Na wyjeździe

18 czerwca 2013 19:41
Scarlet, serdecznie gratuluję. Będę trzymała kciuki za niemiecki.
18 czerwca 2013 19:46
"nasze forumowe dziecko.."
Andrejka)))))))
18 czerwca 2013 20:21
scarlet - gratuluję i trzymam dalej kciuki na nastepny egzamin z niemieckiegoc\
18 czerwca 2013 20:29
wisienka

scarlet - gratuluję i trzymam dalej kciuki na nastepny egzamin z niemieckiegoc\

Ja też  gratuluję.
18 czerwca 2013 20:44 / 7 osobom podoba się ten post
Joasia

Mój Pan Doktor mnie zadziwia.... jest nad podziw grzeczny... nawet chłopak od kąpania zapytał się czy jak ostatnio spadł z łóżka to w głowe się nie uderzył i coś mu się nie poprzestawiało.... hihihihi
wyciągłam Pana Doktor do ogrodu i byłam zdziwiona bo poprosił mnie żebym usiadła obok niego i z nim porozmawiała ..... i zaczął rozmowę o śmierci, umieraniu...Pytał się mnie czy często towarzyszyłam przy śmierci, był bardzo zainteresowany moją pracą w hospicjum.... Jak myślicie czy starsi ludzie przeczuwają,że nadchodzi ich czas??

W sumie zawsze myślałam, że śmierć przychodzi nagle, bez ostrzeżenia, bez zapowiedzi... Zmieniłam zdanie, gdy umierał mój Mąż. Miał niewiele ponad 30lat, nikt tej śmierci się nie spodziewał. Zmarł mi na rękach i chociaż później wiele razy słyszałam słowa, że to było dobrze, że mógł mnie czuć do samego końca, uważam, że dla mnie było to przekleństwo. Próbowałam go ratować, sama prowadziłam szkolenia z udzielania pierwszej pomocy i się nie udało...Ta bezsilność i te Jego oczy, to już zawsze zostanie...  Ale odbiegam od tematu... Teraz tak sobie myślę, że On wiedział, że umrze...  Nigdy nie  widział morza, chcieliśmy zawsze pojechać, ale odkładaliśmy wyjazd, ze względu na finanse na kolejny rok... Moja mama zrobiła nam niespodziankę, dostaliśmy od niej troszkę pieniążków, a i mój Mąż pokryjomu odkładał przez cały rok po kilka złotych. W końcu nas było stać na dwutygodniowy wyjazd... Pojechaliśmy we wrześniu, bo już po sezonie, bo ładnie, ciszej i taniej.... Kilka dni przed śmiercią, przypomniał mi film, który kiedyś oglądaliśmy wspólnie, taki dla dzieci "Domek na prerii".  Jeden z odcinków był o chlopcu, który był chory na białaczkę i chciał przed śmiercią zobaczyć ocean, to marzenie się spełniło  ... Ja właśnie od Męża usłyszałam te słowa, ze pewnie z Nim będzie tak samo, że zobaczył już morze i teraz umrze. Śnił mu się też Papież Jan Paweł II, opowiadał mi ten sen. Papież siedział na krześle na środku ogromnej sali i nagle zesłabł, mąż podbiegł do Niego, aby mu pomóc, ale nagle zaczęły się otwierać wszystkie drzwi i wbiegli ludzie, którzy Go odsunęli od Papieża. Mąż stał z boku i nagle zobaczył, jak Papież wyciąga do Niego ręce i mówi : "Chodź do mnie". (to było już po śmierci Jana Pawła II). I w końcu dzień śmierci Męża - był ranek,  gdy się obudziłam, zauważyłam, że On leży z lekko uniesioną głową opartą na ręce i patrzy na mnie... Zapytałam dlaczego nie śpi, a On odpowiedział, że chce zapamiętać moją buzię. Trzy godziny później już nie żył...
Myślę teraz, że śmierć cichutko puka do nas i zapowiada swoją wizytę, ale nie wszyscy potrafią to usłyszeć....
18 czerwca 2013 20:54
jak już został przywołany Jan Paweł II-w październiku zostanie świetym...najpiękniejszy dzień przed nami ;)
18 czerwca 2013 21:22
scarlet

Wróciłam, pierwszy egzamin z opieki na bdb.   W czwartek gorszy, bo z niemieckiego.   Dziekuję wszystkim koleżankom za wsparcie duchowe  i proszę o ciąg dalszy pojutrze.

gratuluje :)
18 czerwca 2013 21:40
Przepraszam bardzo kogoś, kto mnie przed chwilą zapraszał do przyjaciół,
a ja niechcący usunęłam.
Nawet nie zdążyłam zobaczyć kto to.

Proszę o powtórne zaproszenie a potwierdzę, źle się z tym czuję.
Jeszcze raz przepraszam za moje gapiostwo.
18 czerwca 2013 22:14
...za chwilke rozpocznie sie program na ZDF - czy Polskie Domy Opieki dla Niemcow sa atrakcyjne...
18 czerwca 2013 22:18
A moza ktos ogladal )o 21 FRONTAL 21, byl program o opiekunkach z Polski, zdazylam tylko na koniec
18 czerwca 2013 22:50
Dobry wieczór i zaraz dobranoc. Wiecie co? Ja zaczelam ogladac i wylaczylam. Jak zobaczylam te kobiete z Alscheimerem to przypomnialam soebie Ingrid i dziekuje...nie chce wiecej.Wprawdzie pani Skarb odstawila dzisiaj "teatr" jak mowi jej córka ale to jest pikuś z tym co mialam w Neuss. Z gracja wycofalam sie do swojego pokoju a za godzine i tak Skarb zapomniala...wiec ja nie mam sie czym przejmowac i nie przejmuje. Bo Skarb ma swoje humory...ja tez zreszta :) Dobranoc wszystkim. Grzeczna Asik idzie lulu.
18 czerwca 2013 22:53
Dorotea...nie ogladalam.... niestety... skupilam sie na ZDF-ie.... ogladal ktos program... smutny wydzwiek mial...
 
Dzisiaj do jednego z podopiecznych mowie... czy podoba mu sie w Gdansku... mial wrazenie... ze na urlopie jest... opowiedzial... ze owszem... ale chce do domu wracac....
 
Nie sadze... by Domy Starosci w Polsce... beda kiedykolwiek oblegane...
Czy brutalna ekonomiczna rzeczywistosc... zmusi Niemcow do wedrowek po Ost-europie... nie sadze...
18 czerwca 2013 23:02
A podobno starych drzew sie nie przzesadza! Smutny program, wszystko jeszcze bardziej obce anizeli w miejscowym domu w de, przykro bylo sluchac, ze szkoda,aby dom rodzicow "podzedl na opieke", czyli majatek rodzicow tak ale juz rodzice nie.
18 czerwca 2013 23:13
Skarlet gratulacje!!!!!!!!!! a z niemieckiego tez napewno zdasz trzymam kciuki:)))) Joasiu na pewno starsi ludzie mysla czesto o smierci ze niedługo nadejdzie, tak chyba jak my nie wiem czy kazdy, ale ja tez mysle! nawet kiedys do corki powiedziałam jeszcze to ito i tamto zkonczyc cos tak kupic, troche zaoszczedzic zeby tobie było lzej i moge umierac! teraz nie za duzo jeszcz mam pracy, hehehe a ona  mamus no cos ty, nie wolno ci tak mowic ,ale wracajac do tematu tak przeczowaja jak kazdy, ale to nie jestna zyczenie, jak zauwazyłam kiedys gdy pracowałam w PL poznałam przemiła osobe, serdeczna chora na raka w pewnym momecie nawet jej nie poznałam ,gdy straciła włosy nie odzyskała ich zyła kazdym dniem była cierpliwa bałam sie zeby na mojej zmianie nie umarła bo sie zapłacze, kiedy to nastapiło bylam w pracy nie płakałam bo jej cierpienie sie skonczyło, i to było widac a tu w niemczch kolezanka opowiadała ze ogladały z babcia mecz smiały sie kibicowały, a jak szła spac mowiła ze sie boi ze juz nie wstanie i tak sie stało!  wiec roznie to bywa Joasiu twoj doktorek moze chce wiedzic tylko czy juz byłas w takiej sytuacji a to ze mowi  nie oznacza ze umrze,doroty kurcze ja wogule zapomniałam o tym programie cholerci chyba mni demecja dopada zartuj! ale tez chetnie sie dowiem o czym był!!!
18 czerwca 2013 23:17 / 1 osobie podoba się ten post
Miałam w zeszłym roku pacjentkę w ostadnim stadium raka. Rano, jak do niej szłam mówiła mi, wiesz, ja umrę. Z początku próbowałam pocieszać, coś tam innego wmawiać, ale później zauważyłam, że ona już tego nie potrzebuje. Wystarczył uścisk rąk i brak słów......Akceptacja...................Aż przyszedł ten dzień, rano jej mąż mnie woła, a ja tylko odkryłam kołdrę i popatrzyłam na jej stopy..........To była jedna z tych najtrudniejszych chwil w moim życiu.............zachować zimną krew i powiedzieć mu prosto w oczy, daj swojej żonie odejść w spokoju..................zadzwonił tylko już do swojego lekarza domowego, który potwierdził, że ona po prostu odchodzi.................Do dziś dźwięczą mi w uszach moje własne słowa man muss die menschen gehen lassen..................A było to 7 miesięcy po śmierci mojej własnej mamy (też umarła na raka, też byłam przy jej śmierci)..............Ciężko to odhorowałam, czasem wracają wspomnienia, ale wiem, że ludzie własną śmierć przeczuwają, tylko my czasami nie umiemy tego zrozumieć