No, no, nie myślałam, że mój post o wizycie u gina (napisany naprędce, bo śpieszyłam się do kościoła) rozpęta dzisiaj taką radosno-dowcipną dyskusję. Przecież to bardzo poważna sprawa, czasem sprawa życia i śmierci. Chyba odreagowyłyście sobie tutaj środę popielcową, tak na wesoło.:-):-)
Czytaj więcej