Przypomnialo mi sie teraz jak w ostatnie swieto panstwowe Niemiec ( nie wiem kiedy to bylo ale niedawno i byla to sobota), przyjaciel corki babci (73 lata)wlazl na drzewo o wysokosci blisko 30 m i zaczal od czubka je pilowac. Dostal nakaz od miasta na usuniecie, poniewaz bylo stare i zagrazalo bezpieczenstwu. Jest to czlowiek tzw szperacz. Wszystko mu sie przyda wiec zbiera rozne rzeczy i skladuje w 3 kamienicach, ktore posiada a styn tych kamienic jest oplakany, ale facet ma 3 kamienice i to dla niego jest wazne. Wracajac do tego drzewa, sasiedzi zadzwonili na policje bo jak on moze w swietu siedziec na drzewie i pilka od sia do sia to drzewo meczyc. Przyjechala policja i stoja pod drzewem i krzycza aby on zszedl. Facet jest totalnie uparty wiec odkrzyknal , ze jest zajety i maja spadac. Pertraktacje trwaly okolo pol godziny, wreszcie policjanci zadzwonili na straz pozarna.Oczywiscie facet nie reagowal , wiec rozstawili drabine i poszli po niego. Tam zgarneli go pomimo oporow i policja chciala zawiesc go na psychiatrie. Z opresji uratowala go corka babci( nie nadarmo miszkaja razem, tak samo rabnieci)