leniKochani, jak mnie tu kiedys nie posklada w sztorcok, tzn ze jestem bardzo silna. Zainwestowalam dzis 4,60 eu w rozwoj intelektualny i duchowy babci, kupujac paczke plasteliny. Nie moge juz patrzec jak ja nosi , chce czegos a sama nie wie co..... Pomyslalam, ze z plastelina jeszcze nie uskutecznialam moich prob zainteresowania babki czyms, co by ja na chwile zatrzymalo w jednym miejscu. Kasa byla z i tak malej puli przeznaczonej na jedzenie, ale niech tam pomyslalam. Troche trwalo aby babka zalapala o co chodzi z ta plastelina. Narysowalam jej kwiat z lodyzka i 1 listkiem i pokazalam o co mi chodzi. Bylam dumna z siebie, ze babka ma zajecie. Zajelam sie gotowaniem zupy i kiedy podeszlam do stolu, zauwazylam , ze nie ma niebieskiej plasteliny. Wlasnie w tym momencie babka konczyla konsumpcje tegoz kolorku:-) Nie dalo sie jej tego wydrzec z buzi bo sie strasznie zapierala, ze to jest czekolada i tyle. Jutro sraczka na niebiesko:zlosc: No coz, kasa wzieta z puli zywnosciowej, babka wykorzystala jak nalezy:-) Fasole z zupy dzis kazd az osobna wyciagnela i poukladala na serwetcu, bo to ona nie lubi:-)Chyba kolor nie podpasowal, bo fasola byla czerwona. Rozwali mnie kiedys:sciana:
Moja tez tak ma

wszystko na talerzu rozdziela i układa. Przedwczoraj upiekłam ziemniaczki młode ze skórką w piekarniku, to najpierw ułożyła takie dwie kolumny łódeczek, a potem przesuwała, żeby powstała choinka. Nawet jej to fajnie wyszło, ale miałam dla niej w lodówce takie mini ciepłe lody i już nie mam. Też je gdzieś pewnie poukładała(oczywiście artystycznie).Dowiemy się chyba po zapachu, za jakiś czas
