Opiekunkowe szkło kontaktowe

15 maja 2013 16:55
No to czapka z glowy Twojej corci i Tobie tez,za to jak madrze postapilas.Teraz jak jej sie autko obrazi,nie bedzie latala po mechanikach,co to wymieniaja te czesci,ktorych nie trzeba i kasuja slono:)
15 maja 2013 16:59 / 2 osobom podoba się ten post
A co i tatusowi zawory kurcze nie bede tego kasowac ale to brzmi tatusiowi zawory ....ha,ha Mialam na mysli zawory w samochodzie uregolowala. Ale nasluchalam sie od znajomych,rodziny,co mechanik Ona co wy wyprawiacie takie tam.Mam to w d.....e liczy sie Jej szczescie i nie ma zalu do Mnie.
A na praktyki to Ma takie fane spodnie ogrodniczki iiiiiiiiiii flanelowa koszule.
15 maja 2013 17:31
kasia63

he he -nie ma zaocznej medycyny a nawet jak juz ktos wymyślił i jest to mnie nie stać na płatne studia:) A czy ta teologia się przydala ,zmienił zawód ,robi coś zwiazane ze studiami czy tylko tak dla siebie je ukonczyl? To dokładnie tak jak Naja napisała poglądy precyzuja sie ok 25-30 roku życia.Szkoły pokończyłam,24lata w szpitalu ale lekarzem juz nie zostanę:(W obecnej pracy ocxzywiscie wiedza i doswiadczenie które mam przydaje się bardzo ale i tak mam niedosyt...........

 Skonczyl, chcial zostac katecheta, zmienic zawod (obecnie ma dobra prace w jednej firmie 26 lat). Co tu duzo mowic...powiedzialam ze to  poroniony pomysl. Poza tym...ech...mnie do Niemiec wygonil a sam zawod zmienia? I w dodatku na taki co za 4 lata juz nie bedzie aktualny. bo powiem ze maja likwidowac religie w szkole. jestem wierzaca ale tu wiara nie am nic do tego. Od momentu wprowadzenia religii do szkoly bylam temu przeciwna z roznych wzgledow. Tylko szkoda mi tej młodziezy co to studia teologiczne pokonczyli bo potrzebni byli katecheci a teraz zostaja na lodzie. Juz ksiadz powiedzial mojej kolezance zeby sie rozgladala za inna praca albo zrobila drugi fakultet. Wiecie ? rece opadają. naprawde. Co pare lat jakies durne zmiany ktore doprowadzaja do totalnego haosu zarowno wsród uczniow, rodzicow i nauczycieli. A tym ostatnim najpierw sie dostaje. 
15 maja 2013 17:38
Asik-jak to "wygonił do Niemiec" -nie wydaje mi sie ,zebyś była taka co to ja można wygonić......
A dostaje się wszystkim -juz reforma gimnazjalna pokazała b szybko jaki to był nieprzemyslany pomysł.
15 maja 2013 17:51 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Asik-jak to "wygonił do Niemiec" -nie wydaje mi sie ,zebyś była taka co to ja można wygonić......
A dostaje się wszystkim -juz reforma gimnazjalna pokazała b szybko jaki to był nieprzemyslany pomysł.

Oj...to byl jego pomysl. znaleźlismy sie w tragicznej sytuacji. Wiesz to tak jakbys miala sciane przed soba a pole minowe za plecami. No i ktoregos dnia wrocil z pracy i powiedzial ze jego kolezanka pracuje w Niemczech, ze to eldorado, ze sporo zarobie ze wyjdziemy z dlugow....albo sprzedajemy mieszkanie. Najpierw sie wkurzylam ale potem moja cora powiedziala : "Mamo, spróbuj, wyjedź, moze bedziesz miala troche spokoju od tych problemow." Ona sama wyjechala do Poznania studiowac a Man zostal sam z kotami :)) Ale ja nie znalam jezyka. Ublagalam w Promedice lektorke zeby mnie przyjela na jeden z ostatnich kursow. zaczelam w polowie, musialam nadgonic. Ale co. Zamiast tluc glowa w sciane tluklam slowka. Przeskoczylam po dwoch tygodniach do grupy zaawansowanej. Co tu duzo mowic bylam dumna, moja corka byla dumna ze mnie...i mysle ze to sam Pan Bócek tak natchnąl Mana ze to zaproponowal. 
15 maja 2013 18:01
No Asik gratulacje! Jesteś czystym przykładem tego, że jak się chce to można!
15 maja 2013 18:05
Wiesz to tak jakbys miala sciane przed soba a pole minowe za plecami.

Asik znam znam to uczucie ,przerabiałam dawno temu,jeszcze zanim obecnego męża poznałam.Ale byłam sama i miałam dośc przyzwoicie płatną pracę tyle ze 60% szło do komornika....Zaczęłam wyjeżdżać dopiero jak zamieszkaliśmy nad morzem,rozważaliśmy ktore z nas pojedzie i doszlismy do wniosku ,że lepiej ja bo przy domu chlop bardziej potrzebny,sa rzeczy których ja nie zrobie bo albo nie umiem albo nie mam siły więc ja wyjeżdżam a on jest w domu -ale my nie mamy na utzrymaniu dzieci,nie mamy komorników ect.chcemy spłacic szybciej kredyt hipoteczny.To co ja zarabiam wystarcza na raty ,na zycie,na wszystko a jeszcze w sezonie dorabiamy troszkę wynajmem pokoi goscinnych dla letników.Ale z tej sytuacji jesteśmy zadowoleni bo jest ona konsekwencja naszego wyboru -chcielismy dom nad morzem i mamy:)
15 maja 2013 18:05
Tali

No Asik gratulacje! Jesteś czystym przykładem tego, że jak się chce to można!

male sprostowanie :) jak musisz i nie masz wyjscia. Ale przyznaje ze w trudnych sytuacjach czesto ogarnia niemoc, apatia, depresja...a wtedy o krok do katastrofy. O jedna juz sie prawie otarlam...wiec nie chcialam powtorki z rozrywki :D
15 maja 2013 18:33 / 1 osobie podoba się ten post
Ja nie mialam komornika , ale aby wiazac jakos ciagle siedzialam w kieszeni mojej mamy , albo teściów , w koncu oni tez juz nie mieli , żeby mnie ratowac , do tego kryzys małżeński , groziło , ze córy będą musiały zrezygnować ze studiów , a mi odetną wszystkie media.Zrobiłam zjazd dzieciaków i mówie trzeba coś uradzić , bo nie idzie się wygrzebać.Wtedy syn pogrzebał po internecie i mowi mama no a moze na opieke , pracujesz w sanatorium , niemiecki troche znasz , no i zarejestrowal , w środe bylam podpisac umowe , ale jeszcze sie nie zwolnilam z pracy , w czwartek zadzwonili z oferta jak bylam w pracy , zgodzilam sie bez namyslu , do dyrektora z wypowiedzeniem , dobrze , że poszedl mi na reke , bo obowiazywalo mnie 3 mies. wypowiedzenie , no i w piatek siedzialam w autobusie i tam dopiero do mnie dotarlo co sie dzieje , ale nie narzekam , nie jest zle , nie ma dlugow , komornika , dzieci sie ucza , jedne juz żonate , mogłam pomóc w weselach , nawet życie prywatne zaczęło się prostować nie wyobrażam co bym zrobiła gdyby nie ta praca.
15 maja 2013 19:01
dorcia50

Ja nie mialam komornika , ale aby wiazac jakos ciagle siedzialam w kieszeni mojej mamy , albo teściów , w koncu oni tez juz nie mieli , żeby mnie ratowac , do tego kryzys małżeński , groziło , ze córy będą musiały zrezygnować ze studiów , a mi odetną wszystkie media.Zrobiłam zjazd dzieciaków i mówie trzeba coś uradzić , bo nie idzie się wygrzebać.Wtedy syn pogrzebał po internecie i mowi mama no a moze na opieke , pracujesz w sanatorium , niemiecki troche znasz , no i zarejestrowal , w środe bylam podpisac umowe , ale jeszcze sie nie zwolnilam z pracy , w czwartek zadzwonili z oferta jak bylam w pracy , zgodzilam sie bez namyslu , do dyrektora z wypowiedzeniem , dobrze , że poszedl mi na reke , bo obowiazywalo mnie 3 mies. wypowiedzenie , no i w piatek siedzialam w autobusie i tam dopiero do mnie dotarlo co sie dzieje , ale nie narzekam , nie jest zle , nie ma dlugow , komornika , dzieci sie ucza , jedne juz żonate , mogłam pomóc w weselach , nawet życie prywatne zaczęło się prostować nie wyobrażam co bym zrobiła gdyby nie ta praca.

Dorcia... dzielna jestes...
15 maja 2013 19:02
Asik

male sprostowanie :) jak musisz i nie masz wyjscia. Ale przyznaje ze w trudnych sytuacjach czesto ogarnia niemoc, apatia, depresja...a wtedy o krok do katastrofy. O jedna juz sie prawie otarlam...wiec nie chcialam powtorki z rozrywki :D

Asik... nie poddawaj sie... wiekszosc z nas na tym samym wozku jedzie...
15 maja 2013 19:43
Ja ten swoj komputer zabije...skasowal mi cala wypowiedx. dziewczyny jak bede z wami to nic mnie nie zagnie. Zwykle miotalam sie sama.Ale wkurzam sie bo chcialabym w kraju godziwie zarabiac i spokojnie zyc. Man namawia mnie na poszukanie mieszkania i zebysmy tu zyli i pracowali...ale on nie zna jezyka, ciezka praca go meczy. To co bedzie robil? Nie,wole opanowac sytuacje i wrocic do domu na stale. Modle sie tylko zeby nasz rzadusio nie wprowadzil euro za szybko :D.
15 maja 2013 19:43
Swietny temat,gratuluję pomysłu Asik.
Ja pracuję na dwóch etatach i też jest mi ciężko związać koniec z końcem.Do tego jestem jedynym żywicielem rodziny i wciąż boję się,że jak coś się stanie i stracę prace (obydwie) to ja i córka wylądyjemy pod mostem.
Dlatego właśnie zdecydowałam się na pracę w Niemczech jako opiekunka bo wiem,że praca będzie stała. Ale jak na złość jakoś mi się nie klei ten wyjazd.
15 maja 2013 22:40 / 5 osobom podoba się ten post
Wlacze sie w temat. Gdzies tam ktos pisal, dlaczego nie wysylamy swoich drugich polowek do DE, tylko same jezdzimy. No to tak od mojej strony, moj slubny nie nadaje sie do tego, zeby jechac za chlebem, stan zdrowia juz nie ten, jest bardziej zreszta potrzebny w domu, faktycznie - nie dalabym rady walczyc ze sniegiem, walczyc z pila do drewna, wchodzic na dach i czyscic komin i tysiace innych takich. Za to moj slubny nauczyl sie bardzo szybko gotowac i przejal sprawnie wszystkie inne obowiazki.
Ja tez nie pojechalam dla przyjemnosci, tylko "z musu", nasze kochane panstwo zapewnilo nam tak dostatnie emerytury, ze nie bylo innego wyjscia. A zeby nie bylo - obydwoje przepracowalismy solidnie wiele lat, moj slubny w tak zwanych trudnych warunkach, tyle, ze nasze lata pracy przypadly na zly czas przed przemianami ... Pozniej doszly problemy z bankami i tak kolko sie zamknelo. Czas byl trudny, wyjechalismy z miasta z uwagi na alergiczna corke zabierajac ze soba moja mame, ktora juz przestawala wstawac z lozka, wlasciwie bez widokow na to, co bedziemy tu na wsi robic. Jakis czas mielismy konski hotel. Narobilismy sie jak dzikie osly, zeby z ruiny tanio zrobic stajnie. No, jakis czas bylo jako tako, tyle, ze wlascicielowi koni przestalo sie powodzic, w zwiazku z czym nie mial kasy na placenie, a ze zwierzetom jesc trzeba bylo dawac, no to mielismy dlugi wszedzie we wsi. W koncu, po wielkiej awanturze konie zniknely. Pozniej starsza corka wpadla na pomysl, ze moze jakis program UE dla mlodych rolnikow by wykorzystac. OK, przepisalismy dzierzawe ziemi na nia, przezornie nie przepisujac domu i budynkow. Udalo sie dostac dotacje na kozy. Mielismy dosc szybko stado ok. 40 sztuk - tylko nikt nie chcial kupowac sera, o mleku nie wspominajac. Zeby do sklepow mozna wstawiac - no to w PL trzeba miec linie produkcyjna ... Zla krew mnie zalewa, jak ogladam reportaze ze wsi niemieckich, francuskich - gdzie kazdy chlop moze cos tam produkowac i sprzedawac. W Polsce - nie, jak nie masz tysiaca papierkow i super-hiper mleczarni i maszyn - NIE WOLNO.
Kozy - na tych terenach kozy byly - do konca wojny. Pozniej byla akcja UE - rozdawali kozy i kozly dobrej, francuskiej rasy wierzac, ze "gospodarze" cos z tego zrobia, ze sie skrzykna i ruszy hodowla. G...o, zostaly zjedzone, a mala lokalna mleczarnia zostala zamknieta ...
Nastepny pomysl pomocowy: byli ludzie bodajze z Danii celem nauczenia tuziemcow plecenia roznosci z wikliny, jako, ze te tereny maja tego pod dostatkiem. A jakze, ze 3 osoby nauczyly sie plesc male koszyczki. Gmina dala pomieszczenia, z darow byl jeszcze komputer. Tyle ze pomijajac fakt, iz komputer nie mial polskiego oprogramowania, ani polaczenia ze swiatem, to jeszcze nikt nawet nie sprobowal nauczyc tych ludzi czegos takiego jak "reklama, marketing, wzornictwo" i pare innych zagadnien. Ale program zostal zaliczony ...
Szkola podstawowa, do ktorej chodzila moja mlodsza posiada kilkanascie komputerow, wszystkie z darow kosciola ewangelickiego. Tylko ze oprogramowanie jakies kosztuje, nawet dla szkol dosc sporo, maszyny sie psuja, bo sa wiekowe, skutek - dzieci zamiast poslugiwac sie tym urzadzeniem jako pomoca w nauce - graly w idiotyczne gierki. Moja mlodsza byla ewenementem, bo u mnie w domu od lat pracuja dwa komputery, obydwa na Linuksie. W szkole pan od informatyki wiele sie od mojej mlodszej nauczyl, nawet pozwolil jej zainstalowac na jednej maszynie to cudactwo ...
I takich przykladow moglabym napisac tysiace, tu naprawde praca od podstaw potrzebna i to w zasadzie orka, a nie praca, lata mijaja i nic nie jest lepiej. Kiedys pisalam na swoim blogu jak "zalatwilam" internet, do tej pory nic wiecej nie zrobiono, tyle domow ile ladnych pare lat temu mozna bylo przylaczyc - tyle ma internet. A taki "z powietrza" - niestety, zerowy zasieg ... Komorek tez ...
15 maja 2013 22:59 / 3 osobom podoba się ten post
Rany, tak mi sie z palcow jakos wylalo ... Andrea, toz obowiazku czytania nie ma ... Juz nie bede, ide spac!
 
Nie, jeszcze napisze, jak rozliczylismy program. Otoz, widzac, ze nic z produkcji serow kozich nie wyjdzie (hmm, pyszne byly, suszone tez), zaczelismy rozdawac, wyprzedawac po 10 zl za sztuke. Ale program trwal 5 lat. Na papierze, na koniec 5 roku mielismy 70 sztuk, program zostal rozliczony ... Tyle na temat kontroli czegokolwiek na tym terenie.  Nie boje sie o tym pisac, dawno rozliczone, corka w DE juz rodzinka obrosla, wiec co mi tam ...