ich muss weiter... ich will weiter...

04 lutego 2017 19:18 / 12 osobom podoba się ten post
leni

Hawanko, tak zrobie, andy tez mi to mowi:):aniolki:

Leni...  znajoma z naszego forum, zmyla mi kilka miesiacami glowe za brak asertywnosci w kontaktach z ludzmi. Wowczas bylam oburzona,. Po przemysleniu jej wariantu myslenia wcielilam je w zycie. Udalo sie, uwierzylam w siebie, co uczynilo mnie silniejsza i realizuje krok po kroku, co wczesniej bylo niemozliwe.
Troche enigmatycznie pisze ale MeryKa wie o czym pisze.
Powodzenia we wszystkim zycze Tobie:)
04 lutego 2017 19:22 / 1 osobie podoba się ten post
kika1

Na skype mam rozmowe z wnuczatkami, jutro popisze.
U mnie jak po generalnym remoncie, wszystko lsni i blyszczy.
Zycie jest nieprzewidzialne, zmieniam wkrotce nazwisko, szczescia we mnie tyle, ze moge je z Wami dzielic.

Buziaki dla wszystkich:)

Kika-,,
04 lutego 2017 20:00 / 2 osobom podoba się ten post
kika1

Na skype mam rozmowe z wnuczatkami, jutro popisze.
U mnie jak po generalnym remoncie, wszystko lsni i blyszczy.
Zycie jest nieprzewidzialne, zmieniam wkrotce nazwisko, szczescia we mnie tyle, ze moge je z Wami dzielic.

Buziaki dla wszystkich:)

Wszystkiego dobrego Kikuś na nowej drodze życia ! Cieszy mnie ogromnie Twój wpis i fakt , że szczęście we dwoje to nie tylko domena młodych
14 lutego 2017 16:14 / 16 osobom podoba się ten post
Dzis u mnie wyjatkowo piekny, sloneczny dzien. Nawet trzmiela po drodze z pracy spotkalam. Bardzo lubie te owady, sa takie grubasne. Jeden spal ze mna na poduszce w Essen(pisalam juz o tym). Biedaczysko szukal jakiegos jedzonka przy smietniku.Wszystko pokrecone przez te anomalia pogodowe.
Wstalam dzis o 7, bo to dzien ogrodkowy mego Szefa. Jak zwykle udalam sie w droge 20 min wczesniej , no i wszystkie swiatla czyli 4 jakie musze pokonac, byly wolne. Musialam 7 min czekac pod Szefa drzwiami, zeby wejsc punkt 8,30Przyzwyczailam sie juz do tego, nie dam mu wiecej pozywki do darcia sie , tylko tyle, ile nie moge przewidziec.
Szef juz nie spal, palilo sie swiatlo. Przywitalam sie i zaczelam mowic , ze fajna pogoda..... Szef kazal zalozyc mu aparaty sluchowe, bo nie slyszy( slyszy wszystko bez nich bardzo dobrze, ale niech ma). Znowu czekalam na burze, kiedy zakladalam mu to cholerstwo do prawego ucha, ale.... dzis obeszlo sie bez wrzasku i gadania jaka to glupia jestem. dobra , Szef juz slyszy, ale nie wdaje sie z nim w dyskusje, bo jak slyszy, to mowi, ze mnie nie rozumie co do niego mowie(z innymi moge o dziwo prowadzic swobodnie rozmowe), podalam maszynke do golenia , a ja zajelam sie ubieraniem ponczoch, skarpet, spodni i butow. Kolejne, to polozenie sluchawek od telewizora do ladowania. polozenie okularow na stole dokladnie z lewej strony, tabletki troszke z boku okularow, po prawej stronie jego powyginany widelec i lyzka i na srodku siemie lniane. Sniadanie- jablko dzielone na 10 czesci, 2 lyzki jogurtu na spodek, plaster ananasa, kromka chleba z jakims nie wiem czym , posmarowana twarozkiem i cieniutko dzemem8 bo cukier to trucizna).Postawilam wszystko na stole. Szef sie ogolil no i teraz trzeba patrzec czy dobrze zjedzie lozkiem na wysokosc rolatora, przy momocy ktorego bedzie okolo 5 min sie podnosil( nic nie pozwala pomoc). Jak juz wstal, to musialam stac przy nim z waga lazienkowa, aby sie zwazyl i przeklinal (jak co rano) ze za duzo wazy. Pozniej szef podchodzi powoli przy pomocy rolatora do stolu i tam sie znowu zaczyna wydziwianie- podsuwam krzeslo aby usiadl, zakladam mu sliniak tak, aby paseczek 5 cm lezal na stole po podsunieciu stolu przez szefa , do jego brzucha. Ide robic kawe. Do filizanki musze odmierzyc 7 kropli smietanki i zanosze szefowi. Potem obserwuje zza winkla , zeby w dobrym momencie zabierac talerzyki , na ktorych juz nic nie ma.Trwa to jakies 20 min. Po sniadaniu,nadzoruje wstawanie szefa z krzesla i on idzie do lazienki. Wyjmuje szczeki i wtedy charcha, pluje i gada do mnie... bbrrrr. Staram sie byc mila, to moj szef, ale jak nie wytrzymam to przyfanzole mu kiedys Po umyciu szczek, wysmarowaniu bluzy pod pachami dezodorantem, szef podaza do pokoju, siada na krzesle, a ja modle sie zeby jak najszybciej przyjechal ten, kto wiezie go tego dnia na ogrod. Tak jest kazdego dnia kiedy szef nie jedzie do Reha. normalnie plan od a do z.
Chce abyscie wiedzieli co tam robie a CDN
14 lutego 2017 16:36 / 6 osobom podoba się ten post
oj mam kazdego dnia wielka chec to zrobic Te ostatnie 10 dni mialam przej...e bo bylam sama, teraz od jutra znowu bedzie wszystko dzielone na 3 a najwiecej otrzyma jego dozgonna opiekunka, ktora od 8 lat slucha tego chamstwa i przytakuje, ze jest glupia.....musi chyba fajna kase z tego miec, bo nie wierze w bezinteresowna i tak stresujaca pomoc. Wielki szacun dla szefa za to , co dla siebie robi od 20 lat, bo z roslinki dal rade przerodzic sie w jakis sposob funkcjonujacego czlowieka, ale to chamstwo i gardzenie innymi , musialo byc chyba jego charakterem. Nawet to jego ciezkie polozenie, kiedy z wysportowanego faceta stal sie kaleke, nie tlumaczy jego zachowan. No nic, nowe doswiadczenie w moim zyciu:)
14 lutego 2017 19:35 / 8 osobom podoba się ten post
Berdus, dzieki wielkie Ja wznosze piwkowy toast Z ta zla passa , to cholerka wie, wiesz jak to mowia- co sie nie spieprzy to i sie nie polepszy. Kij tam, jakos przetrwam , wazne ze na wolnosci jestem. swoja droga, to czym bardziej poznaje Niemcow , ktorzy staneli na mojej drodze, to zaczynam szczerze wierzyc, ze to narod pusty, zimny i jakis pokrecony, ale ciagle myslacy, ze ta nacja jest naj..... My Polacy wytrwali jestesmy , prawie wszyscy z nas przechodza tu od czasu do czasu jakies psychiczne katusze.
14 lutego 2017 19:48 / 7 osobom podoba się ten post
hahaha, teraz sobie policzylam , ze od 2 stycznia zrobilam z buta do pracy i z powrotem UWAGA!!!! 214 km tylko droga do pracy i do domu , nie liczac zakupow i prywatnego szwedania sie. Powiem prawde, ze nie mam problemo z moimi dolegliwosciami biodrowo- krzyzowymi, ktore mialam od 2 lat w Essen. Ruch czyni cuda Jeszcze zebym znalazla sposob na nie branie do siebie co szef wygaduje. Podajcie mi pomysla prosze
14 lutego 2017 22:54 / 9 osobom podoba się ten post
Leni, proste pytanie, którego chyba nikt nie postawił: dlaczego nie pierd....sz tą pracą w cholerę?!
Mieszkasz w swoim mieszkaniu, żyjesz normalnym życiem, chodzisz do niego na parę godzin dziennie, i co, przywiązałaś się, jak do byłej pdp i jej nieciekawej rodziny?
Słowo daję, że nie rozumiem.
14 lutego 2017 23:39 / 10 osobom podoba się ten post
leni

hahaha, teraz sobie policzylam , ze od 2 stycznia zrobilam z buta do pracy i z powrotem UWAGA!!!! 214 km:lol3: tylko droga do pracy i do domu , nie liczac zakupow i prywatnego szwedania sie. Powiem prawde, ze nie mam problemo z moimi dolegliwosciami biodrowo- krzyzowymi, ktore mialam od 2 lat w Essen. Ruch czyni cuda:-) Jeszcze zebym znalazla sposob na nie branie do siebie co szef wygaduje. Podajcie mi pomysla prosze:modlitwa:

Szefa zmień!Ty masz jakiś szczególny dar katowania się na własną prośbę....Jakby nie było innych domów i innych PDP.......podpinam się pod Salazar, bo też tego nie kumam czemu się tego faceta tak kurczowo trzymasz?????
15 lutego 2017 10:04 / 13 osobom podoba się ten post
Leni jak to tak czytam to mam w pamieci 1 osobe, ktora tak sie zachowywala. Przede wszystkim nie nazywaj tego podopiecznego szefem bo szefowie nie moga zachowywac sie w ten sposob do pracownikow a szacunek nalezy sie kazdemu. Widac facet jest sfrustrowany i nieszczesliwy i nie akceptuje swojej sytuacji i stanu, w ktorym obecnie sie znajduje. Malo co go cieszy i dlatego cala zlosc wylewa na tobie. Zmien postawe ze sluzacej w opiekunke i nie zwracaj ciagle uwagi na to co robisz i czy robisz to dobrze. Podopieczny jest zadufany w sobie moze i nawet pedant a to mozna jakos wytrzymac, tylko jak ciebie wyzywa to powinnas moim zdaniem zajac stanowcze stanowisko w tym przypadku i zabronic mu mowienia do ciebie, ze jestes glupia. Srodowisko tej pracy jest dla ciebie trujace i ja ci to pisze bo wiem co pisze. Dluzsze przebywanie z osoba, ktora cie poniza slownie nie wyjdzie ci na dobre i moze spowodowac tez trwale zmiany w twoim podejsciu do zycia i do siebie samej. Leni przemysl to bym nie produkowala sie w tym wpisie na darmo. Mozesz starcic pewnosc siebie jak  bedziesz pozwalac na wyzywanie twojej osoby i to nie sa zarty. Jak cie nie slyszy to mu napisz list i napisz mu, zeby cie nie ponizal i nie wyzywal itd.
15 lutego 2017 10:47 / 8 osobom podoba się ten post
leni

Berdus, dzieki wielkie:aniolki: Ja wznosze piwkowy toast:dwa piwa: Z ta zla passa , to cholerka wie, wiesz jak to mowia- co sie nie spieprzy to i sie nie polepszy. Kij tam, jakos przetrwam , wazne ze na wolnosci jestem. swoja droga, to czym bardziej poznaje Niemcow , ktorzy staneli na mojej drodze, to zaczynam szczerze wierzyc, ze to narod pusty, zimny i jakis pokrecony, ale ciagle myslacy, ze ta nacja jest naj..... My Polacy wytrwali jestesmy , prawie wszyscy z nas przechodza tu od czasu do czasu jakies psychiczne katusze.

Nie szukaj dumy w tym, że znajdujesz w sobie siłę, bo nie zrobiłaś nic, żeby sutuację polepszyć. Jeśli nie masz sposobu na niego, to szukaj nowego pdp.Jak najszybciej. Wtedy będziemy dumni z Twojej operatywności.
15 lutego 2017 14:36 / 5 osobom podoba się ten post
hawana

Nie szukaj dumy w tym, że znajdujesz w sobie siłę, bo nie zrobiłaś nic, żeby sutuację polepszyć. Jeśli nie masz sposobu na niego, to szukaj nowego pdp.Jak najszybciej. Wtedy będziemy dumni z Twojej operatywności.

To tam pewnie nie o dume chodzi ale o priorytety bo przeciez my wszyscy po dziwnych stellach porozsylani sa. Mnie tez nie wszystko sie podoba ale musze zmilczec albo upomniec i juz bo nigdzie nie ma idealnie. Problem w tym, ze my z chorymi ludzmi pracujemy i sie uzerac musimy z ich ulomnosciami. Tutaj wlasnie jest to obciazenie psychiczne w kazdej postaci, czy darcia japy, czy latania na golasa, czy srania gdzie popadnie i takie tam inne. Stawiam na to, ze jak jest dialog i jest z kim ten dialog poprowadzic to mozna i swoja sytuacje poprawic o ile sie da. Ja tam nic nie biore do siebie ale wiem, ze rozni jestesmy i roznie odbieramy te nasze prace. Dla niektorych nawet sprzatanie to ujma i ponizenie, ja tam juz zaczynam gubic sie w tym wszystkim i dobrze, ze piszecie bo chociaz mozna przez chwile sobie to wszystko porownac i jakies wnioski wyciagnac. Jak ten podopieczny to cham a trafi na kogos, kto nie bierze do siebie krzykow i po nim splywa to da sie wytrzymac, ale jak trafi na osobe niepewna siebie to ma zwyczajnie przesrane i jej spychika siadzie. Leni nie znam za bardzo i mam nadzieje, ze sobie to wszystko pouklada wg swoich zyciowych wytycznych bo jej najlepszego zycze.
15 lutego 2017 14:40 / 2 osobom podoba się ten post
EwaR65

To tam pewnie nie o dume chodzi ale o priorytety bo przeciez my wszyscy po dziwnych stellach porozsylani sa. Mnie tez nie wszystko sie podoba ale musze zmilczec albo upomniec i juz bo nigdzie nie ma idealnie. Problem w tym, ze my z chorymi ludzmi pracujemy i sie uzerac musimy z ich ulomnosciami. Tutaj wlasnie jest to obciazenie psychiczne w kazdej postaci, czy darcia japy, czy latania na golasa, czy srania gdzie popadnie i takie tam inne. Stawiam na to, ze jak jest dialog i jest z kim ten dialog poprowadzic to mozna i swoja sytuacje poprawic o ile sie da. Ja tam nic nie biore do siebie ale wiem, ze rozni jestesmy i roznie odbieramy te nasze prace. Dla niektorych nawet sprzatanie to ujma i ponizenie, ja tam juz zaczynam gubic sie w tym wszystkim i dobrze, ze piszecie bo chociaz mozna przez chwile sobie to wszystko porownac i jakies wnioski wyciagnac. Jak ten podopieczny to cham a trafi na kogos, kto nie bierze do siebie krzykow i po nim splywa to da sie wytrzymac, ale jak trafi na osobe niepewna siebie to ma zwyczajnie przesrane i jej spychika siadzie. Leni nie znam za bardzo i mam nadzieje, ze sobie to wszystko pouklada wg swoich zyciowych wytycznych bo jej najlepszego zycze. :-)

Masz rację, ale są granice. Z tego co pisze leni to pdp już je przekroczył. Chyba, że przesadza.
15 lutego 2017 14:49 / 7 osobom podoba się ten post
hawana

Masz rację, ale są granice. Z tego co pisze leni to pdp już je przekroczył. Chyba, że przesadza.

Tego nie wiem, ale jestem pewna, ze nikt z nas na zyczenie nie bedzie sie katowal i obym sie nie mylila. Ja tam kiedys katowalam sie na zyczenie az w koncu nie wytrzymalam, a plus jest taki, ze sie troche zamiast oslabic to wzmocnilam psychicznie, niestety slad pozostal i nad emocjami nie moge czasami zapanowac, ale melisa pomaga i jak to taka jedna pisala, wdech i wydech i az przejdzie.
15 lutego 2017 15:14 / 10 osobom podoba się ten post
leni

hahaha, teraz sobie policzylam , ze od 2 stycznia zrobilam z buta do pracy i z powrotem UWAGA!!!! 214 km:lol3: tylko droga do pracy i do domu , nie liczac zakupow i prywatnego szwedania sie. Powiem prawde, ze nie mam problemo z moimi dolegliwosciami biodrowo- krzyzowymi, ktore mialam od 2 lat w Essen. Ruch czyni cuda:-) Jeszcze zebym znalazla sposob na nie branie do siebie co szef wygaduje. Podajcie mi pomysla prosze:modlitwa:

Leni, nie znam Ciebie, ale z tego co czytałam przeszłaś traumę w małżeństwie. Może trzeba to przepracować ze specjalistą? Nieważne co nas spotka w życiu, ważne jak do tego podejdziemy. Co na to Twój Partner? Nie każe Ci rzucić wszystkiego w cholerę i na spokojnie poszukać innej pracy? Mój mąż jest mocno zainteresowany moją pracą w Niemczech (ja pracuję on wydaje na budowę ) , ale jak coś jest nie tak to pierwsze jego słowa, "dzwoń, że zjeżdżasz". Nie mogę sobie pozwolić na długie pozostawanie bez pracy, ale nie można też dać się wykończyć. Ty musisz uwierzyć w siebie. Przepraszam, że tak osobiście, ale ja zostałam wychowana na zahukaną osobę, dopiero mąż mi powoli uświadamiał, ze jestem coś warta. Długo mi to zajęło, ale już lata całe nie daję po sobie jeździć, czego i Tobie życzę.