Opieka nad pacjentem po przebytym udarze mózgu

31 sierpnia 2013 11:07 / 3 osobom podoba się ten post
margolcia

Oj Tali, zdaje sobie sprawe, ze tak dobrze jak bylo juz nie bedzie. Hospicjum brzmi jak koniec, wiesz Tali jak niemcy reaguja na neurologa. Wlasnie, piszesz o odpowiednim ustawieniu lekow, moja jeszcze ma parkinsona a przy tym halucynacje, do tej pory smialysmy sie wspolnie z tych jej zwidow, co bedzie teraz nie wiem. Prawa strone ma sparalizowana, zauwazylam ze ma klopot z polykaniem, zachlystuje sie przy piciu wody. Tali, ja dziekuje Ci za pomoc,i info bedzie mi potrzebna, bo rodzina....boi sie zwyczajnie. Wszedzie bede dzwonic, w kazde drzwi zapukam, mam juz na to pozwolenie, oni zawsze sie pod wszystkim podpisza.Dzieki serdeczne!

Margolciu właśnie  nam się tak kojarzy hospicjum i opieka paliatywna z końcem, a to nie jest tak. Wcześniej też byłam święcie przekonana dopóki nie zaczęłam rozmawiać i nie uzyskałam odpowiednich wiadomości. CZasami pacjenci są pod ich opieką latami... 
 
Paliativteam zajmuje się całokształtem, oni dobierają odpowiednie leki i patrzą na wszystkie schorzenia, jakie ma pacjent.  Nie robią tego bez porozumenia oczywiście z lekarzem pacjenta. Przyjeżdżają do domu na rozmowę i wtedy dobrze, jakbyś przygotowała wszystkie leki, jakie Twoja babcia przyjmuje (również te bez recepty) oraz wszelkie informacje na temat jej chorób. Napierw rozmawiają z pacjentem, a potem z rodziną i opiekunką. Dobrze, że rodzina babci daje Ci wolną rękę, ale też muszą z Tobą współpracować... ważne, abyś przy rozmowie była i powiedziała im o wszystkim co zaobserwołaś.  
 
A co do zaksztuszania to wiem, że jest taki proszek, który zagęszcza płyny... Stosowany jest właśnie u pacjentów m.in. z Parkinsonem. Może zapytaj w szpitalu, czy czegoś takiego nie mają... może warto wypróbować i Twojej babci posmakuje i będzie jej ciut łatwiej...
 
Przy tej niedawno zmarłej mojej Pannie też myślałam, że długo będę, bo hulała mi po całym domu mimo  95 lat... a tu masz w dwa tygodnie się zebrała i odeszła... w naszej pracy nigdy nic nie wiadomo i trzeba być na wszystko przygotowanym... ale tak jak piszesz... czasami nam się zdaje, że tak będzie zawsze i mamy taką nadzieję...
 
Powodzenia!
 
Jak mi się coś przypomni to jeszcze napiszę... 
31 sierpnia 2013 11:11 / 2 osobom podoba się ten post
tina 100%

Czyli,że myślenia zaburzonego nie miała.No,żeby tak panią logopedę w maliny wpuścić,oj nieładnie;-))),ale skoro przynudzała...

Nie z mysleniem nie bylo tak zle,ale zdarzaly sie rowniez takie sytuacje jak...
Podchodzi podopieczna do pieca(koza),otwiera drzwiczki,wklada tam glowe i wola....
Rita,Rita gdzie jestes??????????????????(chodzilo o corke).Po Niemiecku nie bede pisala,bo sie zblaznie hahahahaha:D:D:D:D
Musialabys widziec moja mine:O:O:O:O:O Dobrze,ze bylo lato .Takiego stresa mialam,ze hohohoho
31 sierpnia 2013 11:14 / 1 osobie podoba się ten post
Tali masz racje.
Hospicjum,to nie tylko umieralnia.Bywalam w Hospicjum,byl tam pan,ktoremu ustawiono leki(trwalo to 3 tyg.).Uspokoil sie i wrocil do domu.Tez bylam zdziwona,ale po rozmowie z corka owego pana,dowiedzialam sie wlasnie,ze Hospicjum,rowniez pomaga w takich sytuacjach:)To bylo w Polsce:)
31 sierpnia 2013 11:58 / 2 osobom podoba się ten post
tina 100%

Margolciu,jeżeli stan Twojej podopiecznej pomalutku się poprawia,to nalezy być dobrej myśli,chociaż lekarz wypowiada się ostroznie,bo jest zagrożenie udarem ponownym,które może nastapić w ciagu roku od udaru pierwszego.Wtedy zagrożenie jest największe,ale ryzyko jest zawsze.Rodzaj afazji,którą ma Twoja podopieczna,może korygować logopeda,o ile stan babci trochę sie polepszy.Wygląda na to,że ona ma problemy z mówieniem,ale nie z rozumieniem mowy.Czyli jest to takie zaburzenie czynnościowe mowy,czyli ma problem z nazawaniem tego,o czym myśli.Podpytaj może lekarza,który obszar mózgu został uszkodzony,bo takie zaburzenia jakie opisujesz występują przy uszkodzeniu lewego płata czołowego,a w takim wypadku,jezeli stan babci sie poprawi,bedzie ja mozna z powodzeniem pomału rehabilitować.

Tina prawa strona, reka i noga calkiem bezwladna, zauwazylam jakby lekki paraliz ust z tej wlasnie strony, na prawe oko nie widzi. ja caly czas mam nadzieje ze stan jej sie poprawi, tak jak pisala Dorotee, przy odpowiedniej rehabilitacji mozna liczyc na duza poprawe, ale Tina moja babcia ma 86 lat i od 23 chorobe Parkinsona. Do dnia w ktorym nastapil udar miewala dni, ze tanczyla, spiewala, grala, rozwiazywala krzyzowki, ale byly tez takie dni, ze Parkinson blokowal wszystkie konczyny i cale dnie spedzala w fotelu. Moja babcie czeka 4 tygodniowy pobyt w specjalnym sanatorium, ja moglabym jechac do domu, ale zostalam zeby wszystko zorganizowac na jej powrot, zeby moc to zrobic potrzebna mi Wasza pomoc, ja jak juz pisalam jestem zielona, rodzina chetnie dala mi wolna reke do dzialania, wiec musze to wykorzystac.
Tali, paliativteam jest chetny do wspolpracy, w poniedzialek nawet odwiedza babcie, oni maja swoich logopedow i rehabilitantow, dziekuje Ci.
       
31 sierpnia 2013 12:29 / 3 osobom podoba się ten post
Margolciu ,z Twojego opisu wynika,że udar mógł być dość rozległy,skoro spowodował całkowity prawostronny paraliż.Przy towarzyszącej chorobie Parkinsona może byc niełatwo.Ale skoro ma jechac do sanatorium,to chyba jest jakas nadzieja na poprawę jej stanu,chociaż nasępuje to bardzo powoli,więc nie ma co się na razie spodziewać jakiejś wyrażnej poprawy.W sanatorium zajmą się nią specjaliści,więc moze po tych czterech tygodniach bedą mogli coś konkretnego powiedzieć o dalszej rehabilitacji.Skoro Paliativteam jest skłonny do współpracy,i mają potrzebnych fachowców,to babcia bedzie miała nalezytą opiekę.Przy udarze umiejscowionym w lewym placie czołowym,sparalizowana jest zawsze strona przeciwna,czy paraliz jest całkowity,czy częściowy zalezy od tego jak rozległy był udar.Jezeli nie widzi,to może oznaczać,ze uległ uszkodzeniu nerw wzrokowy,albo ognisko niedokrwienne znajduje się jeszcze w placie potylicznym.W zalezności od stanu,te zmiany mogą się pomału cofać,ale bardzo często nie znikają całkowicie.Może być tak,że Twoja podopieczna już zostanie na wózku,chociaż nie musi tak być.Pod koniec pobytu babci w sanatorium bedzie wiadomo jakiego sprzętu ,czy innych srodków pomocniczych będziesz potrzebowała jako opiekunka.Tagespflege to świetny pomysł dla babci,a Ty odsapniesz.Jak Pflegedienst zaoferował pomoc,to też trzeba to wykorzystać.Myslę,że z jednej strony lepiej,jak rodzina dala wolną rekę do działania,niektórzy się wtrącają,aby Pflegegeldów im za dużo nie ubyło,albo udają,ze nie widzą problemu.Kiedy opiekowałam się pacjentką chorą na raka i jej stan się pogorszył,przestała chodzić,połozyła się,to wszystkie środki z Krankenkassy były załatwiane przez lekarza rodzinnego,a co do wozka i łózka dla chorych,to przyszedł lekarz orzecznik i wypytał sie o wszystko,a za dwa dni babcia miała sprzęt,którego potrzebowała.Tak,że rodzinnego lekarza też mozesz molestować.
31 sierpnia 2013 14:12 / 3 osobom podoba się ten post
Tina, to co juz uda mi sie zorganizowac, moze sie zawsze przydac, jak nie teraz to na "Zaś", a nawet jak przyjedzie do domu jak nowa, mozna to gdzies upchnac lub oddac do firmy. Ja mam juz troche doswiadczenia z rodzinami i wiem, ze trzeba korzystac z chwili, im wiecej maja czasu na myslenie, tym gorzej sie na tym wychodzi. Od pierwszego dnia przyjazdu prosilam o wozek, nigdy nie mieli czasu, ale jak pewnego dnia zadzwonilam do corki i powiedzialam, ze musi przyjechc, (z naciskiem na MUSI), bo babcia mi sie "zablokowala" i sama nie dam rady zaprowadzic do toalety, wozek byl w 10 min, pozyczyla od sasiada, a w dwa dni potem przywiezli juz dla babci. Zrobia wszystko, zeby tylko w zadna pomoc jej nie angazowac. Dlatego, znajac zycie, obawiam sie ze jak emocje mina, babcia wroci, rzuca mi ja w jej moderny bet z baldachimem i wtedy martw sie babo, myj, przebieraj na kolanach, nieeeee wszystko ma byc juz i teraz.
31 sierpnia 2013 14:17 / 2 osobom podoba się ten post
Kraknenbett to już bezdyskusyjnie musisz miec,bo co do tego to nie ma wątpiliwości,ze będzie potrzebne.
A rodziny są bardzo opieszałe,uważaja,że jak jest opiekunka,to powinna zastapic wszystkie urządzenia pomocnicze do pracy przy chorym.
31 sierpnia 2013 15:45 / 2 osobom podoba się ten post
Teraz widze jakie mam warunki do pracy, jeszcze nigdy nie opiekowalam sie bez lozka pielegnacyjnego, juz mialam nawet dwa, w sypialni i na dole jakby st pani nie mogla isc po schodach,teraz tez, rehabilitacja w domu 3 razy, pielegnacje robie cala ja, ale pflegedienst na telefon jak nie dam rady, chyba podziekuje ze w takiej nobliwej firmie pracuje
31 sierpnia 2013 15:51 / 3 osobom podoba się ten post
margolcia

Tina, to co juz uda mi sie zorganizowac, moze sie zawsze przydac, jak nie teraz to na "Zaś", a nawet jak przyjedzie do domu jak nowa, mozna to gdzies upchnac lub oddac do firmy. Ja mam juz troche doswiadczenia z rodzinami i wiem, ze trzeba korzystac z chwili, im wiecej maja czasu na myslenie, tym gorzej sie na tym wychodzi. Od pierwszego dnia przyjazdu prosilam o wozek, nigdy nie mieli czasu, ale jak pewnego dnia zadzwonilam do corki i powiedzialam, ze musi przyjechc, (z naciskiem na MUSI), bo babcia mi sie "zablokowala" i sama nie dam rady zaprowadzic do toalety, wozek byl w 10 min, pozyczyla od sasiada, a w dwa dni potem przywiezli juz dla babci. Zrobia wszystko, zeby tylko w zadna pomoc jej nie angazowac. Dlatego, znajac zycie, obawiam sie ze jak emocje mina, babcia wroci, rzuca mi ja w jej moderny bet z baldachimem i wtedy martw sie babo, myj, przebieraj na kolanach, nieeeee wszystko ma byc juz i teraz.

To mi sie bardzo podoba, nie robmy z siebie meczennicy i strongmena w jednym !!!
A -"im wiecej maja czasu na myslenie, tym gorzej sie na tym wychodzi"--perelka!!!