18 września 2017 21:08 / 7 osobom podoba się ten post
basiaimNiekoniecznie.
Byłam ostatnio na krótkim zleceniu.
Jedna z poprzedniczek była pielęgniarką, biegle znała niemiecki.
Córka pdp opowiadała mi, jak tamta na kolanach(!) nożykiem usuwała chwasty z kostki na tarasie i sprzed domu. Jak nieproszona porobiła porządki w i na szafach, pomyła wszystkie okna (dom 3-kondygnacyjny)...może i proszona o to, ale sam fakt,że zrobiła.
Cały dzień coś robiła, jak nie miała co robić prosiła "Dajcie mi coś do roboty".
Wieczorem dotrzymywała towarzystwa pdp (która tego nie wymagała)...śpiąc ze zmęczenia na kanapie obok.
Nawet pdp powiedziała mi potem,ze miała jej po kokardę.
Tego lata w moim stałym miejscu zmieniła mnie nowa pani. Po niej teraz jest stała zmienniczka.
Nowa zupełnie jak ta pielęgniarka u Basi, pomyte klamory w kredensach, te chwasty między kostkami bruku na zewnątrzwytrzebione itd., jak sama powiedziała, ona ma ADHD i musi mieć zajęcie, a tabletu nie zabrała, to i na internet nie traciła czasu :) A język tak sobie, więc ani radio, ani tv, jej nie interesowały. Pdp zaopiekowany aż nadto, bo co u niego wyjątkowe, to wyartykułował, że pani mówi za dużo ;)
A stała popierze z nudów firanki, pomyje okna, ale zostawi mi pajęczyny w każdym kącie :) Ta robi na pokaz przy codziennych wizytach rodziny. I się szybko wypala z tego poczucia misji i takiego zabiegania o uznanie.
Nadgorliwością krzywdy mi nie robią, bo w tym miejscu, nikt nie oczekuje, że będę taka jak one.