eurosierotki

03 kwietnia 2014 07:58 / 5 osobom podoba się ten post
Oj,gdyby problemem było tylo przekazanie opieki prawnej to nie byłoby sprawy i tematu na forum.Jest to tamat szeroki i bardzo osobisty.Wyjezdzając i zostawiajac młodego człowieka burzy sie jego całe zycie mysle,że dorosłe też.Dobrze,że ja nie musiałam podejmowac takich decyzji.Dotyk matki jest najlepszym lekarstwem dla ciala i duszy dziecka i nie zastapi go najukochańsza babcia,ciocia czy inna osoba.To jest najwieksza bolączka naszych wyjazdów.Kazda z nas może sie wyzalić jak tęskni a cóz maja zrobic dzieci ? całe niezrozumienie sytuacji przemienia sie czesto w gniew,niesubordynację,upór i etc.Myślę,że większe współczucie nalezy się pozostawionym dzieciom w dobrych nawet warunkach jak nam praca na cieżkiej Stelli.
03 kwietnia 2014 08:04
Lili

Chciałam to dziś napisać w moim "Bubach'owym" pamiętniku, ale temat rozwinął się tutaj, wobec czego ustosunkuję się do tematu.
Młody w domu zdrowieje w trybie przyspieszonym, ale mój tato dostał wstecznej reakcji postresowej. Wiem, nie ma takiej choroby, ja to tak nazwałam na własny użytek. Chodzi o to że wylazło z niego wszystko co w sobie gniótł, ten strach o Juniora, panika po usłyszeniu pierwszej - na szczęście nietrafnej - diagnozy i całe późniejsze pieriepałki z pyskiem mojego eks włącznie. Nie dziś wprawdzie i nie jutro, ale kiedyś jeszcze zamierzam jechać do Niemiec, i mam nadzieję że nawet wkrótce. Żeby mieć spokój święty i nie osiwieć do reszty (pół głowy siwej mi wystarczy) pomyślałam żeby zabezpieczyć rodziców i chłopaków, sobie "kupując" przy tym odrobinę spokoju.
Na dziś byłam umówiona do notariusza w towarzystwie pani mediator z ośrodka rodzinnego. Panią poprosiłam pro forma, okazało się to dobrym pomysłem. Można było to przez sąd rodzinny, ale jakiś czas temu ja już z panią mediator miałam kontakt i umowę prawną dotyczącą innych przypałów z moim byłym, dlatego tak pomyślałam.
Notariusz sporządził oświadczenie w którym ja udzielam moim rodzicom pełnomocnictwa co do wszelkich działań dotyczących istotnych spraw dot. dzieci, związane przede wszystkim ze szkołą, leczeniem, podejmowaniem decyzji odnośnie ew. zabiegów (zabiegi i operacje ze wskazań życiowych i ratujące życie są traktowane oddzielnie, bez konieczności pozwoleń). Nakłada to pewne obowiązki na dziadków, dot. obowiązków dnia codziennego. Prawna odpowiedzialność spoczywa na mnie a ja udzielam WYŁĄCZNIE pełnomocnictwa.
Wszystko razem zatwierdziła pani mediator i uwierzytelniona kopia tego oświadczenia trafiła do akt sądowych pod moim nazwiskiem - do kompletu.
 
Po pierwsze - mój błąd i totalne niedopatrzenie że nie zrobiłam tego wcześniej. Dobrze że konsekwencje mojej niewiedzy nie bolały bardziej...
Po drugie - dokument taki nie może być "długoterminowy" - mój traci ważność z końcem 2014r i w razie konieczności będzie trzeba sporządzić nowy. Długoterminowe są tylko dot. oddania opieki, a i to zależnie od sytuacji rodziny (fakt pozbawienia lub ograniczenia praw ojca dziecka też ma znaczenie, mój były ma prawa, ale ja mam wykonanie).
Po trzecie - i najważniejsze - jak przyjdzie co do czego to i tak wszystko człowiek zostawia i goni do kraju do dziecka, nie patrząc czy ma opiekę ojca czy tylko dziadków... Sorki, nie człowiek... MATKA...

mozesz napisac cos blizszego na temat pani mediator tj.jakimi sprawami sie zajmuje,gdzie urzeduje<
03 kwietnia 2014 08:06 / 1 osobie podoba się ten post
mleczko47

Oj,gdyby problemem było tylo przekazanie opieki prawnej to nie byłoby sprawy i tematu na forum.Jest to tamat szeroki i bardzo osobisty.Wyjezdzając i zostawiajac młodego człowieka burzy sie jego całe zycie mysle,że dorosłe też.Dobrze,że ja nie musiałam podejmowac takich decyzji.Dotyk matki jest najlepszym lekarstwem dla ciala i duszy dziecka i nie zastapi go najukochańsza babcia,ciocia czy inna osoba.To jest najwieksza bolączka naszych wyjazdów.Kazda z nas może sie wyzalić jak tęskni a cóz maja zrobic dzieci ? całe niezrozumienie sytuacji przemienia sie czesto w gniew,niesubordynację,upór i etc.Myślę,że większe współczucie nalezy się pozostawionym dzieciom w dobrych nawet warunkach jak nam praca na cieżkiej Stelli.

chyba tesknota i ten bol zwiazany z rozlaka jest jednakowy po obu stronach tj.matki i dzieci.
03 kwietnia 2014 08:21
ania52

chyba tesknota i ten bol zwiazany z rozlaka jest jednakowy po obu stronach tj.matki i dzieci.

Owszem, ale my niejedną burzę już pzreszłyśmy, i mamy inną motywację do rozłąki a aplegra zostaje postawiona przed faktem dokonanym często nie do końca rozumiejąc sytuację, i tak jak pisze mleczko, to dzieciaczków najbardziej żal.. dlatego ja w którymś z wątków tak uporczywie pisałam, że dla mnie sztela bez internetu jest nie-re-al-na bo potrzebuję choć namiastkę bliskości jaką mogę dać dzieciom.
03 kwietnia 2014 08:24
nomka

Owszem, ale my niejedną burzę już pzreszłyśmy, i mamy inną motywację do rozłąki a aplegra zostaje postawiona przed faktem dokonanym często nie do końca rozumiejąc sytuację, i tak jak pisze mleczko, to dzieciaczków najbardziej żal.. dlatego ja w którymś z wątków tak uporczywie pisałam, że dla mnie sztela bez internetu jest nie-re-al-na bo potrzebuję choć namiastkę bliskości jaką mogę dać dzieciom.

tyle,ze nieraz  internet jest sprawa nierealna tutaj w de...a tak w ogole to okreslenie eurosieroty...jakos dla mnie to niefajnie brzmi..patologia vtraci..
03 kwietnia 2014 08:32
carrie

Co przypadek to inny. U mnie był już szpital, policja, pediatra i ten papier im wszystkim w zupełności wystarczył. Zadnych spotkań nie było, wywiadów itp. Może mam po prostu szczęście w nieszczęściu, Ehh

u mnie byłó podobnie nawet ostatnio kiedy moja 6 letnia córka musiała być w szpitalu i nikt nie wnikał gdzie są rodzice mama miała tylko takie oświadczenie notatialne  i nikt nie zadawał pytań.Myślę że to jak będzie takie oświadczenie zależy w dużej mierze od sytuacji rodzinnej.U mnie było tak że po telefonie od mamy zaczęliśmy działać telefon do przychodni i itp itd.Mój mąż był wdzięczny teściowej że tak szybko reagowała na chorobę jego dziecka ale ja jestem w tzw szczęśliwym związku od 17 lat  
03 kwietnia 2014 08:36
ania52

tyle,ze nieraz  internet jest sprawa nierealna tutaj w de...a tak w ogole to okreslenie eurosieroty...jakos dla mnie to niefajnie brzmi..patologia vtraci..

To nazwa wymyślona przez nasz rząd parę lat temu :)) brzmi okropnie, fakt, pozdrawiam!
03 kwietnia 2014 08:39
Myślałam że eurosieroty to określenie które wzięło się z zachodu i zostało dopasowane przez nasze media do naszego języka.
03 kwietnia 2014 09:01 / 1 osobie podoba się ten post
tez uwazam,ze kazda matke serce boli jak musi dzieci zostawic i w swiat jechac.ja mam dorosla corke ale doskonale rozumiem co czuja te dziewczyny,ktore musza jechac.mysle,ze kazda wolalaby zostac z dziecmi,patrzec jak rosna,dotykac je.coz,takie czast,ze nie da rady nieraz...latwo osobie,ktora nie ma takich dylematow pisac co dzieciom potrzeba...
03 kwietnia 2014 09:05 / 3 osobom podoba się ten post
ania52

chyba tesknota i ten bol zwiazany z rozlaka jest jednakowy po obu stronach tj.matki i dzieci.

Tak Aniu ale Ty jedziesz i wiesz po co, a dziecko ma tylko jedno pytanie:dlaczego?
03 kwietnia 2014 09:12 / 2 osobom podoba się ten post
mleczko47

Oj,gdyby problemem było tylo przekazanie opieki prawnej to nie byłoby sprawy i tematu na forum.Jest to tamat szeroki i bardzo osobisty.Wyjezdzając i zostawiajac młodego człowieka burzy sie jego całe zycie mysle,że dorosłe też.Dobrze,że ja nie musiałam podejmowac takich decyzji.Dotyk matki jest najlepszym lekarstwem dla ciala i duszy dziecka i nie zastapi go najukochańsza babcia,ciocia czy inna osoba.To jest najwieksza bolączka naszych wyjazdów.Kazda z nas może sie wyzalić jak tęskni a cóz maja zrobic dzieci ? całe niezrozumienie sytuacji przemienia sie czesto w gniew,niesubordynację,upór i etc.Myślę,że większe współczucie nalezy się pozostawionym dzieciom w dobrych nawet warunkach jak nam praca na cieżkiej Stelli.

Wcake nie uważam, żeby nasza Mleczko kogoś dobijala swoim postem, mało tego podzielam jej zdanie.Mnie sie wydaje, że to jest patrzenie nie tylko z naszej pozycji (tesknota, strach) ale trzeba spojrzec  z pozycji dziecka i by to zrozumieć należałoby na chwilę choćby nim się stać. Dla mnie zawsze najważniejsze były i są dzieci, ale pozwalam im oddychać i podejmować swoje decyzje. To trudne, bardzo trudne zostawić nieletniego czlowieka pod opieką inną niż własna, ale tak bywa. Fakt temat rzeka....
03 kwietnia 2014 09:13
Wszyscy wiemy, że nasze wyjazdy nie są pod względem kontaktów z dziećmi fajne, lecz co możemy zrobić? Rewolucję? Mozna iść pod Sejm i tak długo protestować, aż rząd ruszy d... i zapewni pracę i godziwe płace obywatelom, w tym także tym w wieku średnim. Tylko że jest to trudne, wymaga czasu i cholernej determinacji. Można też łagodzić na wszelkie sposoby skutki rozstań i to większość z nas robi. A określenie sierota dotyczy dzieci pozbawionych ojca i matki, więc nasze są według tej definicji najwyżej półsierotami, bo ojciec z reguły jest, samotnych matek mamy w opiece stosunkowo niewiele.
 
I jeszcze jedno - ostatnio miałam propozycję pracy - sprzątanie w domu pomocy społecznej za mocno poniżej 2.000zł. Dzieci z ubogich rodzin, gdzie problemem jest proste wyjście do kina czy zakup łyżew, też nie mają fajnie, choć tato i mama przy boku, na codzień... 
03 kwietnia 2014 09:19 / 1 osobie podoba się ten post
Berdi,nie dobijam.Pisze to co widze i to co staram sie zrozumieć.Może nieskladnie mi nie raz wyjdzie ale nikogo nie potępiam.   Ja jadę teraz z nudów,ale też nie łatwo mi to idzie.
03 kwietnia 2014 10:05 / 2 osobom podoba się ten post
Mam koleżankę, poznałam ją tu, DE. Ma 47 lat i 11-letnią córkę. Nie ma nikogo - rodzice zmarli, ona była jedynaczką. Ojciec dziecka nie przyznaje się do ojcostwa. Swoją córkę pozostawia pod opieką studentek, którym za sprawowanie opieki nad córką udostępnia darmowe mieszkanie. Dziewczynka jest bardzo inteligentna, nad wiek rozwinięta, nie ma problemów z nauką, ma codzienny kontakt z matką poprzez skype. "Jakoś" to się układa ale opiekunki zmieniają się co parę miesięcy i co chwila trzeba szukać innej. Dla mnie, obcej osoby, patrzącej z zewnątrz na tę sytuację - jest to straszne, straszne!!! Dziecko, szczególnie dziewczynka potrzebuje w tym wieku matki...Ale moja znajoma nie ma wyjścia - pieniądz jest potrzebny...a w PL nie zarobi tyle, żeby utrzymać siebie i córkę...Bardzo im obu kibicuję i mogę mieć tylko nadzieję, że ta okropna sytuacja nie odbije się na psychice dziecka...
03 kwietnia 2014 10:36
Wiem, ze to łatwo mówic ale na jej miejscu juz bym dawno wyemigrowała z córką..