dziewczyny, mam do Was pytanko. Poszłam dziś z babcią do jej Tagesheimu, bo nie słyszałyśmy jak przyjechał po nią samochód. Pięć pracownic, które siedziało z podopiecznymi przy śniadanianiu, nie wyglądało na osoby, które lubią swoja pracę. Nie wymagam cudów, ale żeby choć jedna zagadała miło do mojej babci i uśmiechnęła się - gdzie tam! Miny wszystkich mówiły - jesteś, no to trudno jakoś to zniesiemy- Znając miłych Niemców na co dzień bardzo się zdziwiłam. Miałam pecha, czy w tych instytucjach to raczej norma?