Refleksyjnie o życiu

06 stycznia 2014 21:30 / 1 osobie podoba się ten post
Taka mnie dziś od południa gniecie refleksja....czy można rozpaczać po śmierci swojego kata?Okazuje się ,że można i nie są to wcale udawane łzy...Znosic bicie,poniżanie i wszystko inne co wiąże się z byciem przez ponad 50 lat żoną sadysty a teraz niemal wyć z rozpaczy.......Choć staram się bardzo,nie umiem tego pojąć....Dziś zmarł mój teść....
06 stycznia 2014 21:35 / 5 osobom podoba się ten post
kasia63

Taka mnie dziś od południa gniecie refleksja....czy można rozpaczać po śmierci swojego kata?Okazuje się ,że można i nie są to wcale udawane łzy...Znosic bicie,poniżanie i wszystko inne co wiąże się z byciem przez ponad 50 lat żoną sadysty a teraz niemal wyć z rozpaczy.......Choć staram się bardzo,nie umiem tego pojąć....Dziś zmarł mój teść....

Może to bardziej płacz nad samą sobą? Za straconym czasem, czymś czego nigdy nie było?Szacunkiem, miłością, przyjażnią?
07 stycznia 2014 13:01 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Taka mnie dziś od południa gniecie refleksja....czy można rozpaczać po śmierci swojego kata?Okazuje się ,że można i nie są to wcale udawane łzy...Znosic bicie,poniżanie i wszystko inne co wiąże się z byciem przez ponad 50 lat żoną sadysty a teraz niemal wyć z rozpaczy.......Choć staram się bardzo,nie umiem tego pojąć....Dziś zmarł mój teść....

Smutna reflekcja ale prawdziwa,zwłaszcza u starszego pokolenia to jest jakis syndrom uzależnienia.Taka osoba wymaga terapii cierpi podwojnie.Tylko mądra rozmowa z fachowcem może pomoć zrozumieć siebie.
07 stycznia 2014 13:25 / 1 osobie podoba się ten post
Też spotkałam sie z taką sytuacją.Moze to są łzy ulgi...z czego nie zdajemy sobie sprawy.
07 stycznia 2014 17:41 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Taka mnie dziś od południa gniecie refleksja....czy można rozpaczać po śmierci swojego kata?Okazuje się ,że można i nie są to wcale udawane łzy...Znosic bicie,poniżanie i wszystko inne co wiąże się z byciem przez ponad 50 lat żoną sadysty a teraz niemal wyć z rozpaczy.......Choć staram się bardzo,nie umiem tego pojąć....Dziś zmarł mój teść....

Wiesz , życie ciągle nas zadziwia.Ale może te łzy i rozpacz są dlatego , że  Twój teść - choć zły ale cały czas w życiu teściowej był .A teraz odszedł .Prawdopodobnie o wszystkim decydował, a Tesciową miał za nic i moze całe życie utwierdzał ją w tym , że jest nikim .A ona z czasem coraz bardziej uzależniala się i traciła wiarę w siebie. I podświadomie sama w to wierzyła. A teraz - zmiana i moze lęk , że nie poradzi sobie . To jest inna generacja - my byśmy się na to nie zgodziły ale nasze mamy , teściowe - inaczej wychowane , uważające rozwód za grzech .... Trudna sprawa , ale może ona z czasem odżyje , wzmocni się i uwierzy w siebie.
07 stycznia 2014 18:00 / 4 osobom podoba się ten post
kasia63

Taka mnie dziś od południa gniecie refleksja....czy można rozpaczać po śmierci swojego kata?Okazuje się ,że można i nie są to wcale udawane łzy...Znosic bicie,poniżanie i wszystko inne co wiąże się z byciem przez ponad 50 lat żoną sadysty a teraz niemal wyć z rozpaczy.......Choć staram się bardzo,nie umiem tego pojąć....Dziś zmarł mój teść....

Kasiu, przyjmij wyrazy współczucia..Człowiek ma wiele ciemnych stron, ale zawsze pozostaje Człowiekiem
07 stycznia 2014 18:54 / 2 osobom podoba się ten post
mozah aM

Wiesz , życie ciągle nas zadziwia.Ale może te łzy i rozpacz są dlatego , że  Twój teść - choć zły ale cały czas w życiu teściowej był .A teraz odszedł .Prawdopodobnie o wszystkim decydował, a Tesciową miał za nic i moze całe życie utwierdzał ją w tym , że jest nikim .A ona z czasem coraz bardziej uzależniala się i traciła wiarę w siebie. I podświadomie sama w to wierzyła. A teraz - zmiana i moze lęk , że nie poradzi sobie . To jest inna generacja - my byśmy się na to nie zgodziły ale nasze mamy , teściowe - inaczej wychowane , uważające rozwód za grzech .... Trudna sprawa , ale może ona z czasem odżyje , wzmocni się i uwierzy w siebie.

Dokładnie tak jest jak napisałaś.....tyle,że myślę,że szybko za nim podąży-nie będzie umiała żyć bez swojego oprawcy.To kochany ,poczciwy ,zawsze pogodny człowiek ta moja teściowa ,ale z piętnem typowej ofiary.....
07 stycznia 2014 18:57
kasia63

Dokładnie tak jest jak napisałaś.....tyle,że myślę,że szybko za nim podąży-nie będzie umiała żyć bez swojego oprawcy.To kochany ,poczciwy ,zawsze pogodny człowiek ta moja teściowa ,ale z piętnem typowej ofiary.....

Smutne to .... ale może jednak będzie inaczej .
07 stycznia 2014 19:12 / 1 osobie podoba się ten post
Nie wiem co napisać, Kasia. Nigdy nie spotkałam się z podobną sytuacją, znane mi kobiety dręczone przez mężów po ich śmierci oddychały z ulgą. Może jest tak, jak mądrze dziewczyny napisały - pił i bił, ALE BYŁ!
07 stycznia 2014 21:09 / 3 osobom podoba się ten post
Zetknęłam się z taką sytuacją po sąsiedzku. Drobna różnica była - kat nie umarł tylko - brzydko mówiąc - na stare lata doznał bardzo rozległego udaru i został z niego strzęp. A jego żona - drobna, szczupła kobiecina zamiast oddać go do domu opieki (5 km od domu) podjęła się sama tej heroicznej pracy przy nim, bo może on w końcu ją doceni. Nawet ich dzieci kręciły głowami że to syzyfowa praca... A ona wciąż wierzyła... Nigdy nie doczekała się nawet jednego słowa wdzięczności.
07 stycznia 2014 21:12 / 5 osobom podoba się ten post
Moja polska pdp też była dręczona przez swojego męża przez 50 lat. Kiedy zmarł nieposiadała się z radości.Często mi mówiła : "nie mogę się nadziwic,że w domu jest taki spokój,nie boję się że przyjdzie pijany,że mnie pobije,mogę leżeć pól dnia na wersalce i oglądać co chcę,nikt na mnie nie krzyczy....tylko nie mówi nikomu,że ja jestem taka szczęśliwa..." :)
07 stycznia 2014 21:23 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Taka mnie dziś od południa gniecie refleksja....czy można rozpaczać po śmierci swojego kata?Okazuje się ,że można i nie są to wcale udawane łzy...Znosic bicie,poniżanie i wszystko inne co wiąże się z byciem przez ponad 50 lat żoną sadysty a teraz niemal wyć z rozpaczy.......Choć staram się bardzo,nie umiem tego pojąć....Dziś zmarł mój teść....

Marek Białach  23-04-2010
Modlitwa uwalniająca od syndromu ofiary
 
Objaśnienia dotyczące wykonywania tej modlitwy: Modlitwa regresywna.
Niektóre zdania na początku czytania mogą zaboleć, ale nazwanie rzeczy po imieniu jest konieczne, aby to co nieświadome doprowadzić do świadomości. Wtedy możliwy jest wybór czegoś innego.
 
Robienie z siebie ofiary
Kochany Boże, który jesteś czystą miłością, mądrością i mocą we mnie, dziękuję Ci, że już się dokonało ...

oczyszczenie i uzdrowienie wszystkich moich i mojej duszy intencji, nastawień i wyobrażeń dotyczących siebie. (10 razy)
oczyszczenie i uzdrowienie wszystkich moich i mojej duszy intencji, nastawień i wyobrażeń dotyczących kochania siebie.
oczyszczenie i uzdrowienie wszystkich moich i mojej duszy intencji z jakimi robiłem z siebie ofiarę. / robiłem z siebie nieudacznika życiowego.
 

uwolnienie mnie i mojej duszy od wszelkich intencji podtrzymywania bycia ofiarą. / bycia nieudacznikiem życiowym.
uwolnienie mnie i mojej duszy od wszelkich intencji podtrzymywania przyczyn tego, że robiłem z siebie ofiarę.
uwolnienie mnie i mojej duszy od zachłanności na bycie ofiarą oraz od tego przyczyn.
uwolnienie mnie i mojej duszy od oczekiwania na to, aby robiono ze mnie ofiarę.
uwolnienie mnie i mojej duszy od potrzeby bycia ofiarą.
 

uwolnienie mnie i mojej duszy od wszelkich intencji, mechanizmów i przymusów robienia z siebie ofiary.
uwolnienie mnie i mojej duszy od wszelkich intencji, mechanizmów i przymusów prowokowania innych, aby robili ze mnie ofiarę.
uwolnienie mnie i mojej duszy od wszelkich intencji, mechanizmów i przymusów wzbudzania w innych poczucia winy za pomocą robienia z siebie ofiary.
uwolnienie mnie i mojej duszy od wszelkich intencji, mechanizmów i przymusów manipulowania innymi za pomocą robienia z siebie ofiary.
 

uwolnienie mnie i mojej duszy od wszelkich intencji podtrzymywania zachłanności i przymusu udowadniania sobie, że wszyscy są źli, podli i okrutni dla mnie.
uwolnienie mnie i mojej duszy od wszelkich intencji podtrzymywania przyczyn mojej zachłanności i przymusu udowadniania sobie, że wszyscy są źli, podli i okrutni dla mnie.
 

uwolnienie mnie i mojej duszy od wszelkich intencji podtrzymywania zachłanności na bycie podziwianym (na uznanie) za długie, wytrwałe i nieskuteczne zmaganie się z trudnościami w życiu.
uwolnienie mnie i mojej duszy od wszelkich intencji podtrzymywania przyczyn mojej zachłanności na bycie podziwianym (na uznanie) za długie, wytrwałe i nieskuteczne zmaganie się z trudnościami w życiu.
 

przebaczenie we mnie i w mojej duszy tym, którzy nie dali mi wsparcia, kiedy tego najbardziej potrzebowałem. (10 razy)

 
Kochany Boże, który jesteś czystą miłością, mądrością i mocą we mnie, dziękuje Ci, że już dajesz mi i mojej duszy coś znacznie lepszego od bycia ofiarą.
 
07 stycznia 2014 22:45
kasia63

Taka mnie dziś od południa gniecie refleksja....czy można rozpaczać po śmierci swojego kata?Okazuje się ,że można i nie są to wcale udawane łzy...Znosic bicie,poniżanie i wszystko inne co wiąże się z byciem przez ponad 50 lat żoną sadysty a teraz niemal wyć z rozpaczy.......Choć staram się bardzo,nie umiem tego pojąć....Dziś zmarł mój teść....

Kasiu,delikatny temat ,
a Tobie złozyć kondolencje?,
 
czy jak sobie wymyśliłam pójędę na fritfoh i zapalę lampkę,na grobie, który zwróci moja szczególona uwaqę,
moze jakiś opuszczony, albo ktoś w młodym wieku/całe życie było przed nim, a tu dziewczyna nie jego,
zakręt był za wąski, koledzy wyśmiewali....
 
Odbegnę jak zwykle od tematu,
zjeżdżam do do domu, a u siąsidów tragedia.
Młódy /19 lat/
poszedł na basen, popływał trochę, stracił przytomność,
szybkie reakcje oppowiednich slużb.
 
Zmarł biedak w Wigilię nie odzyskawszy przytomności.
Stwierdzono wadę serca.
 
Jedyne dziecko starszej pary.
Panie miej ich w swojej opiece
07 stycznia 2014 22:52
Kasiu przepraszam za niedelikatne pytanie,
a to tesciowa pierwsza czy druga?
07 stycznia 2014 23:02
scarlet

Kasiu,delikatny temat ,
a Tobie złozyć kondolencje?,
 
czy jak sobie wymyśliłam pójędę na fritfoh i zapalę lampkę,na grobie, który zwróci moja szczególona uwaqę,
moze jakiś opuszczony, albo ktoś w młodym wieku/całe życie było przed nim, a tu dziewczyna nie jego,
zakręt był za wąski, koledzy wyśmiewali....
 
Odbegnę jak zwykle od tematu,
zjeżdżam do do domu, a u siąsidów tragedia.
Młódy /19 lat/
poszedł na basen, popływał trochę, stracił przytomność,
szybkie reakcje oppowiednich slużb.
 
Zmarł biedak w Wigilię nie odzyskawszy przytomności.
Stwierdzono wadę serca.
 
Jedyne dziecko starszej pary.
Panie miej ich w swojej opiece

Mi nie.Jako człowieka i pacjenta jest mi teścia oczywiscie żal, bo męczył się strasznie ,ale żałoby nie odczuwam.Męża,teściową i resztę rodziny starałam się na taki finał przygotowac od pierwszego dnia ,kiedy poszedł do szpitala-dla mnie było oczywiste ,że nic się nie da zrobić.Zaawansowany,rozsiany nowotwór z licznymi przerzutami...Zresztą ja jestem jakaś inna,może to z racji doświadczenia i tego ,że jednak nie jestem laikiem i wiem co może nastapić....No,nie wiem.Tak mam-także wtedy, kiedy takie sprawy dotyczą mojej części rodziny.Teść mnie lubił-zawsze mówił,że ja jedna walę prosto  z mostu i się go nie boję:)A ze względu na męża cieszę sie ,że pojechał do Wro w piątek i zdążył sie z ojcem pożegnać-bardzo nie chciał,bał się tego ,ale go niemal wygoniłam i wiem ,że zrobiłam dobrze- miałby w przyszłości straszne wyrzuty sumienia ,gdyby tego nie zrobił.A tak jestem spokojna.Jutro jedziemy do Wro , a 15ego już jadę do pracy.