Ja miałam kiedyś babcię, która miała bzika na punkcie frędzelków przy dywanie. Zawsze musiały być wyczesane. U siebie w pokoju mówiłam, że nie będę tego robić, bo wolę jak są poskręcane, wtedy pokój jest weselszy. Niestety w salonie trzeba było, zawsze robiłam to przed przyjściem logopedy, a przychodził dwa razy w tygodniu i potem mówiłam mu, że ma przeskakiwać przez te troczki, aby mi ich nie "popsuć". Dziadek się śmiał, logopeda też, a babcia uważała, że mam
Czytaj więcej