Parkinson i zaawansowana demencja

23 stycznia 2013 20:05
AniaSun... ma zobowiazania finansowe... nie chce zawiesc osob... ktore jej zawierzyly...

23 stycznia 2013 20:10 / 1 osobie podoba się ten post
ja rozumiem sa rozne sytuacje ja tez nieraz rozne przechodzilam ale bez braku wspolpracy ze strony rodziny i do tego teraz rekoczyny sie zaczynaja makabra......

ja jak przyjechalam 1 raz na to miejsce zyla jeszcze zona dziadka tez probowala sie zamachiwac i dlugimi paznokciami do buzi skakac ale przy pomocy rodziny szybko udalo sie to uspokoic
23 stycznia 2013 21:58 / 1 osobie podoba się ten post
Magdalena - to tylko jednorazówka była, ja sobie na to napewno nie pozwolę. może na początku by się jej udało, ale nie teraz. co prawda to dopiero 3 tyg. ale doświadczenia mam już wiele i rady dziewczyn stąd wiele mi pomogły. Sąsiad szybko ja ustawił, całe popołudnie była wielka obraza majestatu ( czyt, święty spokój) a wieczorem już dotarło do babcinej świadomości że sama prawdopodobnie do łóżka nie dojdzie ( przynajmniej nie na dwóch nogach, bo się jej "wyłączyło" chodzenie). taka była cacy że hoho.

ja sobie już teraz nie biorę tego do serca, spływa po mnie jak po kaczce. robię swoje i cześć. jedzenie zrobione, leki podane, porządek w domu jest a lubić mnie nie musi, nie zależy mi. to fakt, że w danej chwili podnosi mi ciśnienie ale szybko mi przechodzi. mam wsparcie w sąsiadach, są bardziej ze mną niż z nią (co ją wkurza okropnie) a jak mi źle to się tutaj wyżalę i dziewczyny zawsze na duchu podniosą. dam radę tyle ile muszę a potem cześć. jak następna z nią nie wytrzyma to ją niestety Altenheim czeka. może uda się ją jeszcze trochę "unormować" w porównaniu z początkiem są pewne postępy...
23 stycznia 2013 22:04
Dzielne i madre z Was dziewczyny... AniuSun... jesli sie powtarzam... to tylko dlatego... ze jestem ciagle na nowo zdumiona... Wasza wrazliwoscia... odpowiednim podejsciem do starszych... schorowanych osob... na Waszym miejscu... pewnie peklabym ze zlosci a Wy... spokoj, opanowanie... podziwiam..
23 stycznia 2013 22:16
ja pękam ze złości :) w środku mnie roznosi, ale za chwilę, dwie się uspokajam. muszę się przyznać, jak mi mocno dopiecze to sobie czasem ulżę po polsku, nie jakoś niecenzuralnie ale jednak ;)
czasem myślę, że to nie tyle wynika z wrażliwości co z zamiłowania do świętego spokoju. ja się wściekam to jej to nie obchodzi a mnie rujnuje od środka. taki system obronny. że zacytuję mojego syna: Kichaj na to!
23 stycznia 2013 22:32 / 1 osobie podoba się ten post
Madrego syna masz....
23 stycznia 2013 22:39 / 1 osobie podoba się ten post
AnnaSun: wiekszosc z nas tak ma, ze pod nosem uzywa slow uznanych za nieparlamentarne, ja tez ! Nie jestesmy idealami, jak do tego dochodzi upierdliwy podopieczny - trzeba pare jakos wypuscic. Lepiej klnac pod nosem, niz ucieczka, na przyklad w alkohol. W tej sytuacji, jesli dasz rade - nie pokazuj po sobie, ze jestes zdenerwowana jej zachowaniem, to bedzie babcie "mobilizowac" do wyzywania sie.Jak skonczysz kontrakt, bedziesz z siebie dumna, ze dalas rade, pomysl o tym, ile spraw mozesz dzieki tej pracy zalatwic i ile sie nauczylas. W ciagu krotkiego czasu przeobrazilas sie z zaleknionej nowicjuszki w dzielna opiekunke, a to bedzie procentowac na nastepnym wyjezdzie !
24 stycznia 2013 11:42
Annasun - nie bierz do siebie tego stresu, przez który tam przechodzisz. To tylko praca, a zajmujesz się chorą osobą, podobnie jak niejedna z nas. Wiem że całkowicie nie można się zdystansować, ale jak się dobrze nastawisz to powinno być ci łatwiej.
24 stycznia 2013 17:55
omal nie zakończyłam dziś mojego nędznego żywota z powodu ogromnego szoku, który prawie zatrzymał mi serce. babcia wyraziła się dziś o mej inteligencji jak zwykle, wyprosiła ( czytaj: raus!) z gabinetu okulisty i wszystko byłoby w normie gdyby nie to, że ....(chwila napięcia) babcia zrobiła mi dziś kolację!!! nie wiem, czego napchała mi pod żółty ser, ale jeszcze żyję. na moją uwagę, że nie zjem tyle zareagowała już normalnie ( naburczała na mnie), więc zjadłam wszystko (z potrójnym żółtym serem) i czekam co dalej... ;)
24 stycznia 2013 18:00 / 1 osobie podoba się ten post
Ale jaja !! Anka Ty to masz balet z tą babcią. A jak hart psychiczny za jednym zamachem z doświadczeniem zdobędziesz !! Bezcenne !! Oj Anka.
24 stycznia 2013 18:26
Ania uważaj ,czy tam jakiejś fiolki z arszenikiem nie było :))Pamiętaj co nas nie zabije, to nas wzmocni
24 stycznia 2013 21:44
AnnaSun: widzisz ? Jednak ma przeblyski ! Super, oby tylko nie wziela sie za gotowanie obiadow dla Ciebie z wdziecznosci, chyba, ze masz mocny zoladek ! Daj znac rano, czy zyjesz po tej kolacji - nie, no az taka podla by nie byla, arszenik ... nie ...
24 stycznia 2013 21:52
ja myślę, że to nie to chodziło ;) ona zrobiła sobie kanapki z serem a potem znalazła w lodówce pasztet, więc zrobiła z pasztetem. no i za dużo jej wyszło, więc ja dostałam ser a ona zjadła pasztet :)
jak ona sobie sama jedzenie robi to mała masakra potem w kuchni, ale lepsze to niż się z nią wykłócać, na mojej kanapce było 3 plastry sera a masła to by na pół bochenka starczyło ;)
24 stycznia 2013 21:56
Zacznij babci wmawiać że ty tu tylko pracujesz,robisz wszystko co każe sąsiad.Ja tak tłumaczę babci jak nie chce się rozbierać.Mówię że robie wszystko co mi każe twoja córka,dzieci itd.

To skutkuje.
25 stycznia 2013 10:34
Nie wiem, czy nie będzie chora... nie chce wstać, na śniadanie zjadła tylko pół bułki. chciałam zadzwonić po lekarkę, ale nie zgadza się. czekam na sąsiada ( jest w pracy). może to tylko chwilówka... wczoraj miała u okulisty jakiś zabieg laserem, nie wiem dokładnie bo mnie wywaliła z gabinetu, ale wróciłyśmy całkiem w formie, a dziś... ledwo chodzi. leki podaję zawsze na czas, nie wiem co się stało... denerwuję się... martwię się o nią...

Kika - wracaj proszę...