Ktoś tutaj coś o zaśmiecaniu,to o sprzątaniu, to i ja coś dorzucę.
Chyba pedepcia czuje w kościach, że nie wrócę. Przy kawie pierwszy raz się rozgadała, wypiłyśmy kawę, a ona przez ponad godzinę snuła swoją opowieść. Najpierw poprosiła, żebym postarała się ja zrozumieć, ze jest taka czasem obcesowa (to delikatne określenie),nerwowa itd. To wszystko wina miesięcy spędzonych w szpitalu. Skazana była na przebywanie w sali razem z okropną,prymitywną pacjentką. Napatrzyła się na rożne osoby,które nie potrafią sie zachować, które chcialy z nią rozmawiać, a ona przecież ich nie zna i nie ma ochoty na zawieranie znajomości ,czego tamte nie mogły zrozumieć. Prosiły ją o jakąś drobną pomoc, jakby personelu nie było. Nawet lekarka podobno powiedziała, że ona (moja pdp),jest jedyną inteligentną osobą, z którą można porozmawiać. Chciała wzbudzić we mnie współczucie, że przyszło jej przebywać wśród prostaczek, jak to określiła. Nie wzbudziła. Na wspominki ją później wzięło. Wróciła we wspomnieniach do roku 1944(miała wtedy 10 lat) i czasów powojennych. Opowiadała o swoich rodzicach, o ojcu, z którego była dumna, a który był kim był, bo musiał. O "szkółce "do której biegała z radością, bo była wysportowana, a tam bardzo się to liczyło. O tym,jak już dostała nowy "mundurek " i razem z koleżankami cieszyła się, że pójdzie do tej innej "szkółki",takiej co to dopiero 10-cio latki były przyjmowane. A tu wojna się skończyła i mundurka nie ponosiła.Na biedną Kolonię spadały bomby ,w jej domu rodzinnym, w rodzaju willi wybuchł pożar, atakowani byli ze wszystkich stron i przez wszystkich. A później była bieda, tak przez cały 1944 ,musiała chodzić z mamą kraść brykiet na opał i jedzenie. Jedzenie kradły w pobliskim klasztorze, bo zakonnice miały dużo i dobre, a przecież ukrywały Jude . Źli ludzie donosili na tych, którzy Żydów ukrywali, ale jej rodzina nie, bo przed wojną jej rodzice przyjaźnili się z jedną z najbogatszych w Kolonii rodzin żydowskich. Ona i jej rówieśnicy byli tylko dziećmi, więc nie rozumieli dlaczego nie mogą się spotykać z koleżankami i kolegami, którzy mają gwiazdy na ubraniach. Nieraz nawet śmiali się z nich, bo kiedyś wystrojeni, a teraz chodzili w starych, zniszczonych ubraniach. Usłyszałam jeszcze wiele szczegółów,okropnych, opowiadanych spokojnie i tak, jakby to, jak zachowywali się Niemcy, było czymś oczywistym. Cały 1944 to był najgorszy rok dla Kolonii i jej mieszkańców,tak zakończyła ze łzami w oczach. Nie powiedziałam że jest mi przykro. Zapytałam tylko czy wie, czy słyszała o tym, jak wyglądała wojna w Polsce. Nie odpowiedziała. Powiedziała tylko, że w obozach koncentracyjnych ginęli też Niemcy, ale pewnie o tym nie słyszałam. Czemu pozwoliłam jej o tym mówić? Bo słuchałam tego z niedowierzaniem, tak jak czasami ,oglądając film czy czytając książki o II wojnie światowej, trudno uwierzyć, że działo się to naprawdę.
Teraz rozumiem, dlaczego jest taka a nie inna.I szpitale nie mają z tym nic wspólnego. Słuchając jej opowieści myślałam tylko OMG, gdzie ja trafiłam?
I po co ? I czemu zaczęła mi o tym wszystkim opowiadać?
Jak dobrze, że już niedługo stąd wyjadę