Opieka nad pacjentem po przebytym udarze mózgu

30 sierpnia 2013 09:47 / 5 osobom podoba się ten post
Margolciu poczekaj az wroci, zobaczysz stan , moze sie zdecydowanie poprawic.
Moja podopieczna wrocila ze szpitala wazac 45 g z biletem juz tylko w jedna strone, nie jadla, nie pila, po 4 miesiacach jak przyjechalam do niej, inna osoba, moj miesiac i pania siada i wstaje z lozka, oczywisci z pomoca, lekarz nie chcial wierzyc, musiala przy nim wstac, apetyt wrocil, faldi sie pojawiaja tu i tam. Oby u Ciebie i ta bylo
30 sierpnia 2013 10:11 / 4 osobom podoba się ten post
dorotee

Margolciu poczekaj az wroci, zobaczysz stan , moze sie zdecydowanie poprawic.
Moja podopieczna wrocila ze szpitala wazac 45 g z biletem juz tylko w jedna strone, nie jadla, nie pila, po 4 miesiacach jak przyjechalam do niej, inna osoba, moj miesiac i pania siada i wstaje z lozka, oczywisci z pomoca, lekarz nie chcial wierzyc, musiala przy nim wstac, apetyt wrocil, faldi sie pojawiaja tu i tam. Oby u Ciebie i ta bylo

Bylam dobrej mysli, ale bedac wczoraj u niej na odwiedzinach....przyznam sie doznalam lekkiego szoku, gdy zabierali ja z domu byla jeszcze przytomna, mowila do rzeczy, a to co zobaczylam wczoraj......, ja wiem Dorotee, jest za wczesnie jeszcze prorokowac, ze bedzie zle, wiem ze wylew to nie znaczy od razu wyrok, ale jest mi jakos tak psychicznie ciezko po tych wczorajszych odwiedzinach.  Z braku miejsc w szpitalu moga ja juz w przyszlym tygodniu przywiezc do domu,czekam na nia,  prosila mnie zebym jej nie zostawila, a ja obiecalam, ze bede z nia do konca. Dorotee, postawilas swoja babcie na nogi, chwala Ci za to, licze na Twoja pomoc, dziekuje za slowa otuchy, bardzo mi pomoglas, wierze ze nam tez sie uda !!! 
30 sierpnia 2013 10:26 / 3 osobom podoba się ten post
Juz lepiej, to moje poprzedniczki kazda po dwa miesiace, ja tylko nieskromnie zbieram owoce ich naprawde 24 h pracy.
30 sierpnia 2013 16:46 / 3 osobom podoba się ten post
MArgolcia w jakiej miejscowości jesteś?
Jeśli chodzi o organizacje wszystkiego w domu to spróbuj wypytać w szpitalu o zespół opieki paliatywnej (po niemiecku Paliativteam) w Twojej okolicy... oni zajmują się również osobami w wieku późnym, nie tylko osobami już umierającymi... w każdym szpitalu powinna być na ten temat informacja... pomogą z ustawieniem leków, aby kobiecina się nie męczyła i nie miała stanów lękowych... możesz do nich dzwonić 24h na dobę, jak masz problem lub wątpliwości przy dozowaniu leków... przyjeżdżają w razie potrzeby również... przerabiałam to i niestety za późno dowiedziałam się z rodziną o takiej możliwości, ale oni wtedy na koniec też bardzo nam pomogli, choć może ich wcześniejsza pomoc ulżyłaby babci bardziej...
Jeśli przychodzą pielęgniarki to od razu zadzwoń do nich i proś o załatwienie łóżka oraz innych sprzętów, jeśli takich nie masz, bo bez tego ani rusz w takiej sytuacji... wszystkie te sprzęty ułatwiające Tobie i babci życie są opłacane przez kasę chorych, więc nie ma się co szczypać...
Życzę Ci powodzenia!
Jakbyś miała pytania odnośnie zespołu paliatywnego to pytaj, chętnie Ci odpowiem...
30 sierpnia 2013 17:44 / 2 osobom podoba się ten post
Tali jestem W Berrgneustadt, kolo Gummersbach, wrocilam wlasnie z odwiedzin, dziekuje Ci Tali za bezcenne informacje, ja boje sie, ze na rodzine zbyt wiele liczyc nie bede mogla. Sami od siebie nie specjalnie, musze ich zmobilizowac do dzialania, nawet boja sie odwiedzin, nie wiem co jest z tymi ludzmi. A z moja babcia jakby dzisiaj troche lepiej, ma problemy z mowa, ale mowi poprawnie nie belkoce, zapomina niektore wyrazy w zdaniu, ale jest silna i mysle ze jakos damy rade. Lozko juz dzisiaj zamowili, wozek mamy, rolator tez, Pflegedienst dwa razy w tygodniu bedzie do kapieli. Dzieki Tobie wiem, gdzie zadzwonic o pomoc. Fajnie, mniej sie juz stracham. Dzieki Tali.
30 sierpnia 2013 22:01 / 4 osobom podoba się ten post
Nie ma sprawy Margolcia!!!
Cieszę się, że mogłam pomóc!
A wierz mi, że Palliativteam jest naprawdę pomocny... przy poprzedniej babci był problem z ustawieniem leków przeciwlękowych... co godzinę dzwoniłam do tego zespołu i pytałam co robić, bo coraz większe dawki wg ich wskazówek podawałam i nic.. dotrwałam do rana... rano przyjechali i podłączyli babci pompę z silnym lekiem (takich używa się do narkozy) dopiero się uspokoiła... im wcześniej leki są dobrze ustawione tym łatwiej będzie Tobie i babcia się nie będzie męczyć!
Przy tej niedawno zmarłej też miałam ten zespół do tego jeszcze koordynatorkę z hospicjum... świetna babka też dużo mi psychicznie pomogła... właśnie może zapytaj też o hospicjum... zwykle w każdej miejscowości jest i oni też współpracują z zespołem opieki paliatywnej... w hospicjum tu w mojej miejscowości są w hospicjum wolontariusze i oni przychodzą do pacjentów, aby odciążyć rodzinę lub opiekunki...
Przede wszystkim pytaj! Głowy Ci za to nikt nie urwie, a możesz naprawdę dużą pomoc uzyskać!
Rodzinkę przyciśnij do muru! Nie szczyp się, bo to Ty się babcią opiekujesz!
Trzymaj się! Będzie dobrze!
31 sierpnia 2013 07:21 / 5 osobom podoba się ten post
Oj Tali, zdaje sobie sprawe, ze tak dobrze jak bylo juz nie bedzie. Hospicjum brzmi jak koniec, wiesz Tali jak niemcy reaguja na neurologa. Wlasnie, piszesz o odpowiednim ustawieniu lekow, moja jeszcze ma parkinsona a przy tym halucynacje, do tej pory smialysmy sie wspolnie z tych jej zwidow, co bedzie teraz nie wiem. Prawa strone ma sparalizowana, zauwazylam ze ma klopot z polykaniem, zachlystuje sie przy piciu wody. Tali, ja dziekuje Ci za pomoc,i info bedzie mi potrzebna, bo rodzina....boi sie zwyczajnie. Wszedzie bede dzwonic, w kazde drzwi zapukam, mam juz na to pozwolenie, oni zawsze sie pod wszystkim podpisza.Dzieki serdeczne!
31 sierpnia 2013 08:40 / 3 osobom podoba się ten post
Ja przez trzy lata opiekowałem stosunkowo młodym – rocznik 1938 mężczyzną po przebytych czterech udarach. Do tego przy ostatnim udarze pozostawał przez około 6 godzin bez pomocy /mieszkał sam i dopiero po takim czasie został znaleziony w swoim mieszkaniu/. W wyniku udarów miał niedowład jednej strony ciała, ale przez pierwsze dwa lata poruszał się sam, przy użyciu rolatora. Później, pomimo systematycznych ćwiczeń, chodzenie stało się coraz trudniejsze aż w końcu trafił na wózek. Zdarzały się częste, bolesne skurcze mięśni, w tym najczęściej łydek. Pacjent był małomówny, chociaż zdarzały mu się chwile, a nawet dni, kiedy świadomość i pamięć miewał jak zdrowy człowiek. Niestety, przez cały ten czas był dość agresywny. Nie tyle fizycznie, co słownie, chociaż zdarzały się incydenty, kiedy, zwłaszcza podczas toalety próbował się „bić” się z pielęgniarkami z Pflegedienst.
Jednym z najbardziej dokuczliwych efektów przebytych udarów było u niego porażenie mięśni gardła i przełyku. Po ostatnim udarze ta dolegliwość nasiliła się na tyle, że „katorgą” dla niego i dla opiekunów były posiłki. Opiekujący się nim i obecny dwa razy w tygodniu logopeda robił naprawdę wiele dla poprawy sytuacji, ale efekty nie były zadowalające. Samodzielne spożywanie posiłków trwało wieki. Później przeszliśmy na karmienie. Było trochę lepiej, ale zdarzały się „wypadki”. Częste odkasływanie powodowało, że zawartość ust lądowała wszędzie wkoło. Trzeba było zajmować odpowiednią pozycję, żeby nie zostać oplutym. Zdarzały się też przypadki, jak ja to nazywałem, „zatrzymania się” i wtedy, przy pełnych ustach przestawał żuć, a zawartość zatrzymywał w ustach przez parę godzin, nawet do następnego dnia.
W końcu pacjent całkiem przestał przyjmować posiłki doustnie. Zaczął tracić na wadze i robić się coraz słabszy. Jak stwierdzili fachowcy, spowodowane to było strachem przed połykaniem. Postanowiono założyć mu sondę PEG i karmić dożołądkowo. To było dobre rozwiązanie. Nam, opiekunom dało dużo wytchnienia i więcej czasu wolnego. Nie trzeba było gotować specjalnie dla pacjenta, bo dostawał tylko gotowe preparaty. Zaczął przybierać na wadze i podniósł się na siłach.
Jednak nie przeżył kolejnego udaru, który przyszedł w nocy.
31 sierpnia 2013 08:54 / 4 osobom podoba się ten post
Moja pierwsza pacjentka,byla po 2 udarach.
Nie widziala na jedno oko i miala wielki problem z mowieniem.Nie belkotala,wypowiadala slowa wyraznie,ale przekrecala np."Chce pic"-wychodzilo "chce sie umyc".To byl duzy problem.Denerwowala sie bardzo,bo wlasciwie nikt Jej nie rozumial.Niby mozna bylo sie przyzwyczaic do przekreconych slow,jednak za kazdym razem byly to inne slowa.
Miala problemy z zasnieciem,poruszala sie przy pomocy rolatora.Acha i byl problem ze zbieraniem sie wody w plucach.
O ile mi wiadomo,nie mozna jednoznacznie stwierdzic jak sie chory zachowuje po udarze.Udar moze zatakowac rozne miejsca:(
31 sierpnia 2013 09:58 / 2 osobom podoba się ten post
Notuje sobie w punktach wszystkie Wasze doswiadczenia w tej chorobie. Ja troche poczytalam, decydujace sa te pierwsze 2-3 godziny po udarze, jesli chory w tym czasie otrzyma odpowiednia opieke, konsekwencje sa mniejsze.

Juz wiem, ze w nastepstwie udaru doznala porazenia przewodu pokarmowego, przy paralizu prawej strony, pozwala byc pewnym, ze bede musiala ja karmic, nie zauwzylam na szczescie agresji, co prawda denerwuje sie nie mogac znalezc odpowiedniego slowa,ale staram sie ja uspokajac mowiac, ze powie mi pozniej jak sobie juz przypomni. Zauwazylam tez, ze mowi i robi na odwrot.

Misiek, przypadek, ktory opisujesz nalezy do skrajnych, tych szesc godzin bez pomocy zrobilo nieodwracalne w skutkach spustoszenie w mozgu pacjenta, podziwiam za te trzy lata bardzo ciezkiej pracy.
Kurcze, boje sie, jakos tak dziwnie lekko podeszlam do tej pracy tutaj, instynkt mnie opuscil, nawet mi przez mysl nie przeszlo, ze moze cos zlego nastapic. Przy wszystkich innych podopiecznych, zawsze towarzyszyla mi swiadomosc, ze nic co dobre nie trwa wiecznie.

Dzieki Waszej pomocy, wiem czego moge sie spodziewac, niewiele moze mnie jeszcze zaskoczyc, wczoraj pytalam lekarza babci, o mozliwe nastepstwa tej choroby, wiecie co mi powiedzial, nic, rozlozyl rece, spojrzal na mnie i szepnal, trzeba czekac. Na co czekac, pytam, przeciez juz na pewno nie zatanczy na tarasie, jak torobila do niedawna i nie zagra mi Mazurka Dabrowskiego na fortepianie.

Dziekuje Wam za pomoc i prosze o jeszcze.

31 sierpnia 2013 10:18 / 1 osobie podoba się ten post
Margolciu,jeżeli stan Twojej podopiecznej pomalutku się poprawia,to nalezy być dobrej myśli,chociaż lekarz wypowiada się ostroznie,bo jest zagrożenie udarem ponownym,które może nastapić w ciagu roku od udaru pierwszego.Wtedy zagrożenie jest największe,ale ryzyko jest zawsze.Rodzaj afazji,którą ma Twoja podopieczna,może korygować logopeda,o ile stan babci trochę sie polepszy.Wygląda na to,że ona ma problemy z mówieniem,ale nie z rozumieniem mowy.Czyli jest to takie zaburzenie czynnościowe mowy,czyli ma problem z nazawaniem tego,o czym myśli.Podpytaj może lekarza,który obszar mózgu został uszkodzony,bo takie zaburzenia jakie opisujesz występują przy uszkodzeniu lewego płata czołowego,a w takim wypadku,jezeli stan babci sie poprawi,bedzie ja mozna z powodzeniem pomału rehabilitować.
31 sierpnia 2013 10:18 / 3 osobom podoba się ten post

Ja już chyba kiedyś pisałem o tym moim pacjencie, więc może się powtarzam. Zarówno my, opiekunowie jak i Pflegedienst mieliśmy duże wsparcie ze strony rodziny. Pacjent miał wszystkie, niezbędne w jego przypadku sprzęty i przyrządy do prawidłowego funkcjonowania i sprawowania nad nim opieki. Łóżko, rolator, wózek, specjalnie przygotowaną łazienkę. Sam zrobiłem rampę do wywożenia wózka na taras i "wydębiłem" przez rodzinę specjalną rampę do zjeżdżania na ulicę /dom był na górce - do chodnika około 30 stopni schodów/. Pacjent jeździł na spacery, byliśmy zabierani w odwiedziny do najbliższych, nawet pojechałem z nim do jego ostatniego zakładu pracy. Miał też jeden dzień w tygodniu pobytu w Tagespflege, co dobrze wpływało na jego psychikę / spotykał się tam m.in. ze swoim kolegą/. Ale o niektóre z tych rzeczy trzeba było się upominać, bo zauważyłem, że rodzina często była bierna, jak by nie wiedzieli czego on potrzebuje i nie wiedzieli, że to coś można dostać, np. z kasy chorych. Tak jak o swoje, tu trzeba często też walczyć albo przynajmniej dopominać się o to, co się należy pacjentowi.


 


Mój pacjent też miał problem z mówieniem, a nie z rozumieniem. Rozumiał doskonale.
Przypomniały mi się dwa zdarzenia:
Kiedyś, przy obiedzie stwierdził, że jego mama gotowała lepiej niż ja. Ja mu na to odpowiedziałem, że moja też i wtedy on powiedział: "No to nie mam wyboru".
W pobliżu jego domu była restauracja, do której często zachodził, jak był zdrowy. Kiedyś powiedziałem, że jeszcze się tam razem wybierzemy, na co on z całą powagą i stanowczością: " Ale na pewno nie na wózku".
Mimo trudności dobrze wspominam to miejsce, pacjenta i jego rodzinę.
A co do Twojej podopiecznej, to tak jak napisała tina40, starać się o rehabilitację w jak najszerszym zakresie, z logopedą włącznie.

31 sierpnia 2013 10:56 / 3 osobom podoba się ten post
Tak,Tina masz racje z lewym platem mozgowym.U mojej podopiecznej wlasnie tak bylo.
Taka anegdotka:)
Przychodzila do mojej podopiecznej Pani Logopeda.Podopieczna nie lubila tych zajec.Cigle musiala powtarzac....Patrzac na obrazek np.krowa,salata,mucha itd.
Ktoregos razu podjechalo biale BMW;a podopieczna jak na zawolanie.....Oli,oli i trzyma sie za glowe i dalej oli,oli....
Wchodzi pani logopeda,ja powiedzialam ,ze chyba dzisiaj nici z zajec,bo podopieczna sie zle czuje,ze boli Ja glowa....
Pani logopeda,popatrzyla i stwierdzila,ze faktycznie ,dzisiaj nie bedzie zajec,wyszla i odjechala bialym BMW.
Podopieczna jak to zobaczyla swoim jednym okiem,puscila do mnie oczko i sie usmiechnela tak troche szyderczo,juz nie wolala oli,oli...Hahahahahahaha,ale ja sie usmialam.Cwaniara niezla z Niej byla:D:D:D:D
31 sierpnia 2013 11:06 / 1 osobie podoba się ten post
Czyli,że myślenia zaburzonego nie miała.No,żeby tak panią logopedę w maliny wpuścić,oj nieładnie;-))),ale skoro przynudzała...
31 sierpnia 2013 11:06 / 1 osobie podoba się ten post
Ja moge liczyc na Pflegedienst, one wlasnie kazaly mi spisac wszystkie potrzebne rzeczy i obiecaly pomoc w zalatwieniu, ten dzien w Tagespflege, wlasnie to musze sobie dopisac. Nie mam na szczescie zadnych utrudnien z wyjazdem z domu, raptem jeden stopien, ale piekny Salon babci zamieniam wlasnie na sypialnie, cos za cos.

Ach z ta rodzina, za duzo by pisac, ale poddaja sie dla wlasnego "swietego spokoju".

Dzieki, dzieki, dzieki !!!