Nasza zaraza zezerla nam wszystkie porzeczki i maliny w ogrodzie. Jagody w lesie z krzaczkow prosto jadla. Pozniej obzarla sie orzechami z sasiadowego drzewa. Czeresnie i sliwke spacyfikowalismy. Jak wyrywam chwasty to czeka...Slina jej z pyska kapie, bo mlecze widzi... Bambusa tez lubi. Wytrzebila wszystkie krety, myszy(jedyny pozytek-:)) Potrafi ptaka w locie zlapac

Kiedys myslalam, ze ptaki omijaja nasz ogrod, bo moje dzieci za glosne sa, ale nie. To jej zasluga. Na spacerze tylko patrzy co by tu zezrec. Jablka, gruszki...wszystko jej smakuje. A przy tym wszystkim chuda jak przecinak. No skora i kosci. Obraz nedzy i rozpaczy, chociaz siersc jej sie slicznie blyszczy. To swoje obzarstwo co jakis czas odchorowac musi. Juz kilka razy myslelismy, ze czas sie pozegnac. A ona na drugi dzien zdrowiutka i glodna

Probowalismy z kagancem, ale sprytna jest, zdjac potrafi... Przyzwyczailismy sie juz do niej i do mysli, ze nie jest u nas na zawsze. Latwiej jakos tak
