, matka kolegi przedszkolnego, szkolnego, gimnazjalnego ma przezrut raka do wątroby. Kilka lat temu, około 7-8 zachorowała na raka piersi. Mastektomia, chemia, wiadomo. Powoli wracała do zdrowia, gdy zostawił ją mąż, dotychczas po prostu wzór męża i ojca (znam osobiscie). Oznajmił jej, że chce zyc normalnie,znalazł sobie babę na zastępstwo,a mojej kolezance kazał wyprowadzaic się z jego domu. Dom ten nalezy do jej teściów (nie była wymarzoną synową), ale ona jako panna miała piękne mieszkanie w blokach, które sprzedała i zainwestowała w wykonczenie piętra domu teściów. Jak by tego było mało, młodszy syn, buntowany przez ojca został z nim. Z byłym mężem dogadali się i kupili wspolnie (oficjalnie) mieszkanie w blokach dla niej. Oczywiscie na kredyt, który miał spłacać mąz, w ramach spłaty jej inwestycji w dom tesciów. Były mąż spłacił raptem 2 raty i oznajmił, że nie ma pieniędzy i spłacał nie będzie. Dziewczyna znalazła się w czarnej dooopie i z tego wszystkiego usiłowała popełnic samobójstwo, na szczęscie starszy syn ją znalazł i została uratowana. Koleżanka jest bibliotekarką w szkole, zarabia sporo jako dyplomowany nauczyciel bibliotekarz, plus oczywiscie zastępstwa i zajęcia z j. angielskiego, dodatkowo płatne. jakos więc sobie radziła finansowo, choc lekko nie było, bo z=przecież oprócz rat za mieszkanie ma jeszcze syna (równiesnika mojego syna) studenta.Powoli więc zaczeła wracać do normalnosci, az tu znów rak zaatakował. Ma przerzuty do watroby, od lipca bierze chemię, ale powiedziała mi, że poprawy nie widać.
Ona ma 50 lat, doświadczyła w zyciu wiele cierpienia i jak widać końca nie ma . Nie umiem sobie z tym poradzić :(

Przykre,bardzo przykre.Trzymaj sie 
07 listopada 2015 22:16 / 1 osobie podoba się ten post
ORIM

Przykre,bardzo przykre.Trzymaj sie :przytula:

doda1961 przczytalam to 5 x, dalej nie rozumiem, czytam jeszcze raz!!!!! czy tak może się dziać, no ja mam szok!!!!
07 listopada 2015 22:18
Gosiap

doda1961 przczytalam to 5 x, dalej nie rozumiem, czytam jeszcze raz!!!!! czy tak może się dziać, no ja mam szok!!!!

To nie do Orima , to do ciebie Doda1961
07 listopada 2015 22:22
doda1961

I powiem Wam jeszcze, że uzalacie się nad sobą, bo praca zdala od rodziny, bo tęsknota,bo zła Stella, bo każą sprzątać, okna myć, bo jakies tam inne pierdoły. Tak pierdoły, bo są ludzie, którzy naprawdę mają problemy, którzy walćzą o zycie, bo bardzo chcą zyć. A w pi.....u z tym wszystkim. Zdrowie, a raczej jego brak, to jest problem, a nie jakies pierdoły, uzalanie się nad sobą, bo babka czy dziadek źle na nas spojrzeli. Idę sobie popłakać :(

Nie kop nas my jesteśmy tu po to żeby ci pomóc, jak masz chęć zadzwoń do mnie jestem do dydyspozycji
07 listopada 2015 22:30 / 2 osobom podoba się ten post
Gosiap

Nie kop nas my jesteśmy tu po to żeby ci pomóc, jak masz chęć zadzwoń do mnie jestem do dydyspozycji

Dziękuję Gosiu, ja silna kobieta jestem, ale ....czasami takie historie jak ta, którą opowiedziałam zwalają mnie z nóg. No qrwa to nie do wiary, że jedna osoba moze tak cierpiec , a ile jeszcze przed nia? No i jeszcze powiem, że jej matka popełniła samobójstwo skacząc z wiezowca w wieku raptem 40 kilku lat, bo tez nie mogła sobie poradzic z problemami. No jasna cholera ,  no gdzie sprawiedliwosc na tym swiecie???? Tyle nieszczęscia na jedną osobę?
07 listopada 2015 22:33 / 1 osobie podoba się ten post
Gosiap

doda1961 przczytalam to 5 x, dalej nie rozumiem, czytam jeszcze raz!!!!! czy tak może się dziać, no ja mam szok!!!!

Jak widać może się tak dziać Gosiu. Ta opowieść jest o matce kolegi mojego syna, w emocjach brakło tego słowa. Znam ją od przedszkola mojego syna, znałam ich jako małżenstwo, znałam męża, o ktorym mogłam wtedy powiedzieć, chodzący ideał, no i masz. Brak słów!
07 listopada 2015 22:37 / 2 osobom podoba się ten post
doda1961

Jak widać może się tak dziać Gosiu. Ta opowieść jest o matce kolegi mojego syna, w emocjach brakło tego słowa. Znam ją od przedszkola mojego syna, znałam ich jako małżenstwo, znałam męża, o ktorym mogłam wtedy powiedzieć, chodzący ideał, no i masz. Brak słów!

Do całej historii - brak mi słów. 
I masz rację, że w pędzie zapominamy, co jest naprawdę ważne, i co jest warte , aby się tym przejmować.