O qrcze,to się porobiło. Dziewczyny nockę zarwały i padnięte,a ja chcę napisać,że już wróciłam do formy. Ciśnienie w normie,102/72,temperatura też nie skacze. Obudziłam się dzisiaj wyspana i wypoczęta,wróciłam do swoich porannych rytuałów,tylko gimnastykę sobie odpuściłam. Pogadałam trochę z Agą która przyszła nam posprzątać i poszłam na zakupy,żeby Jej nie przeszkadzać. Po drodze zaszłam do medizinische Fußpfkege i umówiłam wizytę na czwartek. Zawsze córka odwiedzając mamę obcina Jej paznokcie ,ale widzę że stopy podopiecznej wymagają od czasu do czasu fachowej pielęgnacji. Chyba drogo trochę ,60 euro? Nie wiem jakie są teraz ceny. Seniorka trochę kręciła nosem ale dała się przekonać. Co to jest 60 euro co 6-7 tygodni,kiedy lekką ręką sporo grosza zostawia każdego tygodnia w kawiarniach czy restauracjach. Dzisiaj wychodzimy do restauracji,mówię więc do Niej,zobacz,mamy co jeść,chętnie sama coś ugotuję i zostaną pieniądze na dwie wizyty u podologa. Przyznała mi rację ale do restauracji idziemy

. Jutro wybiorę się do Jej lekarza rodzinnego i popytam jak to jest z fizjoterapią. Przydałaby się Jej bardzo. Po kilku dniach widzę,że ma dużo większe problemy z chodzeniem czy trzymaniem równowagi. Dobrze by było gdyby przynajmniej raz w tygodniu ktoś z nią fachowo poćwiczył. Mogłabym podejrzeć i w inne dni sama trochę Ją pogimnastykować. Aż dziwne że do tej pory żadnej fizjoterapii nie miała. Podobno kiedyś spróbowała ale było bardzo anstrengend i zrezygnowała. Wczoraj ,idąc i wracając z kawiarni,zwróciłam Jej uwagę na to jak się męczy chodząc,jak Ją samą to denerwuje i jak nic nie będzie robiła żeby poprawić sobie trochę komfort życia,to niestety skończą się piesze wędrówki do lokali

. Chyba podziałało,zapamiętała i dzisiaj mnie pyta czy już byłam u lekarza i czegoś się dowiedziałam. W domu jest wózek,dwa rolatory,stoją w kącie i się kurzą. Chyba nie ma co zwracać uwagi na fochy Pedepci,tylko zacząć naukę chodzenia przy rolatorze. Uparta jak osioł jeśli chodzi o te sprawy,ale co tam,ma się przyzwyczajać i koniec. Na pewno się na mnie obrazi,nie będę się jednak tym przejmować,bo wiem,że szybko Jej przejdzie. Po tych kilku dniach mogę powiedzieć,że stan psychiczny pdp jest taki sam,w jakim Ją zostawiłam. Jedynie z chodzeniem bardzo się pogorszyło. Wczoraj nawet rozmawiałam z pdp i Jej synem na ten temat. Skąd takie opowiadanie jaka to mama zagubiona,płacząca i już prawie depresja,a ja tego nie widzę. To usłyszałam,że znów jest "normalnie", może żyć tak jak chce i lubi. Broń Boże,nikt złego słowa nie powiedział na zmienniczkę. Mama była dopilnowana,zadbana,jedzenie przygotowane ale... No właśnie to "ale",podobno do obowiązków opiekunki nie należy . Nie musimy jeść posiłków z podopiecznymi,naszym obowiązkiem jest je przygotować i podać,a po zjedzeniu posprzątać. Nie musimy dotrzymywać im towarzystwa a już absolutnie nie zostawać nawet w zasięgu wzroku wtedy,kiedy jest ktoś z rodziny. Wspólne wychodzenie na spotkanie ze znajomymi,wspólne wyjście do restauracji w ogóle nie wchodzi w grę. A co zrobić,kiedy podopieczna nie lubi wychodzić dla samego spaceru tylko chce iść tam gdzie lubi? Trudno,jak sama nie da rady to musi się z tym pogodzić.
Każda i każdy z nas jest inny,każdy ma swój system pracy. Ja wiem jedno,lepiej i lżej jest dla mnie,kiedy pdp są zadowoleni i w dobrym nastroju. Różnie się trafia,trzeba się dobrze wypytać,czego będzie się od nas oczekiwało w pracy z seniorką,seniorem,do których jedziemy. Jak nam nie pasuje to nie jedziemy. A jak się decydujemy,to nie bądźmy roszczeniowi,nie wywracajmy życia starszym ludziom do góry nogami. Przyjeżdżamy dla nich,to oni nas potrzebują ,starajmy się być elastyczni. Z doświadczenia wiem,że nic gorzej nie działa na psychikę tych ludzi jak to,kiedy opiekunka ciągle powtarza że zgodnie z umową pracuje tylko 5,5 godz dziennie a to,czy tamto nie należy do Jej obowiązków. Przecież bez informowania ich o tym da się ułożyć sobie dzień tak,żeby wszyscy byli zadowoleni. Zmienniczka owszem,zaprowadziła kilka razy pdp do kawiarni,zostawiła ze znajomymi i po dwóch godzinach Ją odebrała. Po za tym samotnie jadła posiłki i prawie cały dzień samotnie siedziała przed telewizorem. Nic dziwnego że nogi zapomniały trochę,do czego służą

.
Zyczę Wam dobrego jeszcze dnia
