Czy mieliście już przesuwany termin powrotu do domu?

01 grudnia 2012 12:21
tak Kika..
01 czerwca 2014 09:25
A ja przyjechałam w ostatni tydzień kwietnia (23 środa)Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie Pani z biura i się zapytała czy nie zostanę 2 tyg. dłużej,bo mają problem ze zmienniczką(zgodziłam się,bo zależy mi na kasie)Tylko że teraz sobie policzyłam że 8 tygodni wypada równiutko 18 czerwca (w środę),a ona mi powiedziała że do 22go(to jest niedziela)Czyli kolejne 4 dni za mną,a przecież maj ma 31 dni to wychodzi na to że będę tu 8tyg. i 5 dni dłużej.Jutro tam dzwonie i wyjaśniam.Dla nich to cyferka w papierach,a dla mnie te dni mają zupełnie inną wartość.Dziewczyny i Panowie czy wy mieliście takie nieścisłości w datach?I jak z biurem o tym rozmawiać?:)
01 czerwca 2014 09:30 / 1 osobie podoba się ten post
na szczęście nie, tfu tfu tfu
01 czerwca 2014 10:00
Junona_S

A ja przyjechałam w ostatni tydzień kwietnia (23 środa)Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie Pani z biura i się zapytała czy nie zostanę 2 tyg. dłużej,bo mają problem ze zmienniczką(zgodziłam się,bo zależy mi na kasie)Tylko że teraz sobie policzyłam że 8 tygodni wypada równiutko 18 czerwca (w środę),a ona mi powiedziała że do 22go(to jest niedziela)Czyli kolejne 4 dni za mną,a przecież maj ma 31 dni to wychodzi na to że będę tu 8tyg. i 5 dni dłużej.Jutro tam dzwonie i wyjaśniam.Dla nich to cyferka w papierach,a dla mnie te dni mają zupełnie inną wartość.Dziewczyny i Panowie czy wy mieliście takie nieścisłości w datach?I jak z biurem o tym rozmawiać?:)

Ja jadę na 4 tygodniowe zastępstwo, które powinno zakończyć się w czwartek 3 lipca. Jednak jak rozmawiałam ze zmienniczką w wolnej rozmowie wyszło, że ona dojazd ma we wtorki i piątki i chciała wrócić w piątek 4 lipca. Niby jeden dzień, ale ja 4 lipca o 13 muszę być we Wrocławiu, więc dla mnie nie lada problem. Zadzwoniłam do szefowej i wprost powiedziałam, że byłyśmy umówione na 4 tygodnie i ja nie mogę tego przesunąć do przodu, ewentualnie mogę zostać krócej ze względu na dojazd zmienniczki. Ja zadzwoniłabym do biura i wprost zapytała o dokładną datę powrotu, a jeśli te 4 dni nie mogłabym dłużej zostać zaznaczyłabym to wyraźnie. Chyba, że nie ma przeszkód, aby kilka euro było więcej za ten wyjazd. 
01 czerwca 2014 14:15
ja rowniez zglaszam firmie terminy wyjazdowpo uprzednim porozumieniu sie z rodzina(corka) poniewaz nie mam tu narazie stalej zmienniczki ,rodzina juz wczesniej na moja prosbe zgodzila sie na wymiany 5-6 tyg......teraz jestem 5 tyg a mialam byc 6 oddalam tydz Pani ktora przyjechala tu w trybie natychmiastowym za wczesniejsza ,,byla,, zmienniczke....musiala opuscic miejsce z powodu bardzo przykrego zdazenia...... i moj urlop teraz bedzie trwal nieco ponad 5 tyg ....

mam nadzieje ze znajdzie sie Pani ktora podpasuje rodzinie i bedzie sie tu dobrze czula :)
01 czerwca 2014 18:44
romana

Problem jest z dojazdami, niektóre kobiety jadą z miejsca, gdzie diabeł mówi dobranoc, a busy kursują tylko 2 razy na tydzień.

Ja miałam koniec kontraktu w dniu 14. wszystko było ok skakałam z radości firma potwierdziła przyjazd zmienniczki. 2 godziny później okazało sie że pani zmienniczka jednak nie przyjedzie. Byłoby nic gdyby nie fakt że 16 miałam do załatwienia w domu ważną sprawę urzędową. Uparłam się że muszę być w domu 16 do godziny 16. Firma stanęła na głowie i kolejna zmienniczka przyjechała 15 z samego ranka.  Ok rozsiadłam się wygodnie w busie i jazda do domku...pomyśłam.... zdążę.... spoko... w koncu mam ponad dobę na dotarcie do domu... z reguły dojazd z DE do domu zajmuje mi 12-14 godzin. Zabrali mnie na odwozach jako pierwszą.... i.... ostatnią odwieźli do domu. Zwiedziłam Niemcy i Polskę... no i miałam towarzystwo pijanych współpasażerów płci męskiej ... oj było wesoło...Jechałam 38 godzin. Jechałam cały dzień, całą noc i nastepnego dnia po 22 byłam w domu. Sprawy w urzędzie nie załawiłam oczywiście... Wniosek z tego taki że trzeba wziąść poprawkę (1 - 2 dni dłużej na sztelli) na nasze firmy zatrudniające ale i na firmy transportowe. Sprawdziłam 550 km -8 godzin jazdy. Jechałam 4 razy dłużej !!!!
01 czerwca 2014 18:49
38 godzin z D jechać? Zatkało mnie.
01 czerwca 2014 19:13 / 1 osobie podoba się ten post
Mnie autentycznie zemdliło na sama myśl spędzenia tylu godzin w busie, masakra, toż to kota można dostać zwłaszcza jak się wie, że można jechać 8 godzin.
01 czerwca 2014 19:17
Mnie też zatkało jak przeczytałam,że koleżanka jechała 38 godzin...Ja jechałam tu gdzie jestem 25 godzin+45 minut pod adres i też to było masakrycznie długo. Poprzednio zaledwie w 6 godzin bylam w domku,prościutką drogą bez zbaczania.
Jak pomyslę,ze mam znowu się tłuc w zapchanym Sindbadzie,z niezadowolonymi kierowcami i wyniosłą pilotką,odechciewa mi się,ale wrócić przecież trzeba :)
01 czerwca 2014 19:22
Bożenka

Ja miałam koniec kontraktu w dniu 14. wszystko było ok skakałam z radości firma potwierdziła przyjazd zmienniczki. 2 godziny później okazało sie że pani zmienniczka jednak nie przyjedzie. Byłoby nic gdyby nie fakt że 16 miałam do załatwienia w domu ważną sprawę urzędową. Uparłam się że muszę być w domu 16 do godziny 16. Firma stanęła na głowie i kolejna zmienniczka przyjechała 15 z samego ranka.  Ok rozsiadłam się wygodnie w busie i jazda do domku...pomyśłam.... zdążę.... spoko... w koncu mam ponad dobę na dotarcie do domu... z reguły dojazd z DE do domu zajmuje mi 12-14 godzin. Zabrali mnie na odwozach jako pierwszą.... i.... ostatnią odwieźli do domu. Zwiedziłam Niemcy i Polskę... no i miałam towarzystwo pijanych współpasażerów płci męskiej ... oj było wesoło...Jechałam 38 godzin. Jechałam cały dzień, całą noc i nastepnego dnia po 22 byłam w domu. Sprawy w urzędzie nie załawiłam oczywiście... Wniosek z tego taki że trzeba wziąść poprawkę (1 - 2 dni dłużej na sztelli) na nasze firmy zatrudniające ale i na firmy transportowe. Sprawdziłam 550 km -8 godzin jazdy. Jechałam 4 razy dłużej !!!!

Nie zapłaciłabym za bilet
01 czerwca 2014 19:23 / 1 osobie podoba się ten post
ivanilia40

Mnie też zatkało jak przeczytałam,że koleżanka jechała 38 godzin...Ja jechałam tu gdzie jestem 25 godzin+45 minut pod adres i też to było masakrycznie długo. Poprzednio zaledwie w 6 godzin bylam w domku,prościutką drogą bez zbaczania.
Jak pomyslę,ze mam znowu się tłuc w zapchanym Sindbadzie,z niezadowolonymi kierowcami i wyniosłą pilotką,odechciewa mi się,ale wrócić przecież trzeba :)

No Ivanilia, wypadałoby w końcu:))))
01 czerwca 2014 19:35 / 1 osobie podoba się ten post
550 KM.w 38 godz.,wybrałabym podróż rikszom:)
01 czerwca 2014 19:50 / 1 osobie podoba się ten post
greenandy

38 godzin z D jechać? Zatkało mnie.

Po podrózy 2 dni  dochodziłam do siebie. Jak najszybciej chciałam o tym zapomnieć....pozostała mi jednak pamiątka hemoroidy w p...pie. 
 
 
01 czerwca 2014 20:10
Za szkode na zdrowiu powinnas odszkodowanie od tej pożal sie boże firmy transportowej dostać.
01 czerwca 2014 20:50 / 1 osobie podoba się ten post
ivanilia40

Mnie też zatkało jak przeczytałam,że koleżanka jechała 38 godzin...Ja jechałam tu gdzie jestem 25 godzin+45 minut pod adres i też to było masakrycznie długo. Poprzednio zaledwie w 6 godzin bylam w domku,prościutką drogą bez zbaczania.
Jak pomyslę,ze mam znowu się tłuc w zapchanym Sindbadzie,z niezadowolonymi kierowcami i wyniosłą pilotką,odechciewa mi się,ale wrócić przecież trzeba :)

Z radości że przyjechali po mnie poczęstowałam wszystkich pasażerów plus kierowców kawą... a jakże. Uradowana do granic .. powiedziałam że mogę z nimi jechać i dwa dni... no i się nie pomyliłam hhaha.