No, Janusz, napisz trochę, a ja napiszę o weselu, bo mnie na wspominki wzięło. Byłam raz na bezalkoholowym, bo młodzi tak chcieli i bez tańców, gdyż lokal był za mały. Ziewacie, co? Niesłusznie, gdyż jedliśmy pyszne rzeczy i śpiewaliśmy piosenki kierowani przez babeczkę w średnim wieku, która robiła za zapiewajło. Boże, ile ona znała piosenek! Ze 300, leciutko licząc. Zabawa super, gdyż teksty wesołe, powtarzało się za nią, a to zdanie, a to wyraz, a to refren. Jedno z najlepszych wesel, na jakich byłam. I najbardziej nietypowe.Proszę o Wasze wspomnienia!