Dziennik Zosi #1

14 września 2013 13:50 / 21 osobom podoba się ten post
Treścią tego wątku będzie mój dziennik prowadzony na pierwszej Stelli, gdzie pracowałam w lipcu i sierpniu 2013r. Trafiłam na ekstremalnie ciężki przypadek podopiecznej z demencją +AL+Parkison+depresja+trudny charakter.... i nie wiem co jeszcze, ale to wszystko w tej kobiecie było odnajdywałam. Jak ujawniłam się na forum z moimi zapiskami to Moderator i Wy, Koleżanki bardzo namawiiliście mnie na upublicznienie mojej historii. Więc zaczynam niech się dzieje, przeżyjmy to jeszcze raz:.........
 
 
01.07.2012 – poniedziałek

Przyjechałam do pracy w Niemczech jako opiekunka za pośrednictwem agencji opiekunek XXX . Dotarłam tu autobusem firmy Sinbad. Podróż była dość ciężka, ponieważ autobus był pełny i miał słabą klimatyzację. Było mi bardzo duszno. Przed dojazdem zadzwoniłam do jednej osoby z listy do kontaktu, którą dała mi firma. Bardzo dobrze dogadałam się i dowiedziałam, że już ktoś na mnie czeka. Była nią moja poprzedniczka Mirka, która dzisiaj wieczorem wyjeżdża do domu. Bardzo sympatyczna i życzliwa osoba, która chętnie wprowadziła mnie w szczegóły pracy w tym domu.

W sumie to miejsce nie jest złe (tak mówiła moja poprzedniczka). Podopieczna Frau Gertrud jest jeszcze w miarę sprawna i samodzielna. Poza domem porusza się z pomocą rolatora. Poza ograniczeniami ruchowymi (przygarbiona i krzywa) jest osobą trudną z charakteru. Na to nakłada się początkująca demencja i czasami potrafi być bardzo przykra. Mirka mówi że mogę mieć czasami z nią problemy. Mieszkamy tylko same w dużym domu, nie licząc małego psa, który jest oczkiem w głowie swojej właścicielki. Ponadto Frau Gertrud ma bzika na punkcie wszelkich przedmiotów, nawet jakichś drobiazgów. W domu ma niezliczone ilości starci i bibelotów, które dla niej stanowią wartość i nie wolno ich uszkodzić. W ogóle nie podoba mi się charakter wystroju jej domu. W szczególności, że są tu takie paskudztwa, jak posągi Buddy, jakieś smoki, diabelskie figury i pogańskie maski. Nie ma natomiast śladu obrazu, czy krzyża świętego. Totalnie pogański dom. I tak obserwuję tę kobietę, to widzę jaka to jest mierność duchowa. Żal mi tych ludzi, ale Pan Bóg jest wielki i polecam ich wszystkich Jemu. Oni nie zdają sobie sprawy z rzeczywistości duchowej. Frau Gertrud 84-letnia. Kobieta stojąca nad grobem ma na pierwszym miejscu bibeloty (drobiazgi materialne) w głowie. Jak słucham o czym rozmawia przez telefon ze znajomymi, to widzę że naprawdę jest poganką. Smutne…..

Jest tu do mojej dyspozycji samochód, ale mam z tym mały problem. Samochód ma automatyczną skrzynię biegów i muszę się przestawić na inny sposób prowadzenia. Przejechałam się kawałek z Mirką i naprawdę jest ciężko. Muszę trochę sama poćwiczyć. W zasadzie moja praca będzie się koncentrowała na prowadzeniu domu tej kobiecie tj porządek, gotowanie, zakupy i towarzyszenie jej w ciągu dnia.

Wieczorem po wyjeździe Mirki miałam w nią już pierwsze ekscesy. Dla niej to był zapewne ciężki dzień. Bardzo przeżywa wyjazd Mirki, do której już się przyzwyczaiła. To akurat rozumiem. Poza tym znowu jakaś obca osoba będzie kręciła się po domu. Miała też wizyty lekarza, terapeuty i córki Koni. Jak dla takiej osoby, to rzeczywiście dużo. No i to wszystko odegrała na mnie. Cały wieczór wyszukiwała w gazecie telewizyjnej filmu, który będziemy oglądać po 20.00. Włączyła telewizor i długo rozmawiała przez telefon. W tym czasie ja przerzuciłam sobie na inny kanał. To jej się nie podobało i zaczęła klikać przyciskami pilotów, aż coś przestawiła, że znikła TV. Nie mogła tego naprawić, próbowałam jej pomóc, to zaczęła się ciskać, że to przeze mnie, że to ja popsułam ustawienia. Zostawiłam ją i siedziałam z boku, a ona z godzinę stała przed telewizorem i klikała. Nawet zpomniała o bolącym kręgosłupie. W tym zachowaniu zobaczyłam, jaka ona jest chora i uświadomiłam sobie, że rzeczywiście czeka mnie ciężka przeprawa z nią w ciągu tych 2 miesięcy. Nawet miałam moment strasznego pognębienia, ale otrząchnęłam się szybko i przestałam się zadręczać. W końcu zadzwoniła po swoją przyjaciółkę, która mieszka blisko. Marta podjechała i naprawiła ustawienie TV. Do niej już ostro mówiła, że to ja popsułam ustawienia, ale co to są

kaprysy…… Zrobiło mi się naprawdę przykro, pierwsze zaskoczenia…….nie wiem czy podołam temu wszystkiemu. Zobaczymy.
14 września 2013 15:17 / 4 osobom podoba się ten post
Będę czytała Twoje zapiski. Pewnie wiele dziewczyn działa podobnie.Jest to forma wypłakania się, poskarzenia, pokazania, że jest źle.
Pamietam mój pierwszy wyjaz do pracy. Jechałam też Sindbadem. Ludzi mnóstwo bo to okres wakacyjny był.Przeraziła mnie przesiadka w okolicach Berlina. Noc, mnóstwo autobusów z całej Polski. Każdy ma numer. Zupełne zamieszanie, czekamy, autobus nie przyjechał, jedzie, nie jedzie.
A ja w tym całym zamieszaniu pilnowałam walizki.I ona była w tym momencie dla mnie najważniejsza.Uswiadomiłam sobie, że w tej mojej walizce mam swój nowy mały dom.
Zapiski z moich wyjazdów mają tytuł "Moja walizeczka" Nie prowadzę tego w formie codziennych zapisów. Pisze wtedy, kiedy jest mi bardzo źle, jestem obrażona na to, że tu jestem, obwiniam wszystkich i wszystko. Ale też zapisuje to co oglądam, co zwiedzam, takie zapiski z podróży.
Pewnie każda w jakiejś formie rejestruje chwile spędzone poza domem, tu w pracy.
Zosiu, czytam i czytać bedę.:)
14 września 2013 15:26 / 2 osobom podoba się ten post
Ja zacznę od dziękuje... Nie zapisałam jeszcze niczego... Pewnie jest to w jakiś sposób podobne, ale też całkiem inne...Może zacznę też choć jakąś część zapisywać... Takie sam na sam z podopiecznym...))))
14 września 2013 15:59
Zosiu, pisz - przeczytam ze zrozumieniem.
14 września 2013 16:02
Zosiu pisz ciekawie się zaczelo czytam z checia.
14 września 2013 16:26
Dziewczyny, tylko to będzie 2-miesięczny serial, po jednym dniu codziennie. Najczęściej będzie to thelier-psychodramat, ale dałam radę (żyję i mam się dobrze). Będzie też trochę tekstów po niemiecku, bo z rodziną podopiecznej kontaktowałam się drogą mailową i też to wklejałam do mojego dziennika. Jak na moja ocenę jest to po prostu studium przypadku opieki nad osobą starszą w Niemczech. Będę więc codziennie zamieszczała kolejny odcinek z kolejnego dnia, ale poza tym będę starała się nie rozpisywać. Natomiast z uwagą będę czytała Wasze komentarze. Pozdrawiam Wszystkich
14 września 2013 16:28 / 1 osobie podoba się ten post
I tak oto zmuszona Zosi wpisem napisze jak wyjechalam.Mialam noc do spakowania tego co potrzebne,tylo nie wiedzialam co jest potrzebne rano 31.10 roku ...... wsiadlam w samochod osobowy za kierownica,ktorego siedział Ali o czym pozniej sie dowiedzialam póżniej i  pojechalam w nieznane czyli w sina dal............
14 września 2013 16:28
Zofijka - napisałam Ci meila.
14 września 2013 16:35
Benita

Zosiu, pisz - przeczytam ze zrozumieniem.

ja tez niemoge sie doczekac dalszych czesci,,,czekam z niecierpliwoscia
14 września 2013 16:39
Ja też z chęcią poczytam do końca. A co do zapisków to też je robiłam, ale tylko wtedy jak było mi źle albo jak coś ciekawego czy dziwnego zobaczyłam. Z tych dni kiedy było mi źle nie mogłabym niestety opublikować. Bo żeby sobie ulżyć to nawet niecencuralnych słów tam użyłam i do tego wyraźnie podkreślone i zakolorowane markerami, których używam do nauki słówek bo lepiej wtedy zapamiętuje :))) Na tej szteli od 2 m-cy ani razu nikt mnie nie wyprowadził z równowagi, ale tu mam podopiecznego i chyba coś w tym jest, że lepiej mieć faceta do opieki niż kobietę?
14 września 2013 16:50 / 3 osobom podoba się ten post
Zgadza się, panowie są mniej drobiazgowi, no i zawsze możesz takiego "poczarować":)):)):):
14 września 2013 16:58
Gwoli wyjaśnienia, ja nie jestem eteryczną blondynką:)):)
14 września 2013 19:00
Zofija

Dziewczyny, tylko to będzie 2-miesięczny serial, po jednym dniu codziennie. Najczęściej będzie to thelier-psychodramat, ale dałam radę (żyję i mam się dobrze). Będzie też trochę tekstów po niemiecku, bo z rodziną podopiecznej kontaktowałam się drogą mailową i też to wklejałam do mojego dziennika. Jak na moja ocenę jest to po prostu studium przypadku opieki nad osobą starszą w Niemczech. Będę więc codziennie zamieszczała kolejny odcinek z kolejnego dnia, ale poza tym będę starała się nie rozpisywać. Natomiast z uwagą będę czytała Wasze komentarze. Pozdrawiam Wszystkich

Hej, co prawda jestem jeszcze "na urlopie", ale w poniedzialek wyruszam. Gwoli uscislenia - pytanie do Ciebie, jako autorki pamietnika:
Czy pozwalasz na wyciaganie wnioskow, czyli pokazywanie innym - na podstawie Twojego pisania - co zrobilas nie tak? Czy nie zyczysz sobie tego typu wpisow. Zeby Cie nie nastraszyc - absolutnie nie chodzi mi o Twoje nastawienie w kwestii religijnosci, tylko o czyste postepowanie z podopieczna.
14 września 2013 19:10
Nie ma problemu, Tylko ogólnie targają mną różne wątpliwości, czy to kontynuować, czy jednak lepiej zostawić w szufladzie.
Jak ze wszystkim w życiu bywa są argumenty za i przeciw....
14 września 2013 19:14
Zofija

Nie ma problemu, Tylko ogólnie targają mną różne wątpliwości, czy to kontynuować, czy jednak lepiej zostawić w szufladzie.
Jak ze wszystkim w życiu bywa są argumenty za i przeciw....

Zosiu pisz dalej .... z Twoich zapisków wiele dziewczyn może skorzystać....