Jestem opiekunką

01 marca 2015 18:31 / 2 osobom podoba się ten post
Słonecznie cczytając Twojego bloga czułam sie jak bym czytała opowiesci z życia wżiete,które zna kazda z nas kazda poczatkująca opiekunka ten strach te obawy ten niepokuj towarzyszył kazdej z nas ale dałysmy rade i przetrwałyśmy wiec i Ty dasz rade.. Tobie życze wszystkiego dobrego i powidzenia na nowej drodze życia bo taka własnie zaczynasz i oby była pomyslana.Pozdrawiam
01 marca 2015 18:41
psota

Słonecznie cczytając Twojego bloga czułam sie jak bym czytała opowiesci z życia wżiete,które zna kazda z nas kazda poczatkująca opiekunka ten strach te obawy ten niepokuj towarzyszył kazdej z nas ale dałysmy rade i przetrwałyśmy wiec i Ty dasz rade.. Tobie życze wszystkiego dobrego i powidzenia na nowej drodze życia bo taka własnie zaczynasz i oby była pomyslana.Pozdrawiam

kiedy do de wracasz?
01 marca 2015 18:44
ania52

kiedy do de wracasz?

9ego marca
01 marca 2015 19:15
psota

9ego marca

a dokąd? :P moze na bawarię???
01 marca 2015 19:30
mzap88

a dokąd? :P moze na bawarię???

Koblenzja daleko od bawari..;)
01 marca 2015 19:31 / 1 osobie podoba się ten post
psota

Koblenzja daleko od bawari..;)

ja to jednak mam szczęście :)
01 marca 2015 19:33 / 6 osobom podoba się ten post
Dziewczyny, bez urazy, ale strasznego off-topika tu robicie. To jest blog słonecznie.
 
01 marca 2015 19:37 / 1 osobie podoba się ten post
Lawenda

Dziewczyny, bez urazy, ale strasznego off-topika tu robicie. To jest blog słonecznie.
 

pardon!
 
już się zamykam! Siebie i cholerną walizkę. :)
01 marca 2015 19:39 / 1 osobie podoba się ten post
dokładne..to jest blog Słonecznie juz sie wyprowadzam i czekam na dalsze wpisy ood niej.....
02 marca 2015 21:38 / 15 osobom podoba się ten post
ŚWIEŻYNKA W DOJCZALNDII
 
PODRÓŻ NA PÓŁNOCNY-ZACHÓD I PIERWSZY DZIEŃ PRACY
 
"Jeszcze tylko zapiąć walizkę,a! udało się! o kurdę, nie! jeszcze to trzeba do walizki dorzucić...No! Dobra...aaaa! gdzie są moje klucze od mieszkania!? Zawsze się tak zasiedzę... Mam! A gdzie klucz od śmieci-przecież muszę je wyrzucić jak wyjeżdżam?A! No i jeszcze trzeba wyłączyć korki i zakręcić zawory od wody-zwłaszcza spłuczka...Dobra, dobra, jeszcze tylko...rany! ale ta waliza ciężka epllllekhe!...kurdę no! spóżnię się- zostało mi do odjazdu 18 minut!" W tym momencie otwieram drzwi, wybiegam na korytarz i łapię windę, która na szczęście jest tuż obok mojego mieszkania, blokuję jej drzwi ciężką bryłą walizki         i wpadam do mieszkania po resztę glamotów.Kłusuję przez miasto czując szczęście ilekroć doceniam wynalezienie walizek na kółkach,              a doceniam kilka razy na minutę. Zziajana dopadam na dworzec autobusowy zlokalizowany obok urokliwej wieży ciśnień i...czekam na autobus Eurolines 20 minut...
Obsługa autobusu- niestety, ale pomimo miłych słów których starali się używać, czułam wyraźnie ich zniecierpliwienie i niechęć do pomocy- najlepiej gdyby klient nic od nich nie chciał i sam się obsłużył- nie jest to przyjemne:(. Jest to tym bardziej nie miłe i frustrujące dla mnie, że nie jest to pierwszy raz w moim życiu kiedy spotykam się z nie do końca takim zachowaniem jakiego oczekiwałabym po obsłudze wysokiej klasy autokaru :(.Kiedy wyjeżdżamy z mojego rodzinnego miasta ogarnia mnie radość- oto wyjeżdżam! wreszcie! zarobić na swoje marzenia! Jakkolwiek by nie było jest to i tak lepsze niż siedzenie         w domu i frustrowanie się i stresowanie brakiem pracy. "Jakkolwiek trudna ta sytuacja by nie była na stelli to i tak jest w pewien sposób pozytywna, bo prowadzi do czegoś lepszego w przyszłości :)"- myślę sobie, a autokar połyka kolejne kilometry. Standard Eurolines? Autobus wiozący mnie do Opola jest bardziej przestrony od autobusu rejsowego, którym z Opola jadę do Hamburga przez 9 godzin...tak właśnie...W tym drugim autokarze zaczynam się stresować, bo wokół mnie ludzie jadący n-ty raz i wiedzący co i jak. Nawet (całkiem) przystojny, młody chłopak, który dosiada się do mnie w Wrocławiu jedzie ze swoim kolegą do swojego brata i jego żony- czeka na nich mieszkanie, które znają i cały wolny poniedziałek na zregenerowanie sił. A ja? Czy od razu będę musiała coś robić, kiedy będę mogła się przespać? Gdzie trafię?- to przede wszystkim. W autobusie spać nie potrafię, mimo, że wypróbowuję różne pozycje, więc z silną zazdrością spoglądam na siedzącą przede mną dziewczynę, która śpi nie przerwanie od kąd wsiadła! Niektórym to jest dobrze, no! Zazdrosna jestem, ja też tak chcę! Też chcę spać! Królestwo za sen! A ! No i do tego wszystkiego deszcz- wszystko tylko nie to:(.
W Hamburgu na prawdę wieje. Autokar ma około 20 minutowe opóźnienie, na otulonym ciemnością dworcu nikt na mnie nie czeka. Wysyłam sms do córki pdp (i dzwoń sobie teraz na domowy!) i od razu odbieram od niej połączenie zwrotne. Kilka chwil potem, jakaś młoda, zadbana, ładna kobieta idzie do mnie z szerokim uśmiechem w towarzystwie oryginalnego, ale sympatycznego mężczyzny w długim płaszczu i kapeluszu. Oboje machają przyjacielsko i już jestem obejmowana jak dawno nie widziana znajoma, mężczyzna o imieniu, którego jeszcze nie zapamiętałam, porywa dżentelemeńsko moją walizkę i idziemy do auta. Córka pdp otwiera mi przednie drzwi, a sama siada z tyłu. Rozmawiamy o jej mamie, o Hamburgu, którym jadąc, podoba mi się, o podróżach, co dziwi Niemców, że ja tyle już zwiedziłam (odnoszę subtelne wrażenie: tyle- jak na Polkę :/ ),żartujemy, śmiejemy się- jest sympatycznie, ale nie wiem na ile szczerze, choć może to tylko i wyłącznie moje obawy (zauważyłam, że kiedy podróżuję jest mi łatwiej zaufać ludziom niż teraz kiedy przyjechałam tu do pracy i zależę od nich w większym stopniu niż podczas podróży). Dostaję 20 euro na doładowanie do interentu, które kosztuje przecież 15 euro i 50 euro na jedzenie do piątku włącznie. Córka pdp i jej mąż są zaskoczeni, kiedy mówię, że uczę się niemieckiego od 4 miesięcy, specjalnie dla tej pracy: znów jestem chwalona za język, za gramatykę, zasób słownictwa i to przez Niemców! Jedziemy na przedmieścia, jedziemy i jedziemy i w końcu: zatrzymujemy się przed bardzo urokliwym, małym, białym domkiem otoczonym dookoła niewielkim ogródkiem. W środku poznaję moją podopieczną, która uśmiecha się do mnie i jest bardzo sympatyczna, a ja zmieszana niepewnie witam się z nią tylko, oraz poznaję jej stałego opiekuna- chłopaka starszego ode mnie zaledwie rok. Czeka już na mnie gotowe spanie na górze, na którą moja pdp nie wejdzie-sama śpi na dole. Mam 6 godzin na odpoczynek, ale ku mojemu niezadowoleniu, z powodu stresu, który ciągle nie opadł, przesypiam na raty tylko połowę tego czasu i budzę z nieco słabszym bólem głowy niż ten z którym się położyłam.
Ubieram się i pędzę na dół, bo córka pdp miała przyjechać z mężem o 14, a ja nie chcę się spóźnić pierwszego dnia pracy, no więc szybko- tylko po to by dowiedzieć się, że córka przyjechała wcześniej, zabrała swoją mamę, tak by mój kolega miał pauzę i wróci za jakiś czas. Spędzamy więc ten czas w swoim towarzystwie i jest bardzo miło. Kolega odgrzewa mi kartofle z gulaszem, który upichcił dziś dla siebie i starszej pani i jest to na prawdę smaczne. No jeszcze ktoś powie, że faceci nie umieją gotować! Sama nie wiem czy ja dam taki dobry gulasz radę zrobić... Jest więc jest gulasz, jest plan dnia starszej pani dla mnie, pokazanie mi co i jak, jest też dyskusja o życiuw Polsce i wspólne pójście do pobliskiego sklepu. Kupuję większość potrzebnych rzeczy i mieszczę się w niecałych 20 euro, a są tego dwie torby z Aldika! Kolega oferuje się z poniesieniem jednej-tak proszę. Chociaż zaraz-"nie chciałabyś jak prawdziwy mężczyzna mięśni sobie poćwiczyć i dwóch ponieść?" Więc niesie dwie-on, ja-pierś z kury i udko w plecaku na obiad. Tak wchodzimy do domu i córka pdp wybucha wesołym śmiechem ukontentowania na widok hmmm nazwijmy to mojej zaradności życiowej. Jeszcze trochę wspólnego czasu w saloniku na parterze-mam wrażenie, że córce na prawdę zależy na jej mamie, odjazd kolegii i zostajemy z 86-letnią panią same. Próbuje mnie nakłonić na telewizję,     ale mówię jej krótko, że posiedzę z nią jutro, bo dziś jestem zmęczona, a teraz idę wyprysznicować. Słowa oczywiście zamierzam dotrzymać co do telewizji, bo nie ma nic gorszego jak puste obietnice. Na szczęscie: nie zadeklarowałam się z żadnym czasem jaki przed nielubianym przeze mnie odbiornikiem zamierzam gotowa jestem wraz z nią spędzić.
Na dobranoc jeszcze dwie kwestie: syfiasty prysznic, którego mój kolega niestety nie sprzątnął po sobie (pdp ma osobną łazienkę), a ja bardzo nieroztropnie nie wzięłam klapek ze sobą (muszę to jutro koniecznie zmienić), oraz taki sms od córki pdp, który dostałam już po jej wieczornym odjeżdzie z moim kolegą po fachu:"Hi ola sometimes my mum eats more and sometimes just a little. Don't be afraid if she doesn't want to eat(...) You don't have to be anxious. We will manage it together, ok?" Tak wiem, to nie jest niemiecki:D:D.
Nie chcę zapeszyć, na razie jest o.k. i szkoda, że to tylko na miesiąc. Ale będę szukać czegoś w pobliżu, bo tutaj taka dzielnica starszych osób, to będę już miała kolegę do odwiedzenia na herbatę-już jesteśmy umówieni ;).
02 marca 2015 21:52 / 2 osobom podoba się ten post
Cytować nie będę,ale przetłumacz prosze tego smska:)Niektórzy nie znają angielskiego:)
02 marca 2015 21:59 / 1 osobie podoba się ten post
Ja też chcę do Hamburga... byłam tam w 2009 roku i też tylko miesiąc.
02 marca 2015 22:02 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Cytować nie będę,ale przetłumacz prosze tego smska:)Niektórzy nie znają angielskiego:)

Kasiu, chodzi o to, że mam się nie martwić i nie niepokoić tym,kiedy pdp nie chce jeść, bo ma momenty, że je sporo, a ma takie, że wogóle nie chce. Ale razem z córką pdp sobie z tym poradzimy- taki jest sens jej sms. W kontekście tego co tu na forum czytam, nie do końca potrafię się tym sms cieszyć, bo nie wiem na ile jest szczery- ale w sumie, to nie powinnam się tym martwić. O.k. kładę się już-miałam wyłączyć kompa, gdy zobaczyłam jeszcze twoje pytanie. Dobrej nocy wszystkim.
02 marca 2015 22:10
a wiec pierwsze koty za płoty jak to sie mówi;) wiec teraz juz tylko do przodu....
02 marca 2015 22:51 / 2 osobom podoba się ten post
Pierwsze 2 tygodnie są najbardziej stresujące, potem człowiek powoli się przyzwyczaja. Dobrze, że szczęśliwie dojechałaś. Najważniejsze, że pdp sympatyczna:).