Jak radzicie sobie z tęsknotą tu w Niemczech ?

26 sierpnia 2014 14:52 / 2 osobom podoba się ten post
I jeszcze jedno.Kocham swoją pracę ,uwielbiam pomagać ludziom,ale jeszcze bardziej kocham swoje dzieci ,i dopóki one mnie potrzebują to muszę znaleźć inny sposób ,aby swoją pasję realizować.Ale na pewno nie kosztem mojego zdrowia psychicznego.Nie zamierzam się wypalić przed 100.
26 sierpnia 2014 14:52
dyzio

Witaj opiekunkowo.
Znowu mnie bierze dół jak lej po bombie.Myslałam ,że z każdym kolejnym wyjazdem będzie mi łatwiej ,a tu wręcz odwrotnie.I tak sobie myślę ,żę jednak to nie dla mnie,opieka w DE,za daleko od domu i całego inwentarza.W dodatku jestem osobą energiczną i siedzenie w jednym miejscu,z jedną i tą samą osobą, wykonywanie tych samych czynności non stop , to nie dla mnie.Jednak wolę odrobić swoje 8 czy 10h i wracać na swoje podwórko,do swoich dzieciaków,nawet za mniejsze i cięzej fizycznie zarobione pieniądze.Może jak mały(10 latek),będzie już dorosły to się odważę ,a na razie za trzy tygodnie do domku,ruszam na poszukiwania pracy,kończę szkołę opiekuna,skrzydełka otrzepię,Alleluja i do przodu.A skoro mój kochany pan-mąż uważa ,że to taka praca lekka,miła i przyjemna to pomogę mu pakować walizki.Moja srednia córka była u mnie parę dni i już nie wygłasza tekstów typu ,,a co ci tak tam źle?''.Pozdrawiam wszystkich ,trzymajcie się ciepło.

Jak mam doła słucham muzyki która dodaje skrzydeł:)Dzisiaj przesłuchałam prawie pół topiku i juz mi lepiej.Pozdrawiam
26 sierpnia 2014 15:05 / 1 osobie podoba się ten post
Może to dziwnie zabrzmi ,ale w takich sytuacjach słuchanie muzyki jeszcze bardziej mnie dołuje.Może dlatego tak mam ,bo zawsze byłam bardzo opiekuńcza i najbardziej ceniłam swoje ,,własne gniazdko''.Jak byłam małą dziewczynką to rodzice mieli ze mną utrapienie bo wiecznie znosiłam do domu jakieś biedne chore zwierzątka.Może jestem nadopiekuńczą matką?
26 sierpnia 2014 15:16
dyzio

Witaj opiekunkowo.
Znowu mnie bierze dół jak lej po bombie.Myslałam ,że z każdym kolejnym wyjazdem będzie mi łatwiej ,a tu wręcz odwrotnie.I tak sobie myślę ,żę jednak to nie dla mnie,opieka w DE,za daleko od domu i całego inwentarza.W dodatku jestem osobą energiczną i siedzenie w jednym miejscu,z jedną i tą samą osobą, wykonywanie tych samych czynności non stop , to nie dla mnie.Jednak wolę odrobić swoje 8 czy 10h i wracać na swoje podwórko,do swoich dzieciaków,nawet za mniejsze i cięzej fizycznie zarobione pieniądze.Może jak mały(10 latek),będzie już dorosły to się odważę ,a na razie za trzy tygodnie do domku,ruszam na poszukiwania pracy,kończę szkołę opiekuna,skrzydełka otrzepię,Alleluja i do przodu.A skoro mój kochany pan-mąż uważa ,że to taka praca lekka,miła i przyjemna to pomogę mu pakować walizki.Moja srednia córka była u mnie parę dni i już nie wygłasza tekstów typu ,,a co ci tak tam źle?''.Pozdrawiam wszystkich ,trzymajcie się ciepło.

Achahahaha, spakój go Dyzia i pusc w droge, mnie tez sie juz o uszy obiły teksty:- a co wy tam robicie, siedzicie na tylkach i czarujecie pdp" Zycze wszystkim tego "miodu". Zycze Ci powodzenia w PL i szczescia na łonie rodziny.
26 sierpnia 2014 15:19
dyzio

I jeszcze jedno.Kocham swoją pracę ,uwielbiam pomagać ludziom,ale jeszcze bardziej kocham swoje dzieci ,i dopóki one mnie potrzebują to muszę znaleźć inny sposób ,aby swoją pasję realizować.Ale na pewno nie kosztem mojego zdrowia psychicznego.Nie zamierzam się wypalić przed 100.

Nie wiem ile masz pociech ale jedno ma 10 lat to mało na pozostawienie go z tatusiem bez mamy. No i mama też się strasznie czuje - to ta pępowina którą ciągle mamy ale im dzieci starsze to się ona naciąga. Masz rację to niezdrowe dla Ciebie i dla dziecka(ci). Napewno znajdziesz pracę w swojej miejscowości a mężowi poleć nasze forum i kilka firm może w opiece sam się zatrudni. Powodzenia.
26 sierpnia 2014 15:24 / 1 osobie podoba się ten post
Dzięki serdeczne.
Obojętnie gdzie się opiekujemy chorą osobą jest to ciężki kawałek chleba ,a na obczyźnie dochodzi ta cholerna tęsknota.Mój mąż poza czasem pobytu w wojsku nie wyścióbił nosa z domku rodzinnego,więc nie wie jak to jest.Ja nawet kiedy byłam w internacie w szkole średniej przezywałam każdy jeden odjazd do szkoły.Nic na to nie poradzę ,że nie mam duszy wedrowniczka i najważniejsze są dla mnie dzieci,które przecież jeszcze mnie potrzebują.
26 sierpnia 2014 15:28
Odp .do IWA
Mam troje dzieci w wieku 21,17,i 10lat i schorowanych teściów ,którzy całe życie jak mogli tak nam pomagali,choć czasem zdarzało im się też zaszkodzić,ale i tak jestem im wdzięczna.
26 sierpnia 2014 17:33 / 1 osobie podoba się ten post
dyzio

Odp .do IWA
Mam troje dzieci w wieku 21,17,i 10lat i schorowanych teściów ,którzy całe życie jak mogli tak nam pomagali,choć czasem zdarzało im się też zaszkodzić,ale i tak jestem im wdzięczna.

Jasne, idź za głosem serca. Rodzina i dzieci są najważniejsze. Ja znam to z autopsji kiedy przed ponad 20 laty też musiałam wyjeżdżać i zostawiać małe dzieci z moją mamą. To są stracone lata, które nie wrócą............
26 sierpnia 2014 22:07 / 4 osobom podoba się ten post
Zofija

Jasne, idź za głosem serca. Rodzina i dzieci są najważniejsze. Ja znam to z autopsji kiedy przed ponad 20 laty też musiałam wyjeżdżać i zostawiać małe dzieci z moją mamą. To są stracone lata, które nie wrócą............

Ja ja wyjechalam to juz dzieci były dorosłe.Wspolczuje tym kobietom ktore musza wyjechac zostawiajac małe dzieci.A całe szczęscie w tym Zosiu,ze mialas mame.
26 sierpnia 2014 22:09 / 2 osobom podoba się ten post
mleczko47

Ja ja wyjechalam to juz dzieci były dorosłe.Wspolczuje tym kobietom ktore musza wyjechac zostawiajac małe dzieci.A całe szczęscie w tym Zosiu,ze mialas mame.

Tak i to wspaniałą, kochaną mamę, jednak najlepsza babcia nie zastąpi rodziców.