dzień jak co dzień,synowa obiadek zrobiła,zjadłem a jakże,teraz czekam na syna pdp,aby na wieczór piwo jakieś przyniósł,ja już nie mam,:cola: bo mi wczoraj wychlał



dzień jak co dzień,synowa obiadek zrobiła,zjadłem a jakże,teraz czekam na syna pdp,aby na wieczór piwo jakieś przyniósł,ja już nie mam,:cola: bo mi wczoraj wychlał
Dziś byłam pilną uczennicą.Zaprzyjaźniona Niemka postanowiła nauczyć mnie niemieckiej gramatyki.Dziś była pierwsza lekcja.Za tydzień następna.Matulu kochana,ale się starałam.Muszę potem powtórzyć czego się nauczyłam,bo będzie wstyd.:-)
Nauka gramatyki zaprocentuje i się zdziwisz jaka będzie różnica.
:-) Odwet jak najbardziej mile widziany a jak . Ciekawe czy w ostatecznym rozrachunku wyjdziesz na plusie :oczko2: A swoją drogą , dobrze takim co mają obiady podstawiane pod nos. Wtedy to już bym w ogóle nic nie robiła ,tylko była :smiech2:
Jak sobie przypomnę jak zaczynałam,to masakra.Teraz dyskutuję z Niemcami,nie całkiem gramatycznie,ale Oni twierdzą,że mój język jest dobry.Ja mam inne zdanie na ten temat,twierdzę,że mam komunikatywny.Oni doceniają moje starania i stąd te lekcje.Brigitte stwierdziła,że lepszy język,większa kasa dla mnie.Lubię moich Niemców,z wzajemnością zresztą.:-)
No dzisiaj ranek zaczął się dość nerwowo.
Wczoraj przez cały dzień ostro śniegu napadało. Chyba z pół metra. No Pdp do kościoła dzisiaj wymyśliła pojechać.
Ale z garażu wyjechać nie nada. No to zabrałem się za odgarnianie. Boże, jakie hałdy śniegu. No wsiadła Pani i ja także i ruszamy. He, he, he. No i kilka metrów i ani metra dalej.
Kurna, auto się zakopało na drodze, bo to boczna i nie odśnieżana. W poprzek stanęło i zatarasowało całą drogę. No to odgarniam dalej, ale gdzie tam. Ani myśli ruszyć. No to ja gałązki, które na rozpałkę mam he, he, he.
Cofnąć już nie mogłem, bo zadek w sąsiadowym żywopłocie utknął.:-)))
W końcu znalazłem w garażu całe wiadro drobnych kamyków. Ufff, posypałem, pojechałem.
No na komunię zdążyliśmy, w sam raz.
:smiech3:
No dzisiaj ranek zaczął się dość nerwowo.
Wczoraj przez cały dzień ostro śniegu napadało. Chyba z pół metra. No Pdp do kościoła dzisiaj wymyśliła pojechać.
Ale z garażu wyjechać nie nada. No to zabrałem się za odgarnianie. Boże, jakie hałdy śniegu. No wsiadła Pani i ja także i ruszamy. He, he, he. No i kilka metrów i ani metra dalej.
Kurna, auto się zakopało na drodze, bo to boczna i nie odśnieżana. W poprzek stanęło i zatarasowało całą drogę. No to odgarniam dalej, ale gdzie tam. Ani myśli ruszyć. No to ja gałązki, które na rozpałkę mam he, he, he.
Cofnąć już nie mogłem, bo zadek w sąsiadowym żywopłocie utknął.:-)))
W końcu znalazłem w garażu całe wiadro drobnych kamyków. Ufff, posypałem, pojechałem.
No na komunię zdążyliśmy, w sam raz.
A ja miałam niedzielę nudną i długą jak papier toaletowy.Seniorka szalała,bo nikt z rodziny nie odbierał od niej telefonów.Wreszcie wieczorem syn się zlitował i zadzwonił,no i...ulga.Teraz będzie czekanie do środy,bo zapowiedział wizytę.Może przyjechać,sympatyczny i przystojny,tyle,że żeniaty.Wieczór bez większych problemów-siedziałam sobie z książką i słuchawkami w uszach.Może być.:dobranoc1:
"tyle,że żeniaty."????Powiem Piotrusiowi!
dzień jak co dzień,synowa obiadek zrobiła,zjadłem a jakże,teraz czekam na syna pdp,aby na wieczór piwo jakieś przyniósł,ja już nie mam,:cola: bo mi wczoraj wychlał