Pierwsza praca - pierwsza śmierć

13 lutego 2012 12:07
Emilko wiem co przeżywasz bo chociarz pracuję dopiero trzy i pół roku a już zmarło mi czworo podopiecznych,dwoje umierało przy mnie w domu więc wiem jaki to stres i przeżycie,z którego się długo nie mogłam otrząsnąć! Niestety taka nasza praca mam nadzieję że teraz mnie to szybko nie spotka.

Pozdrawiam!
13 lutego 2012 13:18
Asiu współczuję Ci takich doświadczeń w pracy. Mnie jeszcze Zaden podopieczny nie umarł, więc nie wiem jak to jest, a dłużej pracuję. Trzymaj się i gorąco pozdrawiam.
13 lutego 2012 16:29
Jest smutno i ciężko przechodzić śmierć podopiecznego ja zawsze trafiałam do super ludzi już troje mi odeszło u takiego małżeństwa byłam 3 lata a u drugiej babci dwa lata zmarła mając 101 lat była jak moja babcia mówiłam do niej Oma z jej rodziną utrzymuję do dzisiaj kontakt i mogę na nich liczyć w kwietniu zabrali mnie i mojego syna na Majorkę mają tam dom jest to bardzo miłe że docenili moją pracę życzę wszystkim opiekunką miłych i sympatycznych podopiecznych pozdrawiam MARYLA
13 lutego 2012 22:13
Jak dobrze ze tu mozemy sie wygadac i nikt sie nie przesmiewa! Moj Dziadek nie byl taki stary, mial 84 lata, ale bardzo cierpial, zasypial przy mnie, i powiem uczciwie, ciesze, ze juz nie czuje bou. Rodzina, u ktorej pracuje - to wspaniali ludzie, doceniaja moja prace, chociaz nie jest to typowa praca fizyczna, czasami az mi sie nudzi, ale kto opiekuje sie demencja - ten wie, jak to jest. Na szczescie mam trening 8-letni - moja mama tez miala demencje, wiem juz jak reagowac na rozne pomysly Babci, a najwazniejsze, ze rodzina tez zdaje sobie sprawe, co to za choroba. Trudny dla nich i dla mnie czas, bo Babcia przez te kilka dni tylko dwa razy po pol godziny pamietala, co sie stalo, a moze to i dla niej lepiej, cale zycie spedzili razem, ponad 50 lat...
14 lutego 2012 07:13
Witajcie miłe panie i panowie. Maryla to dzięki rodzinom niemieckim pojechałaś na wakacje. Gdy to przeczytałam przypomniało mi się jak jedna moja znajoma opowiadała, gdy pojechała do pracy i trafiła na bardzo dobrą rodzinę, dali jej wolne by święta spędziła w domu, opłacili ekstra podróż, bo firma nie chciała się zgodzić na jazdę w tą i spowrotem, a babcią sami się opiekowali. W styczniu chcieli zabrać opiekunkę z babcią na Majorkę na 2 tyg. ona głupia nie zgodziła się bo boi się latać samolotem i chciała zostać sama w domu z babcią. Tak też bywa. Można tylko uśmiechnąć się z tego. Pozdrawiam.
14 lutego 2012 08:13
Ja to o śmierci wogóle boje się mówić. Nigdy nie wiemy kiedy nas to spotka.
14 lutego 2012 09:37
Zgadzam sie z toba ale jednak dla nas poczatkujacych to dobrze wiedziec jak reagowac i jak sie to przezywa . dla mie smierc od jakiegos czasu to jest to samo co narodziny to jest cos co sie kolo nas kazdego dnia dzieje ,no i mysle tez ze to z wiekiem do nas dociera .moze dlatego ze ostatnio w rodzinie mojej sie tak zdazylo ze ktos umieral a tydzien pozniej sie ktos rodzil .TO tez temat rzeka i tez kazdy moze inaczej to odbiera.pozdrawiam
14 lutego 2012 10:50
Krysia rzeczywiście można się tylko uśmiechnąć jak można było z tego nike skorzystać mój synek

ma 9 lat i powiedział że nie poleci samolotem że ma stracha ale go przekonałam i teraz mi się pyta kiedy znowu polecimy samolotem przełamał strach ja uważam że trzeba korzystać z życia

dużo zobaczyliśmy .Mam teraz nową podopieczną jest super ale nie zawsze mnie potrzebuje od listopada jestem w domu myślę że pojadę w marcu rok temu złamała nogę teraz jest samodzielna .

i myślę że niedługo nie będzie mnie potrzebować pomału myślę o zmienieniu pracy .POZDRAWIAM MARYLA
14 lutego 2012 11:55
No to duiewczyny widac ,ze z ta nasza praca nie jest zle.Trafiaja sie dobre rodziny,mile podopieczne i nie zawsze trzeba sie napracowac.Aminusy? jak w kazdej pracy.Najgorszy to wlasnie momenty kiedy podopieczni odchodza.
14 lutego 2012 18:39
Offtopic przeniosłem tutaj: http://www.opiekunki24.pl/forums/topic/view/260/post_id/4375#4375

Uważam że godzien jest własnego, osobnego tematu,k bo staje się coraz ciekawszy.
10 stycznia 2013 22:35
Moja babcia - podopieczna odchodzi . Jest slaba , nie ma z nia juz kontaktu , tylko strasznie jeczy. Ma juz morfine , ale dawka widocznie za slaba . Dzis byl lekarz dal jej zastrzyk przestala krzyczec ,
10 stycznia 2013 22:55
Doris4 - trzymaj się - ja trzymam za Ciebie !!.

11 stycznia 2013 07:55
Wczoraj nie napisalam , ze to moja pierwsza praca i pierwsza czajaca sie smierc. Przykre to dla mnie , widze bol rodziny , smutek. I nie pomaga mysl , ze to nieuchronne i takie jest zycie . Dzis obudzila mnie o 6.00 . Slyszalam jej przyspieszony oddech . A potem juz widocznie lek przestal dzialac i jeczy do tej pory. Zmieniajac jej posciel zauwazylam podskorne wybroczyny na nogach. Rodzina mieszka z nami zadzwonilam po nich , bo mieli takie zyczenie , ze jak cos sie dzieje i nie mozna jej uspokoic, to wzywac ich. Corka jak widzi , ze na nic jej glaskanie i przytulanie to uciekaz pokoju. Zostaje z zieciem, ktory dba o nia jak o wlasna matke.

Dziekuje Myszko - trzymam sie jak potrafie.
11 stycznia 2013 08:53
Doris4, badz silna ! Ja też jestem z Tobą !!!!
11 stycznia 2013 09:14
Doris4: Wiesz, mam to juz za soba. To jest trudne, bardzo trudne, ale zycie toczy sie dalej - co wbijam teraz do demencyjno-Alzheimerowej glowy mojej podopiecznej (tuz przed koncem roku zmarl nagle Jej brat). Niestety, musisz byc na tyle silna, zeby towarzyszyc swojej podopiecznej do konca ... Zauwazylam, ze czesto my zostajemy z tym same, lub w tym momencie spada na nas dodatkowo wspieranie rodziny podopiecznej. Pozniej - nastepna praca, nastepna podopieczna i tak do konca swiata i o jeden dzien dluzej ...

Trzymaj sie !