07 listopada 2015 21:44 / 2 osobom podoba się ten post
Wreszcie i ja mam doła , ogromnego doła.
Dowiedziałam się dziś, że moja koleżanka, matka kolegi przedszkolnego, szkolnego, gimnazjalnego ma przezrut raka do wątroby. Kilka lat temu, około 7-8 zachorowała na raka piersi. Mastektomia, chemia, wiadomo. Powoli wracała do zdrowia, gdy zostawił ją mąż, dotychczas po prostu wzór męża i ojca (znam osobiscie). Oznajmił jej, że chce zyc normalnie,znalazł sobie babę na zastępstwo,a mojej kolezance kazał wyprowadzaic się z jego domu. Dom ten nalezy do jej teściów (nie była wymarzoną synową), ale ona jako panna miała piękne mieszkanie w blokach, które sprzedała i zainwestowała w wykonczenie piętra domu teściów. Jak by tego było mało, młodszy syn, buntowany przez ojca został z nim. Z byłym mężem dogadali się i kupili wspolnie (oficjalnie) mieszkanie w blokach dla niej. Oczywiscie na kredyt, który miał spłacać mąz, w ramach spłaty jej inwestycji w dom tesciów. Były mąż spłacił raptem 2 raty i oznajmił, że nie ma pieniędzy i spłacał nie będzie. Dziewczyna znalazła się w czarnej dooopie i z tego wszystkiego usiłowała popełnic samobójstwo, na szczęscie starszy syn ją znalazł i została uratowana. Koleżanka jest bibliotekarką w szkole, zarabia sporo jako dyplomowany nauczyciel bibliotekarz, plus oczywiscie zastępstwa i zajęcia z j. angielskiego, dodatkowo płatne. jakos więc sobie radziła finansowo, choc lekko nie było, bo z=przecież oprócz rat za mieszkanie ma jeszcze syna (równiesnika mojego syna) studenta.Powoli więc zaczeła wracać do normalnosci, az tu znów rak zaatakował. Ma przerzuty do watroby, od lipca bierze chemię, ale powiedziała mi, że poprawy nie widać.
Ona ma 50 lat, doświadczyła w zyciu wiele cierpienia i jak widać końca nie ma . Nie umiem sobie z tym poradzić :(