(Nie) jestem opiekunką...

16 maja 2015 20:24 / 2 osobom podoba się ten post
doda1961

No ja mam inne doświadczenia. Wprawdzie dotychczas miałam tylko 2 Stelle, ale na obu rodzina interesowała się PDP, no ale ja miałam dziadzia mobilnego i babulinka też chodząca, a do tego zdrowe głowy. Brak słów, ta opiekunka to musiała mieć nierówno pod sufitem. Zadna normalna osoba nie dopusciłaby do czegoś podobnego, a jeśli coś by się zaczeło dziać to od razu postawiłaby na nogi wszystkich z rodziny, lekarzy itd.... Nie rozumiem jej postepowania.

Gosiu, czy wiesz co się z tą kobietą teraz dzieje? Czy dalej pracuje jako opiekunka?

Jeszcze podczas tamtego wyjazdu zarówno rodzina jak i firma nie mogły się skontaktować z ową istotą. dzień przed wyjazdem stamtąd dostałam od niej sms treści: jak babcia? Napisałam jej że nie żyje, a ona mi czy ja w Pl jestem???Ale od firmy telefonu już nie odebrała.
27 maja 2015 11:48 / 5 osobom podoba się ten post
Witaj Gosiu,Cudowny blog,cudnie się Ciebie czyta i mamy ze sobą wiele wspólnego.Czytając Ciebie ;poczęsci jakbym siebie widziała.Tez sytuacja praktycznie identyczna z pierwszym wyjazdem,też sindbad,też uściski ,też sprawy rodzinne...i też ,,na skoczka,,czyli praca krótkodystansowa ze wzgledu na rodzinę i,,bo mi tak najlepiej,,Nigdy nie byłam osobą przebojową,a raczej cichą,nie wierząca w siebie kobietą.Wyjazdy zagraniczne?Francja ,ale z rodziną,a to sie nie liczy.Nigdy bym siebie nie podejrzewała o nagły przypływ wiary w siebie ,ale tak sie stało po tym jak,,rodzina,,wyjechała sama do pracy;o mnie zapominając.Zdecydowałam siew ziąść sprawy w swoje rece i nie być nikomu wdzięczna za nic.Tak sie zaczeły moje wyjazdy,,na skoczka,,bo jak agencja twierdziła,,tak najlepiej zaczyna się pracę w opiece z kiepską znajomością jezyka,,-mieli rację.Nic bardziej fajnego nie moglam dla siebie znależć.Jadę kiedy chcę i gdzie chcę.Oferty odrzucam bez żadnych komplikacji i problemów ze strony agencji..
Czytałam ze łzami w oczach Twoją sytuację z podopieczną.W głowie się nie mieści co ludzie ludzią potrafią zrobić.Zero człowieczeństwa.Moja podopieczna jest właśnie w szpitalu.Leży już 3 tygodnie,a jeszcze tydzień się zapowiada.Na kości ogonowej pojawiła sie odleżyna.Mam nadzieje ,że lekarze zapanują nad nią,w przeciwnym razie czeka mnie walka...Pisz kochana,z lubością będę czytać kolejne wpisy!Aldona.
27 maja 2015 21:00 / 13 osobom podoba się ten post
Bawaria... Tak więc, w oczekiwaniu na kolejną wizytę u Milejdi doszłam do wniosku, że jeszcze gdzieś bym musiała wyskoczyć. Po rozesłaniu wieści,że szukam odezwała się do mnie babeczka która wcześniej odrzuciła moją kandydaturę z powodu małego doświadczenia. Czy ja jednak bym pojechała w to miejsce, od razu mnie uprzedziła, że ciężki przypadek i żona-Smoczyca. Ale termin dogodny i kasa spoko więc pojadę, a co.  Podróż do piekła. Bus przyjechał zamiast na noc(tak szukałam i tak obiecali, że będą) to z samego rana, na progu mnie poinformował, że podróż będzie kosztowała więcej o 30 zł bo przejeli mnie od innej firmy i oni mają inne ceny, jak zaprotestowałam to powiedział, że mogę nie jechać. No fajnie dolecę z tego swojego zadupia. Totalnie wkurzona wsiadłam, na granicy przesiadka do osobówki, dosadzili mnie do gościa który był tak pijany, że cały czas się o mnie obijał. mało tego po 14tu godzinach jazdy wysadziliśmy Panią, której nikt na stelli już nie chciał i nie było komu zapłacić więc kierowca musiał 2 godziny czekać, aż się rodzina zjedzie i zdecydują, czy płacić. dotarłam o drugiej w nocy w nieznane miejsce, komórka zmienniczki milczy, co dzwonić do drzwi wszystkich budzić? Dzięki B. usłyszała pukanie do drzwi. Po takiej podróży miałam straszne przeczucia... Pacjent okazał się całkowicie zdany na mnie. Parkinson zaawansowany, kłopoty z oddychaniem, przy tym nie narzekający na brak apetytu. No przez pierwsze dni jak go myłam bez podłączonego tlenu to myślałam, że mi padnie a ja razem z nim. Smoczyca rzekomo decudująca o wszystkim i rzekomo sprawna, po przejściu paru kroków sapiąca niemiłosiernie. Ktoś się poskarżył,że cienko z jedzeniem więc już drugiego dnia ruszyła na zakupy, żeby mi ulubione jogurty i owoce kupić. Okazało się, że to złoci ludzie byli. robota ciężka jak diabli, bo pdp ciężki był, ale fajnie bo nie musiałam z nimi wiecznie siedzieć. Wystarczyło uszanować ich prawo do własnych przyzwyczajeń. Bezcenne było zdziwienie zarówno niemieckiej koordynatorki jak i polskiej kiedy Smoczyca stwierdziła, że lepszej opiekunki dziadziu w życiu nie miał. Tylko ta ich mowa, jak się rozpędzili to i do mnie po ichniemu gadali. to ja się ich po naszemu pytałam ' że cooo??? To oni, że nie rozumieją, to ja im powiedziałam, że ja tylko po niemiecku miałam umieć mówić. No to się pilnowali, czasami...A dziadek się nauczył i póżniej jak babka coś chciała od niego co niekoniecznie mu się podobało to krzyczał do niej, że coooo???? 
Jak widać co jednemu nie pasuje, drugiemu może się podobać, to chyba od charakteru zależy. z chęcią bym wróciła, ale dziadeczek zmarł krótko po moim wyjeździe. 
27 maja 2015 22:00 / 2 osobom podoba się ten post
,,że cooooooo????,,hahaahhhhahhaaaaa.Mojej podopiecznej syn jak mi coś tłumaczy jak krowie na rowie i już nie mogę tego słuchać,bo wiem jak np,działa żelazko;mówię ,,dobrze,dobrze....,,Teraz jak coś tłumaczy i widzi moje znudzenie w oczach sam pyta-dbrze, dobrze????Mój wyjazd pewnego razu też miał miejsce przy wypitym,belgu rozmawiającym po francuski,do tego śmierdział jakby nie mył się od urodzenia,a ja durna pochwaliłam się ,że znam francuski i....miałam pozamiatane przez całą droge ;)
27 maja 2015 22:27 / 3 osobom podoba się ten post
pestka

,,że cooooooo????,,hahaahhhhahhaaaaa.Mojej podopiecznej syn jak mi coś tłumaczy jak krowie na rowie i już nie mogę tego słuchać,bo wiem jak np,działa żelazko;mówię ,,dobrze,dobrze....,,Teraz jak coś tłumaczy i widzi moje znudzenie w oczach sam pyta-dbrze, dobrze????Mój wyjazd pewnego razu też miał miejsce przy wypitym,belgu rozmawiającym po francuski,do tego śmierdział jakby nie mył się od urodzenia,a ja durna pochwaliłam się ,że znam francuski i....miałam pozamiatane przez całą droge ;)

A tak te ich instrukcje to bezcenne są. Mi kiedyś tłumaczono jak mikrofalówkę obsłużyć, na pytanie czy mam taką w Polsce dopowiedziałam, że nie, mam dużo nowszą z wyświetlaczem.
27 maja 2015 22:55 / 11 osobom podoba się ten post
Milejdi w A. oczywiście czekała na mnie z utęsknieniem , w myśl zasady, że lepszy wróg własny jak obcy. Problem nocnego wstawania rozwiązany został poprzez zatrudnienie na noc Niemek, które do Gwiazdy wstawały. Jako, że nie ma nic za darmo Milejdi całymi dniami spacerować chciała po AAcheńskiej górce, i ja z wywieszonym jęzorem musiałam ganiać za jej elektrycznym, Bogu dzięki, wózkiem.
Póżniej nastała Omi w Bad Durkheim, piękna okolica. Omi na chodzie z demencją galopującą, nieagresywną. Rana na kości ogonowej pokazana mi na wstępie pielęgnowana??? kremem nawilżającym i papierem toaletowym, przesmarowywana z zamachem Voltarenem razem z całymi plecami. Jejkuuu, czy to takie ciężkie poczytać opiekunkowo??? No fakt, że ranka nie głęboka, ale córka na miejscu, lekarz też blisko, looosie!!!!Mówię, że to odleżyny, córka mówi mi, że przecież mama nie leży tylko siedzi, do lekarza raz dwa!No jak nie, jak tak.
Omi gigant, nie potrafiła mi powiedzieć po imieniu, ale komentator sportowy niezły z niej był do dwunastej w nocy mistrzostwa oglądałyśmy. Niemniej jednak dochodzę do wniosku, że wolę większy wysiłek fizyczny niż demencję.Jakaś taka niepewna się czuję.
28 maja 2015 15:27 / 1 osobie podoba się ten post
Odlezyna ,moze sie rozwinac w przeciagu , paru godzin, nawet jak zobaczycie jakis pecherz z woda , dziwne zaczerwienienie, babel ja po komarze, jakas plama czerwona, to wszystko moga byc oznaki zaczynajacej sie odlezyny, zwlwszcza jak pacjent nie chodzacy ,lub tylko siedzacy. Nie jestem pielegniarka ,ale lata w tym zawodzie w Polsce wiele mnie nauczyly. Niektore odlezyny da sie jeszcze uratowac,, a niektore niestety prowadza do martwicy , a to juz dlugotrwale i kosztowne leczenie , z cierpieniem ,podopiecznego.
15 października 2016 13:47 / 18 osobom podoba się ten post
To może i ja odkurzę....Menden...Czy to rzeczywiście tak dobrze tak długo żyć w pełnej świadomości? Nie wiem... 96 letni Paul nie robił już nic samodzielnie. Jak ciężko jest żyć, nic nie widząc i nie mogąc nawet papierosa podpalić przekonałam się dwukrotnie. Za drugim razem gdy u niego byłam odmawiał już jedzenia. Prosiłam, groziłam, że więcej nie przyjadę( chociaż oboje wiedzieliśmy, że następnego razu już nie będzie). Czasami udawało mi się Go skłonić do przełknięcia paru łyżek zupy lub jogurtu.
No i nadszedł ten dzień...Popiołowa skóra, krótki oddech, chyba będę umierał. W porozumieniu z Babcią wzywam dzieci...Przyjeżdżają, czekamy, noc mija bez zmian. Po południu "mój" Polcio otwiera oczy(prawie niewidzące) i słabym głosem pyta:
-Goszka, czy to ty?
No ja a kto. Zainstalowałam się w pokoju, bo jako, że nie lubię niespodzianek, to wolę wiedzieć na bieżąco...
-Bo wiesz, ja tak pomyślałem, że jeszcze te kilka dni, jak tu jesteś, to ja wytrzymam i pożyję...Przynieś mi wina...
No klękajcie narody!!! No co, przyniosłam...
15 października 2016 14:43
Straszne doświadczenia masz za sobą ale i świetne pióro Małgosiu - pisz dalej...
15 października 2016 16:05 / 8 osobom podoba się ten post
Ola55

Straszne doświadczenia masz za sobą ale i świetne pióro Małgosiu - pisz dalej...

Mam opracowany system. Wsiadam w autobus i wraz z zamknięciem drzwi staram się zapomnieć o wszystkim. Wiesz, przez tydzień, czy dwa nie zdążę się tak przyzwyczaić jak Wy, ale zawsze gdzieś coś tam zostaje. Trenuję cały czas zapamiętywanie tylko dobrych chwil.
15 października 2016 16:38 / 6 osobom podoba się ten post
Wiesz był czas, że każde moje pojawienie nawet najmniejsze było ściśle obserwowane, i cokolwiek bym nie napisała zawsze czułam oddech na plecach...Odechciało mi się.
Apropo(czy jak to tam się pisze) wznowy, poczytałam wcześniejsze wpisy i przypomniało mi się,że mam podziękować.
Marta miałaś rację mój Piotruś to dzielny chłopak, już nie znikam. Odwozi mnie na autobus do Gorzowa i żegna słowami:
-No gdzie ten autobus? Bo pociągu nie zdążymy zobaczyć( nieopodal jest stacja PKP, a pociągi to jego pasja)
15 października 2016 19:27 / 2 osobom podoba się ten post
Podziwiam Cie,wiesz? Dziekuje za interesujaca lekture. Wroce tu na pewno ;)))
16 października 2016 13:42 / 13 osobom podoba się ten post
Po około 2 tygodniach, w środku nocy miałam wrażenie, że ktoś usiadł koło mnie.Zaspana przez pół godziny myszy szukałam po pokoju, no bo przecież coś mnie musiało obudzić. Rano ostrożny meil do córki Polcia: Co u Was? Jakoś nie byłam zbytnio zdziwiona wiadomością zwrotną: Tato nie żyje, zmarł dzisiaj w nocy.
Ok.....
16 października 2016 19:17 / 2 osobom podoba się ten post
Gocha1981

Po około 2 tygodniach, w środku nocy miałam wrażenie, że ktoś usiadł koło mnie.Zaspana przez pół godziny myszy szukałam po pokoju, no bo przecież coś mnie musiało obudzić. Rano ostrożny meil do córki Polcia: Co u Was? Jakoś nie byłam zbytnio zdziwiona wiadomością zwrotną: Tato nie żyje, zmarł dzisiaj w nocy.
Ok.....

no to ci dopiero odwiedziny
16 października 2016 20:33
Rewelacyjne ,świeże pióro Gocha:)Jeden z lepszych blogów ,jakie czytałam :)Pisz koniecznie ,masz wyjątkowy reporterski talent:)Czytam i jakbym tam była ,obok Ciebie:)