Wieś moimi oczami

19 grudnia 2014 09:50
ORIM

Mi tez sie podobala wies jak bylem jeszcze nastolatkiem.Lubilem robic wiele rzeczy na gospodarce.
Napisalas 20 ha ziemniaków.To chyba jeszcze nie tak duzo.Ja pracowalem u niemca na myjni warzyw i on mial jakies 250 ha pod rzodkiewke a jakies 100 ha to byla uprawa cebuli

Porownaj Niemcy, a Polske. Jest roznia no nie ?
19 grudnia 2014 11:52 / 2 osobom podoba się ten post
Jolek

Obiecalam, ze nie bede pisała tylko o wadach wsi,no ;)

Najbardziej we wsi podoba mi sie okres letni, tak od konca maja do konca sierpnia, nie dluzej. Jest ladnie.
Niegdys, moja rodzina posiadala gospodarstwo i to wcale nie tak dawno, moze jeszcze jakies 10 lat temu. Goniarz bylam oj bylam. Ale nie o tym.
Gospodartwem zajmowal sie moj dziadek, kochany czlowiek. Do tej pory nie moge pogodzic sie z jego smiercia, mimo ze minelo juz 5 lat.
Bylam jego ulubienica, pierwsza wnuczka.... Moze dlatego tak mi go teraz brak i tak za nim tesknie. Byl to szczuply facet, mozna by powiedziec sama skora i kosci,
ale byl silny i sobie bardzo dobrze radzil. Wszystko zrobil wlasnymi rekami. Byly krowki, swinki, kaczuszki itd itp. Odnosnie kaczuszek, moj stasrszy kuzyn o jakies 9 lat,
przyjezdzal na wakacjie do dziadka i postanowil male kaczuszki nauczyc plywac.... No nie nauczyly sie biedactwa, utonely wszystkie. To bylo straszne, ale moj dziadek sie
z tym pogodzil i powiezial tylko "oj wnuczek, wnuczek". No mowie Wam kochany, kochany czlowiek. Nie byl konfliktowy, bynajmniej za moich czasow, jak byl mlodszy podobno
dawal popalic, ale dla mni i tak byl najlepszy!
Dlaczego lubie okres letni ? Ano juz pisz, bo wtedy jezeli chodzi o gospodarke sa najfajniesze prace, prawie wszystkie oczywiscie. Osoboscie bardzo lubie zbierac truskawki.
Lej ja przy tej robocie odpoczywam, i nawet sprytnie mi to idzie. I chyba sobie na jesieni hektar zasadze, bez kitu, kasa bedzie i zawsze bede te 2 miesiace mogla
sobie odpuscic wyjazdy do DE.

No bo pozniej to juz sa zniwa, te taplanie sie w tym ukurzonym zbozu, straszne.... Lej ile razy to sobie przypomne to az mi sie cos robi. Nie lubilam tego, ale
musialam wyjscia nie bylo. Ale pozniej jako ze jestem cwana wynalazlam sposob, zeby sie nie przemeczac, ale cos zrobic :D
Moja babcia chorowala, ona to juz miala wszystkie choroby swiata, wylewy, zawaly po 2. Udar, cukrzyca miazdzyca, nadcisnienie. No straszne to bylo.
I po jakims jej pobycie w szpitalu, juz bla slabsa i madry Jolek wpadl na pomysl, ze no jak to babcie sama w domu, zostawic, no a jak sie przerwoci kto jej pomoze
wstac? A jak sie zle poczuje ? Ktos musial byc, a z racji tego ze ja w wieku 13 lat umialam juz gotowac to zostawalam z babcia i robilam dla mich robotnikow obiad.
Ja to sie umie w zyciu ustawic ;))
Wiecie czego jeszcze nie lubilam ? Zbierania ziemniakow, wtedy jeszcze nie bylo tych wszystkich kombajnow, no w sumie byly ale na wiekszych gospodarstwach,
ale ziemniaki byly dla mnie straszne, bo wiecie ja to troche taka paniusia jestem, zeby paznokci nie polamac, a bo ziemniaki brudne w ziemija bede mial brudne
i wysyszone rece, no nie lubilam i do tej pory nie lubie.
Teraz na wsiach juz nie ma tak, ze musz byc i krowy i swinie i inne bydlo. Odchodzi sie o tego, rolnicy przewaznie sie decyduja, albo na uprawe, albo na chodowle.
Bo jak juz na uprawe to jesyt przy tym bardzo duzo roboty. W mojej okolicy sa bardzo slynne ziemniaki. I z tego luzie zyja przez caly rok. ehhh a pracuja tylko kilka miescy
w lecie. Jeden gosc to ma ponad 20 hektarow ziemniakow. Czujecie ? 20! Oszalal, podobno jest to najwiescej w poluniowej Polsce, nie wiem czy prawda czy nie tak czytalam.

Na koniec jszcze odnosnie mojego dziadka, byl szanowanym czlowiekiem przy ludzi na wsi i nie tylko. Na pogrzebie bylo mnosto osob. Przez 18 lat byl soltysem wsi.
Pracoal w jakims biurze cos zwiazane z gospodarka, nie pamietam dokladnie.
Opowiadal ze kiedy byl soltysem w czasach komuny i stanu wojennego na nic im nie brakowalo, mieli wszystko wiecie, karteczki :) A z moim dziadkiem szlo wszystko
zalatwic. Machlojarz taki troche, ale w tamtych trudnych czasach trzeba bylo sobie jakos radzić.
A wiecie "kazdy orze tak jak moze".

czytam to i jakbym ja to pisala.przypomina sie moje dziecinstwo normalnie
19 grudnia 2014 16:36
19 grudnia 2014 16:37
Ona_Lisa

Wiejski DJ
zapomniałam dopisac,,
19 grudnia 2014 16:38 / 1 osobie podoba się ten post
Ona_Lisa

Czy to DJ,czy sołtys? :):)
19 grudnia 2014 16:41
Dj hiii a kto wie??
może i Sołtys,,,
19 grudnia 2014 16:48
Jolek, bidulka chora, pisac nie moze....aj
19 grudnia 2014 16:51
Tak troche nie bardzo mam sile.
19 grudnia 2014 16:53
Czekam na opowiastke o soltysie, ale poczekam )
19 grudnia 2014 16:54
Spoko nadrobie to wieczorem :D
19 grudnia 2014 17:00
Kuruj się i czekam na dalszy ciąg. Co prawda mieszkam w mieście, ale wieś zawsze była dla mnie pełna uroków. Też budzi wspomnienia z dzieciństwa.
19 grudnia 2014 17:06 / 5 osobom podoba się ten post
mozah aM

Ja znam wieś , bywam tam czesto. Znam tez duże miasto - studiowałam i trochę mieszkałam w Warszawie.
Na pewno boli , jeśli ktoś wytyka nam udzieloną pomoc. Jeśli nadmiernie interesuje się naszym życiem.Jeśli widzi i komentuje nasze sukcesy ( często z zawiścią )i porażki ( co bardziej podli nawet z radością).
Ale o wiele bardziej doskwiera obojętnosć wielkiego miasta. Anonimowosć w tłumie.Samotność. Młodzi ludzie jeszcze jakos sobie radzą - jakieś tam znajomości nawiązują - w oparciu o szkołę czy pracę.Starszym - jeśli nie maja rodziny pozostaje pustka którą trudno wypełnić.Duże miasto to pośpiech ,to czasem arena walki o lepsze pieniądze , pozycję. Nie ma czasu , żeby pochylic sie nad potrzebującym .Spotkany w windzie sasiad nie pożali się , nie poskarży , nawet nie zacznie rozmowy.Więc nawet nie wiadomo kto tej pomocy potrzebuje.
Gdyby komus spaliło sie mieszkanie w bloku zostałby z tym sam.Bo nikt go tam nie zna , moze ktos z mieszkania naprzeciwko.
Więc nigdzie nie jest idealnie. Tylko nie wiadomo , co kogo bardziej boli - za wiele słów i zainteresowania czy jego brak.

Ja też wychowalam sie na wsi, co prawda za wsią, porządnie na wybudowaniu, też mi "nie po drodze było" z tym zainteresowaniem ludu losem innych:), teraz mieszkając w mieście, sporym , paskudnie aninimowym zaczynam z wiekiem doceniać, taką może czasem niezbyt dyplomatyczną życzliwośc może poprostu obecność drugiego człowieka. Nawet formę  "  czemu to nie powiedziała, mam , dałabym" lubię.
Czasem nie warto się odcinać.
26 grudnia 2014 18:16 / 8 osobom podoba się ten post
Boże, widzisz i nie grzmisz. (zawołała Jola unosząc ręce do góry).

20 marca tego roku wrocilam z Niemiec, bylam przeszczesliwa, ze wkoncu jestem z bliskimi.
Ale głownym powodem tego, byla moja ciąza, o ktorej jak pewnie pamietacie za cholere nie mialam odwagi powiedziec mamie.
Będąc jeszcze Niemczech oczywiscie poinformowalam ja, no i dwie moje przyjaciolki no i ozywiscie szanownego tatusia zlamasa. :))
Jaka bylam szczesliwa, ze jestem juz w domu jeju. Oczywiscie tego samego dnia zaczeli sie schodzic do mnie znajomi, wiadome po co.
Haha ja wtedy jeszcze nikomu sie nie chwalilam moja ciaza, a kazdy myslala, ze jakas flaszeczke postawoe z okazji powrotu :)) Tak, tak
sobie mysla znajomi, "wrocila z Niemcow, kase zarobila to postawi pewnie".
O takie wala jak Polska cala , sobie pomyslalam. No ale ie o tym, nastepnego dnia znowu pielgrzymka jak w sierpniu do Częstocowy, no tak
dawno sie nie widzialam z ziomkami prawie 3 miesiace.
No i wybrazcie sobie jeszcze ledwo nie przekroczylam granicy, to i tak juz wszyscy wiedzieli, ze jestem w ciazy. O fak oj te wiochy, bez jaj.
Moja kolezanke babka zatrzymala, zeby sie zapytac hahahah, ona wtedy o tym nie wiedziala no i sprowadzila beb na ziemie, ale i tak kazdy wiedzial swoje.
O jeju powiem Wam ciezki to byl dla mnie czas. Wrocilam do domu w czwartek, to byl jakis 15 tydzien, w 16 poszlam do lekarza, po 2 dniach taki mialam
wielki brzuch. Wstydzialam sie wychodzic w domu, i bardzo bardzo ukrywalam pod ubraniem swoj barabonek. Czulam na sobie wzrok tych bojcorzy wszystkich,
nie rozumiem jak mozna byc tak podlym, tak patrzec na kogos, to uczucie jest okropne jak wszyscy wbija w Ciebie slepia....Te pol roku bylo zarazem najlepszym i najgorszym okresem mojego zycia.
Najgorszym, bo ludzie, bo lato upal, ciezko bylo....Najlepszy- kiedy poczulam pierwszy ruch mojego malenstwa. Bylam w szoku, bo cos dziwnego zaczelo sie ze mna dziac. Przeciez ruchy dziecka
to nie codzienne zjawisko....

Wkoncu otrzasnelam sie,zaczelam wychodzic z domu do ludzi na zakupy, cholera przeciez to moje zycie i moge byc szczesliwa, ze bede miala takie malenstwo :)).
Przestalam sie tak przejmowac, wiadome, ze przykro mi bylo., ze jestem obiektem tych wszystkich nagonek, ale no coz urok wsi :))

Pozniej bardzo duzo spacerowalam, nie raz to bylo 3 , 5 km dziennie, bo wytlumaczyli mi, ze porod bedzie lzejszy. Hahaha. I tak cesarke mialam.
A coz z tego ze porod lzejszy jak nogi jak balony :)). Najgorsza to byla juz pod koniec kapiel, jej nawet w wannie nie siedzialam,bo balam sie ze nie wyjde z niej. Hahahah.
Ale sie udalo.

Cóz, mialam pisac o wsi, ale cos mi sie tak zwleklo troche na moje zycie, ale musialam to z siebie wyrzucic. Wkoncu.


Tym co sie nie podoba, prosze o nie czytanie i nie komentowanie :)))
Krytyki nie potrzebuje, bo to moje zycie i moje odczucia :)) Nikt tego za mnie nie przezyl i nie przezyje, tak wiec jakby ktos chcial sie wypowiedziec i przy okazji mnie obrazic, nie dziekuje :)
Prosze zatrzymac to dla siebie.
26 grudnia 2014 18:22
:)
26 grudnia 2014 18:24 / 1 osobie podoba się ten post
To może jakis kod dostepu zorganizuj na swoj blog.Tu są same dorosłe osoby,chyba zdaja sobie sprawę,że to Twoje zycie - i złych komentarzy nie bedzie.Przecież to czas przeszły to już i rad nie potrzebujesz.Pisz dalej.