Pozytywne cechy podopiecznych i ich rodzin

24 grudnia 2013 14:17 / 1 osobie podoba się ten post
mleczko47

Kazdy naród ma cechy dobre i złe sprobuje na zasadzie porownania ustosunkowac sie z mojego "punktu siedzenia" do cech charakteru naszych podopiecznych i ich rodzin.Raczej rodzin poniewaz od podopiecznych wielokrotnie nie mozna juz nic oczekiwac, a tym bardzie oceniac ich charakteru.
 
Jako pierwszy punkt cecha ogolnonarodowa oszczedny sposob obdarowywania - ja juz teraz trzeci rok  dostaje tego samego mikolajka czekoladowego ktory juz dawno powinien być na smietniku z powodu swojego wieku ale jak zwykle i w tym roku pojdzie do szafki aby w przyszłym roku uszczesliwić nastepna opiekunke.(koncze Stelle)
 
Szczerość - w dniu odwiedzin córki słyszę - żle wygladasz,ale nic na to nie poradzimy jestez chora i stara(pierwszy raz to usłyszałam gdy pdp  miala 78 lat) ale musisz duzo chodzić czy chcesz do konca zycia lezeć w łózku?
 
Dbałość- och mialam kupic dwie rzeczy chleb i mleko ale zapomnialam o chlebie jutro kupie.
 
Slowność- jutro po pracy przyjadę do ciebie,ale jak jutro staje sie dzisiaj to jutro nastapi dopiero.
 
Dzisiaj wigilia nie bede wymieniała wiecej cech pozytywnych (moze dla nich są) ale temat zostaje więc po swietach dopisze reszte moich obserwacji.
 
 

" Szczerość - w dniu odwiedzin córki słyszę - żle wygladasz,ale nic na to nie poradzimy jestez chora i stara"
 
Jezuuuu, jak to czytałam i nie zdążyłam jeszcze przeczytać dalszego ciągu, to w ułamku sekundy taki przebłysk mysli miałam :"jak można tak mówic do opiekunki", a potem sie zaczęłam śmiać, wybacz Mleczko:)))))
24 grudnia 2013 14:24 / 5 osobom podoba się ten post
U mnie spokoj.Jutro wszyscy sie zejda.Wiec zupelnie inaczej niz w Polsce.Tylko babcia zdziwila sie czemu nie jadlem obiadu a taki smaczny :zupa na wolowinie,spagetti bolonese z taka duza iloscia miesa i pysznego sosu.Jak babci powiedzialem ze w Polsce jest inaczej,ze dopiero je sie kolacje wigilijna i to bez miesa to babka dostala speeda.Odmrozila rybe,zrobila salatke ziemniaczana ( wersja DE),wyciagnela lososia,sledzie w smietanie,salatke sledziowa wiec wszystko co ryba sie zwie.Przeciez musisz cos jesc powiedziala.Zrobie wiec barszcz (z torebki ale Winiary),zamiast uszek beda ravioli ze szpinakiem.Sernik tez jest (wlasnie odmarza ha ha)Babcia poinformowala mojego dziadka ze dzis kolacja po polsku.On tez sie ucieszyl.Jakos wiec to bedzie.Nie jak w domu,nie jak w Polsce ale milo z ich strony ze tak sie staraja.Jutro zjedzie sie rodzina i kazdy przytarga cos do jedzenia.
24 grudnia 2013 18:27 / 4 osobom podoba się ten post
Tu tez to napisze ha ha.Moja babcia to nawet jajka ugotowala na kolacje bo ja miesa dzis nie jem ha ha To Wielkanoc tez juz mam zaliczona w DE hihi
24 grudnia 2013 18:42
Wigili tu nie ale babcia dzisiaj pości więc na kolacyjkę był łosoś,jakies takie miseczki z ciasta francuskiego w środku pieczarki nawet dobre,aha i pstrąg wędzony.Przed kolacją byłyśmy w kościele na szopce wystawionej przez dzieciaki.No i dobrze dzien się kończy,jutro się zjedzie rodzina to będzie trochę męczące,ale szybciej zleci dzień i aby do przodu
24 grudnia 2013 20:29
U mnie wigilia była wspólna z rodziną pdp, ale krótko i sprawnie. Smażona biała kiełbasa, kapusta kiszona, bułki do tego i sałatka warzywna ale to już mój pomysł, po polsku(smakowała), białe winko- i to wszystko, kolędy w tle i bardzo spokojnie. Wszyscy się już rozeszli a dziadek ogląda tel- tak jeszcze ze dwie godz. Na czas Wigilii w moim domu włączyliśmy skypa i chociaż tak byliśmy razem. Twardo się trzymałam, nie beczałam, może dlatego, że popłakiwałam cały dzień, jak tylko pomyślałam o domu. Ale kolejny dzień poleciał. Jutro najazd rodziny, będzie gorąco, ale dam radę. Trzymajmy się wszyscy dzielnie, pozdrawiam, pa.
24 grudnia 2013 22:13 / 4 osobom podoba się ten post
A ja dziesiaj zrobiłam na Wigilię pyry z gzikiem. Gdyby mi ktoś jakiś czas temu powiedział, że takie frykasy na Wigilię będę wpierdzielać to fiknęłabym chyba fikołka. Dziwny naród, dziwne tradycje ale przynajmniej wiem, że są święta bo jestem wypoczęta. Przy tak wykwintnym jedzeniu nie można się przynajmniej urobić po pachy. Wzięłam prysznic, jeszcze chyba trochę sobie pogram w jakąś grę na fb, poczytam książkę i aaa. Poza tą oszczędnościa mam rodzinę miłą i życzliwą. O cokolwiek poproszę albo się nawet niechcący zająknę to pomagają jak mogą. Nawet w nocy potrafią po mnie wyjechać na dworzec i przywieźć choć od tego jest agencja ale wtedy musiałabym jechać okrężną drogą jakieś cztery godziny dłużej. Sami wpadli na to, że jest to zbyt dla mnie męczące i bez sensu. Zadzwonili do agencji uzgodnili co i jak i teraz jeżdżę jak człowiek, a nie jestem przewożona jak przedmiot. Może nie ma (jak ktoś tutaj na forum napisał) złotych Niemców ale są Niemcy w porządku. Ja na takich miałam szczęście trafić czego z okazji świąt, a także bez świąt życzę wszystkim.
24 grudnia 2013 22:29 / 1 osobie podoba się ten post
Alina

A ja dziesiaj zrobiłam na Wigilię pyry z gzikiem. Gdyby mi ktoś jakiś czas temu powiedział, że takie frykasy na Wigilię będę wpierdzielać to fiknęłabym chyba fikołka. Dziwny naród, dziwne tradycje ale przynajmniej wiem, że są święta bo jestem wypoczęta. Przy tak wykwintnym jedzeniu nie można się przynajmniej urobić po pachy. Wzięłam prysznic, jeszcze chyba trochę sobie pogram w jakąś grę na fb, poczytam książkę i aaa. Poza tą oszczędnościa mam rodzinę miłą i życzliwą. O cokolwiek poproszę albo się nawet niechcący zająknę to pomagają jak mogą. Nawet w nocy potrafią po mnie wyjechać na dworzec i przywieźć choć od tego jest agencja ale wtedy musiałabym jechać okrężną drogą jakieś cztery godziny dłużej. Sami wpadli na to, że jest to zbyt dla mnie męczące i bez sensu. Zadzwonili do agencji uzgodnili co i jak i teraz jeżdżę jak człowiek, a nie jestem przewożona jak przedmiot. Może nie ma (jak ktoś tutaj na forum napisał) złotych Niemców ale są Niemcy w porządku. Ja na takich miałam szczęście trafić czego z okazji świąt, a także bez świąt życzę wszystkim.

Zgadzam sie sa bardzo fajni Niemcy.w sumie jezdzac od 2 lat raz tylko trafilam na wrednych:)A jesli chodzi o dzisiejsza wigilie,to glupio mi sie przyznac ale w nastepnym roku w domciu wykorzystam to,na co dzisiaj sie napatrzylam,czytanie biblii wspolne,spiewanie koled ze specjalnie przygotowanego"spiewnika"na ten dzien,swieczki prawdziwe na choince,taki spokoj w ich oczach i domu:)jestem pod wrazeniem:)
24 grudnia 2013 23:16 / 2 osobom podoba się ten post
Pozytywną cechą jest to przede wszystkim -minimum wkladu maksimum zysku-tego naumiałam się w DE .
25 grudnia 2013 08:39 / 2 osobom podoba się ten post
mala

Zgadzam sie sa bardzo fajni Niemcy.w sumie jezdzac od 2 lat raz tylko trafilam na wrednych:)A jesli chodzi o dzisiejsza wigilie,to glupio mi sie przyznac ale w nastepnym roku w domciu wykorzystam to,na co dzisiaj sie napatrzylam,czytanie biblii wspolne,spiewanie koled ze specjalnie przygotowanego"spiewnika"na ten dzien,swieczki prawdziwe na choince,taki spokoj w ich oczach i domu:)jestem pod wrazeniem:)

Faktycznie dosc wyjatkowo trafilas.Wesolych Świąt
25 grudnia 2013 12:46 / 5 osobom podoba się ten post
didusia

Pozytywną cechą jest to przede wszystkim -minimum wkladu maksimum zysku-tego naumiałam się w DE .

Szczerze mówiąc też na to zwróciłam uwagę i bardzo mi się ta cecha podoba chociaż początkowo uważałam ją za zwykłe lenistwo. Nie, to jest po prostu umiejętność zarządzania i to wszystkim. Począwszy od zarządzania sobą ( nie narobić się za dużo ale za to maksymalnie wykorzystać czas na własne przyjemności} pieniędzmi ( nie rozdawać bez sensu naokoło np. na ludzi , którzy na to absolutnie nie zasługują), pracą ( pracować tyle ile trzeba ale za to wykonywać to co się należy sumiennie) itd,itp. Jestem pod wrażeniem i nawet zaczęłam porządkować pewne sprawy w swoim życiu w myśl zasady, która tutaj obowiązuje ( przynajmniej gdzie ja jestem) kto nabałaganił, niech posprząta.
25 grudnia 2013 12:55
Jak to mówią "ludzie są różne", ale w takich sytuacjach uświadamiam sobie,że coś co było dla mnie normalnością, gdy zabraknie doceniam podówjnie. Teraz leże w łóżku pije kawę, oglądam film i jem torta całkiem nieźle.Za oknem leje i ponuro.Ani odrobiny śniegu.Wszyscy w domu śpią, koty poszły na spacer Ale wczoraj....wczoraj było mi smutno.ZERO religijnej atmosfery.Może głupia jestem, bo ja nie kościółkowa, ale tak totalnie nic??? to żle.Nawet dodatkowy talerz dla wędrowca zabrali...który postawiłam.Nawet nie chciało mi się tłumaczyć.Żadnego sianka, opłatka czy życzeń.Za to stooos prezentów pod choinką. Wnuczka pojechała najpierw na drobne zakupy....wróciła o 16 ze świeżym manicurem i poszła spać.... Ja zostałam z nieubraną choinką, stołem, jedzeniem. Walneła 4 wielgachne filety z karpia do zlewu i powiedziała,że usmaży jak wstanie. Ustaliłyśmy wcześniej,że ona miała ubierać choinkę, bo ma małą córeczkę i robić wszystko wg niemieckich zwyczajów, ja zaś do pomocy. O 19,00 miałam już nerwa. Totalny bałagn organizacyjny.Babcia zmartwiona, ale nic nie może. Ubrałam tą choinkę, naryłam ten stół wcześniej profilaktycznie zrobiłam sałatkę, barszcz, pierogi. Dama zlazła po siódmej wieczoremm ugotowała ziemniaki, a tego karpia upiekła na blaszcze,że w sumie wyglądał jak wyrzygana breja na półmisku, a nie ryba,podobnie też smakował. No i o 20 siadłyśmy do stołu.Babcia rozmawiała tylko z wnuczką.Nikt nie zamienił ze mną słowa. Potem umyłam naczynia. Po jakiejś godzinie wchodzę a babcia upycha prezenty pod choinkę-z zawrotami głowy!!bo wnuczka ją poprosiła!!!!! Dobrze,że kapnęłam się, bo leżałaby pod choinką razem z tym przentami. Moje prezenty mnie rozbawiły do łez.Naprawdę fajne.Dostałam taką szkatułę piracką, a w niej 100 euro po 1 euro i do tego życznia z podziękowaniami,jakieś kosmetyki naprawdę się postarali.Prosiliby zebym została.....dziwne, zawsze w pracy mi mówiono,że jak się nie podoba to się mogę zwolnić...a od kiedy wyjechałam z PL, to odwrotnie. Mimo wszystko to taka wigilia bez atmosfery.Dobrze,że rano podczas kąpieli babci, pośpiewłyśmy sobie razem kolendy ona swoje, ja swoje.W kościele żadnej pasterki.....A mi najbardziej podczas świąt potrzeba tego wymiaru duchowego i tradycji...no cóż, nowe doświadczenie,a praca to praca.A dziś babcia wstała z gorączką.Z dużo stresu chyba. Babcia chyba z 6 paczek dostała....tak ją kochają :-P
25 grudnia 2013 14:56 / 2 osobom podoba się ten post
Polneta

Jak to mówią "ludzie są różne", ale w takich sytuacjach uświadamiam sobie,że coś co było dla mnie normalnością, gdy zabraknie doceniam podówjnie. Teraz leże w łóżku pije kawę, oglądam film i jem torta :-) całkiem nieźle.Za oknem leje i ponuro.Ani odrobiny śniegu.Wszyscy w domu śpią, koty poszły na spacer Ale wczoraj....wczoraj było mi smutno.ZERO religijnej atmosfery.Może głupia jestem, bo ja nie kościółkowa, ale tak totalnie nic??? to żle.Nawet dodatkowy talerz dla wędrowca zabrali...który postawiłam.Nawet nie chciało mi się tłumaczyć.Żadnego sianka, opłatka czy życzeń.Za to stooos prezentów pod choinką. Wnuczka pojechała najpierw na drobne zakupy....wróciła o 16 ze świeżym manicurem i poszła spać.... Ja zostałam z nieubraną choinką, stołem, jedzeniem. Walneła 4 wielgachne filety z karpia do zlewu i powiedziała,że usmaży jak wstanie. Ustaliłyśmy wcześniej,że ona miała ubierać choinkę, bo ma małą córeczkę i robić wszystko wg niemieckich zwyczajów, ja zaś do pomocy. O 19,00 miałam już nerwa. Totalny bałagn organizacyjny.Babcia zmartwiona, ale nic nie może. Ubrałam tą choinkę, naryłam ten stół wcześniej profilaktycznie zrobiłam sałatkę, barszcz, pierogi. Dama zlazła po siódmej wieczoremm ugotowała ziemniaki, a tego karpia upiekła na blaszcze,że w sumie wyglądał jak wyrzygana breja na półmisku, a nie ryba,podobnie też smakował. No i o 20 siadłyśmy do stołu.Babcia rozmawiała tylko z wnuczką.Nikt nie zamienił ze mną słowa. Potem umyłam naczynia. Po jakiejś godzinie wchodzę a babcia upycha prezenty pod choinkę-z zawrotami głowy!!bo wnuczka ją poprosiła!!!!! Dobrze,że kapnęłam się, bo leżałaby pod choinką razem z tym przentami. Moje prezenty mnie rozbawiły do łez.Naprawdę fajne.Dostałam taką szkatułę piracką, a w niej 100 euro po 1 euro i do tego życznia z podziękowaniami,jakieś kosmetyki naprawdę się postarali.Prosiliby zebym została.....dziwne, zawsze w pracy mi mówiono,że jak się nie podoba to się mogę zwolnić...a od kiedy wyjechałam z PL, to odwrotnie. Mimo wszystko to taka wigilia bez atmosfery.Dobrze,że rano podczas kąpieli babci, pośpiewłyśmy sobie razem kolendy :-) ona swoje, ja swoje.W kościele żadnej pasterki.....A mi najbardziej podczas świąt potrzeba tego wymiaru duchowego i tradycji...no cóż, nowe doświadczenie,a praca to praca.A dziś babcia wstała z gorączką.Z dużo stresu chyba. Babcia chyba z 6 paczek dostała....tak ją kochają :-P

Przykro ,że bywaja takie rodziny, ale co do zwyczjów to co kraj to obyczaj:).
Wyobrażmy sobie minę polskiej emerytki ktorej "niemiecka" opiekunka usiłuje wcisnąć tradycyną potrawę wigilijna swojego kraju/ w wiekszości--- sałatke ziemniaczaną z parowkami? Ta nieszczęsna salatka mam dla nich jakieś znaczenie--- jeszcze nie odkryłam jakie, tak jak ddodatkowe nakrycie dla Polaków.
25 grudnia 2013 17:13
dorotee

Przykro ,że bywaja takie rodziny, ale co do zwyczjów to co kraj to obyczaj:).
Wyobrażmy sobie minę polskiej emerytki ktorej "niemiecka" opiekunka usiłuje wcisnąć tradycyną potrawę wigilijna swojego kraju/ w wiekszości--- sałatke ziemniaczaną z parowkami? Ta nieszczęsna salatka mam dla nich jakieś znaczenie--- jeszcze nie odkryłam jakie, tak jak ddodatkowe nakrycie dla Polaków.

Co  kraj to zwyczaj, ale tu nie chodziło o potrawy, bo ja ich tylko poczęstowałam, nic nie wciskłam i wcześniej spytałam czy chcą. Religia katolicka ma raczej ogólne zasady.To raczej co dom to obyczaj.W jednych domach czyta się biblię przy kolacji, składa życzenia....w drugim wystarczą prezenty i opłcony podatek kościelny.  
25 grudnia 2013 17:53
Moja Wigilia tez baaardzo roznila sie od tego,co sobie wyobrazalam.Wogole-rodzina ewangelicka(ale to zaden problem),w poludnie przyjechala ekipa z Czerwonego Krzyza,zeby PDP zniesc na parter do salonu na powiedzmy kolacje,bo to byla godzina 13ta.Syn zaczal modlitwe,na stole trzy garnki-z ziemniakami,czerwona kapusta i pieczone kielbaski.No trudno,potem troche przyjemniej,synowa na moja prosbe zagrala CICHA NOC,porobilismy wspolne zdjecia.Niestety,po jakiejs godzinie Diadek zaczal juz postekiwac,ze bola go plecy i nogi-nie dziwie sie mu,niezbyt wygodnie siedziec na toilletenstuchle.Najbardziej co mnie wrecz zabolalo to to,ze wnuki nawet sie z dziadkiem nie przywitaly,nie zlozyly zyczen,a przeciez nie byl u nich prawie pol roku...Potem znowu telefony,zeby przyjechali przeniesc dziadka na gore,no to juz byl totalny chaos,bo nie wzieli fotela z pasami.Na tyle uroczystej Wigilii,po 17tej zeszlam na dol,zeby powiedziec,ze wychodze na Pasterke i ...mila niespodzianka,dostalam upominek pod choinke-komplecik,bluzke ze sweterkiem.Pasterka w niczym nie przypominala naszej,ale moze bylam uprzedzona?Popatrzylam sobie na żłóbek,pomodlilam sie i ...dla mnie swieta sie skonczyly.I dobrze.
25 grudnia 2013 17:54 / 4 osobom podoba się ten post
Bardzo pozytywną cecha mojej podopiecznej jest to że:
 
- ma tylko jedno dziecko,
- kocha spac (całe noce)
- ja przygotowuje potrawy roznych kuchni (arabskie tez) a pdp zajada je ze smakiem,
- jest zawsze zadowolona,
- lubi duzo spacerowac
- jest bezkonfliktowa,