ich muss weiter... ich will weiter...

15 lutego 2017 16:29 / 12 osobom podoba się ten post
aniao

Leni, nie znam Ciebie, ale z tego co czytałam przeszłaś traumę w małżeństwie. Może trzeba to przepracować ze specjalistą? Nieważne co nas spotka w życiu, ważne jak do tego podejdziemy. Co na to Twój Partner? Nie każe Ci rzucić wszystkiego w cholerę i na spokojnie poszukać innej pracy? Mój mąż jest mocno zainteresowany moją pracą w Niemczech (ja pracuję on wydaje na budowę :-) ) , ale jak coś jest nie tak to pierwsze jego słowa, "dzwoń, że zjeżdżasz". Nie mogę sobie pozwolić na długie pozostawanie bez pracy, ale nie można też dać się wykończyć. Ty musisz uwierzyć w siebie. Przepraszam, że tak osobiście, ale ja zostałam wychowana na zahukaną osobę, dopiero mąż mi powoli uświadamiał, ze jestem coś warta. Długo mi to zajęło, ale już lata całe nie daję po sobie jeździć, czego i Tobie życzę.

aniao, opisalam zachowania mego obecnego podopiecznego nie po to , aby sie skarzyc, ale po to , aby pokazac jaka jeszcze moze byc sztela. Praca ta odpowiada mi pod innymi waznymi dla mnie wzgledami: nie musze dojezdzac, czas pracy tez jest zadowalajacy, gaza rowniez, niewiele do zrobienia bez obciazania mego chorego kregoslupa. Mysle, ze znalazlam dzis punkt wyjsciowy w ujarzmieniu mego pdp. Jaki sposob?- otwarcie mowic co mi sie w jego zachowaniu nie podoba. Dzis , kiedy pomagalam mu zdjac kurtke, oczywiscie zarzadal aby to bylo cak cak cak. Powiedzialam mu, ze nie lubie kiedy on jest ciagle nerwowy, to powoduje dla mnie steres , a on powinien byc zadowolony , ze nie traktuje go jak drewno, tylko jak czlowieka, bo mam ludzkie uczucia i nie chce mu sprawiac dodatkowego bolu, i mamy bardzo duzo czasu , na zrobienie wszystkiego, co jest mu potrzebne i nie musimy sie spieszyc. Zareagowal natychmiast , ale juz spokojnie, ze mam racje . Mysle, ze to mu tez pozostalo z jego lat pracy, gdzie byl zawsze szefem i dobieral ludzi wedlug swego upodobania. Nawet dzis uczyl mnie niemieckiego.
  Dlaczego nie chce  szukac znowu innego miejsca pracy? Po pierwsze nie jest to tak latwa sprawa , aby znalezc szybko , bo nie stoi za mna agencja, ktora zalatwia mi miejsce pracy, a musze byc ubezpieczona, bo nie chce miec nic wspolnego z biurem pracy. Mialam kilka ofert, ale albo trzeba bylo dojezdzac okolo godziny i wczesnie rano, a zaplata tez minimalna, albo obrabiac pol rodziny. 
 Co na to moj partner? Jestem dorosla i ja podejmuje decyzje. Rozmawiamy o tym jak minal dzien i Andy daje mi rady, jak mam podejsc do problemow z pdp. On ma racje, ze my Polacy jestesmy zupelnie inni mentalnie niz Niemcy i dlatego czesto trudno nam zrozumiec pewne sytuacje. Najwazniejsze czego mnie uczy, walczyc o swoja godnosc, nie stac na pozycji pokrzywdzonego i upokorzonego. Tego wlasnie sie ucze i nie jest to proste, ale mam nadzieje, ze z czasem pokonam swoj nieprzydajacy sie do niczego w tych czasach charakter poddanego.
15 lutego 2017 16:34 / 5 osobom podoba się ten post
leni

aniao, opisalam zachowania mego obecnego podopiecznego nie po to , aby sie skarzyc, ale po to , aby pokazac jaka jeszcze moze byc sztela. Praca ta odpowiada mi pod innymi waznymi dla mnie wzgledami: nie musze dojezdzac, czas pracy tez jest zadowalajacy, gaza rowniez, niewiele do zrobienia bez obciazania mego chorego kregoslupa. Mysle, ze znalazlam dzis punkt wyjsciowy w ujarzmieniu mego pdp. Jaki sposob?- otwarcie mowic co mi sie w jego zachowaniu nie podoba. Dzis , kiedy pomagalam mu zdjac kurtke, oczywiscie zarzadal aby to bylo cak cak cak. Powiedzialam mu, ze nie lubie kiedy on jest ciagle nerwowy, to powoduje dla mnie steres , a on powinien byc zadowolony , ze nie traktuje go jak drewno, tylko jak czlowieka, bo mam ludzkie uczucia i nie chce mu sprawiac dodatkowego bolu, i mamy bardzo duzo czasu , na zrobienie wszystkiego, co jest mu potrzebne i nie musimy sie spieszyc. Zareagowal natychmiast , ale juz spokojnie, ze mam racje . Mysle, ze to mu tez pozostalo z jego lat pracy, gdzie byl zawsze szefem i dobieral ludzi wedlug swego upodobania. Nawet dzis uczyl mnie niemieckiego.
  Dlaczego nie chce  szukac znowu innego miejsca pracy? Po pierwsze nie jest to tak latwa sprawa , aby znalezc szybko , bo nie stoi za mna agencja, ktora zalatwia mi miejsce pracy, a musze byc ubezpieczona, bo nie chce miec nic wspolnego z biurem pracy. Mialam kilka ofert, ale albo trzeba bylo dojezdzac okolo godziny i wczesnie rano, a zaplata tez minimalna, albo obrabiac pol rodziny. 
 Co na to moj partner? Jestem dorosla i ja podejmuje decyzje. Rozmawiamy o tym jak minal dzien i Andy daje mi rady, jak mam podejsc do problemow z pdp. On ma racje, ze my Polacy jestesmy zupelnie inni mentalnie niz Niemcy i dlatego czesto trudno nam zrozumiec pewne sytuacje. Najwazniejsze czego mnie uczy, walczyc o swoja godnosc, nie stac na pozycji pokrzywdzonego i upokorzonego. Tego wlasnie sie ucze i nie jest to proste, ale mam nadzieje, ze z czasem pokonam swoj nieprzydajacy sie do niczego w tych czasach charakter poddanego.

Teraz Twoje zachowanie mi się spodobało. Właśnie tak, mów i to zaraz swojemu podopiecznemu co jest nie halo. Będzie dobrze, trzymam kciuki
15 lutego 2017 17:38 / 8 osobom podoba się ten post
leni

aniao, opisalam zachowania mego obecnego podopiecznego nie po to , aby sie skarzyc, ale po to , aby pokazac jaka jeszcze moze byc sztela. Praca ta odpowiada mi pod innymi waznymi dla mnie wzgledami: nie musze dojezdzac, czas pracy tez jest zadowalajacy, gaza rowniez, niewiele do zrobienia bez obciazania mego chorego kregoslupa. Mysle, ze znalazlam dzis punkt wyjsciowy w ujarzmieniu mego pdp. Jaki sposob?- otwarcie mowic co mi sie w jego zachowaniu nie podoba. Dzis , kiedy pomagalam mu zdjac kurtke, oczywiscie zarzadal aby to bylo cak cak cak. Powiedzialam mu, ze nie lubie kiedy on jest ciagle nerwowy, to powoduje dla mnie steres , a on powinien byc zadowolony , ze nie traktuje go jak drewno, tylko jak czlowieka, bo mam ludzkie uczucia i nie chce mu sprawiac dodatkowego bolu, i mamy bardzo duzo czasu , na zrobienie wszystkiego, co jest mu potrzebne i nie musimy sie spieszyc. Zareagowal natychmiast , ale juz spokojnie, ze mam racje . Mysle, ze to mu tez pozostalo z jego lat pracy, gdzie byl zawsze szefem i dobieral ludzi wedlug swego upodobania. Nawet dzis uczyl mnie niemieckiego.
  Dlaczego nie chce  szukac znowu innego miejsca pracy? Po pierwsze nie jest to tak latwa sprawa , aby znalezc szybko , bo nie stoi za mna agencja, ktora zalatwia mi miejsce pracy, a musze byc ubezpieczona, bo nie chce miec nic wspolnego z biurem pracy. Mialam kilka ofert, ale albo trzeba bylo dojezdzac okolo godziny i wczesnie rano, a zaplata tez minimalna, albo obrabiac pol rodziny. 
 Co na to moj partner? Jestem dorosla i ja podejmuje decyzje. Rozmawiamy o tym jak minal dzien i Andy daje mi rady, jak mam podejsc do problemow z pdp. On ma racje, ze my Polacy jestesmy zupelnie inni mentalnie niz Niemcy i dlatego czesto trudno nam zrozumiec pewne sytuacje. Najwazniejsze czego mnie uczy, walczyc o swoja godnosc, nie stac na pozycji pokrzywdzonego i upokorzonego. Tego wlasnie sie ucze i nie jest to proste, ale mam nadzieje, ze z czasem pokonam swoj nieprzydajacy sie do niczego w tych czasach charakter poddanego.

Ja zawsze mówię, że trzeba zważyć dobre i złe strony naszego miejsca pracy. Jak wychodzi na plus, nawet minimalnie to ok. Dobrze, że prywatnie trafił Ci się facet który Cię wspiera.
Wiem jedno, jak się Tu w Niemczech postawisz, pokażesz że się nie boisz....to jest Ci lepiej. Pozdrawiam.
15 lutego 2017 21:07 / 9 osobom podoba się ten post
leni

aniao, opisalam zachowania mego obecnego podopiecznego nie po to , aby sie skarzyc, ale po to , aby pokazac jaka jeszcze moze byc sztela. Praca ta odpowiada mi pod innymi waznymi dla mnie wzgledami: nie musze dojezdzac, czas pracy tez jest zadowalajacy, gaza rowniez, niewiele do zrobienia bez obciazania mego chorego kregoslupa. Mysle, ze znalazlam dzis punkt wyjsciowy w ujarzmieniu mego pdp. Jaki sposob?- otwarcie mowic co mi sie w jego zachowaniu nie podoba. Dzis , kiedy pomagalam mu zdjac kurtke, oczywiscie zarzadal aby to bylo cak cak cak. Powiedzialam mu, ze nie lubie kiedy on jest ciagle nerwowy, to powoduje dla mnie steres , a on powinien byc zadowolony , ze nie traktuje go jak drewno, tylko jak czlowieka, bo mam ludzkie uczucia i nie chce mu sprawiac dodatkowego bolu, i mamy bardzo duzo czasu , na zrobienie wszystkiego, co jest mu potrzebne i nie musimy sie spieszyc. Zareagowal natychmiast , ale juz spokojnie, ze mam racje . Mysle, ze to mu tez pozostalo z jego lat pracy, gdzie byl zawsze szefem i dobieral ludzi wedlug swego upodobania. Nawet dzis uczyl mnie niemieckiego.
  Dlaczego nie chce  szukac znowu innego miejsca pracy? Po pierwsze nie jest to tak latwa sprawa , aby znalezc szybko , bo nie stoi za mna agencja, ktora zalatwia mi miejsce pracy, a musze byc ubezpieczona, bo nie chce miec nic wspolnego z biurem pracy. Mialam kilka ofert, ale albo trzeba bylo dojezdzac okolo godziny i wczesnie rano, a zaplata tez minimalna, albo obrabiac pol rodziny. 
 Co na to moj partner? Jestem dorosla i ja podejmuje decyzje. Rozmawiamy o tym jak minal dzien i Andy daje mi rady, jak mam podejsc do problemow z pdp. On ma racje, ze my Polacy jestesmy zupelnie inni mentalnie niz Niemcy i dlatego czesto trudno nam zrozumiec pewne sytuacje. Najwazniejsze czego mnie uczy, walczyc o swoja godnosc, nie stac na pozycji pokrzywdzonego i upokorzonego. Tego wlasnie sie ucze i nie jest to proste, ale mam nadzieje, ze z czasem pokonam swoj nieprzydajacy sie do niczego w tych czasach charakter poddanego.

Brawo, bardz Ciebie podziwiam i szanuję, Życzę Tobie i Andy powodzenia i spełnienia Waszych marzeń wszelakich, pisz, proszę dalej, bo coś mi mówi, że Twój Szef, jak go nazywasz, jeszcze ludzkim słowem przemówi ...
16 lutego 2017 21:29 / 3 osobom podoba się ten post
"Rozmawiamy o tym jak minal dzien i Andy daje mi rady, jak mam podejsc do problemow z pdp. On ma racje, ze my Polacy jestesmy zupelnie inni mentalnie niz Niemcy i dlatego czesto trudno nam zrozumiec pewne sytuacje. "

Zaciekawiłas mnie. Możesz podać przykłady.
16 lutego 2017 21:40 / 1 osobie podoba się ten post
Alina

"Rozmawiamy o tym jak minal dzien i Andy daje mi rady, jak mam podejsc do problemow z pdp. On ma racje, ze my Polacy jestesmy zupelnie inni mentalnie niz Niemcy i dlatego czesto trudno nam zrozumiec pewne sytuacje. "

Zaciekawiłas mnie. Możesz podać przykłady.

A wiesz, że ja też o tym myślałam? Podpinam się pod prośbę.
16 lutego 2017 21:45 / 4 osobom podoba się ten post
aniao

A wiesz, że ja też o tym myślałam? Podpinam się pod prośbę.

Wiesz! Tutaj zawsze my piszemy co myślimy o Niemcach, jakie widzimy różnice w mentalności. Dzięki Leni moglibyśmy dowiedzieć się jak widzi to druga strona o ile Leni zechce się podzielić tym co  mówi jej Andy. Andy zdaje się być bardzo sympatycznym człowiekiem.....mimo, że Niemiec.
22 lutego 2017 20:11 / 4 osobom podoba się ten post
Kochani, co zrobilibyscie w takiej sytuacji? Dziadkowi dzis rano wysypaly sie tabletki z calego dnia na podloge. Nie wiem ile udalo mu sie tych porannych zjesc i jak podeszlam do niego, kazal mi je pozbierac i wlozyc do przedzialki na obiad. Po poludniu zapytalam go czy nie lepiej jak bede mu dawac kazda dawke do kieliszka, bo jest mu niewygodnie dlonmi w calym przydziale operowac. Rozdarl sie na mnie, ze mam nie robic teatru i przydzial tabletek na obiad jest za duzy. Powiedzialam, ze nie wiem jakie tabletki bierze o jakiej porze , bo nie ja je rozdzielam i wtedy zadzwonil do jego przyjaciolki. Jej tez sie werwalo i na jej propozycje dzielenia tych tabletek podobnie jak zaproponowalam, rozdarl sie, ze od 20 lat tak bierze i bedzie to robil. Nie potrzebuje porady- zmien te sztele- tylko co byscie zrobily na moim miejscu, pracujac dalej tam. To tylko dzisiejsza sparawa. Wczoraj i przedwczoraj dziadek byl do rany przyloz.
22 lutego 2017 20:23 / 5 osobom podoba się ten post
leni

Kochani, co zrobilibyscie w takiej sytuacji? Dziadkowi dzis rano wysypaly sie tabletki z calego dnia na podloge. Nie wiem ile udalo mu sie tych porannych zjesc i jak podeszlam do niego, kazal mi je pozbierac i wlozyc do przedzialki na obiad. Po poludniu zapytalam go czy nie lepiej jak bede mu dawac kazda dawke do kieliszka, bo jest mu niewygodnie dlonmi w calym przydziale operowac. Rozdarl sie na mnie, ze mam nie robic teatru i przydzial tabletek na obiad jest za duzy. Powiedzialam, ze nie wiem jakie tabletki bierze o jakiej porze , bo nie ja je rozdzielam i wtedy zadzwonil do jego przyjaciolki. Jej tez sie werwalo i na jej propozycje dzielenia tych tabletek podobnie jak zaproponowalam, rozdarl sie, ze od 20 lat tak bierze i bedzie to robil. Nie potrzebuje porady- zmien te sztele- tylko co byscie zrobily na moim miejscu, pracujac dalej tam. To tylko dzisiejsza sparawa. Wczoraj i przedwczoraj dziadek byl do rany przyloz.

Ja bym powiedzaiła-ok,proszę je brać tak jak pan uważa,to pan je rozdziela .I dopóki to nie będzie należało do mnie  prosze mnie nie angażowac i na mnie nie wrzeszczeć.Pan przeciez wie lepiej,obróciłabym sie i wyszła.Dziadek jak to stary człowiek ma wzloty i upadki i przeceiz zdajesz sobie sprawę ,że takie sytuacje będą się powtarzać,ale jak ci to odpowiada to cóż,nie będę namawiać.Ty też wiesz lepiej:)
22 lutego 2017 20:30 / 8 osobom podoba się ten post
leni

Kochani, co zrobilibyscie w takiej sytuacji? Dziadkowi dzis rano wysypaly sie tabletki z calego dnia na podloge. Nie wiem ile udalo mu sie tych porannych zjesc i jak podeszlam do niego, kazal mi je pozbierac i wlozyc do przedzialki na obiad. Po poludniu zapytalam go czy nie lepiej jak bede mu dawac kazda dawke do kieliszka, bo jest mu niewygodnie dlonmi w calym przydziale operowac. Rozdarl sie na mnie, ze mam nie robic teatru i przydzial tabletek na obiad jest za duzy. Powiedzialam, ze nie wiem jakie tabletki bierze o jakiej porze , bo nie ja je rozdzielam i wtedy zadzwonil do jego przyjaciolki. Jej tez sie werwalo i na jej propozycje dzielenia tych tabletek podobnie jak zaproponowalam, rozdarl sie, ze od 20 lat tak bierze i bedzie to robil. Nie potrzebuje porady- zmien te sztele- tylko co byscie zrobily na moim miejscu, pracujac dalej tam. To tylko dzisiejsza sparawa. Wczoraj i przedwczoraj dziadek byl do rany przyloz.

Rada jaką dałaś dziadkowi na pewno jest słuszna ale starzy ludzie mają swoje przyzwyczajenia. Skoro robi tak od  dwudziestu  lat to nie sądzę aby udało Ci się go zmodernizować.  Zostawiłabym tak jak jest i nie narażała się na niepotrzebne nerwy. Dziadek jest psychicznie sprawny więc  nie powinien sobie krzywdy zrobić. Mam na myśli przedawkowanie, pomylenie leków itd. To jest groźne.  O resztę nie warto sobie gęby strzępić skoro  on wie lepiej .
23 lutego 2017 11:08 / 8 osobom podoba się ten post
leni

Kochani, co zrobilibyscie w takiej sytuacji? Dziadkowi dzis rano wysypaly sie tabletki z calego dnia na podloge. Nie wiem ile udalo mu sie tych porannych zjesc i jak podeszlam do niego, kazal mi je pozbierac i wlozyc do przedzialki na obiad. Po poludniu zapytalam go czy nie lepiej jak bede mu dawac kazda dawke do kieliszka, bo jest mu niewygodnie dlonmi w calym przydziale operowac. Rozdarl sie na mnie, ze mam nie robic teatru i przydzial tabletek na obiad jest za duzy. Powiedzialam, ze nie wiem jakie tabletki bierze o jakiej porze , bo nie ja je rozdzielam i wtedy zadzwonil do jego przyjaciolki. Jej tez sie werwalo i na jej propozycje dzielenia tych tabletek podobnie jak zaproponowalam, rozdarl sie, ze od 20 lat tak bierze i bedzie to robil. Nie potrzebuje porady- zmien te sztele- tylko co byscie zrobily na moim miejscu, pracujac dalej tam. To tylko dzisiejsza sparawa. Wczoraj i przedwczoraj dziadek byl do rany przyloz.

Zwieksz obroty olewatora. Wcale nie zastanawiaj sie nad takimi sytuacjami, bo masz nerwa niepotrzebnie. Jak chce sobie radzic po swojemu to niech to robi. Ty zrob swoje i ...do domciu z usmiechem. Tam jest najwazniejszy facet dla Ciebie. Tylko nie probuj pracy przynosic do domu, bo straci cierpliwosc.
23 lutego 2017 12:16 / 5 osobom podoba się ten post
leni

Kochani, co zrobilibyscie w takiej sytuacji? Dziadkowi dzis rano wysypaly sie tabletki z calego dnia na podloge. Nie wiem ile udalo mu sie tych porannych zjesc i jak podeszlam do niego, kazal mi je pozbierac i wlozyc do przedzialki na obiad. Po poludniu zapytalam go czy nie lepiej jak bede mu dawac kazda dawke do kieliszka, bo jest mu niewygodnie dlonmi w calym przydziale operowac. Rozdarl sie na mnie, ze mam nie robic teatru i przydzial tabletek na obiad jest za duzy. Powiedzialam, ze nie wiem jakie tabletki bierze o jakiej porze , bo nie ja je rozdzielam i wtedy zadzwonil do jego przyjaciolki. Jej tez sie werwalo i na jej propozycje dzielenia tych tabletek podobnie jak zaproponowalam, rozdarl sie, ze od 20 lat tak bierze i bedzie to robil. Nie potrzebuje porady- zmien te sztele- tylko co byscie zrobily na moim miejscu, pracujac dalej tam. To tylko dzisiejsza sparawa. Wczoraj i przedwczoraj dziadek byl do rany przyloz.

E tam widzisz on sie chyba tak zdenerwowal, ze mu te tabletki wylecialy i pewnie ze wstydu mu nerwy puscily a jak to jednorazowy incydent to olej to. Ma dziadek swoje przyzywczajenia i niech tak zostanie a jak sytuacja bedzie sie powtarzac to moze w koncu sam ciebie poprosi o ten kieliszek. Pozdrawiam cie dobra kobieto.
23 lutego 2017 15:54 / 7 osobom podoba się ten post
leni

Kochani, co zrobilibyscie w takiej sytuacji? Dziadkowi dzis rano wysypaly sie tabletki z calego dnia na podloge. Nie wiem ile udalo mu sie tych porannych zjesc i jak podeszlam do niego, kazal mi je pozbierac i wlozyc do przedzialki na obiad. Po poludniu zapytalam go czy nie lepiej jak bede mu dawac kazda dawke do kieliszka, bo jest mu niewygodnie dlonmi w calym przydziale operowac. Rozdarl sie na mnie, ze mam nie robic teatru i przydzial tabletek na obiad jest za duzy. Powiedzialam, ze nie wiem jakie tabletki bierze o jakiej porze , bo nie ja je rozdzielam i wtedy zadzwonil do jego przyjaciolki. Jej tez sie werwalo i na jej propozycje dzielenia tych tabletek podobnie jak zaproponowalam, rozdarl sie, ze od 20 lat tak bierze i bedzie to robil. Nie potrzebuje porady- zmien te sztele- tylko co byscie zrobily na moim miejscu, pracujac dalej tam. To tylko dzisiejsza sparawa. Wczoraj i przedwczoraj dziadek byl do rany przyloz.

On może ma więcej zaufania do siebie niż do Ciebie... Twoja nowa stella... Jeszcze z nim beczki soli nie zjadłaś, a już wymagasz żeby oddał  zdrowie i życie, czyli tabletki,  w Twoje rece...  Daj mu czas żeby sie przekonał do Ciebie... ))))
01 kwietnia 2017 13:13 / 10 osobom podoba się ten post
Witajcie:))
  Troche mnie tu nie bylo, ale zakrecony czas .  Moj podopieczny jak sie okazuje nie ma nikogo oprocz nas czworo( ja, jego sasiadka, Polka przychodzaca do n iego od 3 lat i stary kolega z ogrodka) i wszystkich tak samo traktuje. Wlasnie tych, ktorzy trwaja przy nim i pomagaja mu. Dziadek ma typowo niemieckie podejscie do relacji czlowiek- czlowiek. My Polacy jesli sie z kims poklocimy, to przewaznie nie rozmawiamy za chwile ze soba jakby nigdy nic sie nie stalo. Niemcy niestety sa inni. U nich zaraz wszystko odlatuje w niepamiec i jakby nigdy nic sie nie stalo.
   Przed paroma dniami po jego wrzaskach, powiedzialam mu , ze mam juz pelna morde tego wrzeszczenia, krytykowania...... walnelam drzwiami od auta i zyczylam mu milego dnia. Sasiadka powiozla go na ogrod. Mialam zwalony dzien , ale juz nie musialam do niego isc po telefonie tejze sasiadki do mnie, widzacej cala akcje. Kazala mi odpoczac. Ona przytakuje mu , ze jest glupia, ze on ma zawsze racje......
 W srode o 6 rano byla taka przewalka z dziadkiem, ze musialam wziac tabletke uspokajajaca. Byl w tykim stanie, ze myslalam , ze zejdzie na moich oczach, ale mial sile mi ublizac. Resztkami sil wpakowal sie do taksowki i pojechal jak zwykle do reha na swoje zajecia. zaraz zadzwonilam do jego sasiadki i powiedzialam zeby tam jechala zobaczyc, ale zaraz dostala telefon, ze dziadek jest tak slaby, ze nie moze cwiczyc. Wrocil do domu, zaraz lekarz....... no i zakaz przemeczania sie. Nie bylam tam od srody, ide jutro wieczorem na ostatnia zmianke, dziadka przygotowac do spania. W czwartek rano zadzwonil do mnie- Lena, gdzie ty jestes???:)))) Mowie, ze mam wolne jego Erika przyjdzie( ta sie ciagle spoznia, a dziadek jest punktualny) . O , przepraszam hahah , czemu ja nic nie wiem. Ponad godzine wygadywal sasiadce jaka to ona jest nieodpowiedzialna....
Taki nietypowy typ, wie ze nie jest w stanie sam ze wszystkim sobie poradzic, ma nas i sie na nas wyzywa, to jedno co mu jeszcze w zyciu pozostalo.
  W miedzyczasie rozgladam sie za czyms innym, ale juz na spokojnie bo czuje, ze mam szczescie tutaj do zakreconych. Poza tym zycie na wolnosci jest fajne pomimo ciezkiej szteli,ale te kilka godzin dziennie mozna wytrzymac, z czegos teraz tez musze zyc. W srode bylismy z Andy na grilu , dzis tez idziemy do innych znajomych. Poza praca jest inne nasze zycie.
  Pozdrowionka Kochani:)))
04 kwietnia 2017 14:38 / 2 osobom podoba się ten post
leni

Witajcie:))
  Troche mnie tu nie bylo, ale zakrecony czas .  Moj podopieczny jak sie okazuje nie ma nikogo oprocz nas czworo( ja, jego sasiadka, Polka przychodzaca do n iego od 3 lat i stary kolega z ogrodka) i wszystkich tak samo traktuje. Wlasnie tych, ktorzy trwaja przy nim i pomagaja mu. Dziadek ma typowo niemieckie podejscie do relacji czlowiek- czlowiek. My Polacy jesli sie z kims poklocimy, to przewaznie nie rozmawiamy za chwile ze soba jakby nigdy nic sie nie stalo. Niemcy niestety sa inni. U nich zaraz wszystko odlatuje w niepamiec i jakby nigdy nic sie nie stalo.
   Przed paroma dniami po jego wrzaskach, powiedzialam mu , ze mam juz pelna morde tego wrzeszczenia, krytykowania...... walnelam drzwiami od auta i zyczylam mu milego dnia. Sasiadka powiozla go na ogrod. Mialam zwalony dzien , ale juz nie musialam do niego isc po telefonie tejze sasiadki do mnie, widzacej cala akcje. Kazala mi odpoczac. Ona przytakuje mu , ze jest glupia, ze on ma zawsze racje......
 W srode o 6 rano byla taka przewalka z dziadkiem, ze musialam wziac tabletke uspokajajaca. Byl w tykim stanie, ze myslalam , ze zejdzie na moich oczach, ale mial sile mi ublizac. Resztkami sil wpakowal sie do taksowki i pojechal jak zwykle do reha na swoje zajecia. zaraz zadzwonilam do jego sasiadki i powiedzialam zeby tam jechala zobaczyc, ale zaraz dostala telefon, ze dziadek jest tak slaby, ze nie moze cwiczyc. Wrocil do domu, zaraz lekarz....... no i zakaz przemeczania sie. Nie bylam tam od srody, ide jutro wieczorem na ostatnia zmianke, dziadka przygotowac do spania. W czwartek rano zadzwonil do mnie- Lena, gdzie ty jestes???:)))) Mowie, ze mam wolne jego Erika przyjdzie( ta sie ciagle spoznia, a dziadek jest punktualny) . O , przepraszam hahah , czemu ja nic nie wiem. Ponad godzine wygadywal sasiadce jaka to ona jest nieodpowiedzialna....
Taki nietypowy typ, wie ze nie jest w stanie sam ze wszystkim sobie poradzic, ma nas i sie na nas wyzywa, to jedno co mu jeszcze w zyciu pozostalo.
  W miedzyczasie rozgladam sie za czyms innym, ale juz na spokojnie bo czuje, ze mam szczescie tutaj do zakreconych. Poza tym zycie na wolnosci jest fajne pomimo ciezkiej szteli,ale te kilka godzin dziennie mozna wytrzymac, z czegos teraz tez musze zyc. W srode bylismy z Andy na grilu , dzis tez idziemy do innych znajomych. Poza praca jest inne nasze zycie.
  Pozdrowionka Kochani:)))

Wiesz co! Tak sobie czytam te Twoje opiekunkowe przygody i tak sobie myślę, że mamy szczęście do podobnych pdp. Moja babcia też przecież wie, że bez naszej tj. opiekunek z Polski pomocy nie da rady. Tylko dzięki nam może mieć tak spokojną, pełną godności starość ale to właśnie na nas wyżywa się najbardziej. Zachowuje się dokładnie tak jak Twój pdp, wyzywa, ubliża, a za chwilę rozmawia jakby nigdy nic. Myślałam, że jest wyjątkiem ale widzę, że nie.