Schwester Zofija

25 czerwca 2018 10:56 / 3 osobom podoba się ten post
Czwartek
 
Dzień Zaduszny. Ponieważ dzisiaj też odprawiało się rano w miejscowym kościele, to pojechałam tam. Do niedzieli mam popołudniowe dyżury, więc do południa mogę robić co chcę....... jak mi dobrze z taką wolnością. Po mszy poszłam znowu na cmentarz. Obejście tego miejsca zajęło mi czas, w którym zdążyłam odmówić mój codzienny różaniec. W drodze powrotnej zajechałam do Lidla. Resztę wolnego spędziłam w pokoju.
 
W pracy wszystko w porządku. Nieźle współpracuje mi się w tym zespole i czuję się tu dobrze. Nie ma wielkich wylewności, ale jestem uprzejmie i serio traktowana, jak równa z nimi, więc nic więcej mi nie potrzeba. Dzisiaj udało mi się samodzielnie załatwić mój odcinek na nocne układanie do łóżeczek. No nie powiem, ta praca daje mi o wiele większe możliwości nauki i rozwoju umiejętności pielęgnacyjnych przy starszych i niepełnosprawnych ludziach. Czuję się też z tym dobrze, jakby to było to, co od początku powinnam robić. Myślę, że na ostatnim etapie zawodowym wreszcie dotarłam do takiej pracy, do której mam naprawdę predyspozycje i powołanie. Jak zdrowie i okoliczności pozwolą, to już chyba do emerytury pozostanę opiekunką medyczną (Pflegekraft) tu w Niemczech.
 
Piątek,
 
Wstałam o 8.30, ponieważ wczoraj poszłam dość późno do łóżka. Muszę dbać o siebie i odpowiednio regenerować siły, bo moja obecna praca wiąże się z dużym wysiłkiem fizycznym. Po dyżurze odczuwam spore zmęczenie w mięśniach i kościach. Przyznam, że pod względem fizycznym już dawno tak ciężko nie pracowałam. Dlatego powinnam sypiać minimum 7 godzin. Mogę sobie na taki luksus pozwolić, tylko muszę się trochę zdyscyplinować przy zakończeniu mojej nocnej aktywności.
 
Po ogarnięciu porannych czynności nie zostało mi dużo wolnego czasu. Niemniej jednak zmobilizowałam się i wyszłam na 1,5 szybki spacer. Pogoda była bardzo ładna, a mi potrzeba też zaczerpnięcia świeżego powietrza. Przebywanie w tym budynku 24 godzin na pewno nie jest dobre dla zdrowia. Udało mi się przelecieć 6km znaną mi ścieżką spacerową w kierunku centrum FTL. Dotarłam do cmentarza, innego niż w ostatnich dniach. Pospacerowałam tu parę minut z modlitwą za zmarłych. Przez 8 dni listopada jest tzw. oktawa zaduszna. W tym czasie można wymodlić wielu duszom czyśćcowym wybawienie z ich stanu. Jednym z warunków skuteczności tej modlitwy jest codzienne nawiedzanie cmentarza i modlitwa za zmarłych. Akurat teraz mogę to zrealizować, więc chcę spełnić ten uczynek miłosierdzia.
 
Dyżur zwyczajny. Pracowałam na tym odcinku co zawsze, wszystko jest w porządku. Godzinkę pracowałam z Anką, bo nasze dyżury tak się zazębiają. Ona cały czas opowiada o swoich prywatnych kłopotach, ale ja w to nie wchodzę. Mam jakieś dziwne przeczucie, aby za bardzo się z nią nie spoufalać. Nie wiem, może się mylę, ale póki co trzymam się na lekkim dystansie od niej.
26 czerwca 2018 10:20 / 7 osobom podoba się ten post
Cześć Wam na moim topiku. Pisać, czy nie pisać? Zastanawiam się ciągle nad tym. Nie mam też od Was żadnych zwrotów i zastanawiam się, czy kogoś to interesuje. Może jednak zostawić moje wspomnienia tylko we własnych zasobach?
26 czerwca 2018 10:24 / 1 osobie podoba się ten post
Zofija

Cześć Wam na moim topiku. Pisać, czy nie pisać? Zastanawiam się ciągle nad tym. Nie mam też od Was żadnych zwrotów i zastanawiam się, czy kogoś to interesuje. Może jednak zostawić moje wspomnienia tylko we własnych zasobach?

Zosiu bardzo lubię czytać Twoje posty.Pisz cały czas,widać że jesteś ciepłą wrażliwą osobą
26 czerwca 2018 10:26 / 3 osobom podoba się ten post
Ja czytam. Rzeczywiście, nic pod spodem ni piszę, jakoś tak wyszło. Ale wstawiaj, to ciekawe.
26 czerwca 2018 13:27 / 3 osobom podoba się ten post
Zofija

Cześć Wam na moim topiku. Pisać, czy nie pisać? Zastanawiam się ciągle nad tym. Nie mam też od Was żadnych zwrotów i zastanawiam się, czy kogoś to interesuje. Może jednak zostawić moje wspomnienia tylko we własnych zasobach?

Nie marudź ,tylko pisz. Komentować nie ma  co, bo nie mogę nic porównać . Nie pracowałam w taki sposób, więc tylko czytam . Heim to ja tylko oglądałam na zewnątrz i wewnątrz .Nie chcialam tak pracować, nie dałabym  rady .
26 czerwca 2018 14:13 / 5 osobom podoba się ten post
No dobrze, to wstawiam kolejny odcinek. Tak mnie dzisiaj jakś naszło na wąty o sens tego wszystkiego.
26 czerwca 2018 14:13 / 6 osobom podoba się ten post
Sobota, niedziela
 
W oba te dni pracowałam na popołudniu. Czuję już duże zmęczenie fizyczne, a wręcz zakwasy mięśniowe i przeciążenie w stawach. Ta praca jest naprawdę ciężką fizyczną harówką, nie ma się co oszukiwać. Na razie daję sobie radę, ale tak naprawdę, to czasami nachodzą mnie wątpliwości, czy trzymać się tego systemu pracy. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Na pewno będę pracować do końca obecnej umowy, czyli do połowy grudnia br. Co dalej, to muszę się zastanowić i zdecydować.
 
W sobotę przed południem pojechałam do pewnego centrum handlowego po zakupy. Tam okazało się, że nie wzięłam karty kredytowej, a gotówki miałam niewiele. Ograniczyłam się więc do najpotrzebniejszych rzeczy, bo na powtórny wyjazd do sklepu miałam za mało czasu. Nadal improwizuję z obiadkami, tzn. kupuję jakieś gotowce i podgrzewam w mikrofali. Niezbyt mi to odpowiada, ale wolę sama sobie coś kombinować, niż jeść tutejsze zakładowe posiłki. Jak zdążyłam się przekonać ich kuchnia jest okropna. Oba te warianty niezbyt mi odpowiadają, ale cóż mam zrobić, kiedy nie mam dostępu do kuchni i sama nie mogę sobie gotować. Sprawa mieszkania nadal dziwnie się przeciąga. Nie naciskam, bo tak naprawdę, nie wiem, czy tu wrócę, a te parę tygodni jeszcze wytrzymam.
 
W niedzielę przed południem pojechałam do kościoła w DD, ale innego niż dotychczas, nieco bliżej od strony mojego wjazdu do miasta. Trafiłam na mszę rodzinną. Kościół był całkowicie wypełniony wiernymi, co od razu sprawiało dobre wrażenie. Całe nabożeństwo było piękne. Byłam niezmiernie zadowolona, że tu przyjechałam. Po Mszy poszłam na pobliski cmentarz. Równie olbrzymi i bardzo podobny, jak w FTL. Było dość chłodno, ale pospacerowałam tam przez czas swoich codziennych modlitw. Po powrocie szybki obiad i zaraz na dyżur. Tak minął kolejny tydzień pracy.
 
26 czerwca 2018 16:30 / 4 osobom podoba się ten post
Zofija

Cześć Wam na moim topiku. Pisać, czy nie pisać? Zastanawiam się ciągle nad tym. Nie mam też od Was żadnych zwrotów i zastanawiam się, czy kogoś to interesuje. Może jednak zostawić moje wspomnienia tylko we własnych zasobach?

Moim zdaniem to mogłabyś nawet stworzyć ( napisać i wydać lub typowo twoja stronka , blog ) cos na zasadzie pamiętnika , lub po prostu opisu całej twojej pracy opiekuńczej w De, 24h i teraz w Heimie . Szczere, prawdziwe opisy sytuacji różnych , dobrych i złych doświadczeń , twoje odczucia , rozterki , kryzysy , sukcesy ,współpraca z Niemcami i z innymi nacjami . Jakby to wszystko zebrać , byłaby dobra książka , dla przyszłych opiekunów i emigrantów , i nie tylko . Ja np chciałabym te twoje wpisy od początku miec na papierze , i na spokojnie sobie poczytać .  
Uściski Zosiu ! 
27 czerwca 2018 13:01 / 4 osobom podoba się ten post
 
6. tydzień (06.-12.11.2017)
 
Poniedziałek
 
Wreszcie dzień wolny, ufff, mogłam odpocząć. Pozwoliłam sobie na dłuższe spanie i leniwe bytowanie w pokoju do 14.00. W końcu popołudniu wybrałam się na przejażdżkę do miasta. Pojechałam do DD, do ruskiego sklepu. Tam zakupiłam trochę dobrej, polskiej żywności. Następnie powędrowałam pieszo do odległego o 1km centrum handlowego i pokręciłam się jeszcze po paru sklepach. W KiK zakupiłam 2 spodni dla wnusi oraz czapkę i szalik dla siebie.
 
W drodze powrotnej do domu znowu zatrzymałam się przy jakimś cmentarzu i pospacerowałam tam z różańcem w ręku. Te codzienne, listopadowe spacery po cmentarzach są nieco melancholijne, ale jednocześnie dają mi takie odetchnienie i wyciszenie. Do domu wróciłam o zmierzchu. Zrobiłam sobie obiadek i wstawiłam pranie na dole. Miałam w planach jeszcze jeden, wieczorny wyjazd do DD. Chodzi mi po głowie myśl, aby dotrzeć do polskiej grupy Odnowy w Duchu Świętym. Spotkania odbywają się w poniedziałki o 19.00. Dotychczas nie pasowały mi te dni z racji dyżurów, a dzisiaj mogłabym jechać. Jednak kiedy rozpłaszczyłam się w pokoju i spojrzałam w ciemne okno, to odechciało mi się już wychodzić na zewnątrz. Ja po prostu potrzebuję odpoczynku, no i ta wstrętna pora roku nie sprzyja wieczorowym aktywnościom.
 
Wtorek
 
Dzisiaj też mam wolne. Znowu długo spałam i wybudziłam się po pięknym śnie z udziałem mojego zmarłego synka. Sen był dobry, spotkałam Damianka na tym poziomie, wyściskałam się z nim, co po przebudzeniu dało mi poczucie radości. To chyba taka nagroda za nawiedzanie cmentarzy z modlitwą w sercu za zmarłych, które w te ostatnie dni odbywam. Do 13.00 bumelowałam w pokoju na różnych drobnych zajęciach.
 
Pogoda bura i ponura, ale nie padało, temperatura około 10 stopni. Zmobilizowałam się i wybrałam na wycieczkę do miasta. Zaplanowałam załatwienie paru istotnych spraw, więc zaniechałam typowych pieszych wędrówek, tylko pojechałam samochodem.
 
Najpierw odwiedziłam AOK w FTL. Chciałam się poinformować o ważności mojej karty ubezpieczeniowej. No i znowu natrafiłam na schody. Okazuje się, że ponieważ dotychczas byłam ubezpieczona w innym landzie (Bawaria) to najpierw powinnam stamtąd się odmeldować (wypowiedzieć ubezpieczenie) i dopiero zameldować się tutaj (Saksonia). Te ich przepisy o rozdzieleniu terytorialnym i terminach są dla mnie co najmniej dziwne. Nie mniej urzędniczka zapewniła mnie, że jeśli jestem oficjalnie zatrudniona, to na pewno moje ubezpieczenie jest ważne, a oni w systemie będą mieli informację o tym dopiero po odprowadzeniu pierwszej składki przez pracodawcę. Wkurza mnie ta niemiecka biurokracja związana z procedurami ubezpieczeniowymi, dlatego muszę pilnować tych spraw.
 
Następnie pojechałam do centrum DD do urzędu związanego z ochroną środowiska, gdzie chciałam wyjaśnić konieczność posiadania zielonej plakietki dla mojego auta i ewentualnego jej zakupu (kosztuje 5€). Okazało się, że ten urząd nie zajmuje się takimi sprawami, ale podali mi adres, gdzie powinnam to załatwić. Dobre jest to, że dowiedziałam się, że w DD nie ma zielonej strefy, więc na razie odpuściłam sobie załatwienie tego znaczka.
 
Kolejnym punktem mojej dzisiejszej wyprawy był cmentarz. Tym razem pojechałam na stary cmentarz katolicki w DD. Jest to piękna zabytkowa nekropolia utworzona dekretem Augusta Mocnego w 1720r. Znajdują się tu bardzo stare nagrobki, nawet z XVII wieku. Odnalazłam tu wiele zabytkowych grobów z polskimi nazwiskami i polskimi opisami, gdzie pochowano ówczesne wielkie osobistości ze sfery wojskowej i szlacheckiej m.in. Kazimierz Brodziński, gen. Stanisław Wołczyński, pułkownik Aleksander Potocki, senator Maciej Wodziński. Ponoć jest tu pochowanych około 150 Polaków.
 
Na bramie cmentarza znajduje się tablica z takim napisem:
„Aufersteheung ist unser Glaube, Wiedersehen unsere Hoffnung, Gedenken unsere Liebe”, co w tłumaczeniu na polski oznacza mniej więcej: zmartwychwstanie jest naszą wiarą, ponowne zobaczenie naszą nadzieją, pamięć (wspominanie) naszą miłością.
Bardzo spodobała mi się ta sentencja, zwłaszcza w odniesieniu do moich ostatnich egzystencjalnych przemyśleń i dzisiejszego snu o Damianku.
 
Do domu wróciłam po 16.00 i już na cały wieczór zabunkrowałam się w pokoju. Te 2 dni wolnego dobrze mi zrobiły. Jutro ruszę z nowymi siłami do pracy, a następne dni wolne dopiero za tydzień.
 
27 czerwca 2018 16:07 / 1 osobie podoba się ten post
Zofija

Cześć Wam na moim topiku. Pisać, czy nie pisać? Zastanawiam się ciągle nad tym. Nie mam też od Was żadnych zwrotów i zastanawiam się, czy kogoś to interesuje. Może jednak zostawić moje wspomnienia tylko we własnych zasobach?

Pisz, ja czytam, i to z dużym zainteresowaniem.
28 czerwca 2018 15:47 / 1 osobie podoba się ten post
Zofija

Cześć Wam na moim topiku. Pisać, czy nie pisać? Zastanawiam się ciągle nad tym. Nie mam też od Was żadnych zwrotów i zastanawiam się, czy kogoś to interesuje. Może jednak zostawić moje wspomnienia tylko we własnych zasobach?

Pisz Zofija, marudko nasza 
28 czerwca 2018 17:44 / 1 osobie podoba się ten post
Zofija

Cześć Wam na moim topiku. Pisać, czy nie pisać? Zastanawiam się ciągle nad tym. Nie mam też od Was żadnych zwrotów i zastanawiam się, czy kogoś to interesuje. Może jednak zostawić moje wspomnienia tylko we własnych zasobach?

Pisz !!! Oczywiście, że pisz !!! Czekam zawsze z niecierpliwością na Twoje newsy :)
28 czerwca 2018 20:01 / 3 osobom podoba się ten post
Zofija

Cześć Wam na moim topiku. Pisać, czy nie pisać? Zastanawiam się ciągle nad tym. Nie mam też od Was żadnych zwrotów i zastanawiam się, czy kogoś to interesuje. Może jednak zostawić moje wspomnienia tylko we własnych zasobach?

Tyz pytanie,masz talent do opisywania,lubisz pisac,ciebie sie dobrze czyta i mozna poczuc,ze jestes przykladem i sila dla innych opiekunek. Jestes odwazna,samodzielna. Ja tam jestem z ciebie dumna i nie tylko z ciebie,tu jest duzo odwaznych kobit. Radzimy sobie lepiej lub mniej lepiej ale same decydujemy jak pracujemy,za ile i gdzie  Nie trza w Polsce bidy klepac niech no zdrowie bedzie to damy se rade.
28 czerwca 2018 23:59 / 3 osobom podoba się ten post
Środa
 
Dyżur poranny i tak mam pracować do niedzieli. Dzisiaj dowiedziałam się o niespodziewanych zmianach w mojej pracy. Po tym miesiącu pracy już lepiej orientuje się w układach i organizacji pracy, stosunków między pracownikami i w ogóle, co i jak tu funkcjonuje. Atmosfera między pracownikami nie jest zła, ale też nie ma czego wychwalać, powiedzmy jest taka sobie. Nie wkręcałam się tu w żadne bliższe znajomości i cały czas zachowywałam bezpieczny dystans, bo czułam od nich to samo. Parę osób odpowiadało mi bardziej, ale były też 2 osoby do których czułam awersję. Czułam, że przy mojej obecności nie rozmawiano o różnych rzeczach. Czułam też, że moja sytuacja tutaj jest niewiadoma, bo niejako zbywano moje pytania o kwaterę.
 
Pod koniec dyżuru przyszła Anka i powiedziała mi, że jutro ma być przeniesiona do docelowej kwatery......hmmm. OK, pomyślałam sobie tylko, co ze mną i nie rozwijałam tematu. Po dyżurze zadzwoniłam do mojej koordynatorki ws. AOK i jeszcze chciałam porozmawiać o mieszkaniu dla mnie. Ona jednak mnie zaskoczyła pewną nowiną. Sytuacja zmieniła się i muszą mnie przenieść do innego domu opieki. Po dłuższej rozmowie wyszło szydło z worka, że właścicielka tego ośrodka rezygnuje z moich usług ze względu na koszty. Po prostu pracownik zatrudniony na takich zasadach, jak ja jest dla niej za drogi. Anka jest tańsza i to ją wybrano. No cóż, Biznes ist Biznes, tak to już jest w tym kapitalistycznym świecie. Dobrze, że to nie jest z powodu jakichś uwag co do mojej pracy. Zresztą nie mogą mieć do mnie żadnych zarzutów, bo wiem, że dobrze pracuję. Wręcz przeciwnie, koordynatorka powiedziała mi, że bardzo mnie chwalili. Dlatego Drim nie chce mnie stracić i od razu załatwili inną placówkę, abym nie musiała zjeżdżać do domu. Moje nowe miejsce pracy znajduje się 10km stąd, niestety w jakiejś wioskowej dziurze (do DD jest 20km), co niezbyt mi pasuje. Ponoć ten dom jest o wiele lepszy, więc może będzie mi tam lepiej. No i od razu mam być zakwaterowana w jakimś mieszkaniu. W najgorszym wypadku przetrzymam ten miesiąc na odludziu.
Przeczucia o niepewności mojej sytuacji sprawdziły się. Dlatego nie przenoszono mnie do obiecanego na początku mieszkania, zbywano moje pytania i urywano rozmowy, kiedy wchodziłam do dyżurki. Troszkę mnie to wszystko zaburzyło, bo mimo wszystko byłam zaskoczona takim obrotem sprawy i niejako postawiona przed faktem dokonanym. Zgodziłam się na to przeniesienie, bo muszę pracować, a przed świętami nie warto już czegokolwiek zmieniać. Muszę się zastanowić i dobrze przemyśleć, co podejmę po Nowym Roku, czy pozostanę we współpracy z Drim, czy będę szukać czegoś nowego. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Praca w domu opieki jest cięższa pod względem fizycznym, ale mam normalne godziny pracy i spokój pod względem psychicznym. Jaka jest praca w systemie opieki domowej 24, to już mam gruntownie przerobione. Już sama nie wiem, co mam dalej robić...... Oddaję to Panu Bogu i niech się dzieje to, co on dla mnie zaplanował. Jezu ufam Tobie....
 
Po ochłonięciu od tej nowiny wybrałam się na parokilometrową przebieżkę znaną mi ścieżką rowerową nad strumieniem. Doszłam do cmentarza za Kauflandem, ale nie wchodziłam na jego teren, bo już się ściemniało. Ze względów bezpieczeństwa wróciłam główną ulicą.
29 czerwca 2018 00:16 / 2 osobom podoba się ten post
Po powrocie z Warszawki od córci zatrzymałam się przed forum. Poczytałam, swój odcinek serialu opiekunki wstawiłam, a teraz już piszę dobranoc, bo zrobiło się bardzo późno.