Z dala od domu - jak sobie poradzić?

"Na obczyźnie" wczoraj i dziś


    Wiele osób obawia się wyjazdu z Polski i oderwania od kultury, do której są przyzwyczajeni. Czasem przeraża ich to bardziej niż bariera językowa, która może być poważnym problemem. Wspomnienia z lektur o ciężkim losie emigrantów tylko potęgują te lęki. Bywa, że bliskie osoby, czy media straszą chętnych do wyjazdu, przywołując takie przykłady.

    Nie zapominajmy jednak o różnicy pomiędzy losem uchodźcy, który jest zmuszony opuścić swój kraj i dotychczasowe życie, a wyjazdem zarobkowym na pewien czas. Ktoś, kto dziś wyjeżdża pracować w innym kraju, czy mieście, oczywiście przeżywa rozłąkę ze swoimi bliskimi i środowiskiem, w którym czuje się zakorzeniony, ale nie grozi mu całkowita utrata kontaktu z nimi. Zwykle ma też możliwość powrotu do wcześniej prowadzonego życia. Większość wyjeżdżających do pracy planuje powrót i traktuje taki wyjazd jako tymczasowy.
    Warto też pamiętać, że świat bardzo się zmienił od czasów zaborów, kiedy powstała większość znanych Polakom ze szkół lektur o smutnej doli emigrantów. Obecnie, dzięki nowym technologiom, mieszkając z dala od Polski można nadal mieć stały kontakt ze swoim krajem, jego kulturą i bliskimi, którzy w nim pozostali.
    Można też względnie szybko i często ich odwiedzać. Linie lotnicze coraz częściej oferują tanie połączenia, można "upolować" bilety z dużymi zniżkami. Są telefony, internet - warto więc zadbać o kontakt z ważnymi osobami przy pomocy tych wynalazków, ale warto też integrować się ze społecznością nowego kraju.

 

Bariera językowa

 


    Dla wielu osób największym problemem jest pokonanie bariery językowej. Niektórzy wręcz nie chcą się uczyć języka lub niechętnie uczą się tego, co nie jest im potrzebne do pracy. A przecież pobyt w kraju, w którym ten język jest używany to świetna okazja do nauczenia się go lub doskonalenia.
    Takich możliwości nie zapewni Ci żaden kurs. Żaden też nie da Ci takiej motywacji - w nowym kraju język otacza Cię ze wszystkich stron! Spotykasz się z nim we wszystkich sferach życia, więc po co się opierać? Lepiej skorzystać z takiej okazji.
    Język, którego człowiek uczy się w taki sposób jest językiem żywym. Trudno się go nauczyć na kursach, które często opierają się na "języku podręcznikowym", a tematyka lekcji czasem bywa interesująca dla niewielkiego procenta uczestników. Nie wszystkie szkoły językowe zapewniają też nauczycieli, dla których jest to język rodzimy. Wyjeżdżając masz zapewnione konwersacje z "native'ami" na tematy, które Cię interesują i o codziennych, praktycznych sprawach.
    Znajomość języka przydaje się nie tylko podczas pobytu. Po powrocie do kraju można się pochwalić wyższymi kwalifikacjami i znaleźć lepszą pracę. Znajomość języków obcych zawsze należy do umiejętności poszukiwanych przez pracodawców.

 

Poszerz horyzonty!

 


    Choć wielu emigrantów początkowo się izoluje, nie chce nawiązywać nowych kontaktów i integrować się z miejscową społecznością albo ma z tym problemy, z czasem na ogół wchodzą w nowe relacje. Poznają nowych przyjaciół i zaczynają brać udział w życiu społecznym. Dzięki temu czują się lepiej, a przy okazji lepiej poznają swój nowy kraj i lepiej sobie w nim radzą.
    Dłuższy pobyt za granicą to świetna okazja, żeby poznać miejscową kulturę i sposób życia. Można zobaczyć znacznie więcej niż turysta, który zwiedza obcy kraj, oglądając zabytki i inne miejscowe atrakcje. Mieszkając w nowym kraju, możesz poznać codzienne życie jego mieszkańców, ich zwyczaje i spojrzenie na różne sprawy, czasem zupełnie inne niż to, do czego przyzwyczaiła cię własna kultura. Bywa, że budzi to opór i niechęć, ale takie doświadczenia poszerzają horyzonty i pozwalają przyjrzeć się wielu sprawom z nowej perspektywy.
    W wielu europejskich krajach, także w Niemczech możesz poznać nie tylko rdzennych mieszkańców, ale także imigrantów z innych państw. Dzięki temu masz możliwość poznania dużego kawałka świata, rozmawiając z przedstawicielami różnych, czasem bardzo odległych i egzotycznych dla nas kultur.
    Wiele mniejszości etnicznych organizuje z okazji swoich świąt imprezy otwarte dla chętnych, którzy chcieliby więcej się o nich dowiedzieć. Może to być ciekawa namiastka dalekiej podróży i okazja do spotkania ciekawych osób.

 

Spróbuj nowych smaków!

 


    Gdy rozmawiam o emigracji, często słyszę argumenty przeciwko niej w rodzaju "Ale tam nie mają polskich świąt, polskiej kiełbasy, kiszonych ogórków, bigosu, itp. No a przecież najlepsze na świecie jest polskie jedzenie!".
     Jeśli tak, to dlaczego w Polsce ludzie wydają tyle na dania włoskie, hiszpańskie, tureckie czy azjatyckie? Przecież znacznie taniej i prościej jest pójść do baru mlecznego na coś polskiego albo przyrządzić to sobie w domu?
    Oczywiście każdy czasem ma ochotę na coś "typowo polskiego" (choć wiele dań uważanych za polskie jada się też w innych krajach). Na szczęście w wielu krajach coraz łatwiej kupić wiele produktów z naszego kraju. Jednak jedzenie polskiego jedzenia będąc za granicą przypomina styl podróżowania niektórych Amerykanów, którzy gdziekolwiek wyjadą, szukają amerykańskich fast-foodów, nie poznając smaków miejscowej kuchni.
    Na wyjazdach warto poznać kuchnię kraju, w którym się przebywa. Spróbować dań i produktów, których nie można kupić w polskim sklepie czy zamówić w pobliskiej restauracji. Jeszcze dwadzieścia lat temu niemieckie (i w ogóle "zagraniczne") jedzenie było w Polsce znacznie cenniejsze niż "miejscowe". Ludzie zwykle lubią spróbować smaku nowych i nieznanych potraw.
    Dobrym pomysłem może być nauczenie się przyrządzania nieznanych wcześniej miejscowych dań, żeby po powrocie przygotować je dla rodziny i przyjaciół.

 

Z dala od bliskich

 


    Wiele osób martwi się, że bez bliskich: rodziny i przyjaciół nie dadzą sobie rady. Tęsknota za ważnymi osobami to poważny problem. Bywa jednak, że rozłąka na pewien czas okazuje się korzystna. Niektórym związkom i innym relacjom pozwala to spojrzeć z dystansu na różne sprawy. Zdarza się, że pomaga rozwiązać konflikty i poprawić wzajemne kontakty.
    Poza tym znajdując się nagle z dala od rodziny i przyjaciół, nagle mamy wolny czas, który dotychczas poświęcaliśmy im. Można go wykorzystać na coś nowego. Na przykład coś, czego do tej pory obawialiśmy się spróbować, bo pojawiała się myśl "ale co na to powie mąż/mama/dzieci?".
    Teraz można zmienić kolor włosów, pójść na siłownię albo na zajęcia taneczne, muzyczne czy plastyczne, nie przejmując się "co ludzie powiedzą?". Można nawet wziąć udział w karaoke na rynku bez obaw, że cała rodzina będzie to wypominać na każdym zjeździe przez najbliższe pół wieku, a sąsiedzi przestaną się kłaniać. Choć taka obawa może znowu się pojawić, kiedy nawiążesz bliskie kontakty z osobami w nowym miejscu.
    Niektórzy w nowych miejscach zamieszkania znajdują nowe zainteresowania i odkrywają w sobie możliwości, o których wcześniej nie wiedzieli. Próbują rzeczy, których wcześniej unikali, obawiając się kompromitacji albo po prostu nie mieli takich możliwości. Warto więc dać sobie szanse, jeśli zdarzy się taka okazja.

 

Co kraj to obyczaj - i dobrze!

 


    Oczywiście nasze tradycje i zwyczaje mają swój niepowtarzalny urok, ale czemu od razu odrzucać tradycje nowego kraju i obchodzone tam święta? Turyści jeżdżą na adwentowe jarmarki i Oktoberfest do Niemiec, Ty możesz mieć to "na miejscu", bez konieczności brania specjalnego urlopu i wykupowania wycieczki. Możesz też poznać inne ciekawe tradycje, o których Twoi polscy sąsiedzi nigdy nie słyszeli.
    W każdym kraju, czy nawet mieście są zwyczaje, których nie ma w innych miejscach - warto je poznać, jeśli ma się taką możliwość. Ludzie nie bez powodów kupują wycieczki na regionalne święta, które naprawdę są godne uwagi.
    Niektórym emigrantom zdarza się popaść w drugą skrajność - uwielbienia dla nowego kraju i narzekania na to, co polskie. Przed laty "Amerykanie" wracający z pracy w USA krzywili się w Polsce na niemal wszystko, zachwycając się, jak wspaniale poradzili sobie ze wszystkimi problemami ludzkości Amerykanie.
    Z takim podejściem można spotkać się i dziś u wielu Polaków powracających do kraju lub nie zamierzających do niego powrócić. Choć prawda na ogół leży gdzieś po środku - pod pewnymi względami bardziej można nam się podobać w Polsce, pod innymi - za granicą. Kraj idealny dla każdego raczej nie istnieje.
    Specjaliści radzą emigrantom nie zatracać swojej identyfikacji kulturowej, ale też nie wzbraniać się przed tym, co nowe. Dobrze jest zostawić sobie to, co polskie i dobre, a do tego dodać, to co spodobało się w nowym kraju.
    Wiele osób niektóre nowo poznane zwyczaje i tradycje tak zachwycają, że przywożą je z sobą do Polski. Zaczynają obchodzić nowe święta lub wzbogacają znane wcześniej o nowe elementy.
    Dzisiejsi emigranci funkcjonują inaczej niż polityczni uchodźcy sprzed lat. Piszą ciekawe blogi, na których dzielą się doświadczeniami i przygodami, a z wyjazdów wracają bogatsi o nową wiedzę, umiejętności, wspomnienia i przyjaźnie.

 

 

Katarzyna Majgier psycholog

20 lipca 2013 17:25 / 1 osobie podoba się ten post
Raz tylko mialam sztelę, gdzie traktowano mnie jak człowieka.....................gdzie rozumiano, że jestem tylko człowiekiem.......Jestem tutaj 9 tygodni, a tylko jedną niedzielę miałam wolną...................po prostu jest lato, pogoda, ja mam dużo czasu, a siedzę w klatce.........czuję się jak zbity pies na łańcuchu....................trudno coś sensownego wymyślic, a tym bardziej poradzić sobie.......Na pewno niektóre to rozumieją
20 lipca 2013 17:40
Natka bardzo Ci współczuję,bo takia monotonia bardziej męczy niż praca fizyczna.Szkoda,że nie możesz liczyć na pomoc rodziny.
Może podpowiedz im,że są domy dziennej opieki i może chociaż raz w tygodniu załatwią twojej babci taki dom,żebyś Ty mogła gdzieś wyskoczyć? Chyba,że babcia jest obłożnie chora...
20 lipca 2013 19:52 / 2 osobom podoba się ten post
Ja sobie tak radzę, że czytam, nadrabiam zaległości filmowe i oglądam vlogi na youtube. Można się wiele z nich nauczyć. Najchętniej oglądam takie dotyczące pielęgnacji cery i ciała, robienia makijażu, ale też o podróżach, o życiu w innych krajach, o urządzaniu mieszkania. W domu nigdy na takie rzeczy nie mam czasu.
20 lipca 2013 21:09
Też nadrabiam zaległości filmowe.Obejrzałam 5 sezonów "dextera" i 3 sezony "Gry o tron".:)
21 lipca 2013 01:15
Też oglądałam Grę o tron. I odkąd wróciłam do Polski, to ani jednego odcinka więcej nie zdołałam obejrzeć.
21 lipca 2013 08:22
Najbardziej wykończył mnie ostatni miesiąc kiedy dziadkowi *odwalało* jak przestał brać antydepresanty.Przestał, bo stwierdził, że mu szkodzą na wątrobę, a ja z babką nieźle się umordowalyśmy odwodząc go od jego coraz durniejszych pomysłów. Niby sztela nie jest zła i wiem, że wiele dziewczyn ma gorzej ode mnie albo ja nie wiem czego chce, ale ostatnio dostałam np opieprz, że nie mówię do dziadka doktorze tylko panie P.........Dumni, dumni, dumni.Na długie wyjazdy chyba lepiej opiekować sie *normalnym* a nie takim państwem.....Przyznam miałam wczoraj doła...............Też oglądam mnóstwo filmów na you tube. Tyle, że ja preferuje stare filmy albo dobre romansidła......
Rodzina dziadków - hmmmmmmm........w końcu zrobiłam wojne, więc dzieci trochę dziadka przeszkoliły..............
 
21 lipca 2013 20:40 / 2 osobom podoba się ten post
A ja biorę ze sobą jakąś dobrą grę komputerową. Pomyślicie , stara baba a gra . Ponieważ wybieram gry z fabułą, to jest to dla mnie chwila odskoczni w inny świat, w inne realia. Nie oglądam tutaj telewizji, bo chce wieczorami odpocząć od tego języka. Mam też możliwość rozmowy z moim mężem 24 godziny na dobę na komórki i wcale nas to drogo nie kosztuje na miesiąc, więc korzystam z tego chętnie. Sama ta świadomość, że jak "puszczę sygnałka", to on szybciutko oddzwoni i będę mogła usłyszeć jego głos, to wiele mi daje.
21 lipca 2013 20:56
Annika -w jakiej sieci te tanie gadanie?Bo my mamy komórki w Orange i też możemy gadac ale tylko w PL:(
21 lipca 2013 21:00
Ja mam w T mobile.  Mąż ma telefon na abonament i ta usługa kosztuje nas dodatkowo ok 50 zł miesiecznie i mamy za darmo rozmowy np ze wszystkimi w Niemczech, którzy mają komórki z tej sieci. Czyli ja też musiałam kupić sobie starter na T mobila niemieckiego, ale to kosztowało mnie 10 E i mam już prawie pół roku bez doładowywania. Ponieważ nie mam tam już środków na karcie, to wysyłam mężowi sygnałka z polskiego numeru, ale w sumie wystarczyłoby abym załadowała za 5 euro i nie miałabym potrzeby posiadania innej komórki.
21 lipca 2013 21:11
Annika- dzięki za info:)Zmieniać nie będziemy, ale jak wrócę to zapytam w Orange o podobną możliwośc:)
23 lipca 2013 18:09 / 2 osobom podoba się ten post
Ja zabrałam ze sobą dużo zdjęć moich bliskich i przyjaciól,i jak mnie dopada tęsknota to sobie oglądam i zaraz jakoś tak lepiej :) Poza tym zrobiłam na kartce krateczki i skreślam każdy dzień i zawsze wieczorem mówię sobie, że jestem o krok bliżej :)
23 lipca 2013 18:48 / 3 osobom podoba się ten post
Najważniejszy jest net - bez tego już dawno bym ocipiała!!!!Książki-zawsze wożę i prasę też. Zdjec nie -ale pomysl fajny-zabiorę na następny raz:)No i oczywiście skreslam ,od pierwszego do ostatniego dnia-kalendarz wisi na honorowym miejscu w pokoju:)TV nie mam i nawet nie potzrebuję bo jak mam neta to i tak na nic innego czasu nie wystarcza:)
04 września 2013 23:12
a szkoda kasiu , tv pozwala szybko "zlapac "jezyk , i nawet te co mowia dobrze powinny ogladac tv i sluchac radia :)
04 września 2013 23:55 / 1 osobie podoba się ten post
Mnie też brakuje tu polskiej prasy, mam neta , ale jednak muszę przed snem poczytać drukowane słowo.
Przeczytałam już dwa razy, wszystko co przywiożłam z PL.
 
Jadę w poniedziałek do domu na tydzień to uzupełnię zapasy,
poza tym mam w planie zaprenumerować sobie  tu w DE "Angorę" na kwartał,
będą mi wrzucać co tydzień do skrzynki.
 
05 września 2013 11:11 / 1 osobie podoba się ten post
Tym razem ani jednej ksiązki nie przywiozłam bo nasza wiejska biblioteka na 4 spusty zamknieta ale w zamian 2 reklamówki gazet,które ciocia dla mnie skrzętnie odkładała/Wysokie Obcasy,Dodatek Historyczny i masa innych/-powinno wystarczyć:) Też lubię przed snem cos poczytać ,szeleszczącego i pachnącego farbą drukarska -do czytników jakoś sie nie mogę przekonać:)