Jak radzicie sobie z tęsknotą tu w Niemczech ?

03 marca 2013 09:57
miałam kiedyś nagrany szum morza na kasetę, działa bardzo kojąco. Chyba teraz gdzieś tego poszukam i zacznę puszczać dwumiesięcznej wnusi, bo dziewczynka ma żywy temperament i trochę daje do wiwatu. Z tym wyjazdem do dużego miasta to mamy nauczkę, Dorothea! Trzeba zawsze sprawdzić gdzie to naprawdę jest, chyba są plany miast w internecie. Albo nawet odżałować parę złotych i plan miasta kupić w Polsce, a firmie kazać dzień poczekać na naszą decyzję. Teraz jesteśmy mądrzejsze o jedno doświadczenie.
03 marca 2013 11:32
Masz racje romana tylko wiesz jak to jest slyszysz Hamburg i juz sie cieszysz,potem jak podaja adres to wychodzi,ze to jakas dzielnica Hamburga.Ok myslisz,moze byc.... a na miejscu okazuje sie,ze do Hamburga 40 km,wies bez Zeitungsladen i Tankstelle hihihihi ale masz racje teraz czlowiek madrzejszy.... a ja naprawde naleze do tzw. Stadtmänschen i na prowincji usycham hahaha.....
06 marca 2013 18:05
wczoraj wieczorem jakos smutno mi bylo, nie bardzo wiedzialam czemu.... ot tak poprostu. i nawet skype nie chcial byc dla mnie laskawy i nie dal sie wlaczyc :(, choc moze to i dobrze, ze smutnej buzi mezowi nie pokazalam...
dzis szukam roznego zajecia i samych pozytywnych mysli, spiewam sobie co chwile pod nosem ( choc slon mi na ucho nadepnal), upieklam dla mojej damy sernika na urodziny, pogrzebalam w przydomowej grzadce i powtarzam sobie, ze jest dobrze.
06 marca 2013 19:47 / 3 osobom podoba się ten post
Wiesiula, dziś to z sobą rozważałam - do męża mówię tylko o rzeczach pięknych i radosnych. W moich smutnych dniach daję mu od siebie odpocząć. Tu na pytania podopiecznych opowiadam o radościach z domu. Stwarzam obraz szczęśliwej kobiety. Jak się często coś powtarza, to człowiek w końcu w to uwierzy. Mój wiekowy wujek nazywa to "grą w zadowolenie". Lubię tą grę i często w nią gram. Uśmiechnij się do siebie. Jesteśmy warte każdej pogodnej myśli. Dobre fluidy Ci ślę. Nie jesteś sama.
06 marca 2013 19:52
dorothea41

Masz racje romana tylko wiesz jak to jest slyszysz Hamburg i juz sie cieszysz,potem jak podaja adres to wychodzi,ze to jakas dzielnica Hamburga.Ok myslisz,moze byc.... a na miejscu okazuje sie,ze do Hamburga 40 km,wies bez Zeitungsladen i Tankstelle hihihihi ale masz racje teraz czlowiek madrzejszy.... a ja naprawde naleze do tzw. Stadtmänschen i na prowincji usycham hahaha.....

A ja uwielbiam tzw. "zadupia" - las, las, woda, drzewa, pola i otwarta przestrzeń. Ja chcę na jakąś wysepkę .....

06 marca 2013 20:02
Mych, to chodż do mnie. Raj. Paradis.
06 marca 2013 20:17
Benita

Wiesiula, dziś to z sobą rozważałam - do męża mówię tylko o rzeczach pięknych i radosnych. W moich smutnych dniach daję mu od siebie odpocząć. Tu na pytania podopiecznych opowiadam o radościach z domu. Stwarzam obraz szczęśliwej kobiety. Jak się często coś powtarza, to człowiek w końcu w to uwierzy. Mój wiekowy wujek nazywa to "grą w zadowolenie". Lubię tą grę i często w nią gram. Uśmiechnij się do siebie. Jesteśmy warte każdej pogodnej myśli. Dobre fluidy Ci ślę. Nie jesteś sama.

moze ja tez zaczne w nia grac i bedzie lepiej pozdrawiam

06 marca 2013 20:34
Benita a ja zawsze powtarzam jak mantre bedzie dobrze,szybko zleci,pare raz i jest dobrze i zawsze wierze w to że będzie lepiej i jest,dziewczyny wtrwałości życze.
07 marca 2013 07:19 / 1 osobie podoba się ten post
Na moim zadupku, naliczylam 21 domow. Nie ma sklepu, nie ma nic.
Jedna droga, a na koncu niej stoi przy lesie chatka,mojej babci. Z okna za to mam nieziemski widok, pole a na nim pasa sie dwa koniki.
Mialam dolki, bo jednak czlowiek to istota stadna, a tu nic i nikogo, przeciez nie bede liczyc tych babc co przychodza do mojej w odwiedziny, zeby porozmawiac o chorobach.
1x raz w tygodniu jade do miasta po zakupy, dzis wypada ten dzien,.....
07 marca 2013 07:42
Margolciu, kiedyś byłam na gorszym zadupiu. Gospodarstwa w odległości dwóch km jedno od drugiego,ale tam gdzie byłam w sąsiednim domu mieszkał jeszcze syn z rodziną, wesołe towarzystwo ,nawet bardzo.To z czasem.stało się męczące. Jestem teraz w mieście, praca taka,że na okrągło się z babina siedzi,jak córka przyjdzie, to wychodzę. Kontaktu z innymi ludzmi nie mam,tyle co se z kasjerka w sklepie pogadam(lub kasjerem) :))))
07 marca 2013 08:31
margolcia

Na moim zadupku, naliczylam 21 domow. Nie ma sklepu, nie ma nic.
Jedna droga, a na koncu niej stoi przy lesie chatka,mojej babci. Z okna za to mam nieziemski widok, pole a na nim pasa sie dwa koniki.
Mialam dolki, bo jednak czlowiek to istota stadna, a tu nic i nikogo, przeciez nie bede liczyc tych babc co przychodza do mojej w odwiedziny, zeby porozmawiac o chorobach.
1x raz w tygodniu jade do miasta po zakupy, dzis wypada ten dzien,.....

Margolciu, nie opulij mnie ze złości ale fajne takie zadupie. Coś dla mnie...... a jeszcze ten las. Ja mieszkam w centrum aglomeracji śląskiej i ludzi mam po same uszy. Poprzednia praca też pełna ludzi wszelakiej maści, ogólnie mam przesyt. Twoja chałupka przemawia do mnie. Jak jest auto to ok. 

07 marca 2013 12:04

Myszo, mi pasuje, ja wiejska dzioucha jestem od kilku lat, ale chce sie do ludzi, jestem tu juz 14 tydzien(jeszcze nigdy nie bylam tak dlugo na stelli), ciagnie mnie juz do swojej Polskiej mowy, nie lubie wielkich miast, bylam kilkanascie lat w Berlinie, doslownie dalam sie wypluc temu miastu, wszedzie daleko, z pracy do pracy dojazdy. Ale jeszcze pare tygodni i do chatki, doladuje akumulatory i wajta !!!


Mam pare dziewczyn, znajome te Slaska, mowia tak jak Ty, ze chetnie podejmuja sie pracy na wsi, bo maja dosc, duzych miast,

07 marca 2013 12:41 / 1 osobie podoba się ten post
Ja lubię małe miejscowości. Są urocze i kameralne. I można chodzić na całkiem sympatyczne spacerki albo potruchtać pomiędzy polami. A jakie powietrze !! Nawet nawóz mi nie przeszkadza. Ja mieszkam w PL przy trasie szybkiego ruchu - fuj !!
07 marca 2013 12:45 / 1 osobie podoba się ten post
No to faktycznie, nie ma czego Ci zazdroscic, trasa szybkiego ruchu,....teraz wszedzie jezdza jak idioci, nawet na wiejskich drogach, tylko troche cieplej sie robi, to dawcow na motorach pelno.
11 marca 2013 20:14 / 1 osobie podoba się ten post

Teskonta to chyba najdziwniejsze uczucie na swiecie.


Z jednej strony obumierasz, bo jest tak silna, ze nie mozesz funkcjonowac normalnie.


Z drugiej strony to dzieki niej uswiadamiasz sobie jak bardzo Ci kogos brakuje.


 


Bardzo prawdziwe