Wieś moimi oczami

18 grudnia 2014 18:31 / 18 osobom podoba się ten post
Jezu, wkoncu sie zebralam do pisania, nie wiem czy bedzie sie podobac, czy nie no ale bede tutaj cwiczyc swoje pioro ;)
Bede pisala o wsi albo i nawe wsiach, gdzie mieszkam co mnie irytuje, a co mi sie podoba. Piszac jednak o mojej wiosce, bede tez musiala przytoczyc kilka zdarzen faktów nie raz smutnych, ale tez wesolych z mojego zycia.
No na tym to polega, opisujac cos bierzemy w tym czynny udzial, czyli jestem sami narratorami i podmiotami. :)
Aaaa patrzcie duzo pamietam ze szkoly. Hahahahah. No ale tak to taki krotki wstep, rezte bede powoli pisac, jak utule babcie do lozka. Takze trzymajcie sie i czekajcie.
Na pewno nie raz spotkam sie ze slowami krytyki, ale co tam, jest BLOG musi byc i krytyka :D
18 grudnia 2014 19:06 / 3 osobom podoba się ten post
Jolek

Jezu, wkoncu sie zebralam do pisania, nie wiem czy bedzie sie podobac, czy nie no ale bede tutaj cwiczyc swoje pioro ;)
Bede pisala o wsi albo i nawe wsiach, gdzie mieszkam co mnie irytuje, a co mi sie podoba. Piszac jednak o mojej wiosce, bede tez musiala przytoczyc kilka zdarzen faktów nie raz smutnych, ale tez wesolych z mojego zycia.
No na tym to polega, opisujac cos bierzemy w tym czynny udzial, czyli jestem sami narratorami i podmiotami. :)
Aaaa patrzcie duzo pamietam ze szkoly. Hahahahah. No ale tak to taki krotki wstep, rezte bede powoli pisac, jak utule babcie do lozka. Takze trzymajcie sie i czekajcie.
Na pewno nie raz spotkam sie ze slowami krytyki, ale co tam, jest BLOG musi byc i krytyka :D

kochana nie ustawiaj sie w kolejce do krytyki dosyc masz jej w swojej wsi...tutaj w kolejce do zyczliwosci i aprobaty stan.....czekam z niecierpliwoscia na bloga o wsi....
18 grudnia 2014 19:06 / 1 osobie podoba się ten post
Bardzo chetnie przeniose sie w ten wiejski klimat
18 grudnia 2014 19:14
Poczekam z miłą chęcią, aby wybrać się w niezwykłą podróż w te tak piekne wiejskie zakątki. Pisz Jolek z pewnoscią będzie ciekawie.
18 grudnia 2014 19:29
Jolek pisz :)
ja też chętnie poczytam, a jeszcze idą święta, w drugi dzień będę sama....
18 grudnia 2014 19:35 / 8 osobom podoba się ten post
A wiec, jak wspominalam wychowalam sie na wsi, mieszkam tam juz prawie 23lata.
i to co zobaczylam przez ten czas jest nieraz odrazajace, ale do rzeczy.
Nie chodzi o to ze wies jako sama w sobie jest bee, bo nie jest. Moja w szczegolnosci.Jest ladnie, teren prepiekny i dobrze rozwijajacy sie.
Duzo zabytkow takich jak kosciol wbudowany przez Kazimierza Wielkiego czy Zamek Krolewski , ktory tez dzieki niemu postal.
Stary cmentarz Zydowski, zbobardowany przez niemcow w czasie II wojny swiatowej, to wszystko jest fajne.
Obiekty sporotowo rekreacyjne, odkryty basen no jest super.
Ale mi jednak chodzi o ludzi, wszedzie sa ludzie ktorzy potrafia byc prawdziwymi swiniami, doslownie moze i nawet w tym momencie swinie obrazam.
tez sa tacy co do rany przyloz, i o tym wlasnie napisze, chociaz to smutne wydarzenie mojego zycia, i kiedy tylko wroce do tego pamieciam, to zapiera mi dech i sciska
gardlo.

A wiec stalo sie to w listopadzie 2012 roku, mnie wtedy nie bylo w domu, bo miszkalam chwilowo i pracowalam w miescie. Nie bede pisac jakim, bo nie chce
promowac. hehe.
W nocy 22 listopada wybuchl pozar na mojej wsi, w moim domu z powodu starej instalacji elektrycznej zajal sie strych i dach domu. Nikt nie ucierpila, w pore obudzil sie moj wujek
ktory poczul ogromny smord spalenizny. Pamietam tej nocy wrocilam z Warszawy i nie moglam spac. Zniszczenia nie byly tak wielkie, bo tylko dach, ale wiaodmo lali woda, piana
wszystko bylo przesmierdniete dymem, i mokre. Na miejscu byly 4 zastepy strazackie, gdzie najwieksza bo panstwowa przyjachala do polowy z pustym zbiornikiem, i
wracala do miasta powiatowego po wode. Cala akcjia trwala od godziny 2 do 5 rano.
Mama z bratem zamieszkala w bloku socjalnym o Boze pomieszczenie wielkosci 20m kwadratowych, ale dobre to niz nic.
I tu ludzie wykazali sie dobrocia serca, wszelkie zbiorki na kazdej wsi z calej gminy, w kosciele. Bylo tego troche, kazdy dawal ile sam mogl.
Jednak to byla kropla w morzu potrzeb. Raz sie spotkalam z kobieta, ktora powiedziala ze dala pieniadze i ze az tyle dala... O kur... sobie pomyslalam.
Po co mi to mowisz ? Co mam oddac czy jak ? Takich rzeczy sie raczej nie zdradza, tak mi sie wydaje. Na calymi pieniedzmy ze zbiorki trzymala piecze "soltyska" tak ja
naywam, a jak baby nie trawie, ale o niej to pozniej napisze, bo bedzie dluzszy watek.
Tak wiec w tragicznej sytuacji, mily aspekt mieszkancow, ale... wlasnie to ale, chodzili i opowiadali, ze dali, ze tyle, i czemu jeszcze nie zrobione nie skonczone,
czemu nie mieszkacie ? Przeciez dostaliscie kase, no ale jak powiedzialam, to byla kropla w morzu potrzeb.

Teraz pozwalam Wam sie oswoic z moim pierwszym tekstem i ide sie kapac.
Kupilam sobie super zel pod prysznic, ale bede pachniala :D
18 grudnia 2014 19:43
No Jolek, tragdia niby jednoczy ludzi.....
18 grudnia 2014 19:58
Jolek

A wiec, jak wspominalam wychowalam sie na wsi, mieszkam tam juz prawie 23lata.
i to co zobaczylam przez ten czas jest nieraz odrazajace, ale do rzeczy.
Nie chodzi o to ze wies jako sama w sobie jest bee, bo nie jest. Moja w szczegolnosci.Jest ladnie, teren prepiekny i dobrze rozwijajacy sie.
Duzo zabytkow takich jak kosciol wbudowany przez Kazimierza Wielkiego czy Zamek Krolewski , ktory tez dzieki niemu postal.
Stary cmentarz Zydowski, zbobardowany przez niemcow w czasie II wojny swiatowej, to wszystko jest fajne.
Obiekty sporotowo rekreacyjne, odkryty basen no jest super.
Ale mi jednak chodzi o ludzi, wszedzie sa ludzie ktorzy potrafia byc prawdziwymi swiniami, doslownie moze i nawet w tym momencie swinie obrazam.
tez sa tacy co do rany przyloz, i o tym wlasnie napisze, chociaz to smutne wydarzenie mojego zycia, i kiedy tylko wroce do tego pamieciam, to zapiera mi dech i sciska
gardlo.

A wiec stalo sie to w listopadzie 2012 roku, mnie wtedy nie bylo w domu, bo miszkalam chwilowo i pracowalam w miescie. Nie bede pisac jakim, bo nie chce
promowac. hehe.
W nocy 22 listopada wybuchl pozar na mojej wsi, w moim domu z powodu starej instalacji elektrycznej zajal sie strych i dach domu. Nikt nie ucierpila, w pore obudzil sie moj wujek
ktory poczul ogromny smord spalenizny. Pamietam tej nocy wrocilam z Warszawy i nie moglam spac. Zniszczenia nie byly tak wielkie, bo tylko dach, ale wiaodmo lali woda, piana
wszystko bylo przesmierdniete dymem, i mokre. Na miejscu byly 4 zastepy strazackie, gdzie najwieksza bo panstwowa przyjachala do polowy z pustym zbiornikiem, i
wracala do miasta powiatowego po wode. Cala akcjia trwala od godziny 2 do 5 rano.
Mama z bratem zamieszkala w bloku socjalnym o Boze pomieszczenie wielkosci 20m kwadratowych, ale dobre to niz nic.
I tu ludzie wykazali sie dobrocia serca, wszelkie zbiorki na kazdej wsi z calej gminy, w kosciele. Bylo tego troche, kazdy dawal ile sam mogl.
Jednak to byla kropla w morzu potrzeb. Raz sie spotkalam z kobieta, ktora powiedziala ze dala pieniadze i ze az tyle dala... O kur... sobie pomyslalam.
Po co mi to mowisz ? Co mam oddac czy jak ? Takich rzeczy sie raczej nie zdradza, tak mi sie wydaje. Na calymi pieniedzmy ze zbiorki trzymala piecze "soltyska" tak ja
naywam, a jak baby nie trawie, ale o niej to pozniej napisze, bo bedzie dluzszy watek.
Tak wiec w tragicznej sytuacji, mily aspekt mieszkancow, ale... wlasnie to ale, chodzili i opowiadali, ze dali, ze tyle, i czemu jeszcze nie zrobione nie skonczone,
czemu nie mieszkacie ? Przeciez dostaliscie kase, no ale jak powiedzialam, to byla kropla w morzu potrzeb.

Teraz pozwalam Wam sie oswoic z moim pierwszym tekstem i ide sie kapac.
Kupilam sobie super zel pod prysznic, ale bede pachniala :D

To duza tragedia,oraz straty.Dobrze ze nie skonczylo sie jakas tragedia.Wiesz małem spolecznosci ludzike sa mniej anonimowe.W duzych miastach jesli zdecyduja sie na jakies darowizny dla kogos to raczej pozniej nie szukaja go po calym miescie.Na wsi ulica jest jedna libo kilka i wszyscy sie znaja.Wic nie ma problemow aby wytknac ze cos tam od nich dostal.
Oswajam sie z twoim pisaniem
18 grudnia 2014 20:03 / 1 osobie podoba się ten post
Wlasnie Pyza, niby jednoczy, ale chyba po to, zeby wytknac to...
Ale jakos staralam sie na to nie zwracac uwagi, chociaz raz powiedzialam, po co dawalas ? nie muialas.
Ale bylo minelo, czekajcie jak napisze o soltysce o to jest dopiero zolza jedna. :D
18 grudnia 2014 20:34 / 7 osobom podoba się ten post
Jolek

Wlasnie Pyza, niby jednoczy, ale chyba po to, zeby wytknac to...
Ale jakos staralam sie na to nie zwracac uwagi, chociaz raz powiedzialam, po co dawalas ? nie muialas.
Ale bylo minelo, czekajcie jak napisze o soltysce o to jest dopiero zolza jedna. :D

Czasem słowa ranią jak ostrze noża . Bywa , że słowa te nie mają złej intencji... choć lepiej żeby nie zostały wypowiedziane. Brak empatii ? może... Ale dotyczy to nie tylko ludzi ze wsi.... Mówisz "żeby wytknąć" . Może ... a może trzeba było powiedzieć :" to ciągle za mało, trzeba jeszcze to i to i to zrobić" . Może wtedy usłyszałabyś "wiesz , ten X umie to zrobić i jest tani" ,"Y jest specem , dam Ci namiary", "Z zrobi Ci to od ręki ".
 "...Mowa jest źródłem nieporozumień..." A. de Saint Exupery
 
 
 
18 grudnia 2014 22:27 / 2 osobom podoba się ten post
tyciek

Czasem słowa ranią jak ostrze noża . Bywa , że słowa te nie mają złej intencji... choć lepiej żeby nie zostały wypowiedziane. Brak empatii ? może... Ale dotyczy to nie tylko ludzi ze wsi.... Mówisz "żeby wytknąć" . Może ... a może trzeba było powiedzieć :" to ciągle za mało, trzeba jeszcze to i to i to zrobić" . Może wtedy usłyszałabyś "wiesz , ten X umie to zrobić i jest tani" ,"Y jest specem , dam Ci namiary", "Z zrobi Ci to od ręki ".
 "...Mowa jest źródłem nieporozumień..." A. de Saint Exupery
 
 
 

Brawo ) Bardzo madre slowa :-D
Daje Ci za to milion plusikow :-DDD
19 grudnia 2014 05:40 / 3 osobom podoba się ten post
No popatrz Jolek zasneła razem z pdp wczorajszego wieczoru. hi hi hi Witaski na wiejskim polebku.
 
A jednak chyba mnie się przysneło, a ze snu wybudziła mnie Arabrab i za to Ci dzięki.
 
Na wsiach ludzie potrafią sie zjednoczyć w razie nieszczęścia, ale są i tacy którzy wytkną man choćby najmniejszą pomoc. Życie potrafi być okrutne, a i zarazem piękne, bo takie ono jest. 
 
19 grudnia 2014 09:12 / 10 osobom podoba się ten post
Ja znam wieś , bywam tam czesto. Znam tez duże miasto - studiowałam i trochę mieszkałam w Warszawie.
Na pewno boli , jeśli ktoś wytyka nam udzieloną pomoc. Jeśli nadmiernie interesuje się naszym życiem.Jeśli widzi i komentuje nasze sukcesy ( często z zawiścią )i porażki ( co bardziej podli nawet z radością).
Ale o wiele bardziej doskwiera obojętnosć wielkiego miasta. Anonimowosć w tłumie.Samotność. Młodzi ludzie jeszcze jakos sobie radzą - jakieś tam znajomości nawiązują - w oparciu o szkołę czy pracę.Starszym - jeśli nie maja rodziny pozostaje pustka którą trudno wypełnić.Duże miasto to pośpiech ,to czasem arena walki o lepsze pieniądze , pozycję. Nie ma czasu , żeby pochylic sie nad potrzebującym .Spotkany w windzie sasiad nie pożali się , nie poskarży , nawet nie zacznie rozmowy.Więc nawet nie wiadomo kto tej pomocy potrzebuje.
Gdyby komus spaliło sie mieszkanie w bloku zostałby z tym sam.Bo nikt go tam nie zna , moze ktos z mieszkania naprzeciwko.
Więc nigdzie nie jest idealnie. Tylko nie wiadomo , co kogo bardziej boli - za wiele słów i zainteresowania czy jego brak.
19 grudnia 2014 09:37 / 5 osobom podoba się ten post
Obiecalam, ze nie bede pisała tylko o wadach wsi,no ;)

Najbardziej we wsi podoba mi sie okres letni, tak od konca maja do konca sierpnia, nie dluzej. Jest ladnie.
Niegdys, moja rodzina posiadala gospodarstwo i to wcale nie tak dawno, moze jeszcze jakies 10 lat temu. Goniarz bylam oj bylam. Ale nie o tym.
Gospodartwem zajmowal sie moj dziadek, kochany czlowiek. Do tej pory nie moge pogodzic sie z jego smiercia, mimo ze minelo juz 5 lat.
Bylam jego ulubienica, pierwsza wnuczka.... Moze dlatego tak mi go teraz brak i tak za nim tesknie. Byl to szczuply facet, mozna by powiedziec sama skora i kosci,
ale byl silny i sobie bardzo dobrze radzil. Wszystko zrobil wlasnymi rekami. Byly krowki, swinki, kaczuszki itd itp. Odnosnie kaczuszek, moj stasrszy kuzyn o jakies 9 lat,
przyjezdzal na wakacjie do dziadka i postanowil male kaczuszki nauczyc plywac.... No nie nauczyly sie biedactwa, utonely wszystkie. To bylo straszne, ale moj dziadek sie
z tym pogodzil i powiezial tylko "oj wnuczek, wnuczek". No mowie Wam kochany, kochany czlowiek. Nie byl konfliktowy, bynajmniej za moich czasow, jak byl mlodszy podobno
dawal popalic, ale dla mni i tak byl najlepszy!
Dlaczego lubie okres letni ? Ano juz pisz, bo wtedy jezeli chodzi o gospodarke sa najfajniesze prace, prawie wszystkie oczywiscie. Osoboscie bardzo lubie zbierac truskawki.
Lej ja przy tej robocie odpoczywam, i nawet sprytnie mi to idzie. I chyba sobie na jesieni hektar zasadze, bez kitu, kasa bedzie i zawsze bede te 2 miesiace mogla
sobie odpuscic wyjazdy do DE.

No bo pozniej to juz sa zniwa, te taplanie sie w tym ukurzonym zbozu, straszne.... Lej ile razy to sobie przypomne to az mi sie cos robi. Nie lubilam tego, ale
musialam wyjscia nie bylo. Ale pozniej jako ze jestem cwana wynalazlam sposob, zeby sie nie przemeczac, ale cos zrobic :D
Moja babcia chorowala, ona to juz miala wszystkie choroby swiata, wylewy, zawaly po 2. Udar, cukrzyca miazdzyca, nadcisnienie. No straszne to bylo.
I po jakims jej pobycie w szpitalu, juz bla slabsa i madry Jolek wpadl na pomysl, ze no jak to babcie sama w domu, zostawic, no a jak sie przerwoci kto jej pomoze
wstac? A jak sie zle poczuje ? Ktos musial byc, a z racji tego ze ja w wieku 13 lat umialam juz gotowac to zostawalam z babcia i robilam dla mich robotnikow obiad.
Ja to sie umie w zyciu ustawic ;))
Wiecie czego jeszcze nie lubilam ? Zbierania ziemniakow, wtedy jeszcze nie bylo tych wszystkich kombajnow, no w sumie byly ale na wiekszych gospodarstwach,
ale ziemniaki byly dla mnie straszne, bo wiecie ja to troche taka paniusia jestem, zeby paznokci nie polamac, a bo ziemniaki brudne w ziemija bede mial brudne
i wysyszone rece, no nie lubilam i do tej pory nie lubie.
Teraz na wsiach juz nie ma tak, ze musz byc i krowy i swinie i inne bydlo. Odchodzi sie o tego, rolnicy przewaznie sie decyduja, albo na uprawe, albo na chodowle.
Bo jak juz na uprawe to jesyt przy tym bardzo duzo roboty. W mojej okolicy sa bardzo slynne ziemniaki. I z tego luzie zyja przez caly rok. ehhh a pracuja tylko kilka miescy
w lecie. Jeden gosc to ma ponad 20 hektarow ziemniakow. Czujecie ? 20! Oszalal, podobno jest to najwiescej w poluniowej Polsce, nie wiem czy prawda czy nie tak czytalam.

Na koniec jszcze odnosnie mojego dziadka, byl szanowanym czlowiekiem przy ludzi na wsi i nie tylko. Na pogrzebie bylo mnosto osob. Przez 18 lat byl soltysem wsi.
Pracoal w jakims biurze cos zwiazane z gospodarka, nie pamietam dokladnie.
Opowiadal ze kiedy byl soltysem w czasach komuny i stanu wojennego na nic im nie brakowalo, mieli wszystko wiecie, karteczki :) A z moim dziadkiem szlo wszystko
zalatwic. Machlojarz taki troche, ale w tamtych trudnych czasach trzeba bylo sobie jakos radzić.
A wiecie "kazdy orze tak jak moze".
19 grudnia 2014 09:46 / 1 osobie podoba się ten post
Jolek

Obiecalam, ze nie bede pisała tylko o wadach wsi,no ;)

Najbardziej we wsi podoba mi sie okres letni, tak od konca maja do konca sierpnia, nie dluzej. Jest ladnie.
Niegdys, moja rodzina posiadala gospodarstwo i to wcale nie tak dawno, moze jeszcze jakies 10 lat temu. Goniarz bylam oj bylam. Ale nie o tym.
Gospodartwem zajmowal sie moj dziadek, kochany czlowiek. Do tej pory nie moge pogodzic sie z jego smiercia, mimo ze minelo juz 5 lat.
Bylam jego ulubienica, pierwsza wnuczka.... Moze dlatego tak mi go teraz brak i tak za nim tesknie. Byl to szczuply facet, mozna by powiedziec sama skora i kosci,
ale byl silny i sobie bardzo dobrze radzil. Wszystko zrobil wlasnymi rekami. Byly krowki, swinki, kaczuszki itd itp. Odnosnie kaczuszek, moj stasrszy kuzyn o jakies 9 lat,
przyjezdzal na wakacjie do dziadka i postanowil male kaczuszki nauczyc plywac.... No nie nauczyly sie biedactwa, utonely wszystkie. To bylo straszne, ale moj dziadek sie
z tym pogodzil i powiezial tylko "oj wnuczek, wnuczek". No mowie Wam kochany, kochany czlowiek. Nie byl konfliktowy, bynajmniej za moich czasow, jak byl mlodszy podobno
dawal popalic, ale dla mni i tak byl najlepszy!
Dlaczego lubie okres letni ? Ano juz pisz, bo wtedy jezeli chodzi o gospodarke sa najfajniesze prace, prawie wszystkie oczywiscie. Osoboscie bardzo lubie zbierac truskawki.
Lej ja przy tej robocie odpoczywam, i nawet sprytnie mi to idzie. I chyba sobie na jesieni hektar zasadze, bez kitu, kasa bedzie i zawsze bede te 2 miesiace mogla
sobie odpuscic wyjazdy do DE.

No bo pozniej to juz sa zniwa, te taplanie sie w tym ukurzonym zbozu, straszne.... Lej ile razy to sobie przypomne to az mi sie cos robi. Nie lubilam tego, ale
musialam wyjscia nie bylo. Ale pozniej jako ze jestem cwana wynalazlam sposob, zeby sie nie przemeczac, ale cos zrobic :D
Moja babcia chorowala, ona to juz miala wszystkie choroby swiata, wylewy, zawaly po 2. Udar, cukrzyca miazdzyca, nadcisnienie. No straszne to bylo.
I po jakims jej pobycie w szpitalu, juz bla slabsa i madry Jolek wpadl na pomysl, ze no jak to babcie sama w domu, zostawic, no a jak sie przerwoci kto jej pomoze
wstac? A jak sie zle poczuje ? Ktos musial byc, a z racji tego ze ja w wieku 13 lat umialam juz gotowac to zostawalam z babcia i robilam dla mich robotnikow obiad.
Ja to sie umie w zyciu ustawic ;))
Wiecie czego jeszcze nie lubilam ? Zbierania ziemniakow, wtedy jeszcze nie bylo tych wszystkich kombajnow, no w sumie byly ale na wiekszych gospodarstwach,
ale ziemniaki byly dla mnie straszne, bo wiecie ja to troche taka paniusia jestem, zeby paznokci nie polamac, a bo ziemniaki brudne w ziemija bede mial brudne
i wysyszone rece, no nie lubilam i do tej pory nie lubie.
Teraz na wsiach juz nie ma tak, ze musz byc i krowy i swinie i inne bydlo. Odchodzi sie o tego, rolnicy przewaznie sie decyduja, albo na uprawe, albo na chodowle.
Bo jak juz na uprawe to jesyt przy tym bardzo duzo roboty. W mojej okolicy sa bardzo slynne ziemniaki. I z tego luzie zyja przez caly rok. ehhh a pracuja tylko kilka miescy
w lecie. Jeden gosc to ma ponad 20 hektarow ziemniakow. Czujecie ? 20! Oszalal, podobno jest to najwiescej w poluniowej Polsce, nie wiem czy prawda czy nie tak czytalam.

Na koniec jszcze odnosnie mojego dziadka, byl szanowanym czlowiekiem przy ludzi na wsi i nie tylko. Na pogrzebie bylo mnosto osob. Przez 18 lat byl soltysem wsi.
Pracoal w jakims biurze cos zwiazane z gospodarka, nie pamietam dokladnie.
Opowiadal ze kiedy byl soltysem w czasach komuny i stanu wojennego na nic im nie brakowalo, mieli wszystko wiecie, karteczki :) A z moim dziadkiem szlo wszystko
zalatwic. Machlojarz taki troche, ale w tamtych trudnych czasach trzeba bylo sobie jakos radzić.
A wiecie "kazdy orze tak jak moze".

Mi tez sie podobala wies jak bylem jeszcze nastolatkiem.Lubilem robic wiele rzeczy na gospodarce.
Napisalas 20 ha ziemniaków.To chyba jeszcze nie tak duzo.Ja pracowalem u niemca na myjni warzyw i on mial jakies 250 ha pod rzodkiewke a jakies 100 ha to byla uprawa cebuli