mozah aMTo wam opowiem o moich wakacjach i mojego rodzeństwa . Mieliśmy 5 ha ziemi , tata byl kierowcą więc w polu głównie mama pracowała i my pomagaliśmy . Byly krowy ,świnie ,cielaki na opas ,kury Bylo sadzenie kartofli , plewienie , żniwa wykopki . Byly porzeczki do zrywania . Bylo pasienie krowy i rwanie liści buracznych dla czasem 10 cieląt . Bylo wywalanie gnoju i dojenie jak trzeba krowy .I gdzie nas to zaprowadzilo ? Ja skończylam studia , pracowałam a za granicę pojechałam mając emeryturę . Moja siostra skończyla medycynę , jest świetnym lekarzem .Brat założyl firme transportową - zaczął od jednego auta , którym sam jeżdził , dziś ma dziesięc i zatrudnia kierowcow. A wiecie co ja zrobiłam ? W wakacje dorabiałam w stadninie i syna brałam i na swoje jazdy konne musiał w stajni odpracować.I dumna jestem , że skończyl medycynę , ale w razie potrzeby nie wstydzi się wziąć widły i gnój ogierowi wyrzucić z boksu , choć to nie jest w żadnym wypadku jego obowiązkiem . Więc te pracowite wakacje mnie i mojemu rodzeństwu szans nie odebraly - wprost przeciwnie.
Mozah, jeśli rodzina jest zżyta ze sobą i dzieci nauczone ciężkiej pracy, to tak jak Wy wszędzie sobie poradzą. Pod moim miastem jest mała miejscowość wypoczynkowa - Sobótka, gdzie na weekendy przyjeżdża dużo wrocławian. Zobaczyłam tam teraz ludzi sprzedających ciasto własnej roboty, placki ziemniaczane, pierogi, jajka, nawet rabarbar, byle dorobić i nie biadolić. Siedzą po dobre parę godzin i turyści kupują od nich te rzeczy. Moja koleżanka ze wsi zarabiała na książki i zeszyty szkolne sprzedając grzyby, jeżyny i jagody. Kiedyś głowną nagrodę w konkursie na pamiętniki bezrobotnych wygrała kobieta, która z owoców z sadu i z lasu oraz z warzyw robiła przetwory, a komunię dziecka wyprawiła zarabiając, wcale nie dużo, za pracę na polu u jakiegoś gospodarza. Była niesamowicie zaangażowana i wykorzystywała najskromniejszą sytuację, aby poprawić swój byt. Andrejka ma rację, że kiedy człowiek ma podane dużo rzeczy na tacy, to potem w kryzysie trudno mu się odnaleźć. Ale bywa też tak, że i osoby niezaradne stają na nogi, kiedy mocno tego zapragną.