U mnie spokój, mija kolejny dzień.
Maluda, widzisz... To dlatego tak długo czekałem na Ciebie i się nie doczekałem, bo Ty pomyliłaś autobusy :-(
?
U mnie spokój, mija kolejny dzień.
Maluda, widzisz... To dlatego tak długo czekałem na Ciebie i się nie doczekałem, bo Ty pomyliłaś autobusy :-(
?
Jak z uznaniem dyplomu opiekuna medycznego to nie wiem. Tutaj jest wyszukiwarka Annerkennungstelle w DE https://www.anerkennung-in-deutschland.de/de/interest/finder/profession
. Wpiszesz potrzebne dane krok po kroku i się dowiesz co masz im dosłać. Przygotuj się na koszty w razie jakby uznali, ze procedurę przeprowadzą. Nie to, że chcę zniechęcic-wręcz przeciwnie-warto. Zawsze jest tez jest dobrze być przygotowanym na jakies kursy wyrównujące. Finansowo, bo to dodatkowe koszty . Wypełnij ten wyszukiwacz , jak cos będzie nie tak, to zadzwon tam, napisz-to strona rządowa. W CH jest znacznie prosciej-jezeli o mnie chodzilo to SRK i precheck-miejsce gdzie sie nadaje sprawie bieg.
Jeżeli chodzi o dyplom językowy, to mam Goethego. Teraz będą majowe egzaminy. Prowadzą kursy, mają strone www, dowiesz się tam wszystkiego. Moj starszy syn tez musiał robić cert z niemieckiego, ale on robil gdzie indziej, tez uznawany i koszty podobne.Zapytam. Zawsze to ktos kto przez to przechodził, ale faktycznie uznawanych certyfikatów jęz. jest kilka.
Chcialam edytowac i cos dopisac, a tu mi ktoś, nie powiem kto haka podstawił :-)
Link do Goethe
https://www.goethe.de/de/spr/kup/kur.html
Egzaminują tez w Warszawie, wsio jest na stronie. Syn powie co i jak, to napisze.
Tina, myślę od dawna o takim kursie zakonczonym certyfikatem...ale nie wiem jak się do tego zabrać.No i chciala bym uznania mojego dyplomu i certyfikatu opiekuna medycznego w Niemczech,ale znowu...jak to zrobić i kiedy? Może umiesz coś podpowiedziec?
Kuknelam w neta, wpisując odpowiednią frazę w tym wrażym niemieckim języku i cóż mi wyskoczyło? Portal czy agencja co zatrudnia do gospodarstw domowych . Wygląda na to, że priorytetem są kandydaci z DE, ale nie zauwazyłam( nie przeglądałam dokładnie) , że osoby z UE nie sa akceptowane. Może się warto rozejrzeć, bo i okres próbny jest ustalany a i pensja całkiem przyzwoita, choć Lebenslaufy, Referencje i wymagane Ausbildungi trzeba przesyłać samemu, ale to chyba żadna trudność. Ogloszenie spod linka byc może na ten moment nieaktualne, ale warto zajrzec i zobaczyc co oferują , a czego wymagają -chociażby aby sobie porównać.
https://stellenangebote.im-hauspersonal.de/jobs/Live-in-und-Live-out/10426000022048146/Seniorenbetreuer---Live-in-im-Wechsel-m-w-d-?source=CareerSite
No to lecim dalej z tym dniem. Mąż widzę, że zadowolniony, choc wylewny nie jest . Nie nadaje jak trajkotka :lol1: To dobrze bo bym pomyślała, że muszę mu zacząć schlebiać, żeby się nie obraził :) Po pracy wysłał mi wiadomość z zapytaniem jakie zakupy zrobić-dostał listę. Jest ok, nie pogubił się , nie kupił tylko kalafiora. To jestem zufriedena, bo nie trzeba będzie kupować gotowców, czy mrożonek, czego nie lubię i nie jem. Po prostu nie. Improwizować też nie trzeba będzie. Już jesteśmy po kolacji. Spagetti bolonjeze było, ze świeżych produktów. Lubimy na ciepło, czy trochę bardziej :)
A u nas w wykruszy się chyba jeden podopieczny. Jak pisałam organizacja w której pracuję zapewnia miejsca pracy chronionej dla osób z grupą inwalidzką. Ale to tak w ogolnym skrócie. Są organizacje, gdzie ludzie z tą grupą są poszkodowani tylo fizycznie, w takim stopniu, który im umozliwia jeszcze funkcjonowanie , ale sa intelektualnie sprawni i to nawet bardzo. Tam jest łatwiej.
U nas jest trochę cieżej, bo mamy pod pieczą osoby i fizycznie i intelektualnie niepełnosprawne, choć w niewielkim stopniu. Ci też mogą sobie pracować , zarabiać, a po pracy uczestniczyć w zajęciach, wycieczkach itp. Na okres wdrożenia takiego podopiecznego do zycia w spoleczenstwie najczęsciej tutaj mieszkają.
No i z jeden nie daje rady i chyba bedzie musiał zostać przeniesiony do innej grupy. Osoby które u nas są , jeszcze mają na tyle rozeznania, aby ujrzeć co robią żle, a co nie. Ten bidulek niestety nie i na wszystkie niepowodzenia reaguje dość agresywnie. Leiterzy już rodzinę poinformowali, że być może konieczne będzie zredwidowanie lekarstw i badania. Zobaczymy, szkoda, żeby go przenieśli bo fajny jest. Taki malutki, okraglutki. Na ogół był w jowialnym humorze i nawet dziewczyny ( nie pomijając personelu) po swojemu podrywał, a teraz jakby coś w niego wstąpiło.
To juz tu dobry wieczór napiszę i dobranoc, bo trzeba iść do łóżka .
Warto kliknąć,choćby dla znajdującego się tam bardzo fajnego,wg mnie testu ze znajomości niemieckiego?
Zapisuję sobie ten link, dzięki. I dodam jeszcze od siebie namiar na jeszcze jedną firmę niemiecką, zatrudnienie w systemie 14 dni pracy, 14 dni wolnego. Może akurat komuś się przyda:
https://www.toll-betreuung.de/
Dodam jeszcze i skończę ten wątek, raczej już nie będę o nich szczególnie jakoś pisać, że super kolacja o 18.45...Lampka wina dla każdego , może jeszcze piwo doniesie. Potem Peter nie ma siły iść.
Nie pamiętam sytuacji, żeby gdziekolwiek nie przestrzegano ustalonego planu dnia. Jak była pora kolacji, to kolacja była. Obiadem nikt nie wybrzydzał, jak pdp tutaj. Kwestia ewentualnego ustalenia menu i już. Ale jeszcze nie miałem sytuacji, żeby narzucano mi menu.
Zawsze żona podopiecznego na początku ustaliła, o której posiłki i zawsze przygotowywałem. Bynajmniej dla podopiecznego. Ale zawsze ja.
A jak byłem tylko sam z pdp, to także zawsze wszystko miał na czas. Jak było ustalone, że kolacja o 18, to była o 18. Jak o 19, żaden problem dla mnie. Była o 19. A ja mogłem zawsze wcześniej zjeść, jak chciałem, czy byłem głodny.
Wspomnę ostatniego pdp, Jana. Gdy tylko usłyszał, że coś brzękam garnkami w kuchni, chciał od razu jeść :smiech3:
:odpoczynek_kominek:
Na pauzie byłem obejść wieś, dużą wieś gminną. O trzeciej wróciłem, mój pdp dostał od żony do ręki... jedną parówkę :smiech3: Obiadu oczywiście nie zjadł, ani mojego, ani żadnego. A ona chyba zapomniała, że jest już 18.20 i ani myśli zrobić mu kolację. Ale jak sobie "wychował" żonę, tak ma. Od dziś nie jest mi go żal. Ich sprawa.
Grunt, że ja mam luz i mało obowiązków.
:radosc1:
Dziś rano było małe nieporozumienie, bo pytała się, czy była ta babka od cewnika... Powiedziałem jej, że trzy dni temu, a ona sama wówczas odpowiedziała pielęgniarce dzień dobry i poszła do swojego pokoju, który wedlug opisu jest drugim naszym.
Musiałaś już zapomnieć... tak jej odpowiedziałem. I cisza, spokój, przyjęła to do wiadomości. Pdp wreszcie najedzony, za sprawą Almighurt-u, haha. Przywiozła mu duże wiaderko ze sklepu i wszystko zjadł. Mojej zupy nie :-(:smiech3:
117 euro zapłaciła, tego towaru trochę było.
A tak... nie mam powodu do nadmiernego stresu. Lata pracy robią swoje, człowiek nauczył się, jak reagować w różnych sytuacjach.