Perły rzucone przed damy

Witamy Cię serdecznie Basiu. Jest nam ogromnie miło, że zechciałaś poświęcić nam czas na przeprowadzenie wywiadu.

Z tego, co nam wiadomo jesteś opiekunką osób starszych oraz prowadzisz blog, opisujący m.in. Twoje doświadczenia w tym zawodzie. Uważamy to za niezwykły akt odwagi oraz poświęcenia. W końcu to zajmuje sporo czasu, a praca opiekunki, jak wiemy jest czasochłonna.

 

 

1. Co skłoniło Cię do założenia bloga? Jakiego efektu ze strony czytelników chcesz się spodziewać? Czy jest to forma edukowania innych opiekunek? Czy bardziej miejsce na przemyślenia z danej chwili?

 

Bloga zaczęłam pisać przez przypadek. Nigdy wcześniej nie czytałam innych blogów. Nadal nie czytam. Gdy zaczęłam prowadzić bloga, weszłam dla porównania na pierwszy lepszy blog opiekunki. Przeczytałam na nim jedno zdanie o „hitlerówkach”. Bardzo szybko zaniechałam porównań i przestałam szukać wzorów do naśladowania. Piszę o tym, co uważam za ważne i o tym, co po prostu mam ochotę napisać. Zaczęło się od opowiadań.

Niemal od samego początku pracy w opiece, udzielałam się na forum opiekunek. Pisałam tak dla siebie. O moich dramatach na zleceniu, rzeczach, które mnie wkurzyły, rozśmieszyły, zastanawiały. Forum zrobiło się troszkę nudne. Ospałe. Pod koniec roku 2017 znalazłam się na Facebooku na grupach dla opiekunek. Już przy pierwszych tekstach pytano mnie, czy jestem blogerką. Przeczyłam i pisałam dalej. Zapytań było tyle, że stwierdziłem, że skoro wszyscy uważają mnie za blogerkę, to dlaczego miałabym nią nie zostać.

 

Założyłam blogi w kilku różnych miejscach (o tych samych tytułach), nie zastanawiając się po co i nie licząc na tak wysoką liczbę czytelników. Bardzo szybko podpasował mi blog na boggerze i tam zostałam http://kasiaperla.blogspot.com Liczba czytelników przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Gdy zaczynałam pisać i na bloga wchodziło 200- 300 osób, nie rozumiałam dlaczego tak się dzieje. Dla mnie to był fenomen. Tymczasem kilka tygodni później, jeśli nie kilkanaście dni później, dziennie miałam 2 tys. wejść. Liczby nakręcały mnie do działania. To, co powstało dla zabicia czasu, wypełnienia nudy na zleceniu, stało się moim obowiązkiem. Na blogu miały się znaleźć jedynie opowiadania. W pewnym momencie poczułam jednak, że należę do potężnej grupy ludzi wykonujących bardzo specyficzną pracę. Zaczęłam również czytać, co piszą opiekunki. Na forum pisałam z małą grupką ludzi. Nie zawsze się zgadzałyśmy na różne tematy. Natomiast jeśli chodziło o temat naszej pracy, to panowała całkowita jedność.

 

Większość osób znała swoje prawa, obowiązki i nikt nie poddawał ich w wątpliwość. Ci, którzy wpadali gościnnie, czytali i wyciągali wnioski. Tymczasem na Facebooku ujrzałam tysiące opiekunek, które nie mają pojęcia, o czym piszą. Jedne czytają uważnie, szukają i słuchają rad, inne osoby wprowadzają je w błąd. Nieliczni piszą mądrze i na temat. Jeden wielki misz masz. Misz masz spowodowany niewiedzą. Komuś, kto zaczyna z pewnością trudno zdecydować, kogo słuchać i kto ma rację. Dlatego na blogu prócz opowiadań zaczęły pojawiać się również podstawowe informacje dotyczące naszej pracy. Zainteresowanie było coraz większe i większe. Z czasem powstały pierwsze lekcje języka niemieckiego, które niestety również cieszą się ogromnym zainteresowaniem.

 

„Niestety” ponieważ prowadzenie bloga jest bardzo czasochłonne, a ja czuję się w obowiązku prowadzić go dalej. Są dni, że wstawianie posta sprawia mi przyjemność. Niestety są dni, gdy nie mam czasu, siły, lub ochoty. Fajnym rozwiązaniem okazały się przepisy kulinarne. Posiłki na zleceniu gotuje się codziennie, a nawet najprostszy przepis spotyka się z zainteresowaniem. W ogóle to nigdy nie wiadomo, jaki temat wypali. Gdy czasami myślę, że coś będzie hiciorem, statystyki pokazują, że zainteresowanie jest średnie. Natomiast, gdy wrzucę coś od niechcenia, obserwuję, jak post jednego dnia ma ponad 2 tys. odsłon. Jak już pisałam- dla mnie to jest fenomen, którego nie rozumiem. Płynę z prądem. Z resztą całe moje życie rzeczy działy się przez przypadek. Nigdy nie wiedziałam, co chcę robić w przyszłości. Tego, że znajdę się w gastronomi i przepracuję w niej ponad 10 lat, nikt się nie spodziewał.

 

Przed opieką broniłam się rękami i nogami. A jednak przepracowałam w niej już 4 lata. Nadal nie wiem, co chcę robić w życiu. Wiem, że nie chcę pracować w opiece. Natomiast póki co, należę do grupy opiekunek i opiekunów. Pierwszy raz w życiu mam uczucie, że należę do jakieś grupy i w pewien sposób czuję się odpowiedzialna za to, co się w niej dzieje. Od samego początku, gdy powstawał blog, nie liczyłam na nic. Nie myślałam co będzie dalej. Po prostu pisałam.- To co chciałam napisać i to, o co mnie pytano. Edukowanie opiekunek? No cóż. Rad można udzielać na Facebooku. Niestety, gdy co tydzień powtarzają się te same pytania, w pewnym momencie człowiek sobie myśli „czy tym pytaniom nie będzie końca?”. W chwili obecnej, wchodzę na bloga, wybieram temat, o który ktoś pyta i wrzucam link. Zaobserwowałam, że opiekunki zaczynają same sobie podawać namiary na mojego bloga, co uważam za super fajne. W jakiś sposób jest to więc forma uświadamiania opiekunek. Forma, która jest trwalsza, łatwiejsza, pełniejsza i szybka w obsłudze. Każdy sam decyduje o tym, czy skorzysta z moich mądrości, czy nie. Zapewniam jednak, że nie wyssałam ich z palca.

 

2. Jesteś zadowolona z decyzji podjęcia pracy w opiece, w Niemczech? Jeżeli tak, możesz nam przybliżyć, co wpływa na ten pozytywny fakt?

 

Tak. Moja decyzja nie wynikała z wyboru, ale z bezradności i bezsilności. Uważam, że w takiej branży nie można pracować latami. Dla mnie 4 lata to stanowczo za dużo. Widzę jednak światełko w tunelu i podążam do niego, by osiągnąć swój cel. Jedyny plus tej pracy, to duży zastrzyk gotówki. Nigdzie indziej nie zdoła się, w takim tempie odłożyć takich pieniędzy. Natomiast jestem zdania, że nawet jeśli w tej  branży kiedyś zapanuje porządek, to nie jest to praca na lata. Człowiek powinien mieć swój dom, do którego wraca po pracy. Po 8 godzinach pracy. Życie w kratkę, to nie jest życie. Rozpadają się rodziny, urywają kontakty socjalne, człowiek w pewnym momencie tak naprawdę jest sam. Jeśli nawet nie jest tak dramatycznie, to tracimy połowę naszego życia będąc na zleceniu. A mamy je tylko jedno.

 

Dla mnie kolejnym plusem tej pracy okazał się blog, który bez niej nigdy by nie powstał. Obecnie zrobiłam sobie już miesiąc czasu urlopu. Nie tylko od pracy, ale i od bloga. Jak najbardziej zamierzam jednak do niego wrócić. Chciałabym, by stał się profesjonalnym blogiem i by pracowało nad nim więcej ludzi. W chwili obecnej ma taki rozmiar, że ciężko to ogarnąć, a jest jeszcze tyle rzeczy, które trzeba napisać i które chciałabym poprawić.

Trzeci plus to książka, która właśnie powstaje. A właściwie czeka na druk. „Perły rzucone przed damy” ukaże się za około 3 miesiące (początek lipca). Na blogu podam, gdzie można będzie ją nabyć. W życiu wcześniej nie myślałam, że napiszę książkę. Mam pomysły i materiały na kolejną. Tylko czasu brak.

 

3. Miałaś kiedykolwiek chwile zwątpienia, chciałaś rzucić wszystko i wrócić do kraju? Poszukać pracy w Polsce?

 

Oczywiście. Zawsze i wszędzie. To jest nieludzka branża. Nie zniosłabym tej pracy i nie wytrwałabym tak długo, gdybym nie miała celu. Kiedyś myślałam, że w gastronomii nie liczy się człowiek. W opiece nie liczy się nikt- ani opiekunka, ani podopieczny. To wielki biznes. Można by zaryzykować słowa „mafia”?

 

4. Co w ogóle sądzisz o branży opiekuńczej, zarówno od strony środowiska opiekunek, ale i od strony pracodawców? Czy jest coś, co Twoim zdaniem powinno ulec zmianie?

 

Wszystko powinno ulec zmianie.

Większość podopiecznych powinna się znajdować w specjalistycznych ośrodkach (zakład psychiatryczny, dom starców, dom opieki, tymczasowy dom opieki, szpital, hospicjum) lub opiekunka, czyli praktycznie pomoc domowa, powinna pracować jednocześnie z opieką medyczną, która wykonuje wszystkie czynności medyczne i pielęgnacyjne. Pozostanie na starość w domu to jest luksus. Luksus, który dla Niemców dzięki polskiej opiekunce stał się standardem. Tymczasem do wielu czynności opiekunka nie posiada kwalifikacji. Czas pracy opiekunki to średnio 40 godzin tygodniowo. Bez wsparcia opieki medycznej oraz rodziny podopiecznej, czas pracy opiekunki bardzo często wykracza poza godziny pracy, za które ma płacone, a wysiłek fizyczny i psychiczny, jaki wkłada w pracę jest ogromny.

 

Czasami dokonujemy rzeczy niemożliwych. Często pracuję z osobami demencyjnymi. Śmiem twierdzić, że towarzyszą im choroby psychiczne. Pacjenci raz na trzy miesiące widzą przez 5 minut neurologa, który ustawia tabletki na kolejne 3 miesiące. Tabletki, które w pewnych sytuacjach podaje się według potrzeby. W specjalnych ośrodkach, gdy jest taka potrzeba pacjent dostaje większą lub mniejszą dawkę. Podczas opieki domowej służby medyczne przychodzą dwa razy dziennie i wydają tabletki według zaleceń. Opiekunka, a nawet służby medyczne nie mogą zmienić dawki nawet, gdy widzą, że jest taka potrzeba. W efekcie ta sama podopieczna z powodu za wysokiej dawki trzy miesiące śpi dzień i noc, ponieważ tabletki ją tak otępiają, a kolejne 3 miesiące po zmniejszeniu dawki wchodzi opiekunce na głowę lub wręcz wbija opiekunce widelec w czoło. Takie leki powinny być ustalone stacjonarnie.

 

Po drugie raz jest lepiej, raz gorzej i ktoś powinien mieć prawo na bieżąco dostosowywać dawkę. Dlatego twierdzę, że niektórzy nie powinni przebywać w domu. Opiekunka nie ma żadnych środków, by zająć się takim podopiecznym. Nie mówiąc już o wiedzy. Natomiast obłożnie chorzy pacjenci często nie mają potrzebnego sprzętu, a służby medyczne przychodzą i wykonują jedynie minimum- to, za co im się płaci. Reszta obowiązków spoczywa na opiekunce. Chodź wiele z nich tak naprawdę do nas nie należy. Ponadto oczekuje się, że zastąpimy podopiecznym rodzinę. Wymaga się, by opiekunka warowała przy podopiecznym dzień i noc, chociaż nie ma takiej potrzeby. Opiekunka nie jest lekarstwem i rozwiązaniem na samotność niemieckich seniorów. Od tego mają oni swoje własne rodziny.

 

 

Firmy powinny być kontrolowane. Unika się płacenia pełnego ZUSu, podatków. Opiekunka wyjeżdżając nigdy nie ma pewności na jakich warunkach będzie pracować. Np. wczoraj rozmawiałam z firmą, która twierdziła, że płaci ZUS od średniej krajowej. Dzisiaj wyszło na jaw, że od średniej krajowej w skali trzech miesięcy. W rezultacie wychodzi, że ZUS jest płacony miesięcznie średnio od 1/ 3 średniej krajowej. Moim zdaniem to jest oszustwo. Takie rzeczy wychodzą w większości firm, jeśli zada się wystarczająco dużo pytań.

 

Opiekunki powinny być sprawdzane- wiedza, pewien poziom, umiejętności, język niemiecki, testy psychologiczne, kultura. To jest praca z człowiekiem, a nie przerzucanie worków z ziemniakami. Tymczasem kwalifikacje i język sprawdza się, ale tylko po to, by obniżyć wysokość pensji. Opiekunka i tak jest wysyłana, ponieważ w firmach brakuje opiekunów.

 

Na zlecenia regularnie powinien przyjeżdżać koordynator, by sprawdzać, czy wszystko jest ok i jak wygląda współpraca między opiekunką, podopiecznych i rodziną. Tymczasem koordynatorzy czasami miesiącami, jeśli nie latami, nie widzieli ludzi, z którymi podpisali umowy, i którzy dla nich i na nich pracują.

Państwo polskie i niemieckie powinno egzekwować prawa i przepisy, które wprowadza w życie. W opiece panuje bezprawie i nikogo to nie obchodzi.

 

5. Masz za sobą sporo doświadczenia, dlatego jesteśmy ciekawi Twojej opinii na temat idealnej kandydatki na opiekunkę. Jaka powinna być osoba, która chce pracować w opiece? Jakie umiejętności powinna posiadać, by praca w tym zawodzie nie stała się dla niej rozczarowaniem?

 

Powinna posiadać wiedzę. Nie medyczną!

Powinna wiedzieć, w jakim charakterze wyjeżdża do pracy.

Wykazać się asertywnością i poczuciem odpowiedzialności za dom podopiecznej i za podopiecznego.

Powinna jednak pamiętać, że ponosi odpowiedzialność, ale nie wszystko musi wykonywać sama. Od wykonywania różnych czynności są różne zawody. Jest rehabilitant, ogrodnik, pielęgniarka, ktoś do mycia okien, złota rączka,  psycholodzy i rodzina podopiecznych...

Opiekunka powinna znać język w stopniu komunikatywnym, by zdobyć zaufanie podopiecznych i ich rodzin oraz by się z nimi komunikować- informować o sprawach bieżących i w wielu sprawach, służyć pomocą jak np. zorganizowanie terminu, przyjęcie ślusarza, elektryka, kominiarza w domu, towarzyszenie podopiecznej podczas wizyt nie tylko ciałem, ale i „głową”.

Ważna jest również cierpliwość. Nie można być nastawionym jedynie na zyski.

Trzeba przynajmniej w małym stopniu lubić to, co się robi. Ale tak jest w każdej pracy.

Warto mieć jakąś odskocznię. Niech to będzie książka, internet, szydełkowanie, by nie zwariować w tej pracy.

Trzeba też wiedzieć, gdzie kończy się nasza odpowiedzialność, a gdzie odpowiedzialność ponosi rodzina podopiecznych. Warto rozumieć, kiedy i jak odejść.

 

6. Czy masz jakąś radę dla początkujących opiekunek? Pytamy o to, ponieważ komentarze o tej pracy nie zawsze są pozytywne.

 

Nie oczekiwać wdzięczności. Nastawić się na ciężką pracę pod względem fizycznym lub psychicznym. Przed wyjazdem zapoznać się z charakterem naszej pracy. Poznać swoje prawa i obowiązki. Nie liczyć na to, że ktoś poda idealne zlecenie na złotej tacy. To ciągła walka o swoje prawa i o szacunek. Pilnować swoich spraw. Sprawdzać zlecenia, przygotować się do wyjazdu. Liczyć tylko na siebie. Ponosić odpowiedzialność za siebie i za podopiecznego. Jeśli ktoś nie potrafi zadbać i walczyć o siebie, nie powinien podejmować się pracy w opiece. To praca dla silnych ludzi, którzy powinni potrafić poradzić sobie za granicą.

 

Dziękujemy za Twój czas, a czytelników zapraszamy na blog Basi (Perły rzucone przed damy, adres: http://kasiaperla.blogspot.com  oraz na stronę, na FB (Perly Rzucone Przed Damy).

https://www.facebook.com/Perly-Rzucone-Przed-Damy-141846583289776/

 

Życzymy sukcesów i spełniania się w życiu, zarówno zawodowym, jak i prywatnym.

Zespół Opiekunki24.pl

15 czerwca 2018 10:38 / 2 osobom podoba się ten post
Pewnie. Trzeba wychodzić z domu. Ja kiedyś wolałam się przespać, by mieć siłępotem do wieczora siedzieć. Teraz uciekam z domu. Czasami, jak mi się nie chce, albo jest zła pogoda, to dostaję nerwicy i klaustrofobi. 
Busem, czy pociągiem, żeby gdzieś pojechać, to trzeba mieć jednak więcej czasu niż przerwa obiadowa. 
15 czerwca 2018 10:45 / 1 osobie podoba się ten post
Takie wydarzenia pokazują, że nikt z nami się nie liczy. Nie tylko z uczuciami, ale przecież my powinniśmy o takich rzeczach również wcześniej wiedzieć, by planować urlop, kolejne zlecenie lub by się najwyraźniej w świeciepo ludzku spakować. 
Ale to się nie zmieni. Jak ktoś ma złudzenia, że jest ceniony i ktoś się z nim liczy, to oby kiedyś nie musiał przejrzeć na oczy. 
Niemcy tak długo stwarzają pozory, jak jesteśmy im potrzebmi. A potem grom z jasnego nieba. 
15 czerwca 2018 11:04 / 2 osobom podoba się ten post
Wszytko prawda, samo życie. Musimy same zadbać o siebie, same się szanować i cenić, a wtedy niefajne zachowania innych nie będą nas bolały. Przy całej empatii, jaką ma każda z nas (inaczej nie dałybyśmy rady w tej pracy), należy myśleć i dbać o siebie, czyli zachować zdrowy egoizm i asertywność.
15 czerwca 2018 14:27
Dokładnie. Ja w tym domu byłam kilka dni, to poczułam złość z powodu straty czasu i pieniędzy (z domu wyjechałam przy pustej kasie, bo miał być przecież dopływ gotówki, a tu ani  pieniędzy,  ani pracy). I to było moje jedyne zlecenie prywatne, bo w firmie nie byłoby mozliwe takie pozbycie się opiekunki z dnia na dzień (bez konkretnych przyczyn). Ale zmienniczka, która właściwie tam się zadomowiła (w foliaku m.in. na własne potrzeby hodowała pomidory i w tym roku też planowała przywieźć i posadzić) poczuła się jeszcze gorzej.
 
15 czerwca 2018 16:38 / 2 osobom podoba się ten post
Nieźle. Człowiek daje z siebie wszystko, stwarza sobie drugi dom, a tu taka niespodzianka. Trzeba być gotowym, by w każdej chwili opuścić dom. Przecież nawet taka śmierć może przyjść, gdy się tego nie spodziewamy. Zawsze staram się zoorganizować warunki, by żyć, jak u siebie w domu. Ale nigdy nic nie zostawiłam u podopiecznej z myślą, że wrócę i liczę się z tym, że z dnia na dzień będę musiała opuścić miejsce. Pracujac z firmą też trzeba się z czymś takim liczyć. Ale faktycznie mają umowy i jeśli nawet rodzina coś wykombinuje, to firma może wymusić kasę za ten okres, albo by opiekunka została w domu podopiecznych do końca umowy lub do momentu, gdy firma znajdzie jej inne stelle. 
16 czerwca 2018 08:08
No właśnie, z firmą bezpieczniej. Jak już wiedziałam, że tu przyjadę i jechałam z wizytą, to przywiozłam parę rzeczy (spytałam oczywiście, czy mogę). Ale to było tylko to, czego nie szkoda, w razie gdyby coś się nie powiodło. I tak zamierzam robić, jeśli będę wracać. Moja wcześniejsze zmienniczka powiedziała, że szkoda jej kosmetyków, które zostały, bo dobre (trzy dni przed wyjazdem stan pdp. się pogorszył i znalazła się w hospicjum). Trochę mnie to zdziwiło, bo to akurat dużo miejsca nie zajmuje (zostawiała tez ubrania, ale takie,których nie żal) a tam wiadomo było, że w każdej chwili może tak się stać.
16 czerwca 2018 08:47
Ja bym nawet z zwykły worek na śmieci spakowała.
16 czerwca 2018 23:46
Odlotowa wycieczka. Chyba najfajniejsza ze wszystkich. Dzisiaj zwiedzałam dwa piękne zamki. Zapraszam do oglądania zdjęć.

http://kasiaperla.blogspot.com/2018/06/monchengladbach-ksiezniczka-zwiedza.html?m=1
17 czerwca 2018 07:23
Nie nie czytasz jak firmy traktują opiekunki ? Wolę sama zająć sie swoimi sprawami jak do tej pory nie miałam zadnych problemów. Nie zostawiam swoich osobistych rzeczy na szteli, gdy mam choć odrobinę wątpliwości,że nie wrócę. Nie biorę dużo ubrań, teraz tez przyjechałam z malutkim neseserem . Wiem gdzie jadę i zabieram tylko to, co mi bedzie niezbędne. Obecna sztela jest wymęczona dzwonili, dzwonili , az mnie namówili . To dom obok mojej ostatniej szteli .
17 czerwca 2018 08:01 / 2 osobom podoba się ten post
Ja szukałam sama pracy. Ale nie mam ochoty na oburzone maile od osób, którym odpowiadam, że zajmuję się tylko chodzącymi osobami, bez inkontynencji i właściwie bez mycia. Z firmami to trochę, jak w katalogu - mówię, oni przeglądają i mam. Bez większych problemów. Chociaż kiedyś niektóre się bulwersowały i tłumaczyły, że nie ma takich zleceń. Odpowiadałam, że oni nie mają takich zleceń najwyraźniej, bo takie zlecenia są i do takich jeżdżę od czterech lat. W tym miesiącu dałam ogłoszenie na niemieckich stronach, że szukam pracy właśnie prywatnie. Napisałam, co potrafię i czego oczekuję. Poza dobrym stanem podopiecznego, a nie Pflegefall, napisałam o wolnym dniu i o czasie wolnym. O stawce również nie zapomniałam i o legalnym zatrudnieniu i meldunku. Wejść były setki. Kontaktu zero. Więc wolę firmę. Nie mam co prawda meldunku i pełnych składek, ale tak poza tym mam wszystko. 
17 czerwca 2018 08:17
Też szukam sama, czesto jednak jestem z polecenia rodziny gdzie juz pracowałam . Mam jednak inne podejście do pracy opiekunki . Uważam, że tymi nie chodzącymi i uzywającymi pampersów ktoś tez się musi opiekować. Nie wybieram i nie stawiam wygórowanych warunków, taka to praca . A co potrafię to zatrudniający mnie ocenia, nie jestem samochwała, bo to czesto mija się z prawdą.
17 czerwca 2018 11:27
Firmy rzeczywiście traktują opiekunki różnie. Dlatego jak szukałam pracy, to aplikowałam do firm, które miały dobre opinie w sieci- żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo trafienia na nierzetelną. Z firmą mam umowę, ona z rodziną i nie raczej nie będzie sytuacji, ze po przyjeździe się  dowiaduję, że rodzina  dziękuje, bo zmienili plany- mają przecież jakieś okresy wypowiedzenia. Można w sytuacji kryzysowej zadzwonić do firmy i sądzę, że większość jakoś reaguje. Czytałam o takich, kóre źle potraktowały opiekunki- bo o takich sytuacjach się pisze, a nie, że jest ok. Strach pisać pozytywnie, bo można się spodziewać negatywnych opinii innych opiekunek, nawet, jeśli z daną firmą nie miały doczynienia (ostatnie zdanie napisałam na podstawie moich intensywnych poszukiwań pracy, przeczytałam wtedy dużo opinii na temat firm i tam tak właśnie było- jak ktoś chwalił, to często obrywał po głowie).
Co do pracy na własną rękę- dobra sprawa, ale ze słabym językiem? Małe szanse- ze względu na rodzinę i załatwianie formalności. A choćby jak szukać, jesli nie dasz rady swobodnie rozmawiać przez telefon?
Co do zostawiania rzeczy osobistych- oczywiście, że jeśli są jakieś wątpliwości co do powrotu. Ale nawet jeśli byłam  pewna, że przyjadę (tak jak teraz było) to zostawiłam rzeczy, których nie żal, jeśliby coś nie wyszło. To taka praca, ze zmiana może następić w każdej chwili- bez niczyjej winy.
17 czerwca 2018 13:28
No a ja jestem zdania, że takimi ludźmi powinien zająć się wykwalifikowany personel. 
17 czerwca 2018 13:37 / 1 osobie podoba się ten post
Te bardzo negatywne opinie wynikają niestety bardzo często z zachlanności opiekunek. W miarę dobrych firmach przeszkadza im niska pensja. Chcą zarabiać więcej i więcej. I wyjeżdżają z gównianymi dla 200, 300 euro więcej. Potem okazuje się, że robią na czarno, nie mogą liczyć na "firmę". Ostatio miałam taki przypadek. Dziewczyna pisze o jakieś koleżance. Podaje mi nazwę firmy, jak niby jest zayrudniona. Niby niemiecka umowa. Ale nie ma meldunku, nie ma żadnego rozliczenia, firma o ile się nie mylę nie miała siedziby w de. Wygladało mi na przekręt. Aha. Nie ma ubezpieczenia. Pisze parę tygodni później, że koleżanka jednak pracowała na czarno. Uciekła i chce przestrzec inne opiekunki, bo gość będzie szukał kolejnej na jej miejsce. Nie mam już pojecia, który to gość. Tyle czasu minęło. Nie moja sprawa. Nie zwrociłam na niego uwagi. Polecam jej moją firmę. Mówię na jakich zasadach zatrudnia. Dziewczyna pyta o kasę. Mówię, że jedna 1200, dwie 1300, ale to chyba zależy od stanu ppdopiecznego, bo widziałam, że mają ogłoszenia za więcej. Mówię, żeby sama zadzwoniła i spytała. Odpowiada, że za tyle to kilka lat temu się pracowało. I szuka dalej. I pewnie wyjedzie z kolejnym gównem, a potem będzie płacz. Przecieź wiadomo, że jak jest więcej, to jakimś kosztem. Składek, podatków lub zlecenie jest poprostu bardzo ciężkie. Czy tak trudno to zrozumieć? Do niektórych nie mam nerwów i myślę sobie, że szkoda tylko mojego czasu. 
17 czerwca 2018 17:50
Skąd u ciebie tyle pogardy . Do koleżanek i do chorych ludzi . Masz patent na " wszystko wiedzenie  ". Nie doradzaj i nie upokarzaj .