Zrozumieć Niemca

17 października 2016 09:55 / 11 osobom podoba się ten post

Masz rację.
A nawet zaryzykowalabym twierdzenie,że Niermca łatwiej jest zrozumieć , niż Polaka. Niemcy żyją i działają według schematów, bez cienia indywidualizmu i jak sie te schematy pozna, to Niemiec przestaje być jakąkolwiek zagadką.
17 października 2016 10:27 / 20 osobom podoba się ten post
Emilia,zmalpuje od Ciebie i tez nie zacytuje Trzeba brac dobry przyklad z kolezanek,nie ma to tamto ;)))

Dokladnie jak piszesz. To,ze Niemcy maja swoje przyzwyczajenia,mentalnosc nieco inna (mniej sa uzaleznieni od siebie,to moje zdanie) nie zmienia faktu,ze placa mi za to,zebym zajela sie tym czym oni nie moga. Powody sa mi obojetne. Ja mam z tego na chleb z szynka oraz ciasteczko,Niemcy maja wyreke a Pdp opiekunke. Pracuje na gewerbe,chyba na takich samych zasadach jak Ty bo tez mam zapis na temat tego,ze jestem sama sobie szefem i sama ustalam jakie czynnosci mam wykonac i kiedy je wykonam. Ale chodzi o czynnosci zwiazane z opieka a nie z przewracaniem komus zycia do gory nogami. Chyba,ze mylnie to interpretuje ;)))
Nawiazujac do tego co napisalas,ja juz dawno gdzies tutaj twierdzilam,ze panie opiekunki czesto wlasnie zaczynaja prace od przestawiania, sprzatania, wyrzucania. I moim zdaniem nie ma to nic wspolnego z robieniem porzadkow tylko brakiem szacunku do przyzwyczajen podopiecznych. Nie rozumiem skad w paniach ten ped do decydowania o tym co ludziom jest potrzebne. Opiekunki czesto zapominaja ,ze nie sa u siebie,chec "rzadzenia" jest w nich tak silna,ze bez najmniejszego mrugniecia okiem izoluja podopiecznych od ich codziennych spraw,spychajac ich tym samym na margines. A to jest zwyczajnie nieprofesjonalne. Bo jestesmy z seniorami po to aby ich wspierac a nie ubezwlasnowolnic...Jak mozna mowic o wspieraniu,gdy sie nie da ludziom zajrzec do wlasnej szafki w kuchni ,a jesli sie da to ten stary,schorowany czlowiek ,nie znajduje swoich rzeczy. Bo ich juz nie ma w tym miejscu. Nie wyobrazam sobie,ze zatrudniona przeze mnie opiekunka wyrzuca mi z domu moje rzeczy! Bo to co dla kogos jest zwyklym smieciem moze miec duza wartosc dla innej osoby. Niekoniecznie sentymentalna,chociaz taka najczesciej.
Tez nie napisalam nic odkrywczego,rowniez krzty humoru w tym poscie nie znajduje ale nie ma to nic wspolnego z moim zlym nastrojem. Po prostu takie przemyslenia, moje, wlasne, ktore nie musza byc prawdziwe bo kazdy ma swoj odbior rzeczywistosci.;)))) 
I jeszcze musze dodac,zeby nie byc posadzona o chec dowalenia komukolwiek, chodzi mi o to,ze takie opiekunki,ktore opisalam w tym poscie bywaja. Coraz ich mniej ale jednak sa. Nie mialam na mysli nikogo konkretnego (a jak mialam to sie wypre). Wszelkie podobienstwo do osob i zdarzen jest niezamierzone i przypadkowe ! 
17 października 2016 11:59 / 15 osobom podoba się ten post
To i ja coś skrobnę Popieram wcześniejsze wypowiedzi, nie cytuję bo byłoby tego za dużo, szkoda miejsca i Elfinki, która później ładuje te kartki do segregatorów i ustawia na półkach Dlaczego wyjeżdżam? Dlatego, aby zarobić normalne pieniądze i nie martwić się, że nie mam na ulubione spodnie, wakacje itd. Nie będę analizowała też tego ile rodzina płaci, a ile ja z tego mam. Mi jest to do niczego niepotrzebne. Jeśli mi stawka nie odpowiada, nie jadę. Jeżeli jestem na miejscu, pracuję uczciwie i wymagam tylko i wyłącznie szacunku rodziny. Z osobami starszymi różnie bywa, ale to jest choroba, starość i nie zawsze są świadomi tego, co mówią. Jaka ja będę na starość, o ile dożyję tej starości, nie wiem! Mam nadzieję, że nie dopadnie mnie choroba, która mnie całkowicie zmieni, ale na to nikt nie ma wpływu. Owszem zdarzają się i rodziny, które potrafią wyprawiać cyrki i nie jest to fajne, ale od tego jest umowa, możliwość jej wypowiedzenia. Tak jak napisała Filetowa, zdarzają się opiekunki, które robią to samo z rodziną. Zdarzają się i takie, które na siłę próbują "wejść" w rodzinę podopiecznego. Co kto robi, jego sprawa. Ostatnio spotkałam osobę, która też wyjeżdża i co? Matko, jak ja się tam narobię, dzieci i wnuki u nas się codziennie stołują, ile ja muszę nagotować, a później pozmywać...no ręce opadają. Zapytałam: tylko gotować Pani pojechała? Tym razem, ona popatrzyła na mnie jak na wariata..no nie! To dlaczego Pani gotuje dla 6 osób? A bo jak tak nie potrafię odmówić...NO TO SIĘ NIE SKARŻ, ALBO ZMIEŃ MIEJSCE! No ludzie, później przyjeżdża zmienniczka i jest zgrzyt od razu! I jak tu zrozumieć Niemca, no skoro przychodzą codziennie, a Pani X z uśmiechem czeka z zastawionym stołem, to dlaczego nie zjeść?
17 października 2016 12:49 / 7 osobom podoba się ten post
Doskonale to ujęłaś Nugat. Może być i tak, że rodzina niemiecka postawiona przed faktem dokonanym, czy zastawionym nieoczekiwanie stołem, może się obawiać, że sprawi wrażenie nieuprzejmej tego obiadu nie jedząc. Mamy wtedy konflikt gotowy, ponieważ skarżące się osoby, a w rzeczywistości postępujące wbrew głoszonym poglądom, mogą oczekiwać wybuchu wdzięczności ze strony rodzin podopiecznych, a tego nie otrzymają.Praca opiekunki w domu prywatnym jest bardzo specyficzna i z racji tego że się mieszka razem z chorym, siłą rzeczy mogą powstawać jakieś zgrzyty. Zachowanie przyjaznej atmosfery dla obu stron wymaga taktu i obiektywizmu, a uogólnianie , roszczeniowa postawa i nie podejmowanie rozwiązywania problemów na bieżąco, powoduje wzrastanie poczucia krzywdy.
17 października 2016 12:50 / 2 osobom podoba się ten post
To i ja dorzucę swoje obserwacje. Na początku nadmienię, że pracuję,jak wiekszość, głównie z dementykami i bez skrupułów robię porządki w szafie z ciuchami, oddzielając np kalesony wymieszane ze swetrami. Z kuchni wyrzucam dziesiątki pustych opakowań po jogurtach czy innych gotowcach, zupełnie nie zwracając uwagi na ich wartość sentymentalną, robię sobie tym samym miejsce na niezbędne w kuchni przedmioty. Sprzątam w szufladach kuchennych bo brzydzi mnie widok okruchów i paprochów zalegających tam miesiącami, a może i dłużej. Układam, ale nie przekładam na wypadek gdyby chorej czy choremu do głowy przyszło w kuchni pourzędować. Nie ma co krytykować dziewczyn, które czasami od porządków zaczynają, bo gdy sie do chlewa trafi to innego wyjścia nie ma, czego przykładów tu było sporo opisanych.
17 października 2016 13:11 / 15 osobom podoba się ten post
Alutka1

To i ja dorzucę swoje obserwacje. Na początku nadmienię, że pracuję,jak wiekszość, głównie z dementykami i bez skrupułów robię porządki w szafie z ciuchami, oddzielając np kalesony wymieszane ze swetrami. Z kuchni wyrzucam dziesiątki pustych opakowań po jogurtach czy innych gotowcach, zupełnie nie zwracając uwagi na ich wartość sentymentalną, robię sobie tym samym miejsce na niezbędne w kuchni przedmioty. Sprzątam w szufladach kuchennych bo brzydzi mnie widok okruchów i paprochów zalegających tam miesiącami, a może i dłużej. Układam, ale nie przekładam na wypadek gdyby chorej czy choremu do głowy przyszło w kuchni pourzędować. Nie ma co krytykować dziewczyn, które czasami od porządków zaczynają, bo gdy sie do chlewa trafi to innego wyjścia nie ma, czego przykładów tu było sporo opisanych.

Nie wiem Alutka czy Ty naprawde nie zrozumialas o czym mowa czy klocic Ci sie chce.
Nikt nie mowi o brudu sprzataniu tylko wywalaniu czegos co inna osoba lubi. Oraz przemeblowywaniu zycia. Nie wiem czy bylabym szczesliwa gdyby ktos wywalil moje ukochane,poszarpane dzinsy,tylko dlatego,ze bylby moja opiekunka i uwazalby,ze pracujac w mom domu zyskal prawo o decydowaniu co mi jest potrzebne a co nie. 
Na poprzedniej stelli opiekunka,ktora myslala,ze podejmujac prace zyskala prawo do ukladania zycia,sortowania rzeczy i podejmowania decyzji co kto powinien miec,wyleciala po tym,jak wyciepala do smieci szczerbaty kubek podopiecznej,ktory dla babci byl badzo wazny bo pijal z niego,jej zmarly maz. 
To jest moim zdaniem brak etyki zawodowej i empatii. Masz prawo sie nie zgadzac ale porownywanie sprzatania kruchow i zepsutego jedzenia ,do szarogeszenia sie i uwazania sie za caly swiat i wyrocznie,to nie jest jednak to samo. Dlatego tez jesli bym wmagala opieki,nigdy bym nie chciala opiekunki, ktora uwaza,ze ma prawo z mojego domu i moich rzeczy,zrobic SWOJE miejsce na ziemi,bez poszanowania tego czego ja chce i oczekuje,a ja mam jej jeszcze za to placic. NEVER!
17 października 2016 13:26 / 12 osobom podoba się ten post
fioletowa.mysz

Nie wiem Alutka czy Ty naprawde nie zrozumialas o czym mowa czy klocic Ci sie chce.
Nikt nie mowi o brudu sprzataniu tylko wywalaniu czegos co inna osoba lubi. Oraz przemeblowywaniu zycia. Nie wiem czy bylabym szczesliwa gdyby ktos wywalil moje ukochane,poszarpane dzinsy,tylko dlatego,ze bylby moja opiekunka i uwazalby,ze pracujac w mom domu zyskal prawo o decydowaniu co mi jest potrzebne a co nie. 
Na poprzedniej stelli opiekunka,ktora myslala,ze podejmujac prace zyskala prawo do ukladania zycia,sortowania rzeczy i podejmowania decyzji co kto powinien miec,wyleciala po tym,jak wyciepala do smieci szczerbaty kubek podopiecznej,ktory dla babci byl badzo wazny bo pijal z niego,jej zmarly maz. 
To jest moim zdaniem brak etyki zawodowej i empatii. Masz prawo sie nie zgadzac ale porownywanie sprzatania kruchow i zepsutego jedzenia ,do szarogeszenia sie i uwazania sie za caly swiat i wyrocznie,to nie jest jednak to samo. Dlatego tez jesli bym wmagala opieki,nigdy bym nie chciala opiekunki, ktora uwaza,ze ma prawo z mojego domu i moich rzeczy,zrobic SWOJE miejsce na ziemi,bez poszanowania tego czego ja chce i oczekuje,a ja mam jej jeszcze za to placic. NEVER!

Fioletowa po stokroć tak. Moja Pdp jutro może wejść do kuchni i zacząć gotować (nigdy już tego nie zrobi, jest po wylewie). Po mojemu zorganizowałam przestrzeń "okołołóżkową", bo muszę mieć wszystko pod ręką. W innych miejscach nie ruszyłam nawet bibułki. Dosprzątywać nie musiałam, bo było skromnie, ale bardzo czysto. Ktoś kiedyś powiedział, że "jak nie wiesz jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie". Ja dodatkowo myślę o tym jakbym się czuła, gdyby w moim domu szarogęsiła się obca baba. Dlatego zawsze mówię co myślę gotować na obiad i pytam czy to jest ok. Ogólnie dużo pytam, czekam na odpowiedź i często potem i tak muszę robić po swojemu, bo wszystko jest "egal". Mam doświadczenie z demencją i panem A. i wiem, że tam jest nieco inaczej, ale i przy tych podopiecznych nie wolno zmieniać i wyrzucać, bo stają się jeszcze bardziej zagubieni. Dla mnie słowo szacunek jest kluczem, ale taki obustronny. Ja szanuję i mnie mają szanować.
17 października 2016 13:33 / 5 osobom podoba się ten post
Alutka1

To i ja dorzucę swoje obserwacje. Na początku nadmienię, że pracuję,jak wiekszość, głównie z dementykami i bez skrupułów robię porządki w szafie z ciuchami, oddzielając np kalesony wymieszane ze swetrami. Z kuchni wyrzucam dziesiątki pustych opakowań po jogurtach czy innych gotowcach, zupełnie nie zwracając uwagi na ich wartość sentymentalną, robię sobie tym samym miejsce na niezbędne w kuchni przedmioty. Sprzątam w szufladach kuchennych bo brzydzi mnie widok okruchów i paprochów zalegających tam miesiącami, a może i dłużej. Układam, ale nie przekładam na wypadek gdyby chorej czy choremu do głowy przyszło w kuchni pourzędować. Nie ma co krytykować dziewczyn, które czasami od porządków zaczynają, bo gdy sie do chlewa trafi to innego wyjścia nie ma, czego przykładów tu było sporo opisanych.

Oczywiście, że porządek to podstawa. Mnie nie chodzi o doprowadzenie, bądź utrzymywanie miejsca pracy w stanie używalności, ale o odwrócenie priorytetów, co powoduje niepotrzebny chaos. Nie będę pisać z czego takie postępowanie może wynikać, bo pewnie trzeba by było osobny temat założyć, ale czytając twoje posty, to u Ciebie żadnego odwrócenia nie spostrzegłam-jeżeli pozwolisz mi na takie sformułowanie.
Nigdy by mi nie przyszła do głowy krytyka czyjegoś postępowania bez znajomości przedmiotu, dlatego analizuję. Nie można też pominąć tego, że konfliktowe sytuacje są spowodowane przez wyjeżdżanie do opieki osób niedostatecznie przygotowanych, rzucanych na głęboką wodę, a które podejmują takie ryzyko z powodów ekonomicznych.
17 października 2016 13:50 / 11 osobom podoba się ten post
Tak naprawdę, to i FM i Alutka mają po częsci rację.
Według mnie podstawową sprawą jest tu szacunek. Dla drugiego człowieka, dla jego osobowości, nawet chocby najbardziej zdegradowanej przez chorobę typu Alzheimer i demencja, dla jego świata, do którego nie mamy prawa wkraczać bardziej, niż to wynika z ogólnych relacji domowych, dla jego przyzwyczajeń i dziwactw. Do momentu jednak, w którym te dziwactwa nie zagrażają życiu , zdrowiu albo do momentu w którym na tyle dezorganizują życie domowe,że nie da się dalej funkcjonować. Ja na pewno wyrzuciłabym stare, brudne opakowania po jogurcie..... albo ( i tu już wchodzi sztuka dyplomacji) umyłabym je, posztaplowała i zostawiła w miejscu, w którym stały - jeśli pdp ma demencję i nie zrozumie potrzeby wywalenia takich kwiatków.
Druga opcja - rozmowa z pdp, o ile jest względnie jeszcze świadomy i próba przekonania,że trzeba niektórych rzeczy się pozbyć, ale na kategoryczne " Nie" należy odpuścić. Nie przekładam rzeczy w inne miejsce, czyszczę, to, co jest i koniec. Nawet, chocby układ rzeczy kuchennych był najbardziej absurdalny, jaki może być - nie przekładam.
Cała ta praca to jedna wielka sztuka dyplomacji. Tylko, jak każda dyplomacja wymaga delikatności, umiejętności odpuszczenia ale i umiejętności lekkiego nacisku wtedy, kiedy jest to absolutnie konieczne - i tylko wtedy.


17 października 2016 13:50 / 1 osobie podoba się ten post
fioletowa.mysz

Nie wiem Alutka czy Ty naprawde nie zrozumialas o czym mowa czy klocic Ci sie chce.
Nikt nie mowi o brudu sprzataniu tylko wywalaniu czegos co inna osoba lubi. Oraz przemeblowywaniu zycia. Nie wiem czy bylabym szczesliwa gdyby ktos wywalil moje ukochane,poszarpane dzinsy,tylko dlatego,ze bylby moja opiekunka i uwazalby,ze pracujac w mom domu zyskal prawo o decydowaniu co mi jest potrzebne a co nie. 
Na poprzedniej stelli opiekunka,ktora myslala,ze podejmujac prace zyskala prawo do ukladania zycia,sortowania rzeczy i podejmowania decyzji co kto powinien miec,wyleciala po tym,jak wyciepala do smieci szczerbaty kubek podopiecznej,ktory dla babci byl badzo wazny bo pijal z niego,jej zmarly maz. 
To jest moim zdaniem brak etyki zawodowej i empatii. Masz prawo sie nie zgadzac ale porownywanie sprzatania kruchow i zepsutego jedzenia ,do szarogeszenia sie i uwazania sie za caly swiat i wyrocznie,to nie jest jednak to samo. Dlatego tez jesli bym wmagala opieki,nigdy bym nie chciala opiekunki, ktora uwaza,ze ma prawo z mojego domu i moich rzeczy,zrobic SWOJE miejsce na ziemi,bez poszanowania tego czego ja chce i oczekuje,a ja mam jej jeszcze za to placic. NEVER!

jakie kłócić??????????. Łogarnij się. Zrozumialm cię bardzo dobrze, opisałam swoje spostrzeżenia. To tylko tyle, każdy i tak zrobi po swojemu, bo zdarzy się, że doope rodzinie zawróci z błahego powodu, czy zupełnie nieświadomie wtrąci się w nieswoje życie. Wyluzuj FM, i nie bierz tak wszystkiego do siebie 
17 października 2016 14:07 / 3 osobom podoba się ten post
Alutka1

jakie kłócić??????????:-). Łogarnij się:-). Zrozumialm cię bardzo dobrze, opisałam swoje spostrzeżenia. To tylko tyle, każdy i tak zrobi po swojemu, bo zdarzy się, że doope rodzinie zawróci z błahego powodu, czy zupełnie nieświadomie wtrąci się w nieswoje życie. Wyluzuj FM, i nie bierz tak wszystkiego do siebie :aniolki:

W takim razie bolszoje przepraszam. Zle zrozumialam Twojego posta 
17 października 2016 14:20 / 9 osobom podoba się ten post
emilia

Bo:
- lubimy się asekurowac, pisząc, telefonujac i tak dalej do rodzin - mówię nie o kwestiach wymagających konsultacji, 
- lubimy żeby wszystko było tak, jak my chcemy,
- lubimy narzekać, jak to ciężko się pracuje - nie mówię o ciężkich przypadkach. 
Dlaczego rodziny nas nie wyrzujaca? Może z obawy, że trafi im się jeszcze gorszy zandarm. 
Oczywiście to  (trochę, z przymrozeniem oka.

Ja jestem żandarm i ciągle mnie tu chcą.
Twardy, stanowczy i stawiam się wtedy, gdy przekonany jestem, że teraz tak właśnie muszę postąpić.
Trzeba być takim, żeby się bronić. W innym wypadku wejdą Ci na głowę. 
Jestem w czyimś domu, szanuję tego kogoś zwyczaje. Niczego w tym względzie nie zmieniam, bo nie chcę, aby ktoś postępował tak ze mną w przyszłości.

17 października 2016 14:44 / 4 osobom podoba się ten post
Knorr

Ja jestem żandarm i ciągle mnie tu chcą. :-)
Twardy, stanowczy i stawiam się wtedy, gdy przekonany jestem, że teraz tak właśnie muszę postąpić.
Trzeba być takim, żeby się bronić. W innym wypadku wejdą Ci na głowę. 
Jestem w czyimś domu, szanuję tego kogoś zwyczaje. Niczego w tym względzie nie zmieniam, bo nie chcę, aby ktoś postępował tak ze mną w przyszłości.

Jesteś mężczyzną, a to, uwierz mi, całkowicie zmienia postać rzeczy.
Tobie wolno więcej i większy masz jako facet autorytet, bardziej się z tobą liczą.
Nie powinno tak być, ale tak jest i tego się nie zmieni. :))))
17 października 2016 14:52 / 7 osobom podoba się ten post
Lawenda

Jesteś mężczyzną, a to, uwierz mi, całkowicie zmienia postać rzeczy.
Tobie wolno więcej i większy masz jako facet autorytet, bardziej się z tobą liczą.
Nie powinno tak być, ale tak jest i tego się nie zmieni. :))))

Skąd wiesz,że facetowi wolno więcej? 
Niedawno pisał opiekun jak na szteli córka pdp wykorzystuje go do róznych prac . Doszło do tego,że nie miał czasu zajmować się pdp bo wciąż miał cos innego do zrobienia. W końcu się postawił,ale to co pisał było bardzo podobne do tego co nas spotyka.
To czy mamy autorytet czy nie zależy od nas samych a nie od płci. Jak ktoś jest d...a to każdemu da się wykorzystać.
17 października 2016 14:56 / 7 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Skąd wiesz,że facetowi wolno więcej? 
Niedawno pisał opiekun jak na szteli córka pdp wykorzystuje go do róznych prac . Doszło do tego,że nie miał czasu zajmować się pdp bo wciąż miał cos innego do zrobienia. W końcu się postawił,ale to co pisał było bardzo podobne do tego co nas spotyka.
To czy mamy autorytet czy nie zależy od nas samych a nie od płci. Jak ktoś jest d...a to każdemu da się wykorzystać.

Z życiowej obserwacji. :)
Teoretycznie powinno być, tak jak mówisz. W praktyce jest inaczej. Jak facet walnie pięścią w stół, wszyscy z respektem na niego popatrzą. Jak zrobi to kobieta, to pomyślą,że wariatka albo pijana.