Jak kto potrafi, nie tylko Babkę, ale i Laskę ukręci:-))))
Dla chcącego, nic trudnego.Ludzie bez nóg rekordy biją,zdobywają bieguny!! Co tam, brak jajka znaczy tyle co nic.

Jak kto potrafi, nie tylko Babkę, ale i Laskę ukręci:-))))
Dla chcącego, nic trudnego.Ludzie bez nóg rekordy biją,zdobywają bieguny!! Co tam, brak jajka znaczy tyle co nic.
Jesli nie robilyscie nigdy to polecam zrobic Kurs Pierwszej Pomocy.Może Wasze firmy organizuja i pokrywaja koszty?Wg mnie to ważna sprawa i warto wziac udzial :to nie ja:
Noo, ja daję radę wysiedzieć podczas posiłku mojego pdp przy stole, a on poradzi sobie z każdym ziarnem ryżu z osobna, po oddzieleniu go od pozostałych ziaren i przesunięciu na skraj talerza :))) Na razie minęła 1h 45 min. przy daniu głównym, szacuję że do 30 min. doliczy się ostatniego ziarna.
Tylko deser potem jeszcze i przekonanie go do wstania i przemarszu przez długość domu do łóżka...... Uh, uh.....
No, jak to Ananas :) Laskę ukręci, śmietanę ubije...co z tego ,że monojajeczny- liczy się duch :)
Kasza jak rozumiem wykluczona z menu?I kartofelki tylko tłuczone?:):):):)
Takie "liczenie" na talerzu to tez ,niestety jeden z charakterystycznych demencyjnych objawów:(Na szczęście nie dotyka każdego pacjenta.Moje damy futrują raz dwa,uff:):):)Się masz z PDP.....
Te kartofelki puree też podzieli na milimetrowe cząstki, zawlecze na brzeg talerza, a potem próbuje to wziąść na widelec, jak się nie uda to próbuje tego samego nożem :)
Niestety nie da się go oduczyć jego sposobu jedzenia. Jest metodyczny w tym co robi, nie zostawi nawet kropli sosu na talerzu, wszystko musi być zjedzone ;)))
Czasem chcę pomóc i zgartam na "kupkę" jedzenie, ale on i tak rozwlecze i bedzie dalej po swojemu tropił je na rancie :)))
Oj ,to tylko współczuc i gratulowac cierpliwości-w dwie godziny to przecież wszystko zimne:(A Twoja przerwa kiedy????
Kiedy zapakuję go do łóżka, co właśnie zrobiłam :)
To tak źle wygląda tylko w weekendy, bo pflege weekendowo przychodzą rano późno, a niektóre jeszcze później, a wieczorem oczywiście dużo wcześniej.
Jestem z Tobą :modlitwa:
No po Tobe bym się nie spodziewał!
My juz mamy taki kurs .
Ja już jestem "na wyjeździe". Wróciłam do dziadka na tzw. zadupie, bo wpadłam na pomysł, że tutaj przeżyję jakoś letnie upały. Zawsze to trochę więcej wiatru niż w betonach. O zmienniczce nie napiszę, jakiegoś pecha mam. Starała się ale po swojemu. Nie uwzględniła przyzwyczajeń dziadka. Teraz stęka na kibelku, bo kupka się zaparła i nie chce wyjść. Nie posprzątała swoich słoików z petami. Jestem padnięta po nocnej podróży. Nie potrafię spać w autobusie a potem męczę się aż do normalnej pory zasypiania.