27 maja 2018 15:05 / 3 osobom podoba się ten post
MleczkoI to nie jest sugerowanie , to goły fakt. Niemcy mają taka naturę, że przyswajają dosłownie jak z instrukcji obsługi . Więc co taka starsza osoba zakoduje sobie czytając nazwę agencji . 24 to 24h. Proste jak drut .
I tu rola agencji. W mojej była koordynatorka na długiej rozmowie (pierwsza opiekunka u podopiecznej). I mimo, że za wiele nie rozumiałam, bo Niemka, ale była mowa o czasie pracy i moich potrzebach. Co powinnam robić, czego nie (te wielokrotnie omawiane okna były wspomniane, Klara powiedziała, że siostrzenica wręcz zakazała mnie prosić o umycie okien, sama przyjechała myć- ja prałam firanki i zasłonki, ona wieszała). I często jak było więcej pracy w jakimś dniu, to następnego kazała mi przedłużyć przerwę. To wszystko nasiliło się po wizycie koordynatorki, która powiedziała, że ja wprawdzie jestem 24 na dobę, jestem dyspozycyjna, ale muszę mieć czas dla siebie i odpocząć.
Ela pisze o młodej dziewczynie, traktowanej paskudnie, która nic nie powiedziała agencji o tym. To skąd oni tam mają wiedzieć, co się dzieje i zareagować? A jakby nic nie zrobili, to zgłosić się do innej i tyle.
Tu wszyscy muszą się dogadać. Przecież ja wchodzę w świat drugiego człowieka. W każdym aspekcie jego życia. Musi mnie tolerować. Ale nie może traktować jak służącej, ani on, ani rodzina.