Znalazłam się w Szwajcarii

17 listopada 2014 18:28 / 2 osobom podoba się ten post
Bożenka

Kasia pomysł jest dobry... tylko nigdy nie wiadomo na kogo się trafi bo przez tel może być fajnie w realu niekoniecznie. Wiesz ja nie mam jakiegoś wielkiego ciśnienia na Szwajcarię.. ale nie ukrywam że zasiałyście we mnie ziarnko ciekawości. Ogłoszę się sama  zobaczymy co z tego wyniknie.

Ogłosić się można ,do niczego to nie zobowiązuje a i tak w większości dzwonia z firm.W CH nie szukałam w ten sposób ,ale w D tak i zawsze telefon gorący.
17 listopada 2014 19:00 / 14 osobom podoba się ten post
Przeczytałam od deski do deski ....dziewczyny , którym marzy się Szwajcaria :kto nie ryzykuje ten nie jedzie !Nie czekajcie na " pewniaka " , bo dla jednych z nas dana " agencja " będzie " idealna dla innych najgorsza z możliwych ! Też nie chciało by mi się brać odpowiedzialności na swoje barki , bo pózniej ktoś mi powie " a tak polecałaś , że taka dobra ... " . Chcecie jechać do CH ? to ruszcie tyłki i głowy a nie czekacie na podanie na tacy ! Żeby nie było , że " zazdraszczam " ! jestem namiętną palaczką a do CH . można wziąć za mało fajek , tam kosztują drogo i o to się wszystko rozbija ...Aleeeee , może kiedyś rzucę to " dziadostwo " to wtedy ? kto wie ?....Na razie odpada , bo palić lubię i już !!!.... Lena , pisz , opisuj ...fajnie się Ciebie czyta , w ogródkach pracuj , rób co chcesz , bo nie wszyscy piszą prawdę ! Jedni napiszą " ja tego w życiu nie zrobię " , ale jak jest w rzeczywistości ? -:)))))))
17 listopada 2014 19:32 / 4 osobom podoba się ten post
Ja Ciebie też !  To co napisałam to można powiedzieć , że tak trochę na swoim przykładzie . Na przełomie lutego-marca miałam problemy ze znalezieniem " dobrej firmy " , dziewczyny bardzo mi pomagały , wspierały mnie - nawet Modi wkroczył w akcję , bo się " gorąco " zrobiło , maloco a mogłam dyscyplinarnie z foum wyskoczyć( mało co osobno - nie chce mi się wracać i poprawiać ), któreś koleżanki " pomocne " też !Jedną z koleżanek , drogą mailową spytałam gdzie , w jakiej firmie pracuje ? ona wcale mi nie polecała , nie namawiała , ja sama chciałam ! Pierwszy wyjazd mi nie wyszedł , bilet już miałam kupiony - za ostatnie grosze ..... I właśnie wtedy koleżanka miała jakieś głupie wyrzuty sumienia , przeżywała to , bo myślała , że to jakby Ona się przyczyniła ..... Wcale tak nie było , ja do Niej nie miałam krzty żalu , bo i o co ? Następny wyjazd już w niedługim czasie wypalił , wszystko oki , obie pracujemy dalej w tej samej firmie , jest super !..... Dlatego ja nie lubię polecać , nie lubię jak się ktoś obraża , bo to są sprawy poważne , wpadnie " któreś "w bagno ? -:)))))) 
17 listopada 2014 19:39 / 3 osobom podoba się ten post
W bagno można wdepnąć niezależnie od polecania,niestety.I nie jest to żadna wina polecającej przecież.Pracowałam w sumie z 4 firmami do tej pory i jesli miałabym którąś polecic to wyłącznie za terminową wypłacalność,bo z reszta to bywało rózniście...Ot i tyle:)
17 listopada 2014 19:44 / 2 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Przeczytałam od deski do deski ....dziewczyny , którym marzy się Szwajcaria :kto nie ryzykuje ten nie jedzie !Nie czekajcie na " pewniaka " , bo dla jednych z nas dana " agencja " będzie " idealna dla innych najgorsza z możliwych ! Też nie chciało by mi się brać odpowiedzialności na swoje barki , bo pózniej ktoś mi powie " a tak polecałaś , że taka dobra ... " . Chcecie jechać do CH ? to ruszcie tyłki i głowy a nie czekacie na podanie na tacy ! Żeby nie było , że " zazdraszczam " ! jestem namiętną palaczką a do CH . można wziąć za mało fajek , tam kosztują drogo i o to się wszystko rozbija ...Aleeeee , może kiedyś rzucę to " dziadostwo " to wtedy ? kto wie ?....Na razie odpada , bo palić lubię i już !!!.... Lena , pisz , opisuj ...fajnie się Ciebie czyta , w ogródkach pracuj , rób co chcesz , bo nie wszyscy piszą prawdę ! Jedni napiszą " ja tego w życiu nie zrobię " , ale jak jest w rzeczywistości ? -:)))))))

A fajki to żadna wymówka.Tabak można wziąć,czy kupić na miejscu:)
Abrabrasiu,Ty przebojowa kobitka jesteś,to ruszaj do boju:)
17 listopada 2014 19:49 / 4 osobom podoba się ten post
tina 100%

A fajki to żadna wymówka.Tabak można wziąć,czy kupić na miejscu:)
Abrabrasiu,Ty przebojowa kobitka jesteś,to ruszaj do boju:)

Może wiosną ?Teraz już prawie zima a i język jeszcze nie ten ! Nie zapieram się , bo lubię piękne krajobrazy a Szwajcaria z takowymi mi się kojarzy , alem cholerny nygus do latania po górkach a na płaskim terenie to mnie w krzyżach łupie -:))))))
17 listopada 2014 20:42 / 5 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Może wiosną ?Teraz już prawie zima a i język jeszcze nie ten ! Nie zapieram się , bo lubię piękne krajobrazy a Szwajcaria z takowymi mi się kojarzy , alem cholerny nygus do latania po górkach a na płaskim terenie to mnie w krzyżach łupie -:))))))

Wiesz co, Szwajcaria to nie tylko gory wieksze i mniejsze, to tez pikne miasta ! Jest co ogladac, zwiedzac i to w dodatku poruszajac sie dobrze dzialajacymi srodkami komunikacji, albo na nogach - w poziomie, no, w Zurichu wracac nalezy za pomoca tramwaju ...
 
Ale sa i miasteczka, takie jak Murten - miasteczka bajkowe, nawet jak sie jest gdzies tam we wsi, a niedaleko - naprawde przezycie niesamowite, zywa historia i w dodatku rejon, gdzie sie produkuje swietne wina. Takich okolic jest tu multum, niekoniecznie trzeba po gorach biegac.
 
Palenie - puszka 120 gram tytoniu kosztuje 21,50 CHF, mnie wystarcza na tydzien do 10 dni. Plus do tego tutki - 5 CHF za 200 - 250, a jak sie trafi to i 275 sztuk. Nie jest az tak tragicznie !
 
Jezyk - firmy szwajcarskie na bank ostrzej kontroluja znajomosc j, niemieckiego. Latwiej zaliczyc test w rozmowie z hmm, nie wiem, jakiego slowa uzyc, zeby znowu sie nie narazic, nazwijmy to "polskie oddzialy firm szwajcarskich".
 
Faktem jest, ze z uwagi na to, ze wiekszosc Szwajcarow, tych starych, malo pamieta z normalnego niemieckiego, trzeba umiec sie domyslac w pewnych sytuacjach o co biega. W pewnym stopniu (tak troszeczke), osoby obyte z narzeczem bawarskim, czy szwabskim wiedza o co chodzi.
 
To co piszemy o pracy w CH - to nie jest celem zrobienia reklamy, czy wywolania zazdrosci. Nie wiem, ale ja po prostu widze roznice w mentalnosci ludzi, lepiej sie tu czuje, ale byc moze ktos inny bedzie mial calkiem odmienne zdanie.
17 listopada 2014 20:50 / 3 osobom podoba się ten post
tina 100%

A fajki to żadna wymówka.Tabak można wziąć,czy kupić na miejscu:)
Abrabrasiu,Ty przebojowa kobitka jesteś,to ruszaj do boju:)

Abrabasiu -fajnie:)
Fajki lepiej tyle ile wolno,tabaki też-sprawdzają!A wolno mało.250sztuk.I pewno,ze to nie jest żadna wymówka:)Serce krwawi,portfel rozpacza a ja dokupuje na miejscu bo przecież nie będe rzucac palenia tylko z tego błachego powodu ,ze jest droga ta przyjemność:):):):)Poprzednim razem na tytoń i tutki wydałam ok.150 fr/na polskie to ponad 500zl/6 małych puszeczek,po 120gram-zapisywałam ,bo chciałam wiedzieć ile przepalę:)/Ale moglam palić w swoim pokoju więc jarałam więcej ,tu musze wychodzić na dwór to i mniej palę bo zimno:)I dopiero jedna puszeczke zakupilam a fajek miałam z PL 250 szt.Więc się Arabasiu kosztami palenia nie zasłaniaj:):):):)Aż takie straszne peiniądze dla nałogowca to nie są:)
17 listopada 2014 21:09 / 3 osobom podoba się ten post
Jak nie drogie faje, to język za słaby-kity żenisz siostro i tyle:):):)Dawaj dawaj,jak nie spróbujesz to się nie dowiesz czy za słaby czy nie:)Boja masz czy jak?:)Abrabasiu!!!:):):)Powiem Ci ,że mnie tu też chwalą,nawet "szwajca " co nieco wyłapuję:)A wciąż uważam moja znajomośc za przyzwoicie komunikatywną:)Nie na tyle ,żeby czwartą gwiazdę ustrzelić ,bo gramatyka pod psem ciągle, ale dopóki ja kumam i mnie kumają to "góra nasi":):):):)Hi hi hi
17 listopada 2014 21:20 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Jak nie drogie faje, to język za słaby-kity żenisz siostro i tyle:):):)Dawaj dawaj,jak nie spróbujesz to się nie dowiesz czy za słaby czy nie:)Boja masz czy jak?:)Abrabasiu!!!:):):)Powiem Ci ,że mnie tu też chwalą,nawet "szwajca " co nieco wyłapuję:)A wciąż uważam moja znajomośc za przyzwoicie komunikatywną:)Nie na tyle ,żeby czwartą gwiazdę ustrzelić ,bo gramatyka pod psem ciągle, ale dopóki ja kumam i mnie kumają to "góra nasi":):):):)Hi hi hi

Ale mnie dzisiaj kusitaaaaa !!!!  Kachna , z gramatyką to sobie radzę , do małomównych to mnie raczej nie zaliczają . Ze wstydem się przyznam , że czasem to mi się każą przymknąć , bo nadaję i nadaję !... No , kurde , no ! mówię , że z wiosną sprobuję to spróbuję , no !!! -:))))))
17 listopada 2014 21:45 / 5 osobom podoba się ten post
Od 6 listopada jestem w PL, będąc u córek w Warszawie stwierdziłam, że sprawdzę czy firma o której czytałam na forum - ta od 14tyś. - jest rzeczywiście czy to tylko firma widmo...Jest, istnieje, znajduje się w pięknym biurowcu! Zostałam przyjęta mimo, że wcześniej się nie umawiałam. Przeprowadzona została rekrutacja, przeszłam test z języka, dostałam 4 strony formularza do wypełnienia. Mam dostarczyć tylko skany certyfikatów i dyplomów potwierdzających kwalifikacje zawodowe. Na temat spraw finansowych nic się nie dowiedziałam, myślę że jak w P. - dopiero po podpisaniu umowy. Mam jednak jeszcze pewną i bardzo dobrze płatną stelle w DE więc CH pewnie dopiero w maju...O ile oczywiście wypali:)Pozdrawiam Was wszystkie:)
19 marca 2019 14:20 / 1 osobie podoba się ten post
LenaLena19191

Cześć wszystkim,
pamiętacie mnie sprzed 2 lat, jak nie umiałam niemieckiego i chciałam się załapać na święta? I jak wszystko poszło jak po maśle?
I jaka byłam szczęśliwa? I że pacjentka mi wyzdrowiała i jesteśmy do dziś w dobrym kontakcie?
 
Szczęścia ciąg dalszy - w maju tego roku znalazłam się w Szwajcarii. Pdp niestety, cudny i przystojny (widziałam foto z woja) sobie poszedł na Drugą Stronę.
w sierpniu...  ech cudowny to był czas, miałam zapieprz jakich mało, wieś, po raz pierwszy w Szwajcarii, krowy u sąsiada, kot z własnym pokoikiem, Heinz  z własnym balkonikiem... no ale.. poszedł. Pomimo pracy przy Pdp, bo wymagał uwagi, a do tego był 190 cm/90kg, (mówiłam na niego małe słoniątko, z czego był rad)
byłam po raz pierwszy w pracy za granicą jak u siebie w domu. Nie czułam skrępowania, wyobcowania, braków  językowych, poczucia gorszości, bo z Polski. Potrafiłam kłócić się z lekarzem (nota bene wpędził Heinza na Drugą Stronę), kłócić się w ogóle w interesie Pdp z różnymi osobami z jego otoczenia.
Rodzina mówiła, że jestem członkiem rodziny.
Bo porównywali moją pracę do tego co robiły poprzedniczki, nie mogli się nadziwić, że tak można pracować,
na co ja odpowiedziałam, że chociaż jestem gościem to dbam jak o własny dom. Robiłam zaprawy, zrywałam wiśnie,
drylowałam, mroziłam, robiłam bimber, odchwaszczałam, sadziłam, podlewałam, jak we własnym domu.
Wiem, że Heinz był mną zauroczony, podrywał mnie trochę ;) prawił komplementy, jak coś szło nie po jego myśli
burczał.. wywalałam na niego język, a on się natychmiast rozchmurzał.. Znowu potrafił się śmiać na głos, córki mówiły, że odmłodniał...
Ale poszedł. 3 dni był tylko w szpitalu, leukemia.. 90 nie dożył. 
Wróciłam 25 sierpnia do Bydgoszczy. 25 września dostałam @
od córki Heinza, czy nie przyjadę do niej pomóc na 2 miesiące.
Przyjechałam.
Znowu cudownie, ale wracam przed świętami, dlatego status mam jaki mam. Mam pracę ale szukam nowej.
Chcę tu zostać, tu jest inny świat, inny niż w Niemczech, ludzie ... inny gatunek człowieka tu zamieszkuje.
Nawet niewk***wiają mnie te dzwonki po nocach, krowie = żeby łatwo je było znaleźć, każda ma dzwonek.
Wszyscy jak na haju, nikt na nikogo nie krzyczy, każdy się wita, wiadomo wioska. Jedyne, że nigdy nie wiesz, w jakim języku. Bonjour, [grussech - to po swajcarsku] Guten Morgen, Salut, ciao, taki językowy miszung. 
oczarowana jestem
 
acha, mówią tu: jest krowa jest wszystko. i to jest prawda, bogaty kraj
 
jak ktoś to wytrzymał czytać to gratki, a jak nie, to przepraszam
 

z jaką firmą wyjechałaś, bo niestety nie znalazłam nazwy