ImpalaPielegniarka srodowiskowa,pomoc sąsiedzka,wynajeta na godziny opiekunka-to na jedno wychodzi.A dla kolejnego utrdnienia dodajmy,że taki rodzić np mało stabilny jest,zachodzi obawa,że może się przewrócić,a ponieważ nie akceptuje pomocy z zewnatrz,bo przecież sam da radę-w momencie,kiedy taki ktos przychodzi-natychmiast wychodzi z domu własnego i to bez względu na pogode-co cie martwi,bo zimno,bo pada,bo sie przewróci,bo biedny..A do tego w kontaktach telefonicznych nic innego nie usłyszysz,tylko skargi na to,że ktoś obcy przychodzi,i płacz.
Słysząc to,nadal decydujesz się na taką forme pomocy?Ja raczej nie.
Wpadło mi do głowy jedno rozwiazanie-tak w międzyczasie-mozna obiady wykupić-jesli jest jakaś stołówka czy bar w poblizu miejsca zamieszkania.Ale to nadal nie załatwia sprawy zakupów.
A dołózmy do tego problemy z gotówka,w sensie,że rodzic wie,że ma własne pieniadze,ale nie kontrolowany bierze je z banku czy z portfela,chowa,przekłada,gub,zapomina co zrobiłi-a jesli ograniczysz dostep do np 30 zł na dzień(jesli ma konto)-odbiera to jako brak pieniedzy i przestaje chodzic do banku,uważając,ze go na nic nie stac.Gorzej,jesli rente przynosi listonosz-wtedy takie kontrolowanie stanu gotówki w ogóle jest niemozliwe.
Przepraszam,że tak na czarno tworzę,ale taki mam dzisiaj czarny dzień.
I w dodatku widzę,że nikt nie ma pomysłu na rozwiązanie problemu.
Impala, pogmatwane to wszystko,dlugami i brakiem pracy poparte.No na takie trudne wyzwanie to ja tez pomysla nie mam,ále swojego domu nie sprzedalbym,nawet nie myslalbym o tym.A jak gotowke listonosz przynosi,to straszy czlowiek,wierzacy w wiekszosci na budowe swiatyni wydac tez moze.Wszystko mozliwe jest.Moj Brat nie jest az tak bardzo bogaty ale biedny tez nie jest.Pewnie cos tam bym wymyslil jak siebie znam,ale tak na goraco to trudno cos wymyslic napredce.