Opiekunki poszły w las

30 marca 2013 21:39
termit

ja też jestem stadna lubię jak coś koło nóg sie szwenda ale ulubione to kiciuś,teraz jak wracam do domu i wyładowuję się z busa to ku uciesze kierowcy i pozostałych pasażerek na podwórku koło furtki siedzą w rzędzie duża kobita-pies,jamnik i kot.Psy tak się cieszą po moim weściu na posesję jak dwa głupki duży małego turla po ziemi,tylko żeby go pierwszego pogłaskać,a kot dostojnie czeka nawet nie usunie się z miejsca żeby mi zrobić miejsce i czeka aż go wezmę na ręce i daje mi buzi.Taki mały łebek a swoja dumę ma.Kiedyś czytałam tu taki napis na tabliczce"pies gdyby umiał mówić powiedziałby ja mam pana,a kot powiedziałby pan ma mnie"

Tak a propos różnicy między psami a kotami.


 


Pies mysli-Hmmm..mój pan, głaszcze mnie, dba o mnie, daje mi jeść, chyba jest bogiem.


Kot myśli- Hmmm...mój pan, głaszcze mnie, dba o mnie, daje mi jeść, chyba jestem bogiem:)

31 marca 2013 20:07

co tu tak cicho jak w lesie,tylko że echo też się nie odzywa.jajka Wam zaszkodziły czy co innego?piszcie coś,mam wolne i nie mam z kim wymienić się zdaniem nt.mijającego pierwszego dnia świąt hucznie obchodzonego w tym kraju.

31 marca 2013 20:22

Cicho tu tak bo panie opiekunki siedza przy suto zastawionych niemieckich stolach i sie objadaja:)

31 marca 2013 20:45 / 2 osobom podoba się ten post
Kiedyś byłam na obozie konnym ale zaznaczam, że słaby ze mnie był jeździec. Panował tam zwyczaj, że jak ktoś (dorosły oczywiście) spadł z konia to stawiał flaszkę, którą potem przy ognisku z rąk do rąk przekazywano. Niepełnoletni kupowali butelkę mleka, bo wtedy mleko było w butelkach .... ach !! I się zsiadało !! ACH !!!! No i pewnego razu panowie urządzili parkour bo skoki miały się odbywać (posucha zawitała). Jednemu ze skoczków koń odmówił skoku i ten niechybnie by spadł na ziemię ale, że wysportowany był, to zdążył się jakimś cudem złapać końskiej szyi robiąc coś w rodzaju koziołka. Koń stał spokojnie znudzony jego staraniami wdrapania się na grzbiet. Ani mu nie pomagał ani nie przeszkadzał. Wysportowanemu jeźdźcowi zaczęło wychodzić wdrapywanie się na grzbiet. Reszta obozowiczów zrozumiawszy, że flaszka na ognisko własnie się wymyka z rąk, zaczęła rzucać w konia jakimiś małymi grudkami ziemi, tak by ten się chociaż trochę poruszył a najlepiej odskoczył przestraszony. Wtedy byłaby szansa, że jeździec spadnie. Nic z tego, nie udało się ale było przy tym trochę śmiechu.
01 kwietnia 2013 14:08 / 2 osobom podoba się ten post
A następnym razem przyszło do obozu 3 ważnych panów, którzy gdzieś w pobliżu urlopowali. Dowiedzieli się o naszych konikach i zachciało im się trochę w siodle poklepać. Nasi instruktorzy wprawnym okiem ocenili który będzie miał "ciężki" dosiad, żartem wspomnieli o zwyczaju flaszkowym itd. itp. Panowie się zarzekali a gdzież tam, żaden nie spadnie. Oni tacy OCH !!! A te perfidne małpiszony posadzili jednego z nich na koniu, który miał czułe nerki, jak ktoś nie wiedział to nie było bata - spadał. Wystarczyło, że ciężko w siodle siedział. Tak to więc w oddali od sklepów monopolowo-spożywczych chłopcy się w napoje rozweselające zaopatrywali. I było wesoło przy ognisku.....
01 kwietnia 2013 14:36
Mycha , widzę że flaszkowy zwyczaj to coś powszechnego wśród koniarzy . Ale u nas miał kilka modyfikacji (oczywiście co do pełnoletnich). Za upadek z konia - flaszka .Za wywrotkę razem z koniem - 2 flaszki bo ta druga za konia -przecież sam nie postawi.Jeśli się to przydarzyło instruktorowi to + jeszcze jedna za to , że to instruktor .Raz,po długiej dyskusji z lekarzem- byłam po operacji żylaków - dostałam zgodę na wyjazd w teren ale spokojny , bez szaleństw .Pojechałam z pechowym kolegą Jasiem o którym pisalam wcześniej i koleżanką. Na wszelki wypadek wzięłam starszą , zrównoważoną klacz , on jak zwykle ogiera .Niestety kobyłka weszła właśnie w ruję co ogier wyczuł . Było ślisko, marcowe błoto ,trochę starego śniegu a my w galopek na polu .Parę razy się udało ale już na końcu obejrzałam się a tuż za mną ogier (Jasio się zagapił)-no to spanikowałam i chciałam odbić w bok .Było ślisko , wywaliłam się z kobyłą a przez nas skoziołkował Jasio z ogierem .Mieliśmy szczęście, nikomu nic się nie stało , nawet się nie ubrudziliśmy bo wpadliśmy w stary śnieg .Mężowi się przyznałam dużo póżniej , doktorowi wcale ale za to jaka impreza była - 6 flaszek !! No i oczywiście trzeba bylo krzyknąć : Jestem d..a a nie jeżdziec i piję zdrowie Jagny-to był mój koń z tego pamiętnego terenu.
01 kwietnia 2013 16:44
Mozah ja krótko jeździłam. Jakoś tak się później poukładało, że nie było jak. Ale trochę ciekawostek się wydarzyło. Miło to wspominam chociaż prawie na koniec musiałam kupić 2 flaszki. Jedną za upadek (pechowy ), drugą dla chłopaków za to że latali ze mną po przychodni. Tylko że ja siedziałam na krześle.
01 kwietnia 2013 16:51
Oglądałam ostatnio w niemieckiej telewizji film dokumentalny o oswojonym bobrze o imieniu Józefina. Nawet nie wiedziałam, że one są takie duże. Jego rodzina wywoziła bobrzycę autem na popływanie w porządnej rzeczce do lasu, miała też przy domu fajne żerowisko. Przychodziły tam dzieci, które mogły wejść na czworaka do tego żerowiska, pokarmić bobra z ręki i dowiedzieć się jak najwięcej o ich zwyczajach. Nie wiem tylko w jaki sposób ten zwierzak znalazł się w rodzinie ale wyraźnie dobrze mu tak było. A dla lokalnych przedszkolaków to jest wielka atrakcja i pierwsze kroki w nauce szacunku dla przyrody.
01 kwietnia 2013 17:16

Musieli znależć gdzieś bardzo młode zwierzę i praktycznie je wychować od maleństwa.Bobry to zwierzęta dosyć społeczne , żyją w grupach a żeremia to kunszt sztuki budowlanej .Wejścia - bo jest ich kilka -są pod wodą zaś część ,,mieszkalna\'\' żeremia nad wodą .Regulują sobie poziom wody , budując solidne tamy.Nawet z bliska trudno jest laikowi dostrzec , co to jest .Przypomina stertę galęzi na środku wody .Ciekawie ścinają drzewa. Odcięty pień ma kształt zaostrzonego ołówka- nawet o średnicy ok 20 cm.Są niezwykle plochliwe , o doskonałym węchu .Najlepiej obserwować je świtem zwracając uwagę na kierunek wiatru- jak wyczują człowieka ,nie wyjdą.Teraz dużo ich w Polsce , sa nawet u nas w Beskidach.

01 kwietnia 2013 18:54 / 1 osobie podoba się ten post

Lubię Cię Mozah nie tylko za ciekawy tekst ale też za to, że w rzadkim słowie "żeremia" nie zrobiłaś błędu. Wkrótce osoby piszące bez błędów ortograficznych będą trafiać do programów telewizyjnych i jako ciekawostki naukowe zostaną obwołane gwiazdami. Już teraz zamawiam Twój autograf, bo wiem, że nawet tak skomplikowany wyraz jak "Polak" napiszesz dużą literą, co niestety nie każdy potrafi!

01 kwietnia 2013 19:21 / 1 osobie podoba się ten post

chyba się wyloguję z tego forum za dużo tu korektorów.

01 kwietnia 2013 20:29 / 1 osobie podoba się ten post
romana

Lubię Cię Mozah nie tylko za ciekawy tekst ale też za to, że w rzadkim słowie "żeremia" nie zrobiłaś błędu. Wkrótce osoby piszące bez błędów ortograficznych będą trafiać do programów telewizyjnych i jako ciekawostki naukowe zostaną obwołane gwiazdami. Już teraz zamawiam Twój autograf, bo wiem, że nawet tak skomplikowany wyraz jak "Polak" napiszesz dużą literą, co niestety nie każdy potrafi!

Prawdę mówiąc fakt ,że robię mało błędów ortograficznych to niewielka moja zasługa .Ja jestem wzrokowcem i po prostu czasem coś mi nie pasuje w tym , co napisalam.Wtedy piszę drugą wersję i zwykle jest ok. W czasach szkolnych dużo czytałam -zresztą jak większość mojego pokolenia - ( w końcu neta nie bylo a w Tv niewiele programów ) i gdzieś mam ,,obraz'' tych wyrazów zakodowany , stąd mogę różne wersje porównywać.

01 kwietnia 2013 22:44 / 1 osobie podoba się ten post
trafiłam kiedys na post ktory bardzo mi sie spodobał: "bylejakosc w pisaniu przeklada sie na bylejakosc w nauce, w pracy, w zyciu , nie wyłaczajac seksu"
01 kwietnia 2013 23:00
termit

chyba się wyloguję z tego forum za dużo tu korektorów.

Termit , ani mi się waż ! A kto nas będzie ,,wkręcał '' (p. Steinbach 01.04)?

01 kwietnia 2013 23:15
mozah

Termit , ani mi się waż ! A kto nas będzie ,,wkręcał '' (p. Steinbach 01.04)?

a czytałaś " wyłowione z sieci" tam magrolcia dała się wkręcić.Pierwszy raz uśmiałam się jak pszczoła w tej stresującej pracy.A Tobie mozah w nagrodę,że poszłaś za mną jak w dym oprawię grandel w srebro bo w złocie się nie trzyma.