Podobnie, jak Kasia napisała- ja też nie jeżdżę do demencji. Mam kilka przypadków w swoim CV, w tym opisywana tu kiedyś "Herta". To, że w ciągu dnia musiałam ją mieć stale na oku, to pikuś, ale i noce były bardzo niespokojne. Pod koniec zlecenia byłam kłębkiem nerwów, budziłam się na każdy szelest, nota bene mam lekki sen, więc byle co mnie wybudzało. Moja zmienniczka obudziła się za późno, gdy salon był zdemolowany przez pdp (potrzaskane zdjęcia i
Czytaj więcej