Przyzwyczajona już jesteś ale mnie naprawdę szlag by trafiał w takich okolicznościach. :do bani::nerwowy1:
Moją poprzedniczkę i ostatnią zmienniczkę szlag trafiał. Nic nie ugrały. Ta ostatnia wygrywała tym, że bardzo dobrze gotuje, to jakieś, niewielkie pole manewru udało się jej wywalczyć.
A ja na początku się tym stresowałam, a teraz przyjęłam to jako wadę tego pod innymi względami fajnego miejsca i jest ok.
Na obiad robię sobie co chcę (tu jest obiadokolacja), nikt mi nie zagląda w talerz. Ale jednej osobie się nie chce jakoś specjalnie gotować, to często są to np. kanapki. Zwłaszcza, jak świeży chleb przyniosę, i są jakieś np. szynki szwarcwaldzkie, parmeńskie i tym podobne, które lubię ja i on-, to mogę zamienić obiad z kolacją.