Jak wygląda wasz dzień wymiany?

28 lutego 2013 23:03
Przyjechałam w nowe miejsce. Odebrała mnie na dworcu zmienniczka.(Biedulka wstała o 4 rano). Wcześniej kontakt telefoniczny.Dałyśmy sobie namiary na FC. Nie ma wtedy zbędnych pytań.

Dom wysprzątany, zakupy zrobione, ciasto upieczone. Super.

A firma za ten dzień płaci i jednej i drugiej. :)
01 marca 2013 06:44
ja przegotowuję zmienniczce wcześniej wszelkie informacje na pismie, razem w telefonami. Potem ona to czyta przy mnie i jak ma pytania, to się dopytuje. Pokazuję jej sklepy, wszystko w mieszkaniu i w tym dniu ona ma labę, bo jest zwykle po kilkunastogodzinnej podróży, więc jak chce, to idzie sie przespać. Lodówka zapełniona na 2 dni, bo od razu dostaje pieniądze, więc sama kupi co zechce, dziewczyny tak wolą. Ja też. Spędzamy ze sobą minimum 5 godzin i w mojej firmie Promedica24 to jest bardzo fajne, bo nie ma nerwówki. Tak miałam na wszystkich swoich dotychczasowych sztelach. Płacone jest tak jak u Andrei.
01 marca 2013 09:08 / 1 osobie podoba się ten post
Igga, Romana, aż chce się zostać Waszymi zmienniczkami :)
03 kwietnia 2013 23:55

Za pierwszy dzień pracy nie mam zapłacone.Jestem u podopiecznej ok 9 rano, a zmienniczka po 16 wyjeżdza.Firma twierdzi, ze nie moze mi zaplacic, ponieważ to jest ostatni dzień pracy zmienniczki.Jakos mi to nie trafia do przekonania..

04 kwietnia 2013 00:00
No tak ale twoj pierwszy i jestes tam rano.Ja np.bylam na miejscu o 7 rano to co dzien sie mial nie liczyc.Wyklucalam sie i postawilam na swoim.Moja zmienniczka przyjezdzala okolo 18 to to rozumiem.
04 kwietnia 2013 00:06
Rozmawialam na ten temat z firmą, ale pani z biura nie dała sie przekonac.Chyba daru przekonywania mi brak , eh
04 kwietnia 2013 07:59 / 1 osobie podoba się ten post

ja też już mam zmienniczkę i wszystko obgadane.Przyjeżdża 2 dni wcześniej i jesteśmy razem,obie mamy płacone,ponieważ czyny społeczne były za komuny.Jak się zgadzacie pracować za darmo no to Wasza sprawa.Nie spieszę się,mam czas pokazać pobliskie sklepy,coś razem ugotujemy albo upieczemy obgadamy co podopieczna lubi a czego nie.Pokażę też miejsce na cmentarzu gdzie spoczywa mąż podopiecznej,bo trzeba zapalić od czasu do czasu świeczkę,dobry był człowiek.I szczęśliwa pojadę do domu zostawiając moją podopieczną w dobrych rękach a jak nie to!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!. wrócę.

04 kwietnia 2013 10:06
W mojej firmie nie mam płacone za pierwszy dzień, mimo że byłam na miejscu od rana. Najlepsze jest to, że zmienniczka była ze mną cały dzień, bo wyjeżdżała wieczorem i też za ten dzień nie miała płacone. A jeszcze lepsze jest to, że była to środa, dzień wolny dla opiekunki tutaj a my obie byłyśmy na chodzie, bo Ela pokazywała mi co i jak a je sie pilnie przyglądałam. Moja firma nie ma złych opinii tutaj, ale umowe tez mam dziwnie skonstruowaną, bo zaczyna sie od 07.03., na miejscu byłam juz 06.03., a wyjeżdżałam przecież 05.03.
To mój pierwszy raz i wiem teraz na co zwracać uwagę.
22 marca 2016 05:45 / 3 osobom podoba się ten post
Tyle fajnych starych tematów i w dodatku aktualnych . Przeciez w naszej pracy niewiele sie zmieniło ciagle te same choroby , ciagle takie same problemy. 

Ja swojej zmienniczce ,  z którą wymieniam sie w kwietniu nic nie przygotowuje. Tu jest na bieżaco uzupełniania lodówka , w piwnicy stoi zamrażarka też z zapasami na kilka dni. Jadamy tu swieże  rzeczy , ryby kupuje sie na bieżaco i nie w supermarkecie. Dom utrzymany w czystości , gazeta polska co tydzień dla mnie "Angora a koleżanka moze sobie zmienić. Nie wiem kto przyjedzie i nie za bardzo mnie to interesuje, moi pdp są sprawni intelektualnie więc żywo uczestniczą w codziennym zyciu. Będziemy obie razem kilka dni ale tylko po to zebym przekazała wszystkie obowiązki a w szczególności zwyczaje panującew tym domu. Bedzie miała o tyle lżej niz ja , że dostanie wszystko jak na tacy. Ja musiałam dojść sama , ponieważ jestem pierszą opiekunka w tym domu. Pokazywać czy oprowadzać nie będę, bo tu same pola i staw . Jedynie wskażę  gdzie może dokupić jakieś drobiazgi poniewaz w bliskości jest "Aldi".

Myślę, tak by było najlepiej gdyby przyjechała osoba niepaląca i niepijąca. Regał w piwnicy zapełniony róznymi trunkami , barek pełen a papierosy ? moja pdp ma taki zmysł węchu , że nawet po podaniu ręki palaczowi musi natychmist  je umyć. Ale jesli będzie paląca napewno zaakceptują to. Tylko bedzie musiała palic papierosy w ogrodzie. Może jeszcze cos będę musiała przekazać, ale to juz na bieżąco Damy radę
30 sierpnia 2016 08:36 / 4 osobom podoba się ten post
mleczko1

:-) Tyle fajnych starych tematów i w dodatku aktualnych . Przeciez w naszej pracy niewiele sie zmieniło ciagle te same choroby , ciagle takie same problemy. 

Ja swojej zmienniczce ,  z którą wymieniam sie w kwietniu nic nie przygotowuje. Tu jest na bieżaco uzupełniania lodówka , w piwnicy stoi zamrażarka też z zapasami na kilka dni. Jadamy tu swieże  rzeczy , ryby kupuje sie na bieżaco i nie w supermarkecie. Dom utrzymany w czystości , gazeta polska co tydzień dla mnie "Angora a koleżanka moze sobie zmienić. Nie wiem kto przyjedzie i nie za bardzo mnie to interesuje, moi pdp są sprawni intelektualnie więc żywo uczestniczą w codziennym zyciu. Będziemy obie razem kilka dni ale tylko po to zebym przekazała wszystkie obowiązki a w szczególności zwyczaje panującew tym domu. Bedzie miała o tyle lżej niz ja , że dostanie wszystko jak na tacy. Ja musiałam dojść sama , ponieważ jestem pierszą opiekunka w tym domu. Pokazywać czy oprowadzać nie będę, bo tu same pola i staw . Jedynie wskażę  gdzie może dokupić jakieś drobiazgi poniewaz w bliskości jest "Aldi".

Myślę, tak by było najlepiej gdyby przyjechała osoba niepaląca i niepijąca. Regał w piwnicy zapełniony róznymi trunkami , barek pełen a papierosy ? moja pdp ma taki zmysł węchu , że nawet po podaniu ręki palaczowi musi natychmist  je umyć. Ale jesli będzie paląca napewno zaakceptują to. Tylko bedzie musiała palic papierosy w ogrodzie. Może jeszcze cos będę musiała przekazać, ale to juz na bieżąco :-) Damy radę :-)

Tak było w kwietniu . Teraz będzie inaczej, jest inna sytuacja na szteli. Pdp nie zyje został jej mąz jako pdp. Jest uparty , ma swoje zwyczaje , obrażalski . Mimo tłumaczenia dlaczego , po co i jakie korzysci z tego wynikaja , nawet po akceptacji, robi po swojemu   Sa dni , że nie rozmawiamy ze sobą, bo on nie chce a ja sie nie narzucam . Czekam aż zacznie rozmowę. Niczego nie proponuje dwa razy . Przedstawiam sytuacje czy propozycje raz , jesli powie "nie" nie powtarzam tego. Nie pytam co bedzie jadł czy pił wiem co lubi i to robię. Bo jesli zapytam odpowie "nie" i musze znów cos innego tworzyc.  Je z apetytem  wszystko , nic mu nie szkodzi ale wypowiedzenie słowa  "tak" jest niemozliwe. Tak całe życie postepował. Nie wtrąca sie do niczego, robię co chcę . Uwielbia grać w rummi i wtedy gada* o wszystkim o wojnie o wycieczkach o swoim zyciu . Słucham tylko i od czasu do czasu mówie tak , albo sie dziwię. On nie potrzebuje rozmówcy ,tylko słuchacza. Miejsce bardzo dobre , rodzina kulturalna , pomocna , hojna i szczera. Pdp dużo czyta . Po smierci zony i jakis czas przed smiercią kiedy juz sam widział , że zycie z niej ucieka  zamkął sie w sobie. Siedział w pokoju ze zwieszona glową i płakał. Wyciągnełam go z pokoju . teraz siada na tarasie tam tez gramy i spozywamy obiad , jesli pogoda na to pozwoli.  2-3 dni bedziemy razem . Obie mamy za  te dni zapłatę pokaże wszystko co nalezy do obwiązków , gdzie co lezy , jaki jest rozkład dnia. Dla mnie wazniejsze sa informacje dotyczące pdp , rodziny , zwyczajów w tym domu jak ciasto na stole , kwiaty w wazonie. Bo po wyjeżdzie moim musi sobie radzić sama a kwiaty jak lubi to sobie zetnie w ogrodzie albo kupi, na wszystko kasy wystarcza. Tym razem referencje wezmę, żeby nie było ,że rok czasu wypadł mi z  ciągłości. A zresztą kto wie ? może będą mi jeszcze potrzebne.
 
Dopisze jeszcze , że tu na tej szteli kosmetyki te podstawowe są zakupione dla opiekunki. Juz się wywiedzialam jakich uzywa moja nastepczyni i poczynie starania w tym kierunku. Nie mrozi sie też przetworzonej żywności pdp jada wszystko swieże  i dosnonalej jakości. Nakręcam sie bo mi sie chce do domu, bardzo mi sie chce. Pisze to dlatego , żeby zainteresowana osoba wiedziała gdzie jedzie i po co . Mam nadzieję , że wspólpraca ułozy nam sie doskonale . Trzeba tylko zdobyc pdp . Nawet podstępem. Pamięć jest niestety zawodna a praca w opiece opiera sie tez na drobiazgach o ktorych warto wiedzieć. To by było na tyle jak mawiał pewien profesor mniemanologii stosowanej
30 sierpnia 2016 21:49 / 3 osobom podoba się ten post
U mnie jest tak że zmieniczka przyjeżdża wieczorem, a ja na drugi dzień zjeżdżam. Teraz akurat zdarza się tak, że spędze z nią cały dzień bo wyjeżdżam na noc. Wieczorem i z rana pokazuję co robić, jakie są zwyczaje pdp i tyle. Resztę musiałam sama wyczajać, więc to samo mówię zmieniczce.Co do zaczecia pracy, to w ddzień wyjazdu mam płacone połowę dniówki. 
 
01 września 2016 01:41 / 2 osobom podoba się ten post
A ja zawsze lubię wcześniej wiedzieć sporo o zwyczajach, upodobaniach PDP. Dlatego ZAWSZE proszę o kontakt do zmienniczki (poprzedniczki), lub do domu PDP-nych. Czasami jestem "upierdliwa", ale wolę wcześniej poznać miejsce mojej przyszłej pracy. A Jan Tadeusz Stanisławski miał wiele mądrych sentencji w swoim repertuarze ;-)
01 września 2016 07:10 / 9 osobom podoba się ten post
Malgi

A ja zawsze lubię wcześniej wiedzieć sporo o zwyczajach, upodobaniach PDP. Dlatego ZAWSZE proszę o kontakt do zmienniczki (poprzedniczki), lub do domu PDP-nych. Czasami jestem "upierdliwa", ale wolę wcześniej poznać miejsce mojej przyszłej pracy. A Jan Tadeusz Stanisławski miał wiele mądrych sentencji w swoim repertuarze ;-)

To podobnie, jak ja. Też zawsze proszę o kontakt i jeszcze przed wysłaniem mojego profilu do rodziny, dzwonię.

Wyjątek zrobiłam tylko raz. Właśnie przed obecnym wyjazdem. Stwierdziłam, że skoro jadę na zastępstwo tam, gdzie od dwóch lat  są dwie stałe zmienniczki i wyjątkowo potrzebują teraz kogoś jednorazowo, to mogę zaufać agencji, która mi dosyć szczególowo opisała miejsce i dzwonić nie będę.
I całe szczęście, bo po telefonie na pewno bym nie przyjechała, a to byłby duży błąd. 

Otóż powiedziano mi, że Pdp nie jedzą makaronu i ryżu, a okazuje się, że nie jedzą również: pomidorów, ogórków, brokułów, kalarepy, cukini, kapusty pod żadną postacią, papryki, sałaty, zup żadnych, a z mięsa to tylko piersi kurczęcia i mielone. Przestraszyłabym się gotowania, jak nic. Zupełnie niepotrzebnie. Zmienniczka wprowadziła mnie wspaniale, włącznie z menu. Bogate ono nie jest, ale codziennie coś innego i najważniejsze, że Pdp zadowoleni, bo jedzą to, co lubią. Mnie również smakuje, bo w końcu sama to gotuję.
 
Jestem u małżeństwa, ale od dawna nie miałam tyle czasu wolnego, co tutaj. Spokoju takiego też od kilku lat nie miałam, jeżdżąc ciągle do dosyć zaawansowanych demencji. Teraz oboje logiczni, choć pani zaczyna już zapominać trochę. To właśnie ona tylko jest moją Pdp. 

Najważniejsze jednak, że okolica przepiękna. Bardzo dużo miejsc do zwiedzania. Stawy, jeziorka, duża góra z wieżą obsrwacyjną i wszystko to po kolei zaliczam w przerwie. Czasem muszę niezłe tempo narzucić, żeby zdążyć w obie strony zrobić w sumie 8-15 km, pozwiedzać i wrócić na czas do domu. To wszystko, oczywiście, na pieszo. Ja jednak takie wędrówki uwielbiam, więc daję radę. No i jeszcze coś muszę Wam napisać. Pierwszy raz chyba jestem zadowolona i nie przeszkadza mi to zupełnie, że nie jestem w wielkim mieście, a w miejscowości, gdzie jest tylko jeden market, dwie apteki i ze trzy piekarnie.
01 września 2016 07:27 / 2 osobom podoba się ten post
Binor

To podobnie, jak ja. Też zawsze proszę o kontakt i jeszcze przed wysłaniem mojego profilu do rodziny, dzwonię.

Wyjątek zrobiłam tylko raz. Właśnie przed obecnym wyjazdem. Stwierdziłam, że skoro jadę na zastępstwo tam, gdzie od dwóch lat  są dwie stałe zmienniczki i wyjątkowo potrzebują teraz kogoś jednorazowo, to mogę zaufać agencji, która mi dosyć szczególowo opisała miejsce i dzwonić nie będę.
I całe szczęście, bo po telefonie na pewno bym nie przyjechała, a to byłby duży błąd. 

Otóż powiedziano mi, że Pdp nie jedzą makaronu i ryżu, a okazuje się, że nie jedzą również: pomidorów, ogórków, brokułów, kalarepy, cukini, kapusty pod żadną postacią, papryki, sałaty, zup żadnych, a z mięsa to tylko piersi kurczęcia i mielone:-). Przestraszyłabym się gotowania, jak nic. Zupełnie niepotrzebnie. Zmienniczka wprowadziła mnie wspaniale, włącznie z menu. Bogate ono nie jest, ale codziennie coś innego i najważniejsze, że Pdp zadowoleni, bo jedzą to, co lubią. Mnie również smakuje, bo w końcu sama to gotuję.
 
Jestem u małżeństwa, ale od dawna nie miałam tyle czasu wolnego, co tutaj. Spokoju takiego też od kilku lat nie miałam, jeżdżąc ciągle do dosyć zaawansowanych demencji. Teraz oboje logiczni, choć pani zaczyna już zapominać trochę. To właśnie ona tylko jest moją Pdp. 

Najważniejsze jednak, że okolica przepiękna. Bardzo dużo miejsc do zwiedzania. Stawy, jeziorka, duża góra z wieżą obsrwacyjną i wszystko to po kolei zaliczam w przerwie. Czasem muszę niezłe tempo narzucić, żeby zdążyć w obie strony zrobić w sumie 8-15 km, pozwiedzać i wrócić na czas do domu. To wszystko, oczywiście, na pieszo. Ja jednak takie wędrówki uwielbiam, więc daję radę:-). No i jeszcze coś muszę Wam napisać. Pierwszy raz chyba jestem zadowolona i nie przeszkadza mi to zupełnie, że nie jestem w wielkim mieście, a w miejscowości, gdzie jest tylko jeden market, dwie apteki i ze trzy piekarnie.

Ano widzisz  , nie zawsze warto zasiegac języka Powodzenia
01 września 2016 12:50 / 5 osobom podoba się ten post
Moj pierwszy dzien tydzien temu nowe miejsce,zajezdzam z corka ktora po drodze mi juz mowi ze jej przykro aler jest brudno,no ok mysle sobie zobaczy sie,wchodzimy własciwie dobijamy sie do drzwi godzina prawie 10,kolezanka ktora mam zmienic wstaje rozespana otwiera drzwi i nawet nie odpowiadajac na przywitanie zmyka do gory.rozgladam sie no fakt pajeczyny jak firany wisza wszedzie gigantyczne,wszedzie kurz muchy po podłodze sie walaja,no ok ide dalej wstaej podopieczna,schodzi zmienniczka i opowiada mi pobieznie co tu mam robic oczywiscie po niemiecku w miedzyczasie kłoci sie z corka cały czas,ta to tamta tamto do akcji wkracza babcia notabene złosliwa no i dalej sobie dogryzaja,tak popatrzylam i nie wiedzialam uciekac zostac,no po 17 godzinach jazdy dodatkowo bylam zamotana.Po szybkim sniadaniu 5 minutowym zostaje zaprowadzona przez corke babci na zewnatrz i kobieta pokazuje mi co mam robic w ogrodzie i gdzie sa taczki,rece mi opadły.Toż to był piekny dzien wymiany pierwszy taki w mojej karierze opiekunczej:)