Na marginesie

14 kwietnia 2014 11:40
Lili

Czy to nie Ty przypadkiem "na marginesie" wspomniałaś o jakimś bohaterze który Cię wyciągał spomiędzy samochodów?! :))) Miałam nadzieję na ciąg dalszy, choćby nawet mocno okrojony ;)

Taaaak, ja :P
No więc w mocno okrojonej wersji to wyglądało tak, że już nie poszłam wtedy tam, gdzie miałam iść, bo bohater porwał mnie gdzie indziej. I gdy dopytywałam się dokąd jedziemy, to on niezmiennie odpowiadał "nie bój się, ze mną jedziesz. zobaczysz". Z czasem się okazało, że bohater to FACET Z MIASTA i wpadłam w panikę.
No i tak jakoś byliśmy razem do następnego roku, a potem gdy ziemia zaczęła się palić pod nogami to odeszłam. Trudno było, bo nie dawał za wygraną, ale udało się w końcu.
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że dziewczę ze mnie było młode i głupie wierzące jeszcze w Mr Darcy'ego :P
14 kwietnia 2014 12:22
wichurra

Każdy, kto pracuje jest ubezpieczony. A przez to dodatkowe ubezpieczenie tylko straciłam, a nic nie zyskałam. Gdybym nawet urodziła w tym czasie, to dostałabym 2 tysiące, a oddałam PZU 4,200.

No my zdecydowanie więcej dostaliśmy, niż wpłaciliśmy. Ale jak męża zwolnili z pracy i PZU niemal podwoiło stawkę za kontynuację, 
doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu kontynuować...
Ale za to płacimy oc w życiu prywatnym, składka groszowa, a gdyby moje dzieci coś komuś zniszczyły to ubezpieczalnia poniesie konsekwencje.
W zeszłym roku mąż nadepnął niechcący córce znajomego na ślimaka od aparatu słuchowego, który wypadł jej na trawę.
Wypłacili mu ponad 5tys, a nas wtedy nie byłobyby stać, aby odkupić małej sprzęt.
14 kwietnia 2014 12:33 / 1 osobie podoba się ten post
Tak to już jest - ktoś musi stracić, żeby ktoś mógł zyskać:)
 
 
Jeszcze mi się przypomniała historia mojej mamy kolegi z pracy. Całe życie płacił PZU ubezpieczenia na życie i zmarł nagle na zawał. Na działce letniskowej go chwyciło, był sam, więc razem z pogotowiem przyjechała policja, zrobili sekcję zwłok i stwierdzono zawał. Wdowa dostała akt zgonu, czy jakiś inny papier, na którym było napisane, na co zmarł. Poszła więc do PZU po należne odszkodowanie. A miał w tym ubezpieczeniu zagwarantowane odszkodowanie tylko na śmierć wskutek określonych chorób, w tym właśnie był zawał. A w PZU stwierdzili, że w tym akcie nie jest napisane, ze to zawał był. Poszła więc do lekarza, który akt wystawiał (chyba lekarz sądowy to był), a ten się uparł, że tam wszystko dobrze napisane jest. No ale słowa zawał nie było, a jej wcześniej powiedzieli, ze mąż na zawał zmarł. Poszła z tym aktem do innego lekarza i zapytała, na co zmarł mąż. Odpowiedź - zawał. I lekarz jej jeszcze powiedział, że gdyby ten lekarz sądowy tak każdemu zawał pisał, to by pracy nie miał... No i w rezultacie wdowa pieniędzy nie dostała, a chyba 30 tysięcy jej się należało. 
15 kwietnia 2014 05:07 / 6 osobom podoba się ten post
Pracowałam kiedys w ubezpieczeniach... No i doszłam do wniosku, że lepiej założyć sobie polisę ubezpieczeniową, albo kilkuletni plan finansowy, bo np. Do w/w PZU wpłacasz jakąś kwotę, ale jesteś ubezpieczony np. Na 10000 i mimo, że wpłaciłeś już 20000 to i tak rodzina po śmierci ubezpieczonego otrzymuje 10 tys.a przy polisie jest wypłacana suma ubezpieczenia, np. 50000 mimo, że zostało wpłacone 5000 ... Zagmatwqłam, ale sama sobie takie cuś założyłam, bo na emeryturę to w przyszłości nie mam co liczyć, poza tym jak ja będęi miała iść na emeryturę , to wiek emerytalny zostanie zmieniony na 123 lata ;)
15 kwietnia 2014 09:37 / 4 osobom podoba się ten post
Ja po śmierci męża dostałam od PZU 36 tys. Nie zgodziłam się na sekcje zwłok, ale lekarz, który nas zresztą dobrze znał, napisał, że był to zawał. Dzięki temu właśnie otrzymałam to odszkodowanie, bo ono też należało się w przypadku określonych chorób. PZU kazało mi mimo wszystko dokładnie na piśmie opisać całą sytuację, bo ja byłam przy śmierci męża, ja go reanimowałam do przyjazdu karetki. Myślałam, że mi serce pęknie, gdy musiałam to wszystko opisywać. Później kazali dołączyć kartotekę męża z przychodni zdrowia i znów pomógł mi lekarz, który ją przeglądnął i dołączył do PZU tylko te karty, które mogły świadczyć o zawale. Było tego trochę, bo mąż leczył się na nadciśnienie. PZU nie chciało za bardzo uwierzyć, bo On w chwili śmierci miał 32 lata. Gdy przelali mi te pieniążki zadzwoniła pani z PZU z pytaniem, czy nie byłabym zainteresowana lokatą. Powiedziałam, że nie myślę o tym. Dzwoniła co kilka dni i proponowała mi lokatę. W końcu powiedziałam kategorycznie, że nie, na co pani z krzykiem, że tyle od nich dostałam, a nie chce mi się lokaty założyć....
Pieniądze te przeznaczyłam na spłatę długów (wzięliśmy z mężem kredyt na leczenie, bo staraliśmy się o dziecko ) i postawiłam mu przepiękny pomnik, sama go zaprojektowałam...
15 kwietnia 2014 09:53 / 1 osobie podoba się ten post
Jeju Annika co Ty musialaś wtedy przeżywać:( Ja nie mogę tego nawet czytać bo płaczę jak dziecko a co dopiero być w takiej sytuacji:(:(:(
16 kwietnia 2014 15:30 / 2 osobom podoba się ten post
Annika

Ja po śmierci męża dostałam od PZU 36 tys. Nie zgodziłam się na sekcje zwłok, ale lekarz, który nas zresztą dobrze znał, napisał, że był to zawał. Dzięki temu właśnie otrzymałam to odszkodowanie, bo ono też należało się w przypadku określonych chorób. PZU kazało mi mimo wszystko dokładnie na piśmie opisać całą sytuację, bo ja byłam przy śmierci męża, ja go reanimowałam do przyjazdu karetki. Myślałam, że mi serce pęknie, gdy musiałam to wszystko opisywać. Później kazali dołączyć kartotekę męża z przychodni zdrowia i znów pomógł mi lekarz, który ją przeglądnął i dołączył do PZU tylko te karty, które mogły świadczyć o zawale. Było tego trochę, bo mąż leczył się na nadciśnienie. PZU nie chciało za bardzo uwierzyć, bo On w chwili śmierci miał 32 lata. Gdy przelali mi te pieniążki zadzwoniła pani z PZU z pytaniem, czy nie byłabym zainteresowana lokatą. Powiedziałam, że nie myślę o tym. Dzwoniła co kilka dni i proponowała mi lokatę. W końcu powiedziałam kategorycznie, że nie, na co pani z krzykiem, że tyle od nich dostałam, a nie chce mi się lokaty założyć....
Pieniądze te przeznaczyłam na spłatę długów (wzięliśmy z mężem kredyt na leczenie, bo staraliśmy się o dziecko ) i postawiłam mu przepiękny pomnik, sama go zaprojektowałam...

To są te ciemne strony firm ubezpieczeniowych.Przezyłem cos podobnego tylko była to smierć mojego syna.Nie dostałem wtedy odszkodowania,ale generalnie to miałem to głeboko w dupie.
16 kwietnia 2014 20:19
ORIM

To są te ciemne strony firm ubezpieczeniowych.Przezyłem cos podobnego tylko była to smierć mojego syna.Nie dostałem wtedy odszkodowania,ale generalnie to miałem to głeboko w dupie.

nie dziwie sie....
16 kwietnia 2014 20:28
Ta pani z opisywanej przeze mnie sytuacji też nic nie dostała, ale może gdyby do sądu poszła, to coś by ugrała. Tylko kto w takiej sytuacji myśli jeszcze o sądach i dodatkowym stresie.
16 kwietnia 2014 21:51 / 1 osobie podoba się ten post
nianta

Pracowałam kiedys w ubezpieczeniach... No i doszłam do wniosku, że lepiej założyć sobie polisę ubezpieczeniową, albo kilkuletni plan finansowy, bo np. Do w/w PZU wpłacasz jakąś kwotę, ale jesteś ubezpieczony np. Na 10000 i mimo, że wpłaciłeś już 20000 to i tak rodzina po śmierci ubezpieczonego otrzymuje 10 tys.a przy polisie jest wypłacana suma ubezpieczenia, np. 50000 mimo, że zostało wpłacone 5000 ... Zagmatwqłam, ale sama sobie takie cuś założyłam, bo na emeryturę to w przyszłości nie mam co liczyć, poza tym jak ja będęi miała iść na emeryturę , to wiek emerytalny zostanie zmieniony na 123 lata ;)

123 lata to będzie ta wcześniejsza emerytura...
16 kwietnia 2014 22:12 / 1 osobie podoba się ten post
nianta

Pracowałam kiedys w ubezpieczeniach... No i doszłam do wniosku, że lepiej założyć sobie polisę ubezpieczeniową, albo kilkuletni plan finansowy, bo np. Do w/w PZU wpłacasz jakąś kwotę, ale jesteś ubezpieczony np. Na 10000 i mimo, że wpłaciłeś już 20000 to i tak rodzina po śmierci ubezpieczonego otrzymuje 10 tys.a przy polisie jest wypłacana suma ubezpieczenia, np. 50000 mimo, że zostało wpłacone 5000 ... Zagmatwqłam, ale sama sobie takie cuś założyłam, bo na emeryturę to w przyszłości nie mam co liczyć, poza tym jak ja będęi miała iść na emeryturę , to wiek emerytalny zostanie zmieniony na 123 lata ;)

Chętnie sama bym taką polisę założyła. Napisz jak to zrobić? gdzie się udać, bo jestem w takim wieku, że powinnam już o tym pomysleć na poważnie. Rzeczywiście do PZU mąż wpłaca teraz ponad 70 zł...jeśli to policzyć ile już lat wpłaca to uzbierałaby się niezła sumka, a i tak w razie wypadku dostałby marne grosze..Pamiętam jak po śmierci Mamy mieliśmy dostać jakieś 1600 zł z PZU i pani urzędniczce musieliśmy pokazać ostatnie wpłaty z 6 miesięcy bo inaczej czekalibyśmy na kasę kilka tygodni..W dobie komputerów i telefonów nie mogła potwierdzić telefonicznie, że klient nie zalegał z opłatami..Żałosne..i upokarzające niemal. Dlatego dowiem się co z tą polisą i napewno ją sobie założę. To się opłaci.
16 kwietnia 2014 22:23 / 1 osobie podoba się ten post
Hahahaha..dobre!:))..alkohol konserwuje i okazuje się, że i leczy..
17 kwietnia 2014 11:08 / 2 osobom podoba się ten post
Podobnie leczyłem migdalki ha ha .Usunieto mi migdałki i cos tam sie paprało,jakies czopy ropne itp.Nie chciało sie goic tak jak trzeba.W tym czasie matka dziewczyny z ktora cos tam kreciłem pracowała na bloku operacyjnym w szpitalu w którym miałem zabieg.To ona poczestowala mnie kilka razy spirytusem ha ha .Lekarz byl zdziwiony ze nastapiła tak pozytywna zmiana i wszystko zaczeło sie goic jak trzeba. Tak wiec jak powiedzial Sokrates : pijmy,myjmy szyje od wewnatrz
01 maja 2014 15:24 / 4 osobom podoba się ten post
Kto lubi niech czyta...

Mam na imię Jagoda, mam szesnaście lat, a od dwóch lat wiem, że jestem nosicielką wirusa HIV.
Tak naprawdę, to zawsze byłam chorowitym dzieckiem. Gdy sąsiad kichnął ja miałam anginę, a gdy zakaszlał - zapalenie oskrzeli lub płuc. Teraz wiem jak lubiłam chorować i jak bardzo choroby ułatwiały mi życie. Tato spełniał moje najbardziej wyszukane i coraz droższe zachcianki, a mama była do mojej dyspozycji dwadzieścia cztery godziny na dobę. Zaniedbywała wszystko i wszystkich, a najbardziej siebie. Bez wytchnienia szukała leku na wszystkie moje dolegliwości... Gdy kichnęła już była, gdy kaszlnęłam, już stała w drzwiach mojego pokoju z oczami pełnymi przerażenia i sztywna ze strachu. Więc sobie kichałam i kaszlałam z powodu i często bez powodu.

Gdy miałam osiem lat usunięto mi trzeci migdał. Po tym zabiegu dostałam krwotoku, więc zrobiono mi transfuzję. Przetoczono mi krew zarażoną wirusem HIV - dżumą XX-go wieku. Oczywiście wtedy nikt o tym nie wiedział, tym bardziej że po zabiegu , przez dłuższy czas, mniej niedomagałam, mniej kichałam i kaszlałam. Ale zawsze w zależności od potrzeb umiałam przywołać chorobę do ciebie, bo ciągle bycie chorą było bardziej atrakcyjne i korzystne, niż bycie silną i zdrową. I tak było do 14-go roku mojego życia, gdy po jakimś ciągu chorobowym zrobiono mi badania krwi na nosicielstwo. Wynik okazał się pozytywny. W pierwszym momencie było we mnie więcej zaskoczenia niż lęku. "Ta" choroba nie mogła przecież mnie dotyczyć, bo ja nie piłam, nie paliłam, nie brałam, nie dawałam... CDN - a dla "inaczej" domyślnych mówię, że nie piszę o sobie..
01 maja 2014 15:44 / 1 osobie podoba się ten post
no i na szczęście:)!