O tak, ja też tak lubię. Z mieszkania moich rodziców na drugim piętrze ,widać było wieczorem łunę od płonących na oddalonym o jakieś 500m ccmentarzu. Kiedy jeszcze żyli, 1 listopada to był dzień rodzinnego spotkania. Zostawaliśmy na noc i wieczorem szliśmy całą rodziną (tylko nasze, jeszcze wtedy małe dzieci zostawały z babcią lub dziadkiem),zaopatrzeni w dużą ilość małych zniczy ,na cmentarz. Zapalaliśmy światełka na grobach,których nikt nie odwi
Czytaj więcej