Wielkanoc w DE

08 kwietnia 2017 21:28 / 2 osobom podoba się ten post
Czego to ludzie nie wymyślą żeby tradycji stało się zadość.....
08 kwietnia 2017 21:50 / 7 osobom podoba się ten post
Misiek

Święcenie pokarmów jest tutaj wogóle nieznane. Święci się natomiast ogień ze świecy paschalnej, który zabiera się do domu.
Wielki Piątek to dzień bez postu. Odbywają się wieczorne nabożeństwa, po których spożywany jest w kościele symboliczny posiłek - woda, chleb i wino.
Sobota jest normalnym dniem.
W Niedzielę Wielkanocną dzieci szukają "zajączka", co jest podobne do naszych zwyczajów.
Nieznany jest śmigus-dyngus, natomiast organizowany jest tzw. Osterfeuer - wspólne palenie wielkiego ogniska, m.in. z choinek bożonarodzeniowych i wszystkich suchych roślin z ogrodów.

I jaja na drzewach mniejsze niż berety 
09 kwietnia 2017 01:15 / 4 osobom podoba się ten post
Misiek

Święcenie pokarmów jest tutaj wogóle nieznane. Święci się natomiast ogień ze świecy paschalnej, który zabiera się do domu.
Wielki Piątek to dzień bez postu. Odbywają się wieczorne nabożeństwa, po których spożywany jest w kościele symboliczny posiłek - woda, chleb i wino.
Sobota jest normalnym dniem.
W Niedzielę Wielkanocną dzieci szukają "zajączka", co jest podobne do naszych zwyczajów.
Nieznany jest śmigus-dyngus, natomiast organizowany jest tzw. Osterfeuer - wspólne palenie wielkiego ogniska, m.in. z choinek bożonarodzeniowych i wszystkich suchych roślin z ogrodów.

Miśku, o jakim landzie Niemiec się wypowiadasz?
W Bawarii (okolice Monachium), święci się pokarmy w koszyczku przystrojonym tak, jak u nas i, oprócz chrzanu i soli, wkłada się te same rzeczy. Święcenie odbywa się w niedzielę.
W Wielki Piątek się pości, więc jest obowiązkowo ryba na obiad, ale ilość i smak w ogóle mało postny ;). Nigdy nie byłam aż tak obżarta pyszną rybą, jak w Wielki Piątek i Popielec :D. Wielki Piatek jest świętem w Bawarii.
U mnie, na południu Polski, nikt nigdy "zajączka" nie szukał i oby tak pozostało :). Nie jest to więc podobne do "naszych" zwyczajów, o ile "nasze, znaczy polskie :).
09 kwietnia 2017 07:45 / 5 osobom podoba się ten post
Nie chcę się tu wymądrzac ale wydaje mi się, że Misiek miał na myśli ewangelików.
Dokładnie tak mi opisała Święta i zwyczaje wielkanocne moja pdp, która jest ewangeliczką.
Coraz więcej zwyczajów anglosaskich przejmujemy my, Polacy. Szukanie zajączka już parę lat temu zrobiło się popularne w centralnej Polsce i sprawia to dzieciom wielką frajdę....Ale śmigus dyngus nie mniejszą....
09 kwietnia 2017 07:48 / 2 osobom podoba się ten post
ewa59

Nie chcę się tu wymądrzac ale wydaje mi się, że Misiek miał na myśli ewangelików.
Dokładnie tak mi opisała Święta i zwyczaje wielkanocne moja pdp, która jest ewangeliczką.
Coraz więcej zwyczajów anglosaskich przejmujemy my, Polacy. Szukanie zajączka już parę lat temu zrobiło się popularne w centralnej Polsce i sprawia to dzieciom wielką frajdę....Ale śmigus dyngus nie mniejszą....:-)

Dokładnie Ewuś,tak jest u Ewangelików. Napisałam z innym temacie jak rok temu byłam w Wielkanoc u rodziny Ewangelików,tak właśnie celebrowaliśmy jak opisał Misiek.Było to własnie na Bawarii nad Chiemsee.
09 kwietnia 2017 07:57
salazar

Miśku, o jakim landzie Niemiec się wypowiadasz?
W Bawarii (okolice Monachium), święci się pokarmy w koszyczku przystrojonym tak, jak u nas i, oprócz chrzanu i soli, wkłada się te same rzeczy. Święcenie odbywa się w niedzielę.
W Wielki Piątek się pości, więc jest obowiązkowo ryba na obiad, ale ilość i smak w ogóle mało postny ;). Nigdy nie byłam aż tak obżarta pyszną rybą, jak w Wielki Piątek i Popielec :D. Wielki Piatek jest świętem w Bawarii.
U mnie, na południu Polski, nikt nigdy "zajączka" nie szukał i oby tak pozostało :). Nie jest to więc podobne do "naszych" zwyczajów, o ile "nasze, znaczy polskie :).

Ach, Bawaria - Freistaat Bayern.
To oczywiste, że w tak katolickiej części Niemiec są znane nam zwyczaje. Tak oczywiste, że prawie wszyscy o tym wiedzą.
Polska też jest w tym zakresie podzielona, zwłaszcza przez zabory. Polska jest w granicach od Bałtyku po Tatry i od Odry po Bug. Polska nie znajduje się tylko na południu.
Ja mieszkam w byłych Prusach Zachodnich i tam zarówno zwyczaje jak i kuchnia, a nawet wiele naleciałości językowych z tego okresu zostało.
Ale te zwyczaje, mimo, że właśnie zaczerpnięte z innych kultur i różne, w różnych regionach, to są właśnie nasze,  p o l s k i e.
Dla mnie bez różnicy - na południu, czy gdziekolwiek indziej.
Chyba, że jest inaczej? 
Oświeć mnie.

09 kwietnia 2017 07:57 / 1 osobie podoba się ten post
salazar

Miśku, o jakim landzie Niemiec się wypowiadasz?
W Bawarii (okolice Monachium), święci się pokarmy w koszyczku przystrojonym tak, jak u nas i, oprócz chrzanu i soli, wkłada się te same rzeczy. Święcenie odbywa się w niedzielę.
W Wielki Piątek się pości, więc jest obowiązkowo ryba na obiad, ale ilość i smak w ogóle mało postny ;). Nigdy nie byłam aż tak obżarta pyszną rybą, jak w Wielki Piątek i Popielec :D. Wielki Piatek jest świętem w Bawarii.
U mnie, na południu Polski, nikt nigdy "zajączka" nie szukał i oby tak pozostało :). Nie jest to więc podobne do "naszych" zwyczajów, o ile "nasze, znaczy polskie :).

Ach, Bawaria - Freistaat Bayern.
To oczywiste, że w tak katolickiej części Niemiec są znane nam zwyczaje. Tak oczywiste, że prawie wszyscy o tym wiedzą.
Polska też jest w tym zakresie podzielona, zwłaszcza przez zabory. Polska jest w granicach od Bałtyku po Tatry i od Odry po Bug. Polska nie znajduje się tylko na południu.
Ja mieszkam w byłych Prusach Zachodnich i tam zarówno zwyczaje jak i kuchnia, a nawet wiele naleciałości językowych z tego okresu zostało.
Ale te zwyczaje, mimo, że właśnie zaczerpnięte z innych kultur i różne, w różnych regionach, to są właśnie nasze,  p o l s k i e.
Dla mnie bez różnicy - na południu, czy gdziekolwiek indziej.
Chyba, że jest inaczej? 
Oświeć mnie.

09 kwietnia 2017 08:05 / 5 osobom podoba się ten post
ewa59

Nie chcę się tu wymądrzac ale wydaje mi się, że Misiek miał na myśli ewangelików.
Dokładnie tak mi opisała Święta i zwyczaje wielkanocne moja pdp, która jest ewangeliczką.
Coraz więcej zwyczajów anglosaskich przejmujemy my, Polacy. Szukanie zajączka już parę lat temu zrobiło się popularne w centralnej Polsce i sprawia to dzieciom wielką frajdę....Ale śmigus dyngus nie mniejszą....:-)

Dzięki Ci Ewuś za te " parę lat temu "...Zajączek przynosił prezenty ( drobne upominki , więcej łakocie ) PARĘ  LAT TEMU  ( ) dla mnie i mojego rodzeństwa . Tradycję przekazał nam Tato , bo on już jako małe pacholę miała za zadanie odszukać zajączkowych prezentów . Zajączek przestał przynosić prezenty mojemu Tacie , kiedy miał 9 lat , czyli w roku 1930 . Stało się tak dlatego , że podejrzał jak moja Babcia chowała " po dziurach " zajączkowe prezenty i Tata dumny jak paw powiedział " he , he ....nie ma żadnego zajączka co prezenty roznosi , bo widziałem mamo jak je chowałaś " ....Następnego dnia , po światecznym śniadaniu dzieciaki domowe i przyjezdne szukały prezentów , starsi nakierowywali na miejsca , gdzie schowane były . Tylko mój Tato nie mógł odnaleźć swojego " zajączka " .....Babcia na boku szepnęła mu do ucha : " Stasiek , ty to nie szukaj ....przecież nie wierzysz w zajączka " ....My  , znając wspomnienia naszego Ojca woleliśmy wierzyć w zajączka , bo do niego przestał przychodzić na zawsze . 
 Tradycję tą stosowało się przeważnie do czasu , do kiedy " najmłodszy w rodzinie " wierzył w to , że smakołyki , jakieś tam pierdółki typu kredki , chusteczki do nosa przynosi zajączek ..... Najmłodsza z rodzeństwa byłam . Dość długo grałam głupa ....i tak mi niestety zostało do dziś z tym rżnięciem głupa 
09 kwietnia 2017 08:09 / 2 osobom podoba się ten post
ewa59

Nie chcę się tu wymądrzac ale wydaje mi się, że Misiek miał na myśli ewangelików.
Dokładnie tak mi opisała Święta i zwyczaje wielkanocne moja pdp, która jest ewangeliczką.
Coraz więcej zwyczajów anglosaskich przejmujemy my, Polacy. Szukanie zajączka już parę lat temu zrobiło się popularne w centralnej Polsce i sprawia to dzieciom wielką frajdę....Ale śmigus dyngus nie mniejszą....:-)

Ja pracuję akurat w miejscowości czysto katolickiej, jak cała okolica.
W niedzielę kościół jest pelen ludzi, odbywają się procesje, nabożeństwa, bardzo aktywne jest KFD, a do niedawna mieliśmy tu księdza - Polaka.
Bo tak generalnie, to "co kraj, to obyczaj".
09 kwietnia 2017 08:10 / 3 osobom podoba się ten post
No wiecie co,urodziłam się i mieszkam w Polsce od ponad 40-tu lat i nie wiedziałam o takich tradycjach...Mazowsze jest jednak "sztywne" co do tradycji.
09 kwietnia 2017 08:16 / 2 osobom podoba się ten post
ivanilia40

No wiecie co,urodziłam się i mieszkam w Polsce od ponad 40-tu lat i nie wiedziałam o takich tradycjach...Mazowsze jest jednak "sztywne" co do tradycji.

Zalewajki też nie znasz 
09 kwietnia 2017 08:20 / 1 osobie podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Dzięki Ci Ewuś za te " parę lat temu ":buziaki1:...Zajączek przynosił prezenty ( drobne upominki , więcej łakocie ) PARĘ  LAT TEMU  (:lol3: ) dla mnie i mojego rodzeństwa . Tradycję przekazał nam Tato , bo on już jako małe pacholę miała za zadanie odszukać zajączkowych prezentów . Zajączek przestał przynosić prezenty mojemu Tacie , kiedy miał 9 lat , czyli w roku 1930 . Stało się tak dlatego , że podejrzał jak moja Babcia chowała " po dziurach " zajączkowe prezenty i Tata dumny jak paw powiedział " he , he ....nie ma żadnego zajączka co prezenty roznosi , bo widziałem mamo jak je chowałaś " ....Następnego dnia , po światecznym śniadaniu dzieciaki domowe i przyjezdne szukały prezentów , starsi nakierowywali na miejsca , gdzie schowane były . Tylko mój Tato nie mógł odnaleźć swojego " zajączka " .....Babcia na boku szepnęła mu do ucha : " Stasiek , ty to nie szukaj ....przecież nie wierzysz w zajączka " ....My  , znając wspomnienia naszego Ojca woleliśmy wierzyć w zajączka , bo do niego przestał przychodzić na zawsze . 
 Tradycję tą stosowało się przeważnie do czasu , do kiedy " najmłodszy w rodzinie " wierzył w to , że smakołyki , jakieś tam pierdółki typu kredki , chusteczki do nosa przynosi zajączek ..... Najmłodsza z rodzeństwa byłam . Dość długo grałam głupa :smiech2:....i tak mi niestety zostało do dziś z tym rżnięciem głupa :placze1:

No widzisz Basiu.....Nie dość, że co kraj to obyczaj to jeszcze co dom to obyczaj.....
Ja nie miałam takiej zabawy bo nie było tego zwyczaju u mnie w domu.....Zabawę z szukaniem zajączka rozpoczęła dopiero moja wnuczka jak była malutka.....A ja byłam przekonana, że ten zwyczaj przywędrował do nas z Ameryki.....
09 kwietnia 2017 08:29 / 2 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Zalewajki też nie znasz :lol3:

Zalewajkę gotowała moja babcia....Ja też czasami gotuje......
09 kwietnia 2017 08:47 / 6 osobom podoba się ten post
ivanilia40

No wiecie co,urodziłam się i mieszkam w Polsce od ponad 40-tu lat i nie wiedziałam o takich tradycjach...Mazowsze jest jednak "sztywne" co do tradycji.

Jestem napływowa mazowszanka,ale tu przywiązanie do tradycji ,obyczajów jest bardzo silne .Za dużo by pisać ,ale jak przeprowadziłam się , to czasami dziwiłem się ,że kulturowe i obyczajowo jest inaczej.Pochodzę z Bolesławca z ziem odzyskanych, więc tam po wojnie był tygiel wielonarodościowy i kulturowy..I w każdym domu inne zwyczaje i obyczaje.Dobra nie ten temat.
Śmigus dyngus jest chyba w całej Polsce.
09 kwietnia 2017 09:22 / 2 osobom podoba się ten post
Zalewajkę znam.Natomiast zajączek i prezenty to tradycja w moich stronach( Świętokrzyskie) zupełnie nieznana.A szkoda,ominęła mnie ta frajda w dzieciństwie.